To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

Hyde Park - Kącik szczęśliwego barfera

scarletmara - 2015-02-27, 17:25

No do mnie nadciągają powoli wszystkie zbłąkane futra z okolicy. Widac fama się rozchodzi. Dzisiaj na moje wołanie: "Sika Wiki chodźcie do domu" przybiegły 4 futra :-D wszystkie święcie przekonane, że to właśnie je wołam :lol:
Fayolka - 2015-02-27, 18:17

Moja babcia nie ma "swojego" kota (w sumie nie wiem czemu, bo koty uwielbia i w całym mieszkaniu pełno obrazków, poduszek, kalendarzy i kubeczków z kotami), ale dokarmia koty, które żyją gdzieś obok (na działkach, w pomieszczeniach gospodarczych, to taka poPGRowska okolica, spore blokowisko, ale dookoła wieś pełną gębą) i jak raz do roku u niej bywam i wyjdę na balkon na dymka, to zaraz zbiega się kilkanaście kotów, które krzyczą "daj! daj!" :lol: Babcia ma tam całkiem pokaźną ekipę, żaden z kotów nie daje się złapać, by go chociaż pogłaskać, ale rozpoznają babcię (i jej balkon) :mrgreen:
Scarletmara, zazdroszczę takiej ekipy :D U nas wciąż nie widziałam żadnego dzikuska, więc nie mam kogo wołać "na obiad" :->
Mnie za to ucieszyło, że w końcu w "moim" mięsnym pokazała się inna wołowinka, niż taka za +35zł/kg i mogłam kupić kotu do mieszanki konkretny kawał wołowiny za jedyne 17zł/kg :love:

Nina_Brzeg - 2015-02-27, 18:40

scarletmara, to trzeba śpiewaka złapać i mu jajca uciąć :-P Na dobre wyjdzie wszystkim a zwłaszcza okolicznym kotkom.
Skipper - 2015-02-27, 18:43

Sadystka :twisted:
Nina_Brzeg - 2015-02-27, 23:08

Skipper, żartujesz, prawda? :-P
scarletmara - 2015-02-28, 01:29

Nina ale dlaczego chciałabyś ciąć pół-dzikiego zdrowego radzącego sobie w życiu kota ? On na michę do mnie ani nic takiego się nie pcha czyli radzi sobie świetnie sam. A jak znajdzie jakaś chętną i zdolną do zapłodnienia kotkę to chyba naturalna kolej rzeczy - samo życie. Terenów łownych wokół pod dostatkiem, trzeba tylko mieć nadzieję, że ewentualna przyszła mama też bedzie radząca sobie to wtedy małymi sie zajmie bez problemu. Tylko chyba coś biedak znaleźć nie może żadnej niesterylizowanej koteczki skoro do moich się chce dobierać.
Nina_Brzeg - 2015-02-28, 12:13

scarletmara, a czy Ty nie widzisz ile kociego nieszczęścia jest wkoło? Tysiące kociąt szuka domów, pewnie z 5 razy tyle umiera w cierpieniach (rozjechanych, zagryzionych, na choroby wirusowe). Właśnie przez takie olewactwo ludzi 'bo sobie radzi'. Ten sobie radzi w zapładnianiu okolicznych kotek, kotki też jakoś ogarniają (do czasu), ich kocięta nie.
Ines - 2015-02-28, 12:18

Mam déjà vu ;-) już toczyliśmy sobie wszyscy na forum podobną dysputę http://www.barfnyswiat.or...t=306&start=225 Nina, teraz widzę, że Ty nie brałaś w niej udziału. Ale jak ją przeczytasz, to może pomoże Ci to zrozumieć punkt widzenia Scarletmary.
dagnes - 2015-02-28, 12:20

Nina, jeśli na jakimś wiejskim terenie mamy niewiele dzikich kotów, świetnie sobie radzących bez człowieka, a na innym miejskim terenie, oddalonym o setki kilometrów jest za dużo "bied", to nie znaczy, że trzeba likwidować populację dzikich kotów wiejskich, tylko zająć się stłoczonymi w miastach "biedami".
scarletmara - 2015-02-28, 13:28

dagnes ja w takim dziwnym miejscu mieszkam, które jest pełną gebą w mieście i to nawet jak sie ludzie uprą to w ogłoszeniach o wynajem czy sprzedaż nieruchomości potrafią napisać śródmieście ;-) ale mój domek jest w praktyce już jedną nogą na wsi. Tzn. zaczyna sie tam gdzie się utwardzona droga kończy. A dalej różniaste poletka, haszcze, ogródki działkowe i inne takie cuda. Szkoda, że to sie wkrótce zmiani jak nam drogę dalej pociągną :(

A koty to tu takie raczej półdzikie bo człowieka znają i wiedzą co dobrego a co złego w ludzkich siedzibach sie czai, więc wykorzystują wszytsko co dobre czyli np. jakąś komórkę na miejsce od spania ale od samego ludzia trzymają sie na dystans bo nie ufają. I dobrze bo inaczej tobym tu miała całe stadko na utrzymaniu jakby każde chciało na michę przychodzić podczas kiedy wokół ptaszków i myszek w bród.

Własnie sie dzisiaj zorientowałam, że ten kot biegający za moimi futrami i wyśpiewujący serenady to w rzeczywistości dwa różne koty tylko podobne do siebie. Dzisiaj były tu oba to sie przyjrzałam. A juz przez chwilę myślałam, że mi się w oczach zaczyna mienić od tego dobrobytu :lol:

Skipper - 2015-02-28, 18:20

Nina_Brzeg napisał/a:
Skipper, żartujesz, prawda? :-P

Toż przecież :mrgreen:

dagnes - 2015-02-28, 21:34

scarletmara, mi raczej chodziło po prostu o miejsca, w których koty mają jako takie naturalne warunki i dobre tereny łowne, co niekoniecznie musi znajdować się wyłącznie poza administracyjnym obszarem jakiegoś miasta.
Też mieszkam na terenie administracyjnie należącym do miasta i mam 10 minut piechotką do centrum. A wokół pola i lasy :mrgreen: . No i piękne tereny dla dzikich kotów, których tu niestety nie ma bo zostały wytępione, o czym pisałam w wątku linkowanym przez Ines.

Rakshasa - 2015-06-04, 20:35

Nie za bardzo wiedziałam, gdzie o tym napisać, ale TV6 mnie dzisiaj mile zaskoczyło. Galileo zrobiło w swoim programie listę najbrzydszych zwierząt świata, na szóstym miejscu umieszczając kota sfinksa (moim zdaniem niesłusznie). Zajrzeli do domu hodowczyni kotów, która miała u siebie kilkanaście championów. Wszystkie koty zadbane i zdrowiutkie. A w miseczkach wyraźnie pokazane surowe mięsko :love: Może da to komuś do myślenia.
Fayolka - 2015-06-05, 03:32

Nie ma brzydkich zwierząt! Jako dumna współlokatorka Sfinksa (Petersburskiego) muszę się oburzyć na taki ranking :mrgreen:
Choć sama często przyznaję, że Sfinksy są tak brzydkie, że aż ładne :mrgreen: Szacun dla hodowcy, bo jak patrzę jak Bestia niezdarnie gryzie mięso, to mam ochotę pogryźć za nią :roll: Ale z tygodnia na tydzień jest lepiej.
A żeby nie odchodzić od tematu: ponad tydzień temu Bastet obchodziła 7 urodziny i z tej okazji nasza zamrażarka została zasilona dwutygodniowymi kurkami zielononóżkami. Pierwsza ofiara została przedstawiona Bastet tylko w "rozpiętej marynarce" (z rozciętym przodem), z piórami, nóżkami i całą zawartością brzuszka, ale Bestia tylko wąchała i lizała- nie wiedziała jak wyjąć mięso z tej pierzastej miski :D Mój mąż pokroił biedną kurkę na grube plastry i już było lepiej. Bastet tak się rozsmakowała w tych kurkach, że obecnie na podkładce zostaje tylko jelito, żołądek, nóżki i pióra- reszta znika w brzuszku 8-) Przy okazji dowiedzieliśmy się jak głośno umie dopominać się o jedzenie- przy mieszance nie było aż takich śpiewów :mrgreen:
A dodatkowym plusem jest to, że odwlekliśmy w czasie (mam nadzieję, że na zawsze) zapalenie dziąseł i potworny smrodek z japy. W styczniu Bestia była na antybiotyku i była obawa, że gdy stan zapalny za szybko powróci, to trzeba będzie jej wyrwać zęby :shock: Stan zapalny powoli wracał, ale teraz tak jakby wszystko wróciło do normy. Gorąco wierzę, że to zasługa chrupania tych małych kosteczek, bo wcześniej Bastet miała problem z jedzeniem kości i zbyt dużych kawałków mięsa, teraz już jest super :)

Agnieszkaa - 2015-06-29, 14:20

Cieszę się, bo wszystkie egzaminy zdane i wrzesień wolny :mrgreen:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group