To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

Off Topic nieBARFny - Idziemy na spacer z kotem

scarletmara - 2015-03-08, 20:10

a oto nasz dzisiejszy spacerek i jego zalety:

1.najwspanialsze drapaki na świecie :)



2.szczęśliwe koty z dumnie uniesionymi ogonami :)


3.masa fascynujących i intrygujących rzeczy dookoła


scarletmara - 2015-03-08, 20:19

Przepieknie wygląda Twój rudzielec w takiej scenerii :love: A długie te spacery macie bo moje się dość szybko męczyły jak do tej pory i w sumie max. godzinka nam wychodziła ale ostatnio coś jakby im się spodobało bardziej i mimo, ze już padają na pyszczki i oczka im sie kleją to i tak nie chcą wracać tylko jeszcze by posiedziały w krzakach :)
o dzisiaj jak mi już ziewało maleństwo po 2 godzinkach:

a jak wróciliśmy do ogródka to patrzyła na mnie, że one chce jeszcze i wcale nie chciała wejść do domu.

Meri - 2015-03-08, 20:22

Widzę, że jednak dzielnie szły nim się zmęczyły. ;-) Mój Haru potrafi siedzieć i parę godzin, właściwie rzadko kiedy sam decyduje o tym, że pora wracać, chyba, że się czegoś przestraszy bardzo to wie gdzie uciekać, tak to by leżał, obgryzał trawę i w nieskończoność na coś polował, on jest typem kota który zabiłby wszystko co się rusza, po powrocie zwykle żąda jedzenia i idzie spać, raczej nie przysypia na spacerach, zawsze jest czujny.
scarletmara - 2015-03-08, 20:34

A moje na spacerach praktycznie wogóle sie za polowanie nie biorą. Spacer traktują jako czas spędzany ze mną i często już po spacerze jak ja idę do domu to one zostają i wtedy idą sobie polować dopiero. Na spacerze to conajwyżej muchę pogonią albo z ptakami pogadają chwilę :-P
Meri - 2015-03-08, 20:36

U mnie odwrotnie, w domu to jestem cały czas na celowniku, na spacerze udaje, że mnie nie ma, czasami tylko coś tam się do mnie odezwie, albo baranka dostanę jak się gdzieś położę w trawie obok niego. :-)
vesela krava - 2015-03-09, 08:51

Nie wiem dlaczego spacer mialby miec przeciwnikow, ja w kazdym razie popieram.

Teraz zadam pare pytan zupelnego laika. Ja koty odrobaczam moze raz na rok albo i rzadziej, nie mamy tez aktualnych zadnych szczepien, niektore koty nigdy nie byly szczepione. Czy wychodzac z kotem na spacer trzeba odrobaczac i szczepic wg jakiegos harmonogramu? Zastanawialam sie, czy by nie wyprowadzac ich czasem wieczorem pod blokiem, ale tu na trawie jest sporo psich kup i lazi tez troche dziko zyjacych kotow.

Mysle, ze nie wszyscy maja las pod nosem. Ja mam co prawda niedaleko (10 min rowerem), ale z kotem na pieszo nie moge, po drodze sporo samochodow i halasu. Jak rozwiazujecie to logistycznie, kota do samochodu/do transportera/na rece? I jezeli juz przytarabanimy sie do tego lasu, to czy jest jakies zagrozenie w zwiazku z dzikimi zwierzetami? Kontakt nos w nos jest chyba malo prawdopodobny choc kiedys wpadl mi niemalze pod nogi mlody lisek.

Snedronningen - 2015-03-09, 09:06

scarletmara napisał/a:
Fotki bardziej niż mile widziane w tym wątku :) Ja od fotek własnie zaraz zacznę.
Na fotki z mojej strony raczej nie masz co liczyć, gdyż zrobienie zdjęcia jest zwyczajnie nie wykonalne, gdy musi się mieć oczy dookoła głowy, bo dwa psy, które nam towarzyszą, bacznie obserwują okolicę, czy nie ma kogoś, kto bezpieczeństwu koteczka zagraża. A, że ich zdaniem bezpieczeństwu koteczka zagraża wszystko co się tylko na niego spojrzy to można sobie wyobrazić co ja muszę z tymi durnymi sukami przeżywać. Gdy biorę tylko jedną i kota wcale łatwiej nie jest, bo ona musi być czujna za dwie. Ale kocisko chadza z nami na spacery codziennie - zawsze na poranny - jak tylko wstaję z łóżka to już czeka przy psich smyczach, aby nikt przypadkiem o niej nie zapomniał - i czasem na popołudniowy, ale tu jej właśnie nie lubię, za dużo ludzi się "szwęda" po okolicy i ja się caly czas rozglądam, gdzie jest, pomimo, iż zawsze trzyma się blisko suki, bo tam jest bezpiecznie (się stworzonko szybko nauczyło, że jak tylko ktoś na nią krzywo spojrzy to leci po pomoc do "młodszej siostry", która z automatu jest gotowa spuścić łomot każdemu kto "jej kotkowi" chce zagrażać).

Nie jest jedynym okolicznym kotem chadzającym na spacery. Wcześniej chadzała z nami Behemot, i zawsze z jedną panią miałyśmy kłopot, bo ona też z czarnym kociskiem i nigdy nie byłyśmy pewne, które stoi obok nas - jej czy moje.

Meri - 2015-03-09, 09:16

Ja szczepię raz na 2 lata, odrobaczam tylko wtedy kiedy coś mnie niepokoi i to zwykle ziołowymi saszetkami, nie widzę, żeby cokolwiek zjadał poza trawą rzecz jasna, wychodzi od 5 lat i poza małą wpadką z nietoperzem (miałam obawy o wściekliznę) i próbą złapania węża, wszystko jest ok i oby tak zostało. Jedynie dobrze coś na kleszcze zmajstrować, bo tego niestety jest sporo. :roll:
vesela krava - 2015-03-09, 09:24

Jeszcze jedno pytanie: jak czesto wyprowadzacie koty? Scarletmara pisala, ze 1 na tydzien moze byc za malo, bo jak kotu sie spodoba, to mu bedzie smutno. Czy tak jest z kazdym kotem? Moze to kwestia organizacji, ale codziennie raczej nie dam rady. Nawet gdybym sie przemogla co wieczor, to wszystkich 4 raz po raz nie wyprowadze, bo skoncze pozna noca :mrgreen: A wyprowadzania razem, przynajmniej na poczatku, zupelnie sobie nie wyobrazam.
NB dwa razy (tzn z dwoma kotami) zdarzylo mi sie, ze kot zabierany do weterynarza wieczorem zaczal drapac w drzwi i miauczec, bo kiedy zapomnial juz wszystko co zle, to przypomnial sobie ze na dworze jest faaajnie. I rzeczywiscie bylo to dosc uciazliwe dla spiacego jak i dla samego kota, ktorego nawet otwarty balkon nie pocieszyl.

Meri - 2015-03-09, 09:28

Na początku jeżeli się spodoba to będą pod drzwiami siedziały z nadzieją, że wyjdą, ale potem myślę, że przywykną, że to nie one decydują kiedy chcą wyjść, u mnie przynajmniej tak jest. Na początek raczej nie polecam wyprowadzać więcej jak jednego kota na raz, bo każdy chce iść w swoją stronę, albo jeden siedzi, a drugi chce iść, już to kiedyś przerabiałam i nie polecam. :lol:
Silvena - 2015-03-09, 11:14

Jak wychodziłem z Hymenem na spacerki, to poza nimi nic go nie interesowało. Jak nie spał to siedział pod drzwiami, miauczal i drapal, zeby wyjść. Jak widział, ze nikt na to nie reaguje, to szedł spac i za jakiś czas próbował znowu. Trzeba było z nim z godzinę na dworze siedzieć, czasami chodził, czasami siedział pod oknem sąsiadów cały czas z nadzieją, ze pogoni jakiegoś kota ;-) Na zimę na szczescie przestał chcieć wychodzić, a ja sie zastanawiam czy dam radę z nim wychodzić codziennie jak sie ciepło zrobi, bo on tak chce. Niestety jest strasznie upierdliwy pod tym względem, a sąsiedzi mnie nie lubią, bo im koty straszę Hymenem :-(
scarletmara - 2015-03-09, 15:51

No moje jak nie wyjdą przynajmniej raz dziennie to jest dramat. Wprawdzie ze mną na spacery chodzą tylko sporadycznie 1-2 razy w tygodniu ale codziennie przynajmniej same muszą wyjść. Jak wyjeżdżałam na 3 dni i zostawiłam je pod opieką rodziców to przez 3 dni cały czas się darły, ze chcą na dwór - mama mówiła, ze aż jej patrzeć przykro było tak błagały, miauczały, drapały w drzwi... Ale moje rozpieszczone są i nie przyzwyczajone do jakichś rygorów. Zwykle jest tak jak one chcą mniej wiecej. Jak ktoś ma bardziej karne koty, które wiedzą kto w domu rządzi to się pewnie uda je przyzwyczaić do spacerów 1 czy 2 razy w tygodniu.

a logistycznie jak nie miałam własnego ogródka i musiałam koty transportować w jakieś bezpieczne miejsce na spacer to wykorzystywałam wszystkie dostępne metody. Samochodem na piknik jak polanka była daleko potem w transporterze albo w plecaku jak znalazłam miejscówkę bliżej. Mozn ai na rękach jak sie ma kota, któego sie da na rękach nosić-moich się nie da neistety, zresztą sa dwa wiec nawet jakby sie dały...

Co do odrobaczaniai szczepienia to ja tak jak Meri robię i póki co koty wyglądają na zdrowe ale to u mnie za krótko jeszcze zeby coś stwierdzić pewnego. Najchętniej to bym kupki badała co jakis czas ale nie moge bo mi sie france przestały załatwiać w domu :( Na kleszcze jeszcze niestety żadnego sensownego sposobu nie znalazłam, na szczęście u mnie akurat nie ma plagi. Sąsiadka mi odradzała jakiekolwiek przeciwkleszczowce twierdząc, że jej koty od ponad 10 lat zadnego nie złapały a wcale nie były zabepieczane. Ja na razie mam złe doświadczenia z obrózką przeciwpchelną, która zamiast odstraszac to przyciagała kleszcze jak magnes :(

vesela krava napisał/a:
I jezeli juz przytarabanimy sie do tego lasu, to czy jest jakies zagrozenie w zwiazku z dzikimi zwierzetami?
to musisz sie najpierw sama po tym lesie kilka razy przejśc i obczaić co tam się czai :) jesli koty miałyby być na smyczy wyprowadzane to mi sie wydaje, że nie ma problemu i do takich kontaktów nie dojdzie. A jak bez smyczy to i tak jest wyższa szkoła jazdy na początku i oczy dookoła głowy i czasu dużo trzeba mieć bo taki spacer z zamierzonych kilkunastu minut może sie w kilka godzin przerodzić.
apple - 2015-03-09, 18:53

Temat dla mnie :-)

Wychodzę z założenia, że każdy, czy człowiek czy zwierzę siedząc tylko w czterech ścianach, bez możliwości wychodzenia na dwór, zwariowałby.
Zanim jeszcze miałam kota, gdy odwiedzałam moją siostrę i jej rodzinę - mieli chomika, wyjmowałam zwierzę z klatki na "przebieżki", bo żal mi było, że siedzi ciągle w więzieniu...

Również uważam, że wychodzenie nie jest zarezerwowane tylko dla psów.
Chyba, że opiekun zwierzęcia zapewni mu wystarczająco dużą ilość bodźców w postaci zabawy i zwierzę "to łyknie".
Ja jednak ani nie lubię bawić sie z kotem, ani Rudolfa nie zajmę tym, bo on potrzebuje bodźców w postaci wychodzenia.

Dla niego wychodzenie jest sensem życia.
Siedzi pod drzwiami i jęczy żeby wyjść. Robił tak, nawet na początku u mnie, kiedy wcale go jeszcze nie wyprowadzałam na smyczy. Chciał wymknąć się przynajmniej na klatkę schodową.

Ubiegłe lato i jesień spędził na wsi, swobodnie chodząc gdzie chce.
Teraz zabieram go na wieś jakieś 2,3 razy w tygodniu, chociaż niedługo mu się to skończy niestety...
Jeżeli nie jadę na wieś, wychodzę z nim na spacer na smyczy.
Rudolf nauczył się załatwiać swoje potrzeby fizj na dworze, więc rano pierwsze co robię, to pakuję kota w szelki i wychodzę na krótkie siku :roll: .
Potem wychodze z nim na dłuzej.

W ubiegłym roku zaopatrzyłam się w preparaty przeciw kleszczom, pęsetę ale nic nie stosowałam, bo ani jednego kleszcza nie zauważyłam.
Od czasu jak jest u mnie (2 lata), również go nie odrobaczałam.
Pewnie powinnam zrobić mu badania qpy; na razie nie widzę żadnych objawów i wychodzę z założenia że małe dzieci też nie są odrobaczane "na wszelki wypadek" chociaż jedzą piach z piaskownicy.

Widać, jaki Rudolf jest szczęśliwy na dworze, wskakuje i wspina się jak wariat na drzewa, biega galopem po ogrodzie, czatuje na myszy.
Poza tym ganianie po dworze, ruch jest bardzo dobry dla jego zdrowia, na pewno sprzyja nerkom.

Poniżej dwa zdjęcia Rudolfa ze wsi.

Kot i jego cień - zdjęcie z dzisiaj, było bardzo słonecznie


I jeszcze w zimowej scenerii

scarletmara - 2015-03-09, 21:01

Piekny rudy ogon - widać, że szczęśliwy :)
A ile witaminki D naprodukuje sobie na tym słoneczku. Samo zdrowie :)

Dawajcie wiecej zdjęć. Pogoda piękna sie zaczyna robić. Czas na nowe piękne fotki.

No a moje oczywiście już dzisiaj jęczą cały dzień zeby z nimi znów na spacer pójść. Same pół dnia dzisiaj na dworze spędziły ale to nie to samo co spacerek z pańcią. Chyba zaraz bedę musiała sie z nimi przejśc chociaż chwilę. Wczoraj wieczorem też byłam bo okazło sie, że jednak nie aż takie zmęczone wróciły z dziennego spacerku jak sie wydawało. I wieczorkiem tak sie cieszyły z powtórki, że się w ganianego bawiły po drodze :)

Meri - 2015-03-09, 21:13

Ohh zdjęć to ja mam całą mase. :mrgreen:


















Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group