To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

BARF dla kotów chorych i szczególnej troski - Otyłość u kotów - jak z nią walczyć i zapobiegać

dagnes - 2011-11-15, 22:23
Temat postu: Otyłość u kotów - jak z nią walczyć i zapobiegać
Za przyczynę otyłości u kotów uważa się obecnie w kolejności: kastrację, nadmiar tłuszczu i brak ruchu. Powszechne niezrozumienie istoty metabolizmu kotów prowadzi do tego typu błędnych dogmatów, powtarzanych na tyle często, że wydają się być prawdziwe. Zamierzam jednak przyjrzeć się im dokładniej i wykazać, że kastraty wcale nie powinny jeść karmy dla kastratów lub "light", a także, że zasadnicza przyczyna otyłości u kotów nie ma nic wspólnego ani z kastracją, ani z tłuszczem.

Kot po zabiegu kastracji to ten sam kot, gdyż sama kastracja nie powoduje przyrostu tkanki tłuszczowej, nie jest też przyczyną innych, przypisywanych jej chorób. Otyłość u kotów, kastrowanych i niekastrowanych, dokładnie tak samo jak u ludzi i innych gatunków zwierząt jest spowodowana błędami żywieniowymi (pomijam tu przypadki zaburzeń chorobowych, wad wrodzonych itp.). Podstawowe znaczenie ma źle skomponowana dieta i nadmiar pokarmu, natomiast brak aktywności fizycznej ma znaczenie tylko wtedy, gdy występuje łącznie ze złą dietą.

Kastracja nie jest przyczyną otyłości, tylko jest z nią słabo skorelowana, co oznacza, że koty wykastrowane są nieco częściej otyłe niż nie wykastrowane. Otyłość po prostu czasem współwystępuje z faktem kastracji. Inaczej można nazwać to większym prawdopodobieństwem wystąpienia otyłości u kastratów niż u nie-kastratów. I tylko tyle. Nie ma tu zupełnie mowy o tym co jest, a co nie jest przyczyną otyłości, zarówno w grupie kotów wykastrowanych jak i nie wykastrowanych. Należy jeszcze dodać, że odsetek otyłych kotów wzrasta wraz z wiekiem tych kotów, co jest faktem, w dodatku niezależnym od tego czy te koty są wykastrowane czy nie, ale informacja ta jest nam tak samo zbędna jak ta, że większość kotów otyłych to kastraty. Bo to także korelacja statystyczna, a nie związek przyczynowo-skutkowy. Zaawansowany wiek także nie jest przyczyną otyłości, choć jest skorelowany z otyłością.

O przyczynie jakiegoś zjawiska można mówić wówczas, gdy jej wystąpienie zawsze powoduje określony rezultat, lub przynajmniej na tyle często, że można ten rezultat wywołać w badaniach, osiągając wynik, gdzie większość przypadków potwierdza zależność przyczynowo-skutkową. Takiego podejścia wymaga rzetelność naukowego dowodu. Tymczasem tylko niektóre kastraty są otyłe, w dodatku niektóre koty nie wykastrowane także są otyłe. Podobnie sprawa wygląda z zaawansowanym wiekiem - nie wszystkie kocie staruszki, ani nawet nie większość z nich, są otyłe. Czynnik, inny niż kastracja, powodujący otyłość, działa zatem niezależnie od kastracji lub jej braku, u wszystkich kotów bez względu na wiek i płeć. I dlatego zasługuje na miano przyczyny otyłości, którą zajmę się w dalszej części.

Sporo osób myśli teraz: po co szukać przyczyny otyłości, skoro wiadomo że winny jest nadmiar tłuszczu? Przecież został on już "skazany" za powodowanie otyłości i wszyscy o tym wiedzą. Ten "fakt medialny", bo inaczej go nazwać nie można, jest typowym przykładem działania propagandy.

Powszechny błąd myślowy i logiczny popełniany w tym wypadku jest taki, że myślimy: "tłuszcz na talerzu = wałeczki tłuszczu pod skórą". To, że tu widzimy tłuszcz i tam widzimy tłuszcz nie oznacza jednak, że jest to ten sam tłuszcz. Taki właśnie paradoks zgotowała nam Natura, że ten tłuszcz z talerza organizm zwykle spala produkując energię, a ten tłuszcz, który gromadzi się pod skórą, w tkankach i wokół organów, organizm produkuje sobie sam ze spożytych cukrów (węglowodanów). Jak to możliwe? Wbrew pozorom jest to mechanizm prosty i powszechnie widoczny w przyrodzie. Ciekawym przykładem na jego sprawne funkcjonowanie u ssaków jest chociażby pięknie obrastający w zwały tłuszczu prosiaczek tuczony samymi tylko ziemniakami (ziemniaki to skrobia, składająca się z połączonych ze sobą w łańcuch wielu cząsteczek glukozy - w przewodzie pokarmowym skrobia jest rozkładana do glukozy).

Do produkcji energii organizmy zwierząt mogą wykorzystać glukozę i tłuszcz lub aminokwasy w przypadku braku dwóch pierwszych źródeł. U kotów, jako bezwzględnych mięsożerców, glukoza nigdy nie była podstawowym, ani nawet znaczącym źródłem energii, o czym pisałam już obszernie w opracowaniu Kot - specjalista mięsożerny. W naturalnych warunkach kot nie je wcale, lub znikome ilości węglowodanów. Jedynie glikogen w wątrobie i mięśniach kocich ofiar oraz niewielkie ilości roślin w ich przewodach pokarmowych są źródłami glukozy dla kota. Niedobór glukozy pokarmowej kot wyrównuje sobie pozyskując jej niewielkie ilości z aminokwasów w procesie glukoneogenezy. Jest ona zużywana są na bieżąco przez potrzebujące jej komórki. Natomiast każda dodatkowa dawka węglowodanów w diecie podnosi znacznie poziom glukozy we krwi, do czego kot nie jest przystosowany. Nie być ona wykorzystana jako źródło energii, gdyż w krótkim czasie kot nie potrzebuje jej aż tyle, więc musi zostać zmagazynowana na "gorsze czasy". Pod wpływem insuliny, glukoza z krwi zostaje zamieniona w kwasy tłuszczowe i odtransportowana do magazynów tłuszczu czyli do tkanki tłuszczowej. Organizm buduje sobie tkankę tłuszczową jako zapas, gdyż tłuszcz jest lepszym źródłem energii i to jego organizm chce spalać.

Jeśli w pożywieniu znajdą się zarówno węglowodany, jak i tłuszcze, to organizm w pierwszej kolejności wykorzysta tłuszcze do produkcji energii, natomiast nadmiar węglowodanów przerobi na tłuszcz i zmagazynuje.

A co będzie jeśli w ogóle wykluczymy z diety kota tłuszcze i zastąpimy je całkowicie węglowodanami? Tego typu pokusa jest bardzo silna, zwłaszcza wśród producentów karm, gdyż węglowodany (np. ze zboża) są znacznie tańsze niż tłuszcze zwierzęce. Teoretycznie taka operacja jest wykonalna, ale...

Zjedzone w dużej ilości węglowodany bardzo szybko rozkładane są do glukozy i lądują we krwi. Organizm nie jest w stanie w danej chwili ich wykorzystać, więc przerabia je na tłuszcz i magazynuje w tkankach. Po wykorzystaniu glukozy z krwi, organizm nie sięgnie jednak do tych zapasów tłuszczu i nie zacznie ich spalać aby pozyskać energię, bo nie pozwoli na to stały wysoki poziom insuliny. Gdy spada poziomu glukozy we krwi, w pierwszej kolejności mózg otrzymuje sygnał o konieczności uzupełnienia braków i wzbudza w kocie uczucie głodu, chcąc ochronić zapasy tłuszczu na czas nastania prawdziwej klęski głodu. To mechanizm bezpieczeństwa, który zwiększa szansę na przeżycie okresu braku pożywienia. Kot odczuwa silny głód i zamiast spalać własny tłuszcz zaczyna znów jeść węglowodany, jeśli takie właśnie pożywienie dla niego wybraliśmy. Sytuacja się powtarza, i tak w kółko. Kot je węglowodany i tyje, w dodatku odczuwając wciąż głód. Wysoki poziom insuliny, który stale występuje u kota jedzącego wciąż węglowodany "przestawia" organizm na procesy syntezy tkanki tłuszczowej. Organizm mobilizuje wtedy wszystkie siły na produkcję i magazynowanie tłuszczu. Natomiast spalanie tkanki tłuszczowej jest możliwe wyłącznie przy bardzo niskim poziomie insuliny. Dopóki insulina "rządzi", kot produkuje tkankę tłuszczową, a gdy insulina znika, tkanka tłuszczowa jest spalana. Tyle, że niski poziom insuliny nigdy nie może być osiągnięty, jeżeli kot w każdym posiłku otrzymuje jakąkolwiek ilość węglowodanów. A gdy spożywa karmy typu "light", w których ilość węglowodanów sięga nawet 60%, chudnięcie bez głodowania, czyli drastycznego ograniczania porcji, powodującego niedobory substancji odżywczych nie jest możliwe wcale.

Taki jest podstawowy mechanizm tycia u kotów, a przyczyną przyrostu tkanki tłuszczowej jest przede wszystkim nadmiar węglowodanów w diecie. Na to nakładają się zaburzenia apetytu wywoływane ciągłym wysokim poziomem insuliny, który dodatkowo zaburza działanie leptyny na receptory w mózgu. Leptyna to hormon, który steruje uczuciem głodu i sytości w organizmie, a wydzielany jest przez tkankę tłuszczową. Ponieważ tkanka tłuszczowa powstaje z glukozy pod wpływem działania insuliny i jest niezwykle wrażliwa na ten hormon, to gdy poziom insuliny rośnie ponad miarę, rośnie również wydzielanie leptyny przez komórki tłuszczowe, gdyż komórki tłuszczowe zwiększają się i stają się nadaktywne. Długotrwały i ciągły wysoki poziom leptyny powoduje w koncu leptynooporność czyli oporność receptorów w mózgu na działanie leptyny i brak hamowania apetytu. Jest to podobny mechanizm jak insulinooporność spowodowana nadmiernym wydzielaniem insuliny, prowadząca do cukrzycy typu II.

Leptynooporność powoduje, że kot zaczyna jeść coraz więcej, nie potrafiąc zaspokoić wciąż rosnącego apetytu. Jeśli człowiek nadal podaje takiemu kotu węglowodanową żywność, to leptynooporność się nasila, a wciąż wysoki poziom glukozy we krwi oraz insuliny powodują stałe przybieranie na wadze dzięki powiększaniu się zapasów tłuszczu w tkance tłuszczowej produkowanego z glukozy.

Czy zatem kot, który nie je węglowodanów, tylko tłuszcz oraz białko nie może zjeść ich za dużo i poprzez zwykłe przejadanie się utyć? Zwykle nie, jeśli jest całkowicie zdrowy oraz od momentu odstawienia od mleka matki był żywiony naturalnym surowym pokarmem. Organizmy kotów nastawione są na dietę mięsną, gdzie tłuszcz dostarcza zasadniczej części energii, a białko budulca dla komórek oraz niewielkiej ilości glukozy i ich mechanizmy regulujące metabolizm oparte są na tych dwóch składnikach diety. Jeśli kot, u którego poprzez nienaturalne żywienie mechanizmy te nie zostały zaburzone zje wystarczająco białka i tłuszczu, jak na swoje potrzeby, uczucie sytości wywoływane przez prawidłowe działanie leptyny na mózg nie pozwoli mu dalej jeść. Jeśli jednak mechanizmy te ulegną zakłóceniu, poprzez leptynooporność lub chorobę, to przejadanie się białkiem i tłuszczem będzie możliwe. W przypadku dużego nadmiaru białka i tłuszczu kot będzie jednak odczuwał mdłości, może wymiotować lub mieć biegunkę. Ale ciągłe spożywanie mięsnego pożywienia w ilości przekraczającej potrzeby także doprowadzi z czasem do otyłości.

Przejadanie się węglowodanami, a co za tym idzie - otyłość i leptynooporność mają swoje pierwotne źródło w tym, że pokarmy zawierające nadmiar węglowodanów zawsze zawierają za mało białka i tłuszczu, i pomimo zjedzenia dużej porcji karmy, kot wciąż odczuwa głód, gdyż organizmowi brakuje właściwych substancji odżywczych. Aby zaspokoić swe potrzeby, kot je większe porcje karmy, a wraz z nią coraz więcej węglowodanów, nakręcając spiralę tycia i leptynooporności.

Przytyć można od nadmiaru wszystkiego: białka, tłuszczu i węglowodanów. Ja zwykle zwracam uwagę w pierwszej kolejności na węglowodany, po to, aby najpierw wyeliminować podstawową patologię w żywieniu kotów, gdyż to właśnie węglowodanami przekarmia się obecnie koty, a nadmiar białka i tłuszczu zdarza się dość rzadko. Tymczasem, po wyeliminowaniu nadmiaru węglowodanów, a nawet ich całkowitym odstawieniu, pozostają jeszcze dwa zagrożenia - ogólnie nadmiar jedzenia lub nadmiar jednego ze składników jedzenia: białka lub tłuszczu. Jednak konstruując mieszanki barfowe, choćby tylko mniej więcej zbliżone do tego, co propagujemy na tym Forum, nie jest możliwe karmienie kotów rażąco odbiegającymi od norm ilościami tłuszczu czy białka.

Jak zatem odchudzić kota, obojetnie czy kastrata czy nie-kastrata, młodego czy starego, dowolnej płci? Nie jest to zadanie skomplikowane, jeśli wiemy już jak działają węglowodany i ile ich znajduje się w karmach. Ratunkiem nie będą karmy "light" czy "dla kastratów", gdyż ich producenci, opierając się na błędnych założeniach, wkładają do nich jeszcze więcej węglowodanów niż do karm zwykłych, osiągając poziom 50-60% w suchej masie.

Koty z nadwagą przede wszystkim powinny przestać jeść węglowodany. Jest to warunek konieczny aby zacząć spalać własny tłuszcz zmagazynowany w tkankach. Pokarmem, który spowoduje spalanie własnej tkanki tłuszczowej jest surowe naturalne pożywienie czyli BARF, który zwłaszcza dla któw wykazujących objawy leptynooporności powinien być przygotowywany bez jakichkolwiek węglowoanóww składzie. Podobnie zadziała również dobrej jakości mokra karma całkowicie pozbawiona węglowodanów, jednak ze względu na fakt, że jej składniki są obrobione termicznie, nie będzie ona dla kota tak zdrowa i tak wartościowa jak zbilansowane mieszanki barfowe, w których podstawą jest surowe mięso i podroby. Efekt doraźny, czyli chudnięcie, będzie jednak osiągnięty.

Nie można jednak dopuścić do tego, aby cały magazyn tłuszczu otyłego kota został spalony w jak najkrótszym czasie, gdyż to mogłoby przynieść nawet śmiertelne skutki (np. stłuszczenie wątroby). Dlatego w jego diecie nie może zabraknąć tłuszczu, a proces odchudzania musi zająć odpowiednio długi czas. Ilość tłuszczu na diecie odchudzającej nie powinna zasadniczo odbiegać (w zakresie proporcji) od ilości tłuszczu w diecie zdrowego kota. Inaczej - kot otyły powinien jeść dokładnie takie samo mięso z tłuszczem, czy też dokładnie takie same kompletne mieszanki mięsne jak kot szczupły, choć procentowy udział tłuszczu w mieszance powinien być utrzymywany w dolnych granicach zakresu referencyjnego (w Kalkulatorze Barfowym). Dodatkowo, podajemy otyłemu kotu zmniejszoną wagowo ilość pożywienia (o właściwych proporcjach i składzie), obliczając dzienną porcję z uwzględnieniem jego wagi należnej, a nie faktycznej. I tak np. 8-kg kotu podajemy porcje jak dla ok. 4,5-4,8 kg kota jeśli waży on o 3 kg za dużo (powinien ważyć 5 kg).

Jeśli porcje wyliczone wg. powyższego schematu powodują, że kot chudnie zbyt szybko, to bezwzględnie należy zwiększyć ilość pokarmu. Prawidłowe tempo chudnięcia wynosi 1-2% aktualnej wagi w przeciągu tygodnia. Szybsze tempo chudnięcia jest zagrożeniem dla zdrowia i nie można do tego dopuścić. Należy uważnie obserwować odchudzanego kota i dobierać do jego aktywności oraz tempa chudnięcia ilość i kaloryczność posiłków.

Posiłki dla kotów, zarówno otyłych jak i całkowicie zdrowych, powinny zawsze być prawidłowo zbilansowane nie tylko pod względem witamin i minerałów, ale również proporcji białka i tłuszczu oraz wartości energetycznej. To wszystko musi być dobrane do konkretnego kota. Zakłada się zapotrzebowanie energetyczne dla przeciętnego dorosłego domowego kota w ilości 50-60 kcal na każdy 1 kg należnej masy ciała. Jeśli kot jest bardzo mało aktywny to oczywiście mniej (ok. 40 kcal na 1 kg masy ciała), a jeśli jest ekstremalnie aktywny lub wychodzący to 70 kcal na kg masy ciała i więcej, jeśli potrzeba. Regulacja kaloryczności posiłków powinna odbywać się przede wszystkim poprzez manewrowanie ilością tłuszczu, przy minimalnym udziale węglowodanów (wagowo w stosunku do tłuszczu 0,1 do max. 0,3 ale może być 0) oraz w miarę stałej ilości białka.

Aby dokładnie dobrać ilość i strukturę pokarmu można posiłkować się Liczydłem dla kota.

--------------------------------------------------------------------
Bibliografia:
Dr Vet. Med. Lisa A. Pierson, Feline Obesity
Debra L. Zoran, DVM, PhD, The carnivore connection to nutrition in cats
Small Animal Clinical Nutrition
Biochemia Harpera
Zbigniew Kasprzak, Endokrynne uwarunkowania otyłości (w " Zmiany stężenia niektórych hormonów u młodziezy z otyłością... " rozdział 2)

_Jadis_ - 2011-11-16, 14:31

Kilka osób (m,in, znających mnie z innego forum) zna tę historię ale opiszę ją bo mam podejrzenie , że jak najbardziej jest ona adekwatna do tematu.


3 miesiace temu adoptowałam mała ( 2 miesięczną) kotkę - dachowca. Kociak wyadoptowany został z TOZ. Dalej zwana Zimą ;)
Kociak od małego odkąd do mnie trafił karmiony był dobrym jakościowo jedzonkiem dla kociąt ( np. Animonda)na zmiane z suchym , i roznymi dodatkami (serek biały, żółteczka itp )Ogolnie dieta bardzo zróżnicowana.
Niestety z Zimą jest pewien problem. Od samego początku je , je i jeszcze raz żre. Je ile wlezie az do oporu (aż rozepcha cały żołądek) , im wtedy jakby mogla to jeszcze by jadłą. Potrafi podkradać ludzkie jedzenei (choć ją pilnuje , żeby tego nie robiła), podjada "siostrze" - mojej drugiej kotke) - choć ją zaczęłam już karmić w 2 koncu mieszkania (na szafie , bo tam mała nie wlezie a starrsza ma spokoj i moze zjesc ).
Zima jak dostaje swoja porcje pożera ją w minute max dwie, jak bardzo jej smakuje to warczy na wszystkich dookola , albo ucieka z kawalkiem jedzenia w ciemny kąt , a jak nie da rady to je z miski jak najszybciej i strasznie sie przy tym trzesie, jest cala napieta , kazdy miesien ma spiety . Stad moje poczatkowe przypuszczenia, ze moze jako maly kociak niedojadala , nie mogla dopchac sie do jedzenia albo zwyczajnie nie zostala nauczona przez matke jak sie je, i ile i co . (Bo mala je doslownie wszystko - nawet leki ktore moga bardzo intensywnie pachniec i ktore koty unikaja szerokim lukiem ona moze wylizywac ze smakiem ze spodeczka) . Mala wzielam jak miala 8 tyg i wielu podstaowych kocich zachowan nie znala (nauczla sie dopiero od Kisiel) weic zastanawialam sie tez czy to nie w tym problem .
Na poczatku nie ograniczalam jej jedzenia , majac nadzieje , ze albo raz czy drugi sie przeje i da sobie spokoj , albo sama nauczy sie sobie wydzielac ile potrzebuje ( tak jak naucyzla sie moja starsza kotka , ktora byla znajda i tez na poczatku zarloczna a teraz nie ma z nia najmniejszych problemow). Niestety mala sie nie nauczyla i dorobila oponki na brzuchu.

Od ponad tygodnia barfujemy. Zima zrzucila jakies 200-300g masy . I wyglada wreszcie jak kociak w jej wieku. Choc nadal jest mieciutka a miesni nie nanjdziesz bo ciezko jest wyczuc pod tluszczykiem ;p Podejrzewam , ze po dluzszym barfowaniu to sie zmieni.

Martwi mnie jednak jej niezaspokojony apetyt. Kot jest zdrowy , rozwija sie prawidlowo, wczesniej dostawala witaminki , teraz barfuje ale coraz bardziej boje sie , ze moga to byc pczatki leptynoopornosci .Jeśli tak to nurtuje mnie pytanie czy da sie ja jakos cofnac , np przez dlugotrwale podawanie odpowiedniej ilosci odpowiednio zbilansowanego pozywienia.

Dagnes uspokoila mnei troche piszac , ze mozliwa jest kuracja.
Chcialabym jednak prosic tez o kilka wskazowek co do miesznaki jaka powinna byc. Ta ktora aktualniezrobilam zawiera 60% bialka, 28% tluszcz i 3,1 % weglowodanow.
Czy powinnam te proporcje jakos diametralnie zmienic?

Mam jeszcze jedna kotke, ktora nie ma problemow z waga ani apetytem i w przyszlym tyg biore kocura 7 miesiecznego , ktory rowniez mam nadzieje , bedzie barfowal. Troche klopotliwym byloby gdybym musiala robic dla nich osobno jedzonko. Czy jest jakis zloty srodek ?

Prosze o rady i opinie bo nie chce tego tak zostawic a pomoc Zimie, poki jeszcze da sie cos z tym zrobic.

Villemo7 - 2011-11-17, 10:24

Dagnes po raz kolejny padam na kolana przed Twoim opracowaniem. Wielki szacun! :kwiatek:
Chciałabym trafić na takie artykuły dotyczące ludzkiego żywienia.

Mam natomiast pytanie, które pewnie nie tylko mnie trapi: Ty piszesz o węglowodanach, natomiast na opakowaniach karm, nawet tych najlepszych, podana jest zawsze tylko zawartość włókna i popiołu. Jak to ze sobą skonfrontować/ przeliczyć? Potrzebuję argumentu do uświadamiania społeczeństwa. Zawartość % składników w karmach pozwala łatwo zdyskredytować słabe karmy, bo łatwo w tym przypadku wykazać różnice w ilości mięsa. Ale warto byłoby jeszcze bardziej dobitnie pogrążyć i potępić producentów tych badziewi.

uta - 2011-11-17, 10:52

Wrzucasz dane z opakowania karmy w Liczydło:
http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=213
http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=226

i załatwione :mrgreen:
ilość węglowodanów w karmie ujawniona :twisted: i przy okazji policzone inne przydatne wartości, bilans, kaloryczność dziennej porcji itd.

Możesz też "na piechotę" policzyć. Analiza karm jest zwykle podana dla mokrej masy i Liczydło też tak liczy. Od 100% odejmujesz podane na opakowaniu wartości: wilgotności, białka, tłuszczu, włókna i popiołu. Dostajesz wartość % węglowodanów, sprytnie pominiętą w analizie przez producenta ;-)

dagnes - 2011-11-17, 12:16

Najlepiej jest, po wyliczeniu % węglowodanów w karmie, odnieść to do suchej masy karmy - wówczas można porównywać ze sobą karmy o różnej wilgotności, także suche z puszkami.

W dziale karm dla kotów zamieściłam "skrócony poradnik analizatora karm" ;-) , w którym przy końcu są podane wzory na wyliczanie węglowodanów w suchej masie. Można sobie go np. wydrukować i mieć pod ręką:

Analiza gotowych karm - poradnik podręczny

Liczydło także wylicza zawartość składników w suchej masie - dane w wierszu 15.

Szczegółowy opis tego, jak analizować karmy i co się w nich może znajdować:

Co mówią nam etykiety karm. Jak czytać informacje na opakowaniach


Jadis, w sprawie twojego kociaka postaram się odpisać szerzej dziś po południu.

_Jadis_ - 2011-11-17, 15:37

Dzieki dagnes ;) czekam z niecierpliwościa ;)
dagnes - 2011-11-17, 20:37

Jadis, o ile żarłoczność Zimy nie wynika z zaburzeń chorobowych na tle np. genetycznym, to jej zachowanie może wskazywać na leptynooporność. Choć w przypadku tak młodego kociątka mogą to być także jakieś zaburzenia endokrynologiczne lub genetyczne. O ile zbadanie kota pod kątem endokrynologicznym powinno być możliwe i może dać odpowiedź na jedną część pytania, o tyle nie sądzę, że będzie możliwe dokonanie badań genetycznych u kota, skoro nawet u ludzi są to wysoce specjalistyczne procedury medyczne, nie wykonywane standardowo. Mutacje w obrębie genu kodującego leptynę oraz genu receptora leptyny prowadzą u ludzi do ciężkiej postaci otyłości, występującej już w wieku dziecięcym, co dopiero od niedawna jest przedmiotem badań. W przypadku mutacji genu kodującego leptynę występuje niedobór leptyny i można go z powodzeniem leczyć poprzez podawanie jej substytutu. W przypadku wad receptorów leptyny sytuacja jest bardziej skomplikowana i trudna do opanowania. Są to oczywiście zaburzenia występujące bardzo rzadko, najczęściej przyczyną otyłości, już u dzieci, jest leptynooporność, niemniej jednak piszę o tym aby było jasne, że nie w 100% przypadków będzie można opanować niepohamowany apetyt u kota.

Ponieważ twoja kotka, Jadis, ma nie do końca jasną przeszłość, tzn. nie wiadomo dokładnie czym była karmiona do 8 tygodnia życia zanim trafiła do Ciebie i można zakładać, że dość wcześnie przestawiono ją z mleka matki na pokarm stały, którym mogła być najgorszej jakości karma z dużą ilością węglowodanów, to jest szansa że dość szybko wykształciła się u niej leptynooporność. Dodatkowo, jak sama piszesz, karmiłaś ją również suchą karmą, co z pewnością problemu nie zlikwidowało tylko nasiliło. Być może jakieś specyficzne cechy jej organizmu lub wykształcone w czasie trudnego najwcześniejszego kocięctwa, spowodowały u niej większą podatność na wystąpienie tej przypadłości tak szybko. Ale to, że tak ładnie zaczęła chudnąć na BARFie może oznaczać, że jej problemy wynikają raczej z leptynooporności niż wad wrodzonych.

Proponuję kontynuowanie diety BARF, absolutnie bez żadnych odstępstw, dodatków czy smakołyków niebarfowych. Tylko "ścisły BARF". Możesz dla niej zrezygnować z warzyw i dodawać np. trochę świeżo zmielonego siemienia lnianego. Na tą chwilę, na czas chudnięcia proporcje mieszanki wydają się być dobrze dobrane, jednak później gdy całkowicie straci oponki i wałeczki tłuszczu, to niech dostaje mieszanki, w których białko oscyluje raczej w okolicach 50-55%, a tłuszcz w okolicach 30-35%. To jeszcze kociak, potrzebuje dostarczania sporej ilości energii z pożywieniem, ale zapewne nieprędko będziesz mogła zaprzestać wydzielania jej porcji. Musisz znaleźć złoty środek i nie dawać jej ani za dużo ani za mało. W tym wieku ona teoretycznie powinna jeszcze jeść do oporu, tyle ile chce, niestety w jej przypadku nie można na to pozwolić. Obserwuj ją, patrz uważnie czy nie chudnie za bardzo ani czy nie tyje, spróbuj dobrać jej porcje pokarmu właściwe dla jej wieku oraz wagi należnej wg. wytycznych z wątku o żywieniu kociąt (ten post i dalsze):
http://www.barfnyswiat.or...php?p=2548#2548
Ale ostateczną ilość musisz wyznaczyć konkretnie dla niej, w zależności od tego jak jest aktywna i jak zachowuje się jej waga. Wytyczne w powyższym wątku to tylko wskazówki.

Gdyby na 100% BARFie sytuacja z apetytem u kotki nie poprawiła się jakoś widocznie w przeciągu 3-4 miesięcy, to wówczas może warto byłoby ją zbadać pod kątem endokrynologicznym, na tyle na ile to możliwe.

_Jadis_ - 2011-11-17, 21:26

Dzieki dagnes za tak wnikiwa analize ;)
Powiedz mi jeszcze prosze czy jesli zrobie mieszanke z siemieniem to ile go dodac? rownowartosc gramowa warzyw czy mniej ?
I czy moge taka mieszanke z siemieniem podac tez innym kotom ? Nie zaszkodzi im ? Czy lepiej , zeby one dostawaly z warzywami normalnymi?

[ Komentarz dodany przez: dagnes: 2011-11-18, 12:16 ]
Dyskusję o siemieniu lnianym wydzieliłam do nowego tematu:
http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=424

Północ - 2011-11-19, 01:09

Wow, boski artykuł :shock:
Mój kocur jest dwa dni po kastracji i weterynarz kazał podawać wyłącznie Royala dla kastratów :-| Powiedział, że mięso się nie nadaje, Orijen także... Może by tak zrobić listę "BARFnych" weterynarzy?

A co do żarłoczności - mój też taki był gdy był malutki. Gdy podrósł to mu przeszło.

_Jadis_ - 2011-11-20, 18:52

Północ wiekszosc kotow tak ma. Problem w tym ,ze to nie jest normalna żarłoczność. A Zima tez nie jest juz taka malutka bo 5,5 miesiaca to zaczyna byc ju calkiem spory kociak i jakos w tym okresie powinna powoli zaczynac ograniczac jedzenie a u niej tego niestety nie bylo , poza tym nie widzialyscie jej w akcji - hipoteza pewnie potwierdzi. Normalny kot nie ŻRE w TEN sposob ;/
hipoteza - 2011-11-20, 19:50

To prawda, Zima zachowuje się przy misce jakby nie jadła od wielu, wielu godzin. Ja się zastanawiam czy to nie jest jakaś pozostałość po schronisku, może inne koty były pierwsze przy misce, może nie mogła się nigdy najeść do syta i gdzieś w niej pozostał ten lęk, że musi zjeść ile się da zanim znów zabraknie. Ale ja bym jej jeszcze nie przyczepiała choroby, mała dopiero od niedawna jest na barfie i trzymam kciuki, żeby jej sie wszystko dzięki temu wyrównało :-)
Mari - 2011-11-21, 06:23

Często u kotów, które musiały walczyć o michę zdarzają się takie zachowania. Blusik - z pseudohodowli - pochłaniał wszystko co w misce było i zawsze zachowywał się jakby był od paru dni głodzony. Dzisiaj ma prawie 6 lat i nadal jest wszystkożerny (czyt. talerz Dużych, to talerz Blusika), ale ponieważ ma wydzielane jedzenie, więc nie tyje, a do tego nie ma żadnych dodatkowych objawów "głodu" (oprócz żebrania, gdy coś jest szykowane w kuchni - u mnie nie żebrał, bo ja zua kobieta jestem).
Co do rzucania się na jedzenie - obserwowałam kociaki z jednego miotu i część jadła jakby wcześniej umierała z głodu, a inne smakowały bez pośpiechu. W efekcie musiałam karmić każde z osobna, bo obżartuchy jadły za siebie i za innych. W nowych domkach również przez pierwsze miesiące "puszczają z torbami" właścicieli. Z wiekiem im to przechodzi. Jeżeli Zima nie chodzi i nie jojczy ciągle o jedzenie, to nie jest źle, a do tego przecież ona ma dopiero 5,5 miesięca - ma prawo być żarłoczna, bo rośnie. Moje ostatnie kocięta mają teraz prawie 5 miesięcy i nadal wcinają jakby były 3 razy większe. Jeżeli kupska w porządku i innych problemów nie ma, to nie ma się co martwić.
Koty, które od maleńkości były nauczone, że należy jeść dopóki jest jedzenie niestety potrafią się tak zawsze zachowywać, ale to nie oznacza, że są głodne - to w myśl zasady - najeść się po kokardkę na zapas, bo za chwilę może nie być jedzenia. Przejdzie jej. Podejrzewam, że Zima urodziła się "na wolności", więc matka też nie dojadała, a co za tym idzie kociaki również, a potem też nie miała do syta. 3 miesiące u Ciebie, to zbyt krótki okres, żeby uwierzyła, że w misce jedzenia nie zabraknie.
Zastanawiam się również czy to nie jest jakieś instynktowne zachowanie - kiedy obserwuje się filmy o drapieżnikach, to one również jedzą (jak mają możliwość) tyle, że brzuchy wyglądają jak wielkie bębny, tyle, że następny posiłek muszą upolować, a nasze dostają pod nos, więc trzeba wydzielać.
Z tym jedzeniem to tak cuda wianki. W nowym domku roczny kocurek sam sobie przestawił jedzenie na jeden posiłek dziennie (żebym nie skłamała - wieczorem) i nie było mocnych, żeby to zmienił, ale jak dostał w prezencie siostrzyczkę (wiecznie głodną), to zwiększył liczbę posiłków.

_Jadis_ - 2011-11-21, 08:32

No i na dobra sprawe nadal moze byc to wszystk oco podejrzewam , Nadal nic nie wiem konretnego i podejrzewam ze sie nie dowiem bo Zima mi nie powie o co jej chodzi. Pozostaje czekac i BARFowac bo cokolwiek by to nie bylo tłuszczyk na brzusiu spalić trzeba a mega aktywna i tak juz jest wiec samym bieganiem go nie zmniejszy. Dieta jak najbardziej wskazana.
Problemem jest tylko to , że musze pilnowac , żeby nie dobrala sie do miski Kisiel - a ta je wolniej i niestety nie broni swojej michy , moze chodzic glodna a jeden raz na sto warknie na małą jak ta pcha sie do jej michy :-/ Czasem wręcz sama ostępuje jak tylko ją widzi . A jak jeszcze jeden niebroniący miski kot mi dojdzie (oby nie!) to bede miala roboty jak nie wiem co z tym karmieniem. Tymbardziej , ze nei ma juz miejsca w domu gdzie Zima nie wskoczy a ciagle karmienie w osobnych pomieszczeniach uwazam , ze bardziej szkodzi niz pomaga bo mala nie uczy się , żeby nie rusać cudzje michy tylko po prostu nie daje sie jej mozłiwości potem gdzieś zauważa miche i wszystko zaczyna sie od początku . Błędne koło.

Mari - 2011-11-21, 21:51

Hmm - nie rusza się cudzej michy???? W cudzej misce jest zawsze coś bardziej interesującego :mrgreen:
_Jadis_ - 2011-11-21, 21:58

Nie tyle co bardziej interesującego tylko bardziej , że nadal jeszcze cos tam jest co da sie zjeść. Bo u niej już wtedy zazwyczaj pusto ;/


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group