To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

Hyde Park - Popierdółki o wszystkim i o niczym

Anonymous - 2014-09-25, 19:21

Sandra, jeżeli pomyślałaś o tym co ja pomyślałam, że pomyślałaś... to jesteś świntucha :-P ;-) ;-) ;-)
Sandra - 2014-09-26, 17:03

Verano, ...a jeśli Ty pomyślałaś, że ja mogłabym o tym... :oops: POMYśLeĆ .....to jesteś Megaświntucha :oops: ;-)
(z naciskiem na MEGA)

Skipper - 2014-09-26, 18:47

Wracałam dzisiaj z pracy i słuchałam radio. Nie wiem jaki był temat audycji ale coś dotyczące osiołków. Wypowiadali się słuchacze i jedna babka powiedziała coś w stylu - wie pan, ja już nie jestem najmłodsza, kiedyś słuchałam kabaretów żeby się pośmiać, teraz wystarczy naszych polityków posłuchać, to lepsze niż najlepszy kabaret :mrgreen:
Sandra - 2014-09-27, 18:41

Bilety do kabaretu sa tańsze niz utrzymanie tych osłów..o przepraszam, ..posłów :-P
Skipper - 2014-09-27, 20:28

Audycja o której pisałam wyżej dotyczyła tych osiołków z zoo :mrgreen:
Ines - 2014-09-28, 20:40

Po przerwie wracamy do konkursu Rasowca Miesiąca by promować zdrowe odżywianie http://www.petsupplies.pl....html?prID=8020 :-D

I oczywiście już pojawił się pierwszy "adekwatny" komentarz ;-)

Nina_Brzeg - 2014-10-05, 18:25

Człowiek przez 4h robi kotom barfa, wraca do pokoju, głaszcze kota i zostaje użarty w palec niemal do kości. 'Przecież pachnie mięskiem!'. Yhhhh ;-)
gerda - 2014-10-05, 19:30

Jedyna pociecha, że chyba ta mieszanka będzie mu smakować :-P
Nina_Brzeg - 2014-10-05, 20:34

gerda napisał/a:
Jedyna pociecha, że chyba ta mieszanka będzie mu smakować :-P

Ten mały odkurzacz jak na razie pochłania wszystko :twisted:
Bo to kociątko mnie tak załatwiło ;-) Moja malusia dziewczynka, ważąca poniżej 2,5kg.
Ja się śmieję, że ona ma rozdwojenie jaźni albo jakąś chorobę dwubiegunową. Jak się rozbawi to istne tornado, nie da się jej zatrzymać, rozdziera skórę pazurami, jak papier, biega, szaleje, gryzie. Pół godziny później włazi na człowieka, rozdaje buziaki, strzela baranki, liże po twarzy i mruczy jak szalona - potrafi się godzinę tak miziać, kilka razy dziennie i chociaż raz w nocy.

Tufitka - 2014-10-15, 12:18

W sierpniu tego roku wydana została po polsku książka "czarna księga - karmy dla zwierząt"
http://infra.org.pl/ksiki
można poczytać fragmenty
pierwszy z brzegu:

Mylące opakowanie
O reklamie i prawdzie na temat produkcji karmy dla zwierząt
Dzięki Whiskasowi twój kot będzie dobrze odżywiony / Czysty obraz brudnych interesów/ Słowo „odpadki” nie jest tu chętnie słyszane / Bujda na resorach: jak wprowadza się klientów w błąd / Zarazki nie mają żadnych szans / Długa droga karmy i skłonność do psucia się

Kraina, z której pochodzi Whiskas, jest piękna. Są tam strumienie i łąki, drzewa i malutkie domki. Nad wszystkim jednak góruje wieża.
Nie jest to żadna wieża kościelna, lecz wieża fabryki, na której, na samej górze widoczny jest obrazek przedstawiający kota i psa oraz napisy: Whiskas i Pedigree. Ludzie są tu bardzo przyjaźni w stosunku do zwierząt. Znajduje się tu nawet mały pensjonat dla psów i kotów, z lśniąco białymi ścianami i jasnoczerwonym dachem, otoczony płotem. Już z daleka widać, jak zwierzęta radośnie biegają. Są „testerami” firmy. Panuje tu także bardzo gościnna atmosfera w stosunku do ludzi. Odwiedzający mogą przejść przez szklane drzwi i są przyjaźnie witani w recepcji. W pokoju dla gości rzuca się w oczy wielki plakat z reklamą Whiskasa, a obok poster dumnie obwieszczający, że koncern sponsoruje popularny program telewizyjny o zwierzętach domowych. W jednej z witryn wystawiono wszystkie wspaniałe produkty spółki. Jest tu: Whiskas, Kitekat, Trill, Pedigree. Właściwie wszystko, co ma wysoką pozycję i uznanie w świecie Azora, Reksa i Mruczka. Także znane Chappi pochodzi właśnie stąd i dlatego firma jest znana w okolicy jako fabryka Chappi.
Firma nazywa się Masterfoods i prowadzi interesy na całym świecie.
Ludzie kochający zwierzęta to intratny biznes.
Branża pożywienia dla zwierząt rozkwita. Trendem jest zwracanie się ku coraz bardziej luksusowym produktom. Wielkie firmy, jak Nestlé Purina i Royal Canin plasują się na pozycjach liderów. Nowe produkty powinny zachwycić właścicieli i właścicielki domowych pupili. Często z łatwością wydają pieniądze. Szczególnie skuteczny jest „wysoki prestiż”, twierdzi jedna ze znawczyń branży. Dewiza brzmi: „czysty luksus”. Nic nie jest za drogie dla zwierząt. Cała branża żyje z nich i ma się dobrze.
Mnożą się specjalistyczne sklepy, hotele dla psów troszczą się o czworonożnych ulubieńców, a psycholodzy dbają o ich delikatne dusze (patrz: rozdział 5). Zwierzęta stały się dla ludzi partnerami, są traktowane niczym przyjaciele lub nawet jak partnerzy życiowi (patrz: rozdział 2). Właściciele chcą, żeby ich zwierzętom było dobrze. Często chętnie wydają na worek suchej karmy więcej niż na kilogram pieczeni wołowej. Przemysł pożywienia dla zwierząt jest także interesem opierającym się na zaufaniu. Jeśli ktoś kocha swoje zwierzę i wydaje dużo pieniędzy, chce oczywiście wiedzieć, czy wszystko, co obiecują reklamy jest prawdą – że puszki i worki zawierają to, co najlepsze, że nie ma nic zdrowszego, a na pewno nic lepszego dla Azora i Mruczka niż Chappi i Whiskas.
Centrala w Masterfoods znajduje się w Stanach Zjednoczonych, a siedziba główna w Niemczech mieści się w Verden nad rzeką Aller – małym miasteczku, w którym żyje 28 000
mieszkańców, położonym w odległości 43 kilommetrów na południowy wschód od Bremy.
Barbara Grewe postanowiła zobaczyć, jak produkuje się jedzenie dla jej ulubieńców. Jej koty, Kitty i Felix, dostają karmę Whiskas praktycznie od urodzenia i dobrze im ona robi. Stały się prawdziwymi kuleczkami. „Czego można chcieć więcej”, mówi pani Grewe. Przyjechała z Twistringen, trzynastotysięcznej miejscowości, położonej siedemdziesiąt kilometrów na zachód stąd. Za odwiedzających odpowiedzialny jest pan Friedrich Meier. Od początku sprawia wrażenie godnego zaufania. Nosi biały kitel i biały kask. Jest to odzież ochronna. Także odwiedzający muszą założyć białe kitle i kaski, aby zapewnić higienę i bezpieczeństwo. Pan Meier oprowadza po zakładzie. Najpierw przez biuro, które jest dużym pomieszczeniem, w którym siedzą również szefowie i w każdej chwili są dostępni. To amerykańska zasada, a Masterfoods jest przecież amerykańską firmą.
Następnie przechodzi się do właściwej części zakładu. Pan Meier zatrzymuje się przy rampie dostawczej. Tu wtaczają się ciężarówki z ogromnymi przyczepami. Dziś najwidoczniej przyjechało mięso. Na przyczepie widać napis: „Mięso Badenhop”. „To okoliczni dostawcy”, mówi pan Meier. Jak głosi reklama, Badenhop jest dostawcą dla rodzimego przemysłu, posiadającym „międzynarodowe kontakty”. Później idzie się do właściwej fabryki z taśmami produkcyjnymi, rozlewniami, stanowiskami do pakowania. Puszki stukają. Para syczy. Mięso wychodzi z dysz czerwonawe, o kremowej konsystencji, lub wypada z przezroczystej rury niczym piłeczki w losowaniu totolotka i ląduje w puszkach i pudełkach. Na wierzch dodawana jest kropla „sosu”. Mnóstwo kolorowych i przezroczystych rur – tak wyglądają rozlewnie Whiskasa, Cesara i Sheby.
Panuje tu spory hałas. Ludzie w kombinezonach muszą nosić słuchawki, chroniące słuch. Zapach też jest tutaj niezbyt przyjemny.
Dookoła wiszą znaki wskazujące cele zakładu, przypominające o zasadach higieny i pokazujące bakterie, które w każdej chwili mogą wniknąć do otoczenia. Jeden z plakatów ostrzega na przykład przed Clostridium botulinum. Jest to laseczka jadu kiełbasianego, która produkuje neurotoksynę, tak zwany jad kiełbasiany, najsilniejszą truciznę jaką zna ludzkość. Występuje głównie w puszkach, ponieważ mnoży się w warunkach beztlenowych. Kiedy coś takiego pojawi się w fabryce, jest to największa możliwa awaria, największe rosnące nieszczęście. Może to przysporzyć firmie znacznych strat finansowych.
Dlatego obowiązuje zasada: żaden zarazek nie ma szans. Dbają o to olbrzymie zbiorniki, w których zachodzi sterylizacja w temperaturze dokładnie 127,8 stopni Celsjusza. Pożywienie dla psów musi być absolutnie czyste.
Przy czym dla samego psa w ogóle nie jest ważne, żeby wszystko było wolne od zarazków i higieniczne. Psy lubią rzeczy, które uznajemy za nieco ohydne. „Pies”, jak mówi pan Meier, „najchętniej nie jadłby niczego gotowanego. Lubi zakopywać mięso i wyciągać je pół roku później”. Na coś takiego oczywiście nie ma szans. To „padlinożercy”, wyraża się nieco pogardliwie o psach pan Meier, który zazwyczaj jest bardzo przyjacielski i uprzejmy. Firma, naturalnie, nie może mieć względów dla takich psów. Ostatecznie to nie psy kupują karmę, ale ludzie. Oni chętniej podadzą swojemu ulubieńcowi smaczne mięsne kąski z ryżem i krewetki, niż zepsute mięso wykopane w ogródku. itd

Ines - 2014-10-15, 12:52

W Linkowni i Bibliografii wrzuciłam wszystkie dostępne do poczytania za darmo fragmenty: http://www.barfnyswiat.or...p?p=83149#83149 myślę, że nikt o zdrowych zmysłach po przeczytaniu tej książki nie zdecydowałby się karmić zwierząt tym, o czym czytał.
Lena06 - 2014-10-15, 12:58

oho, widzę że obowiązkowa lektura na jesienne wieczory
Nina_Brzeg - 2014-10-15, 15:04

Wygląda na to, że muszę jakieś zamówienie przez neta zrobić :twisted:
Witalis - 2014-10-17, 22:17

kiedy kot powinien być w miarę normalny po narkozie?

zawsze się stresuje tym :( dzisiaj Psotnik miał usunięty operacyjnie ropień (odnowił się po pół roku). Jest taki smutny i pełzający, a zabieg miał o 9:00.

Skipper - 2014-10-18, 00:16

Zależy co wet zaserwował kotu do narkozy. Ale jak o 9-ej rano zabieg był to coś strasznie długo kocina nie może dojść do siebie :-(

Skippi przedwczoraj miał czyszczenie ząbków i po 2 godzinach był do odbioru, w pełni sprawny, bez jakichkolwiek skutków ubocznych narkozy :mrgreen:



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group