To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

Kulinaria dwunogów - Równowaga kwasowo-zasadowa w organizmie.

gerda - 2013-08-13, 22:53

Ja myślę, że to o czym pisze Dagnes dotyczy ludzi zdrowych - jeśli jakiś narząd nie działa właściwie - to całkiem inna sprawa. :evil:
dagnes - 2013-08-13, 23:04

Dieselko, dodatkowa podpowiedź byłaby już odpowiedzią na tacy ;-) . Przeczytaj jeszcze raz to, co napisałam.

Gerda ma rację, piszę o ludziach zdrowych, co może niezbyt wyraźnie ale podkreśliłam.

Ponadto, z tego co mi wiadomo, ideologia "odkwaszania" opiera się na rzekomej konieczności odkwaszania płynów ustrojowych, w tym przede wszystkim krwi, a nie żołądka.

Tzw. nadkwaśność to wydzielanie nadmiernej ilości kwasów żołądkowych, rzadka przypadłość, ale często utożsamiana z refluksem. Taką nadkwaśność zneutralizuje jedynie doustne podanie zasady, np. w popularnych tabletkach. Cytryna to raczej kiepski pomysł ;-) .
No i nakwaśność żołądkowa nie ma związku z pH krwi.

Dieselka - 2013-08-13, 23:18

oczywiście że nie ma.

przyznam że ma widza tu się kończy. Wiem że można mieć nadkwasotę w żołądku (na refluks też pomaga neutralizowanie kwasowości żołądka, ale nie o to mi chodziło). Nie jest również tak że mocz musi być jak najkwaśniejszy, czy miejsca - chodzi mi o to, że skoro w żołądku może być zbyt kwaśno, to i gdzieś indziej też.

Ale ok - nie wiem. Zawsze miałam wrażenie, że jedzenie ma jednak jakiś wpływ na takie aspekty

Co do tego prawie kg to zakładam, że chodzi o produkty zwierzęce?
nie wiem - nie jadam. ani mięsa ani ryby już od 15lat (nabiału z resztą też, czasem się w czymś tylko zaplącze). docelowo jajka też wylecą z menu. W żołądku zasada mi nie pływa ale np tak kwaśnych rzeczy jak jogurt czy kefir nie jestem w stanie zjeść (żadnych alergii nie mam, po prostu odzwyczaiłam organizm).

zawsze mi się wydawało, że jednak jedzenie/ nie jedzenie mięsa ma wpływ na takie rzeczy jak pH poszczególnych miejsc (wewnątrz komórek to chyba bufory, więc w pompie mają kwestie kwasowo-zasadowe? )

wiadomo np że produkty pochodzenia zwierzęcego mocno zakwaszają. dlatego każdy np Japończyk, który takich produktów je mało, powie że europejczyk kwaśno pachnie. Japończycy mieszkający w Europie (czy żywiący się po europejsku) nie czuje różnicy.

gerda - 2013-08-13, 23:29

O matko - to co Ty jesz ? :shock: Oczywiście wiem o wegetarianach (weganach też) ale nikogo takiego nie spotkałam tak bliżej. Staram się jeść (teraz szczególnie) dużo warzyw i owoców, ale byłabym wciąż głodna :evil: Chyba, że żywisz się też chlebem, bułeczkami i ciastkami (ach te węgle, największa przyjemność jaka została) :-(
dagnes - 2013-08-13, 23:42

Dieselka napisał/a:
skoro w żołądku może być zbyt kwaśno, to i gdzieś indziej też

W żołądku nie może być zbyt kwaśno. Nadkwaśność to nie pH lecz ilość kwasów, problemem też jest wydzielanie kwasów pomiędzy posiłkami, do pustego żołądka.
Ja mogę mieć w żołądku pH 1 i nie mieć nadkwaśności.

Dieselka napisał/a:
wiadomo np że produkty pochodzenia zwierzęcego mocno zakwaszają

Co zakwaszają?

Dieselka napisał/a:
Co do tego prawie kg to zakładam, że chodzi o produkty zwierzęce?

Nie mogę nic powiedzieć by nie powiedzieć za dużo ;-) .
Jednak napomknę, że twoje rozważania idą w złym kierunku.

Sojuz - 2013-08-14, 00:09

Odpowiadając na zadane mi pytania. Jedzenie roślin nie ma w głównej mierze dostarczyć nam (ludziom) składników odżywczych, ale przede wszystkim energii. Jaki interes miałyby rośliny w dawaniu nam cennych składników odżywczych? Jest ich tam kilka ale tylko tyle, aby roślina (czy też bulwa, korzeń i inna jej jadalna część) się szybko nie psuła, odpowiednio smakowała oraz miała odporność na drobnoustroje. Rośliny mają w sobie najwięcej wody i węglowodanów, jako jedne z królestw (obok grzybów) tworzą ściany komórkowe. Gdyby tak chętnie chciały dzielić się swoją zawartością to po co by budowały te energochłonne struktury, i kolce, produkowały trucizny, itd.? ;-)

Celem każdego życia jest przetrwanie. Rośliny ewolucyjnie przystosowały się do wykorzystywania zwierząt w celu lepszego rozsiewania nasion (kupka staje się też od razu nawozem dla przyszłej roślinki :-P ). Należy pamiętać, że natura, tak jak nasz organizm, dąży do równowagi. Zbędne elementy eliminuje, niedoskonałe ulepsza.

Wracając do tematu. Rośliny dla nas, ludzi, są prawie niestrawne. To co wleci, wyleci z tyłu w praktycznie niezmienionej postaci. Jedyne co możemy strawić to substancje zawarte w przestrzeni międzykomórkowej roślin oraz te z komórek, które udało się rozerwać (np. we wrzątku parzącej się herbaty lub po dłuższej obróbce termicznej). Trawienie roślin wymaga zupełnie innej konstrukcji układu pokarmowego niż trawienie mięsa, podrobów, kości, itd.

Teraz mogę dojść do sedna sprawy. Mianowicie spożycie choćby i 5kg warzyw w ciągu kwadransu nie zmieni pH krwi w znaczący sposób. Trawienie roślin odbywa się długo, są ciężkostrawne (o ironio, ponoć mięso jest ciężkostrawne). Węglowodany uwalniane są stopniowo, ale nadal zbyt gwałtownie. Lawinowo rośnie poziom cukru we krwi, zakwaszając ją. Organizm musi się bronić, ponieważ pH krwi musi być utrzymane w ścisłej granicy. Trzustka zaczyna więc masowe uwalnianie insuliny do krwiobiegu. Insulina jako hormon "nakazuje" wszystkim tkankom organizmu wchłaniać glukozę w swoje komórki. Najbardziej reagują na to komórki tłuszczowe. Z drugiej strony, trzustka nie przestaje produkować insuliny i jest jej w organizmie za dużo. Powoduje to wahania poziomu cukru we krwi, co w w przeciągu wielu lat ma wyniszczające działania dla organizmu. W tym miejscu współczuję wegetarianom, a jeszcze bardziej weganom [poprawiłem błąd - Sojuz], którzy bez suplementacji diety (choćby o witaminy z grupy B, głównie wit. B12, D i E) nie mogą żyć długo i zdrowo :->

Odpowiadając na drugie pytanie, czyli nie wiadomo o co chodzi. To bardzo proste pytanie i prosta odpowiedź. Jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze ;-) Nieprawidłowa dieta -> choroba -> lekarstwa -> zysk dla lekarza i producentów leków. I tak koło się zatacza, żeby ludzie odżywiali się coraz gorzej, żeby zamienić ich w "żywą" gotówkę. Straszna, ale coraz bardziej realna wizja... :hair:

I na koniec mała ciekawostka. Moja wiedza oparta jest może na głębszej wiedzy akademickiej, ale tylko w kilku przypadkach, kiedy chciałem się czegoś dowiedzieć. Reszta opiera się na podstawowej wiedzy fizycznej, biologicznej, chemicznej nabytej w toku nauczania od przedszkola do szkoły średniej. Nie trzeba mieć doktoratu żeby wiedzieć o podstawowych prawach i faktach oraz rozumieć otaczający nas świat :-)

Dieselka - 2013-08-14, 00:13

gerda napisał/a:
O matko - to co Ty jesz ? :shock: Oczywiście wiem o wegetarianach (weganach też) ale nikogo takiego nie spotkałam tak bliżej. Staram się jeść (teraz szczególnie) dużo warzyw i owoców, ale byłabym wciąż głodna :evil: Chyba, że żywisz się też chlebem, bułeczkami i ciastkami (ach te węgle, największa przyjemność jaka została) :-(

:D
chleba mój dom nie widział od daaaaaaaaawna. ogólnie nie jadam pieczywa (chyba że na wyjazdach lub "w gościach" :)
węgle mam z owoców i raz na x czasu jakieś zboże :)
Do tego ostro ćwiczę na siłowni :)
Spokojnie można przeżyć, mieć dobre wyniki i osiągnięcia i wcale nie być głodnym. A innych produktów jest caaaaaaaaała masa :)
a i Sojuz.... nie, nie trzeba się suplementować - to taka sama papka informacyjna jak te, o których tu często dyskutujemy

dagnes, nie wiem co zakwasza. Wiem że rozpoznasz osobę jedzącą mięso (czyli niby to zakwaszające) od osoby która nie je. Ale nie napiszę jak, bo się wstydzę :oops: a nie mogę powiedzieć że za wcześnie jest na pisanie o takich rzeczach :-P Dlatego zostanę przy kwestii Japończyków :)

Dieselka - 2013-08-14, 00:20

Sojuz napisał/a:
W tym miejscu współczuję weganom, a jeszcze bardziej wegetarianom, którzy bez suplementacji diety (choćby o witaminy z grupy B, głównie wit. B12, D i E) nie mogą żyć długo i zdrowo :->

chyba odwrotnie :)
weganie nie jedzą żadnych produktów pochodzenia zwierzęcego
wegetarianie jedzą nabiał, miód i inne takie

mnie tam cukier jakoś szczególnie nie skacze i nigdy nie skakał. wiem, bo czasem się bawię glukometrem mamy :-P

Sojuz - 2013-08-14, 00:24

Dieselka, faktycznie odwrotnie. Zawsze te pojęcia mi się myliły :oops:
Dieselka - 2013-08-14, 00:34

dłuższy wyraz - dłuższa lista produktów dozwolonych :) i już się nie myli :)

chociaż oczywiście później odmian jest od pieruna i tam, to ja też się gubię (chociaż przyznam, że też się jakoś nie wgłębiałam :P )

Tufitka - 2013-08-14, 08:33

Tak myślę nad zagadką Dagnes i nie wiem...

Czego codziennie dorosły człowiek je prawie kilogram?

mięso? - (nie każdy je mięso)
pieczywo? - (też nie każdy jada)
nabiał? - (tak jak wyżej)
hmm... :shock:

Panterowo - 2013-08-14, 10:01

mi coś się plączą po głowie zapychacze ogólnie, czyli chleby, ziemniaki, kasze, makarony dodając do tego jeszcze ciasta, ciasteczka i słodycze - mógłby się chyba kilogram dziennie uzbierać...?
gerda - 2013-08-14, 10:20

A może woda ?
Tufitka - 2013-08-14, 11:20

prawie kilogram dziennie wody...hmmm.... chyba więcej jej się wypija (pod różnymi postaciami): samą, w herbacie, kawie, sokach, napojach itp.
Tufitka - 2013-08-14, 11:21

Panterowo napisał/a:
mi coś się plączą po głowie zapychacze ogólnie, czyli chleby, ziemniaki, kasze, makarony dodając do tego jeszcze ciasta, ciasteczka i słodycze - mógłby się chyba kilogram dziennie uzbierać...?

u mnie by się nie uzbierało, ale może u innych tak :?:

może warzywa? gotowane, surowe - choć nie każdy może jeść dziennie koło kilograma warzyw

może w ogóle koło kilograma jedzenia dziennie - wszelakiego :idea:



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group