To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

Kulinaria dwunogów - BARF dla ludzi?

Ines - 2015-12-01, 18:11

Bianka 4 napisał/a:
Wydaje mi się, że gdzieś na forum ten temat był już poruszany.


Ano był.

Bianka 4 - 2015-12-01, 18:16

Dzięki Ines :kwiatek:
Nie mogłam tego znaleźć

hysteria - 2016-04-08, 09:53

nie wiem czy to właściwy temat do zadania pytania, ale zaryzykuję. przeczytałam już kilka pozycji o odżywianiu i wyrobiłam sobie zdanie na temat żywienia itd, jestem przekonana że odrzucenie zbóż to jedna z lepszych decyzji którą można podjąć. mam już takie ogólne pojęcie jak organizm funkcjonuje i strasznie wydaje mi się to fascynujące. chciałabym się dokształcić odnośnie (chyba) biochemii, procesów zachodzących w organiźmie przy trawieniu, itd. bo to jest cała podstawa i mając taką wiedzę można dyskutować z ludźmi pt "trzeba jeść wsyzstko ale po trochu", "węglowodany to podstawowe źródło energii".

do czego dążę - czy może mi ktoś (dagnes? :kwiatek: ) polecić jakąś literaturę? chodzi mi strikte o podręcznik. widzę że jest mnóstwona rynku, ale nie chcę trafić na jakąś kupę.

doradora - 2016-04-08, 11:07

hysteria, nie wiem czy podręcznik to najlepsze wyjście, no chyba, że jesteś biologiem, bo wydaje mi się, że takiego stricte naukowego podejścia do tematu zwykły śmiertelnik nie zrozumie :kwiatek:
może jakieś książki paranaukowe, dietetyczne?

hysteria - 2016-04-08, 16:10

paranaukowych i dietetycznych się oczytałam i mi mało właśnie bo teraz gdziekolwiek nie sięgam już mam wrażenie że to czytałam :mrgreen: biologiem ani chemikiem nie jestem i biorę pod uwagę że będę musiała doczytywać i sprawdzać pojęcia, ale o to właśnie chodzi :) nie szykuję na to że wezmę książkę i przeczytam w 2 dni tylko że będę to studiować długi czas aż wszystko zrozumiem.

i nie wiem co masz na myśli zwykły śmiertelnik, ale ja wychodzę z założenia że wszystkiego jestem się w stanie nauczyć i wszystko zrozumieć :twisted: taki tam mały ścisły umyślik, do tej pory nie zawiódł jeszcze :twisted:

pestka76 - 2016-04-08, 21:05

Ja też doszłam do wniosku, że to podstawa i chciałabym się zmierzyć z BIOCHEMIĄ! Bardzo proszę o podpowiedź w sprawie podręcznika :kwiatek:
dagnes - 2016-04-08, 22:09

Jeśli ktoś przeczytał już "wszystkie" ;-) pozycje popularnonaukowe i mu mało, to ja, jak zwykle polecam:
Biochemia Harpera
Biochemia Stryera

Książki podobne i w zasadzie o tym samym, jednak ujęcia wielu tematów nieco inne. Dlatego ja korzystam z obu podręczników, bo w wielu miejscach się uzupełniają.

hysteria - 2016-04-09, 15:47

dzięki!! :-D :kwiatek:

Harper już zamówiony, na początek pewnie wystarczy ;-) widzę że Stryera wcale nie jest tak łatwo dostać bo polskie wydanie niedostępne w większości księgarniach, na allegro używki za 200 chodzą. może po angielsku zamówię jeśli po lekturze Harpera stwierdzę że będę w stanie przebrnąć :)

alem się podjarała :mrgreen:

Arora - 2016-07-05, 19:57

Witam wszystkich w wątku dla Ludzi :-> Kociaki pięknie barfują, więc postanowiłam zająć się sobą. Już od dawna jestem w jakimś dziwnym punkcie swojego życia, w którym nie mogę znaleźć sobie miejsca. Strasznie denerwuje mnie otaczające kłamstwo i oszustwo wszystkich koncernów, to że jesteśmy truci i na każdym kroku trzeba uważać, bo wszędzie czai się niebezpieczeństwo w postaci nieuczciwych firm i produktów, które są dla nas ogromnym zagrożeniem. Trudno odróżnić kłamstwo od prawdy....Miotałam się i kręciłam w kółko, zadręczałam rodzinę biadoleniem, że wszystko nam szkodzi, ale oczywiście nic z tym nie robiłam aż tu nagle olśnienie :shock: weszłam na kulinaria dwunogów i po przeczytaniu całego wątku barf dla ludzi i paru innych chyba znalazłam wreszcie to, czego nieświadomie szukałam. Od zawsze byłam mięsożerna (uwielbiam golonkę i boczek) z małym dodatkiem nabiału, warzyw i owoców .Nie przepadam za dodatkami typu surówka do obiadu i w związku z tym zawsze słyszałam, że źle się odżywiam, bo za tłusto, bo za mało warzyw itp. W pracy patrzą na mnie jak na dziwadło jak zajadam się tłustym boczusiem. A tu proszę!! Okazuje się, ze nie dość że mięso jest super, że tłuste mięso jest super, to na dodatek nie powinno się mięsa łączyć z warzywami w jednym posiłku :hura: No ale żeby nie było tak różowo, to na tym koniec dobrych rzeczy, bo niestety jestem uzależniona od węgli: uwielbiam słodycze, których pochłaniam ogromne ilości, białe świeże bułeczki i kocham ziemniaki, bez których nie ma u mnie obiadu...
Ponieważ już dawno nikogo tutaj nie było, mam do Was pytanie: jak sobie radzicie z niejedzeniem węgli? dalej trwacie? czy po takim długim czasie jest łatwiej? widzicie poprawę swojego wyglądu, życia, zdrowia? Co do diety bez węglowodanów nie mam żadnych wątpliwości, ale boję się że sobie nie poradzę....jak wytrwać?

scarletmara - 2016-07-05, 20:31

Hej ja się zywiłam całe życie dokładnie tak jak ty opisałaś że sie żywisz tylko do słodyczy mnie nigdy nie ciagnęł ale do pieczywa, naleśników makaronów ect. strasznie.
Ale już półtorej roku ciągnę dietę i daję radę. Najtrudniejszy dla mnie był pierwszy miesiąc. Potem się wkręciłam. Nowe potrawy i nowe smaki zaczęły mi się podobać. Miałam coraz ciekawsze pomysły na dania i było super przez jakiś rok. Po roku coś zaczęło mnie łamać i trochę czasem już łamię dietę ale rzadko. Najciężej jest latem jak tyle owoców świeżych aż grzech nie pojeść a niestety w dużych ilościach i to takich słodkich jak teraz się hoduje wiem, ze nie powinnam. Do tego lody latem też kuszą jednak :(
Ale co do zdrowia to ja czuję się o niebo lepiej. Przede wszystkim schudłam dużo a to zmieniło całkiem samopoczucie organizmu. W sumie to nie wiem czy więcej energii mam teraz własnie dzięki temu, że schudłam czy przez to co jem ale psychicznie czuje się lepiej wiedząc że nie napycham się samą chemią i mąką. No i w moim przypadku odstawienie węgli oznaczało automatycznie zastąpienie ich warzywami, których przedtem nie jadłam prawie wcale, więc musi być zdrowiej. Najlepiej czułam się jak jadłam prawie paleo czyli na surowo większość warzyw i mięsa, wtedy miałam najwięcej energii i najjaśniejszy umysł :)

tylko "skutek uboczny" diety u mnie jest taki, że teraz po zjedzeniu węgli w nadmiarze np. słodkiego ciastka źle się czuję czego kiedyś nie miałam.

Arora - 2016-07-05, 21:34

ja należę do gatunku szczupłych a w niektórych okresach nawet bardzo szczupłych i dlatego bezkarnie mogłam jeść słodycze co przerodziło się wręcz w nałóg; ostatniej zimy tak sobie pofolgowałam (rzuciłam palenie i zastąpiłam to słodkim), że pierwszy raz w życiu przytyłam i jeszcze nigdy tyle nie ważyłam, tak więc przyda mi się zrzucić parę kilo...moja mama zawsze mi powtarzała, że te słodycze wyjdą mi kiedyś bokiem i że nie można tak bezkarnie się obżerać, nawet jak tego po wadze nie widać, bo wszystko będzie kiedyś procentować...i zapewne ma rację, dlatego koniec z tym. Za warzywami nie przepadam, ale może zacznę je teraz jeść...z surowego mięsa uwielbiam tatar, stek krwisty, polędwiczkę wieprzową i wątróbkę lekko podsmażoną i to wszystko co do tej pory jadłam (dla niektórych i tak dużo). Mam jeszcze bardzo dużo tematów do przeczytania ( i jeszcze raz to co już przeczytała, bo na razie czytam dużo i mi się miesza), no i oczywiście polecane książki - tutaj jest mały problem, bo "życie bez pieczywa"znalazłam w necie ale za 100 zł - drogocenna ta książka...a na niej najbardziej mi zależało...co do owoców to z tego co pamiętam Dagnes pisała, że takich sezonowych też sobie nie odmawia, więc chyba nie jest to taki wielki grzech...
traganek - 2016-07-05, 22:21

:-) moja "dieta" przed barfem składała się głównie z pieczywa i warzyw i troszkę mięsa. Słodyczy i owoców jakoś nie lubię Za to jadłam ogromne ilości pieczywa, makaronów, ryż itp.Tonami dosłownie.

Kiedy zaczęłam ograniczać pożeranie chleba, przez pierwsze dwa tygodnie to jakbym miała efekt odstawienia. Okropnie byłam słaba, kręciło mi się w głowie. Nie mogłam mysleć w pracy, skupic się na zadaniu. Masakra. Sklecić jakieś sensowne zdanie- kłopot. Miałam jakiś szczękościsk. Czułam że gadam jakoś pooowoooli. Ćwiczę pooowooli. Dziwne to było.

Teraz jest ok. Wprawdzie jem chleb- 1 kromke na śniadanie + jajko sadzone ( z miękkim żółtkiem), czasem coś na kolację. Makaonów -0. Ale kiedy zjadłam więcej chleba czułam się jak napompowana. - Fuj :)

doradora - 2016-07-05, 23:05

do węgli się niestety wraca
ja jestem weteranką różnych diet, które mogę określić wspólnym mianownikiem "niskowęglowodanowe"
i niestety po jakimś czasie wpadam w zbożowy cug :oops:

winę za to ponoszę oczywiście tylko ja i moja słaba silna wola, ale zachodni tryb życia i "tradycyjne" polskie jedzenie nie pomaga

Arora - 2016-07-05, 23:14

doradora napisał/a:
do węgli się niestety wraca


niestety, też się tego boję; nigdy nie stosowałam żadnej diety, ale znam siebie i po pierwsze nie mam silnej woli a po drugie: no właśnie polska kuchnia...ja nie gotuję, ale bardzo chętnie żywię się u mamuni i tu będzie problem...no cóż pożyjemy zobaczymy

scarletmara - 2016-07-05, 23:45

ja też nie mam silnej woli i nigdy wcześniej nie stosowałam żadnej diety. Do niskowęglowej podchodziłam 3 razy i pierwsze 2 nie mogłam przebrnąć przez ten pierwszy miesiąc. Ostatnim razem się udało głównie dlatego, że zaczęłam mieszkać sama i zwyczajnie w domu nie miałam żadnych produktów węglowych, nikt mnie nie kusił swoimi bułkami ani kluskami itp. pamiętam, że przez pierwsze kilka tygodni zakupy robiłam tylko on-line bo wejście do sklepu powodowało, ze zaraz miałam ochotę na coś czego jeść nie powinnam. Po miesiącu już mogłam przejść obojętnie obok stoiska z pieczywem :)

Tylko ja przez prawie rok byłam na naprawdę ścisłej diecie, prawie zero węgli, żadnych owoców w ogóle nie jadłam, więc węgli było tyle co w warzywach bo inaczej nie mogłam schudnąć. Teraz już trochę owoców mogę ale nie aż tyle ile bym chciała w sezonie bo znów waga skacze w górę zamiast spadać a jeszcze trochę mi do ideału brakuje. Poza tym jak zaczynam jeść owoce to mi ochota na węgle też w innej postaci wraca :( Najlepiej jest jak jem ich absolutne minimum wtedy po kilku dniach organizm przestaje się o nie dopominać. Na wyskok w postaci bułki albo porcji pierogów pozwalam sobie raz na kilka miesięcy. Ale makaronu, ryżu , naleśników nie miałam w ustach od roku. Brakuje mi szczególnie naleśników.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group