BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
BARFne ABC dla kotów - Ile czasu zajmuje przygotowanie mieszanek?
Sandra - 2014-04-07, 11:02 Ja ogólnie nienawidzę tej roboty barfnej i Sojuz mi kiedyś doradził abym przeszła na puszki jesli mam taki ogólny wstręt do dziergania.
Nawet puszek mam spory zapasik, ale jednak BARF to podstawa.
U mnie precyzji nie ma, ale gdyby była taka konieczność (odpukać) to póki siły by stało na pewno bym to robiła do końca Świata i jeszcze dzień dłużej.
Ja dopiero ostatnimi czasy taka leniwa się zrobiłam.
Muszę gospodarować energią, której zasoby mam coraz bardziej ograniczone.
Jeśli mi się nie bilansuje to objawia sie to bólem róznych części mojego kochanego ciała
Koty chyba o tym wiedzą i coraz mniej marudzą.dagnes - 2014-04-07, 11:55 Wstyd się przyznać, ale ja też nie lubię robienia BARFa
Jakby tak sam się zrobił, albo ktoś by za mnie go udziergał, to byłoby cudnie .
Ale dla mojego Pedrunia będę cierpieć w milczeniu .
Bardziej poważnie - są u mnie gorsze i lepsze dni, czasem jakoś tak machinalnie robię i nie narzekam, a czasem mam problem z zabraniem się do krojenia i mięso przeleży w lodówce cały dzień...
Zwykle zrobienie mieszanki rozkładam na 2 dni, z przyczyn technicznych głównie, ale też i dla mnie tak jest lepiej. Gdy przyjeżdżam ze świeżo zakupionym mięsem to jest już późniejsze popołudnie i tego samego dnia udaje mi się jedynie poporcjować mięso (co dla ludzi, co dla kota), podzielić część dla kota na do mielenia i do krojenia, wytrybować kości jeśli są oraz odważyć wszystkie składniki. Ponieważ muszę jeszcze w międzyczasie ogarnąć mięso dla dwunogów, odpowiednio poporcjować i pomrozić oraz przyrządzić jedzenie tego dnia, to udaje mi się zasiąść do Kalkulatora dopiero późniejszym wieczorem i wtedy sporządzam przepis. Dlatego krojenie, mielenie i mieszanie może odbyć się dopiero następnego dnia rano. I tym sposobem operacja zajmuje mi 2 dni .
Ostatnio doszłam do wniosku, że może lepiej by było gdybym zostawiała całość roboty przy BARFie na poranek następnego dnia po dostawie mięsa, bo wówczas nie miałabym wrażenia, że babram się z mieszanką 2 dni. Nie wiem ile by mi to zajęło w jednym kawałku czasowym, ale muszę sprawdzić, bo może się okazać, że w takim układzie nie będę aż tak nie lubić tej roboty, która zajmie mi np. 2-3 godzinki zamiast 2 dni .Silvena - 2014-04-07, 12:35 W dwie osoby mieszanki zdecydowanie robi się szybciej, łatwiej i przyjemniej. Zwłaszcza jak ta druga osoba odwali za mnie najgorsze rzeczy: rozbieranie tuszek, wycinanie kości, krojenie mięsa i na koniec zmywanie wszystkiego
Jak robię sama to praktycznie cały dzień mi schodzi. Rano robię zakupy, po południu rozbieram i kroję mięso, a wieczorem mielę, suplementuję i pakuję.
I z reguły robię mieszankę z 3kg mięsa. Jak mi się nazbierają pojemniczki to robię następną. Średnio co 10dni.Ines - 2014-04-07, 13:43 Ja tam wolę sobie przerobić naraz więcej mięsa i potem mieć dłuugo spokój jedyny problem jaki mam, to taki, że wciąż nie wpadłam na pomysł w czym mieszać 20kg mięsa i chyba następnym razem rzeczywiście właduję to wszystko do wanny.purr - 2014-04-07, 14:00 Ja jestem bardzo początkująca. Robię mieszanki z gotowych produktów, bez kości: kupuję mieloną wołowinę, kroje tylko kurczaki: udka i piersi. Całość wrzucam do blendera, dodaje wodę i suplementy. Na zrobienie jedzenia na tydzień schodzi mi max. 30 min. Nie jest to bardzo uciążliwe. Bałam się, że będzie o wiele gorzej.Sandra - 2014-04-07, 15:09 No "starzy" barferzy ...i kto nam utarł nosa Tufitka - 2014-04-07, 18:29 jak się ma jednego kota - to robienie mieszanki jest szybkie. Jeśli jednak ma się do wykarmienia większą gromadę kotów, to trzeba przerobić więcej mięsa i zabiera to więcej czasu. Ale jak widzę te mordki kocie, ze smakiem zajadające moją mieszankę - bezcenne. Wtedy wiem, że moja praca jest doceniana. I to jest cała nagroda za trud i zmęczenie włożone w robienie mieszanki.Sojuz - 2014-04-07, 19:27 4kg mieszanki w 2 godziny Od chwili rozpoczęcia przygotowania sobie stanowiska do ostatniego przetarcia na sucho, po myciu. Ułożenie przepisu to zwykle pół godziny.Nina_Brzeg - 2014-04-08, 06:26 Mi nadal z mieszankami schodzi długo i to się już chyba nie zmieni. Ostatnio kroje wszystko ręcznie, w ogóle nie używam maszynki (chyba, że mam kości do zmielenia) bo jeden kot nie lubi przemielonego i je tylko duże kawałki.
Przy ostatniej mieszance musiałam obejść trzy sklepy żeby kupić całe potrzebne mięso. W międzyczasie musiałam pokroić kaczkę i wołowinę, bo nie miałam pojęcia ile mi tego wyjdzie (więc nie wiedziałam ile podrobów będę potrzebowała). Pół dnia zeszło (tzn cały dzień ale z przerwami, więc wole liczyć jako pół, lepiej brzmi )
W dwie osoby idzie o wiele lepiej i przyjemniej.
I tak, w dni robienia żarcia nienawidzę barfa całym sercem Ines - 2014-04-08, 09:10 Może to dlatego, że jestem nowicjuszem i może z czasem mi przejdzie, ale u mnie jest zupełnie inaczej. Ja na dzień robienia mieszanki czekam jak na święta z pompatycznym adwentem, na który składa się układanie przepisów (w liczbie mnogiej, bo zwykle kilka razy w trakcie zmieniam zdanie), chodzenia po sklepach i gromadzenia rarytasów w zamrażarce i opróżniania zamrażarki z ludzkich rzeczy, żeby jak najwięcej kocich się zmieściło. A potem przełożenie mięsa do lodówki, by rozmroziło się na tyle, by dało się kroić... I następnego dnia jest - pierwsza gwiazdka rozbieranie tuszek, krojenie, ważenie, mieszanie, porcjowanie. A jako zwieńczenie tego wszystkiego - pichcenie z resztek jakichś pyszności dla ludzi. Pieczona pierś z gęsi, rosół na korpusie z królika... A następnego dnia te podniesione ogonki, głośne mruczenie i strzyżenie uszkami, gdy koty krążąc jak rekiny wokół ofiary czekają, aż postawię im nową mieszankę... tak, ja zdecydowanie uwielbiam barfa, od początku aż do samego końca Nina_Brzeg - 2014-04-08, 09:23 Ja zawsze nienawidziłam surowego mięsa (zarówno w dotyku jak i w zapachu) i go nie dotykałam. Dla mnie mięso może nie istnieć, jadam wyłącznie kurczaki i to od wielkiego dzwonu. Więc krojenie tego paskudztwa, mieszanie i cała reszta jest dla mnie ogromnym poświęceniem i sama się sobie dziwię, że się na to zdobyłam dagnes - 2014-04-10, 18:20
Ines napisał/a:
Ja na dzień robienia mieszanki czekam jak na święta (...)
Twój post tak bardzo nam się spodobał, że znalazł się na naszym Facebooku .
Jak go pierwszy raz przeczytałam, to aż mi się ciepło na sercu zrobiło i pomyślałam, że to jest to - taka zachęta do BARFa, że aż musi iść w świat! Niech inni też poczują ten nastrój .
Ines, dziękuję Ci za ten tekst .Ines - 2014-04-11, 11:13 Dziękuję, choć widzę, że nie wszystkim moja wypowiedź przypadła do gustu martufa - 2014-04-12, 18:43 U mnie trochę jak u Ines - bardzo lubię dzień mięsnego szaleństwa. Kiedyś mieszanki szykowałam w tygodniu, teraz wiem, że sobota jest najlepszym dniem na poświęcenie trzech, czterech godzin na walkę (z mięsem i kotami) Gdyby moje dziewczyny były bardziej zdyscyplinowane lub mniej żarłoczne myślę, że przygotowywanie żarełka trwałoby znacznie krócej. A tak mam:
Daj spróbować
Uuu dobre, nie oddam
MOJE MIĘChO, puszczaj kucharo!
Kuchara ustępuje – dobra podzielimy się
Jednak najwspanialsze na świecie jest zakończenie całej akcji – ta chwila rekompensuje wszelkie hmm... niedogodności związane z Barfem
smakujeSojuz - 2014-04-12, 18:44 Taplasz łapki? A ja po prostu mieszam drewnianą łyżką.