To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

Off Topic nieBARFny - Bezdomne zwierzęta

Hekate811 - 2014-02-02, 14:14

Oczywiście że bardzo ważne jest umieścić ogłoszenie w jak największej ilości miejsc, ale nie przeceniałabym FB. Zwłaszcza jeżeli psa próbuje adoptować prywatna osoba, a nie organizacja posiadająca na FB funpage. Bo co z tego jak non stop udostępniają wydarzenie 4 te same osoby, ale nie leci to w świat dalej. Natomiast często bezmyślnie udostępniane są nieaktualne apele (Np dziecka które zaginęło w wakacje i odnalazło się po paru dniach) i tworzy się wirtualny śmietnik.
ciocia_mlotek - 2014-02-02, 14:25

Wg mnie fb jest pod tym wzglédem super. Ja swoje oba psy tak adoptowałam. Lokalna fundacyjka adopcyjna, korzystająca jedynie z fb, w zeszłym roku wypuściła do nowych domów 30 psów. Da się więc
Co do bezmyślnego udostępniania apeli przedawnionych lub zwyczajnie nieprawdziwych - zgadzam się

AniaR - 2014-02-02, 14:56

isabelle30 napisał/a:
Dokarmianie jest wogóle trudnym tematem. Ludzie dokarmiaja z dobroci serca. często nie mając świadomości szkodzenia.
Bo czy dokarmianiem można nazwać wysypywanie chleba i resztek z obiadu ptakom zimą? Wrzucanie chleba kaczkom do wody? Czy mewom i innym nadmorskim pierzastym na plazy?
Ile razy widzimy stojące rzedem miseczki dla kotów wzdłuż budynku, koło śmietnika - a ich zawartość wzbudza sprzeczne uczucia.
Jak nazwać wywalanie ogryzionych kości z kurczaka dla piesków?

Ile razy takie dokarmianie kończy się śmiercią dokarmianego? Będąc nad morzem w ostatnie wakacje spotkałam jenego umierającego ptaka.... kilka razy spotkałyśmy ekopatrol zabierający ptaszory do kliniki. Z rozmowy zawsze wynikało że chleb jest dla nich zabójczy.
Ile razy pies trafia na ostry dyżur bo poczęstował się takim poczęstunkiem? Koty dziko żyjące jak już ktoś gdzieś napisał - chowają się nkiw ciemne miejsce i umierają tam.
Ile razy widzimy gołebia dogorywającego pod płotem?

Naprawdę warto czasem przemyśleć sobie to i owo. Bo dobrymi checiami piekło jest wybrukowane. I w tym momencie są to słowa świete.


Swieta prawda. Podpisuje sie pod tym obiema recyma :-? Mieszkam obok lasu i czesto tam bywam. Ludzie sarenki (czasem szopy) dokarmiaja na sile, na okraglo. Najczesciej chlebem albo kukurydza (GMO! :-( ). Przez caly rok. Sarenki choruja zywione nieodpowiednim pokarmem. Zima nie ruszaja siana wyrzucanego przez lesnikow - bo jest chlebek i kukurydza. W zeszlym roku wirus wytrzebil cale stado, w lesie lezaly martwe ciala - a dlaczego? Organizmy oslabione nieodpowiednim pozywienim nie mialy sily sie bronic. Rozmawialam z dokarmiaczami, ale to nie dziala.
Podobnie jest z kotami, jesli karmi sie nieodpowienia karma, duza iloscia weglowodanow, nie wplywa to korzystnie na ich zdrowie. Ile takich kotow potem umiera w cierpieniach? Dokarmiac trzeba z glowa, taka jest prawda.

dagnes - 2014-02-02, 15:17

isabelle30 napisał/a:
Bo czy dokarmianiem można nazwać wysypywanie chleba i resztek z obiadu ptakom zimą? Wrzucanie chleba kaczkom do wody? Czy mewom i innym nadmorskim pierzastym na plazy?
(...)
Ile razy takie dokarmianie kończy się śmiercią dokarmianego? Będąc nad morzem w ostatnie wakacje spotkałam jenego umierającego ptaka.... kilka razy spotkałyśmy ekopatrol zabierający ptaszory do kliniki. Z rozmowy zawsze wynikało że chleb jest dla nich zabójczy.

Mamy już na Forum temat Dokarmianie ptaków, w którym pisałam także o tym problemie i sprzeciwiałam się takiej bezmyślności:
http://www.barfnyswiat.or...p?p=21495#21495

Niestety, nawet "autorytety" piszą bzdury i potem na te bzdury ludzie się powołują, wyłączając własne myślenie:
http://www.barfnyswiat.or...p?p=21542#21542

Dokarmianie dzikich kotów ma zwykle te same, wypaczone podstawy.

Wilga - 2014-02-02, 19:26

Tufitka już pisałam że ogłoszenie zamieściłam w wielu miejscach (i poinformowałam wielu znajomych). Z resztą nie tylko ja to robię. Dałabym linka żeby to pokazać ale to byłoby sprzeczne z regulaminem. To forum wybrałam jako trzecie czy czwarte z kolei ale bynajmniej nie jedyne. To że wybieram miejsca wyspecjalizowane to chyba dobrze, w dalszej kolejności owszem mogą być ogólne ale w dalszej bo tym wypadku bardzo zależy na czasie (nie mam warunków na dalsze przetrzymywanie tamtych zwierzaków) i dlatego szukam wszędzie.
Tufitka - 2014-02-02, 21:23

Hekate811 napisał/a:
Zwłaszcza jeżeli psa próbuje adoptować prywatna osoba, a nie organizacja posiadająca na FB funpage.
Można poprosić jakąś fundację lub stowarzyszenie o umieszczenie ogłoszenia pod ich patronatem.
Maciejka - 2014-02-02, 23:41

Dołożę swoje trzy grosze do tematu dokarmiania.
Latem na działce karmię kotki z młodymi (zawsze się jakaś wmelduje pod domek) - bo mi żal kociaków. Zimą natomiast karmię wszystkich moich rezydentów - czyli głównie podrośnięte kociaki z miotu letniego. Czasem trafia się jakiś gość na dłużej.
Dostają wszystko, czego nie zjadły moje futra oraz pocięte na kawałki korpusy kurczaków, czasem gęsie, szyjki, serca i żołądki kurze oraz tłuszcz wołowy, jak trafią mi się wyjatkowo tłuste okrawki. Ile bym nie zostawiła, zmiotą wszystko. Szczególnym uznaniem cieszą się szyjki, skóra i tłuszcz. Zimą suche też zostawiam, aby spóźnialskie nie musiały wcinać mrożonek. Suche zresztą to największy wydatek, bo jak poczytałam sobie o składach karm, to już nie potrafię kupić im Whiskasa. Ale korpusy i podroby kurze są tanie. Przeciętnie porcja na 5 kotów to ok. 3-5 zł.
Koty mają porządnie wyposażoną budę ze styropianu (chętnym służę szczegółami).
Problem zacznie się wiosną, bo trzeba by wyłapać towarzystwo i ciachnąć, zanim poczują zew natury i przyprowadzą mi koleje pokolenia do wykarmienia.

Tufitka - 2014-02-03, 09:16

Maciejka napisał/a:
Problem zacznie się wiosną, bo trzeba by wyłapać towarzystwo i ciachnąć, zanim poczują zew natury i przyprowadzą mi koleje pokolenia do wykarmienia.
Skontaktuj się z osobą z Gminy, gdzie masz działkę, że potrzebujesz pomocy przy sterylizacji/kastracji. Że potrzebujesz klatki-łapki do złapania towarzystwa. U mojej Mamy tak jest, dzwoni się do Urzędu, Pani przekazuje telefon osobie, która podpisała z Gminą umowę na takie usługi i zabiera (my nasze koty same łapałyśmy w pożyczoną klatkę - łapkę) koty na zabiegi. Po wygojeniu odstawia na miejsce. A zabiegi finansuje Gmina. Dzięki temu już nie ma u nas przychówku, a gdy się pojawia nowy kot (przychodzi), to też łapiemy i poddajemy zabiegowi.
Maciejka - 2014-02-04, 23:44

Ja wypożyczałam klatkę z Koterii i tam zawoziłam kota na zabieg. Też darmowy.
Ale popytam i w Gminie, dzięki za informację :kwiatek:

Tufitka - 2014-02-05, 09:43

Na podstawie art. 18 ust. 2 pkt 15 ustawy z dnia 8 marca 1990r. o samorządzie gminnym (Dz.U. z 2001r., Nr 142, poz. 1591 ze zm.) i art. 11 a ust. 1 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997r. o ochronie zwierząt (Dz.U. z 2003r., Nr 106, poz. 1002 ze zm.) każda Gmina w Polsce ma obowiązek uchwalić program opieki nad zwierzętami bezdomnymi oraz zapobiegania bezdomności zwierząt na terenie Gminy oraz opieki nad wolno żyjącymi kotami. Trzeba pytać w Gminie, na terenie której żyją zwierzęta, które się dokarmia opiekuje, że chce się je wysterylizować lub wykastrować. Można też od Gminy dostać (moja Mama z sąsiadką dostały pule pieniędzy i mogą kupować dla kotów jedzenie - niestety nie mięso i nie dobrą droższa karmę.) zwrot za faktury za karmę dla kotów. Trzeba zobaczyć czy Gmina finansuje tez leczenie wolno żyjących kotów. I trzeba podkreślać, że są to wolno żyjące koty, którym się pomaga: dokarmia, zapewnia schronienie (np. stawia się domki dla kotów) i ewentualnie leczenie.
Dla przykładu
http://nadarzyn.tv/pl/sek...h_zwierzat.html

http://www.nadarzyn.pl/252,kacik-adopcyjny.html

[ Dodano: 2014-03-02, 17:49 ]
W ostatnim tygodniu trafiła do naszego Stowarzyszenia rasowa kotka - norweska leśna. :hair: Kotek został podrzucony do sklepu zoologicznego w podwarszawskiej miejscowości. 2 tygodnie tułała się po dworze. Co za opiekunowie, co nie pilnują kota?? :evil: Brak wyobraźni i odpowiedzialności. :shock:
Od dawna jestem za tym (tak jak niektórzy na forum), aby - zanim zwierzę trafi do kogoś - przyszli opiekunowie przechodzili badania psychologiczne, aby ktoś uświadomił im wszystkie z i przeciw, że to nie rzecz a czująca istota.

[ Dodano: 2014-03-05, 13:09 ]
http://www.portalsamorzad...sach,57414.html

Gminy przestaną trwonić pieniądze na hycelską mafię. Taki ma być efekt poselskiego projektu.
Posłowie z Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt chcą naprawić wady ustawy o ochronie zwierząt, które gminne zadania opieki nad zwierzętami czynią tragifarsą. W polskich schroniskach umiera co czwarty pies, a 80 proc. środków na opiekę nad bezdomnymi zwierzętami dostają firmy hycelskie. Te nader często nie wykonują swoich zobowiązań - podaje "Rzeczpospolita".
Patologie widzi też Najwyższa Izba Kontroli. W ubiegłorocznym raporcie stwierdziła m.in., że w ok. 2/3 przypadków zlecano odławianie zwierząt firmom, które nie miały na taką działalność wymaganych zezwoleń.
"Dzisiejszy system często oznacza wyrzucanie gminnych pieniędzy w błoto" - przyznaje Włodzimierz Żak, burmistrz Myszkowa (śląskie). Dlatego posłowie chcą nałożyć na gminy wiele nowych obowiązków. M.in. każde złapane zwierzę miałoby natychmiast wszczepiony elektroniczny czip pozwalający na identyfikację. Następnie byłoby wpisywane do jednolitej ewidencji pozwalającej na śledzenie jego losów.

mam nadzieję, że to nie przedwyborcza gołosłowna obietnica. Ale czy to poprawi warunki zwierząt?

Snedronningen - 2014-03-05, 13:29

Tufitka napisał/a:
Od dawna jestem za tym (tak jak niektórzy na forum), aby - zanim zwierzę trafi do kogoś - przyszli opiekunowie przechodzili badania psychologiczne, aby ktoś uświadomił im wszystkie z i przeciw, że to nie rzecz a czująca istota.
Ale jak Ci badania dowalą to możesz ich nie przejść. Pomimo, że uważasz, że wszystko robisz dobrze, bo np. układający testy jest szkoły, że surowe mięso szkodzi. To jest niestety broń obosieczna.
Tufitka - 2014-03-05, 18:38

Chodzi mi o testy psychologiczne, nie o dietetyczne. Kandydat na kierowcę zawodowego przechodzi. Albo osoby, które chcą adoptować dziecko. Wiem, że dziecko to nie zwierzę, ale też jest bezbronne jak dziecko (albo bardziej).
Snedronningen - 2014-03-05, 18:51

Tufitka, ale to był tylko przykład. Prawdopodobnie ja, z moim podejściem do psa mogłabym ich nie zaliczyć.
Sandra - 2014-03-11, 22:42

Odwiedziłam dzisiaj moje stadko dziczków na wsi. Zawiozłam im pyszne jedzenie.
Różne resztki i skrawki mięsne zbierane przez ostatnie miesiące.
Zgadnijcie od czego zaczęły ?
Od najbardziej tłustych kawałków, od surowych kości ze skrzydeł kuraków z resztkami mięsa, od skórek z boczku...
Nie źle wyglądały. Furto puszyste i zdrowe. Zimę, w końcu delikatną przeżyły jak w sanatorium. Żadne z nich nie kichało i wszystkie z ochota podbiegły sie przywitać.
Każde z nich miało swój domek sypialny oraz jeden z domków zaadoptowany na stołówkę z daszkiem. Gospodarz zaprzyjaźniony spisał się jak należy.
W stołówce miska pełna karmy i woda również dostępna.
Niestety zima mają karmę komercyjną, bo inaczej gospodarz nie wyraziłby zgody na opiekę.
Ale i tak jestem szczęśliwa, że ktoś ich doglądał na miejscu jak mnie tam nie ma.

Freya - 2014-03-12, 11:28

Jaki fajny, ciepły wpis. Wspaniale się czyta takie historie, w których dobrzy ludzie pomagają zwierzętom i w których także bezdomniaki mają pełną miskę i lśniące futerko ;-)

Sandra napisał/a:
Każde z nich miało swój domek sypialny oraz jeden z domków zaadoptowany na stołówkę z daszkiem.

Zaciekawiłaś mnie. Jak taki domek wygląda? Dziczki już obejrzałam w galerii. Wszystkie piękne, jak to koty :love:



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group