To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

Medycyna weterynaryjna - Niezdiagnozowana choroba układu nerwowego u kota

dagnes - 2015-05-24, 23:17

kashucha, robienie teraz badań sprawdzających istnienie stanu zapalnego nie ma żadnego sensu, bo wiadomo już, że zapalenie jest. Takie badania mogły mieć sens przed postawieniem diagnozy 2-3 tygodnie temu (faktycznie jednak u kotów CRP jest słabym wskaźnikiem, jedynie u psów i ludzi daje miarodajny wynik, nie zwróciłam na to wcześniej uwagi pisząc w pośpiechu).
Kot jest w tej chwili w klinice pod specjalistyczną opieką, my mu tu nie pomożemy. Nie jesteśmy lekarzami i nie mamy większości tych wszystkich danych, które są teraz w posiadaniu opiekujących się kotem weterynarzy. Możemy mieć jedynie nadzieję, że weci robią wszystko co w ich mocy by wyleczyć twojego kota, a on sam jest na tyle silny, że da radę to przetrzymać.

kashucha - 2015-05-24, 23:41

Byłam dobrej myśli jeszcze rano, teraz myślę, że to toksoplazmoza. Jutro postaram się zlecić to badanie na starej próbce ale czy w labie przetrzymują ją tak długo? I czy nadal będzie się nadawała do badania?
Jasne, jest w dobrych rękach, jednak jeśli jest leczona w złym kierunku, to marne jej szanse na tym etapie.
Swoją drogą - ktoś wie czy takie badania jak na tokso da się przyspieszyć? na wyniki czeka się niby 7 dni ale czy jest jakiś sposób, by nadać temu priorytet?

Laboratorium to Vetlab z Wrocławia. Swoją drogą paradoks, że krew z Poznania pojechała do Wrocławia. A za nią wkrótce kot.
Lab pracuje od 8:30, doczytałam, że to badanie trwa od 3 do 7 dni. Jutro rano zadzwonię do kliniki Niedzielski i zapytam czy oni mogą to zlecić, jeśli krew wysłała inna lecznica, jeśli tak, to ok, a jeśli nie, to muszę czekać do 12 na otwarcie weta, który wysyłał tą krew 4 dni temu albo dobijać się do nich telefonicznie zaraz po 8:30, żeby ktoś od nich zadzwonił czy się zalogował do systemu i to zlecił.

Silvena - 2015-05-25, 02:21

Skąd ta toxoplazmoza skoro kot jest niewychodzacy i nie ma kontaktu z myszami/szczurami?
Ponoć zarażenie toxo z surowego miesa ze sklepu graniczy z cudem? Tak samo jak człowiek miałby sie od kat zarazić toxo, tez niby ńie jest to takie proste.

Przeczytałam artykuł zalinkowany wyżej i nie doszukałam sie w nim objawów jakie opisywała kashucha w przypadku Lawendy.

Po tak długim czasie i pozornie błędnych diagnozach (bo teraz wiemy, ze błędne, ale wtedy nie wiedzieliśmy) chce sie patrzeć wetom na ręce, ale trzeba im troche zaufać, bo na pewno robią wszystko co w ich mocy, aby kota wyleczyć. A przede wszystkim trzeba dać Lawendzie czas, zeby leki zaczęły działać. Odpocznij i nie myśl o tym na razie, bo sie wykończysz takim rozmyślaniem.

Sojuz - 2015-05-25, 08:04

Silvena napisał/a:
Skąd ta toxoplazmoza skoro kot jest niewychodzacy i nie ma kontaktu z myszami/szczurami?
Ponoć zarażenie toxo z surowego miesa ze sklepu graniczy z cudem? Tak samo jak człowiek miałby sie od kat zarazić toxo, tez niby ńie jest to takie proste.
Wszystko przynosi się na butach. Jeżeli nawet kot nie miał dostępu do obuwia, to wystarczy szereg niezwiązanych ze sobą czynników, aby kot się zaraził. Jak było w tym przypadku - tego nie wiem, ale nie należy wykluczać toksoplazmozy ze względu na ograniczone ryzyko zarażenia. To często pomijana choroba w diagnostyce zróżnicowanej.

Silvena napisał/a:
Przeczytałam artykuł zalinkowany wyżej i nie doszukałam sie w nim objawów jakie opisywała kashucha w przypadku Lawendy.
Ponieważ toksoplazmoza nerwowa nie ma ściśle określonych objawów. Należy podejrzewać wszelkie objawy neurologiczne, najczęściej oczopląs, osłabienie mięśni, silny ból, nadwrażliwość, niedowład, zaburzenia koordynacji ruchów, itd. Ponadto zauważ, że choroba może trwać aż 3 miesiące, jednak pacjent ma wtedy już małe szanse na przeżycie.
kashucha - 2015-05-25, 08:20

Silvena napisał/a:
Skąd ta toxoplazmoza skoro kot jest niewychodzacy i nie ma kontaktu z myszami/szczurami?
Ponoć zarażenie toxo z surowego miesa ze sklepu graniczy z cudem? Tak samo jak człowiek miałby sie od kat zarazić toxo, tez niby ńie jest to takie proste.

Przeczytałam artykuł zalinkowany wyżej i nie doszukałam się w nim objawów jakie opisywała kashucha w przypadku Lawendy.

Silvena, myślę, że nie można wykluczać tej możliwości, bo w dzisiejszych czasach można się spodziewac absolutnie wszystkiego w mięsie. Nie wiadomo jak jest przechowywane, kto go dotyka na całej drodze od źrodła pod mój nóż. Gdyby kot nie jadł surowego mięsa oraz nigdy nie wychodził wtedy ryzyko byłoby rzeczywiście mniej niż nikłe.
Sojuz ma rację co do postaci nerwowej toksoplazmozy, nie daje tych samych objawów i jest bardzo trudna do zdiagnozowania, wręcz nigdy nie jest diagnozowana. W tym artykule nie jest to napisane ale o trudności diagnozy i braku swoistych objawów widziałam wzmianki w innych źródłach.
Niestety informacji w internecie nie ma zbyt wiele, a dostępu do literatury fachowej nie mam.

kashucha - 2015-05-25, 08:59

Dzwoniłam do Wrocławia, Lawenda nadal bez zmian. Jest agresywna, nie mają jak jej karmić, jest problem z jej obsługą. Mówią też, że przez jej zachowanie trudna jest właściwa ocena jej stanu klinicznego. Nie jest gorzej, co w tym stanie jest mini mini pozytywem.

Co do zlecenia badania na toksoplazmozę, to oni tego zrobić nie mogą, a wetka powiedziała, że u kotów właściwie nie występuje. Jednak ja się pytam, sama siebie, jak to kurde mole nie występuje? Skoro są opracowania na ten temat, skoro są testy na chorobę, skoro taaaaka panika jest siana przez m.in. ciężarne kobiety... to ta choroba musi jednak istnieć .

Przecież tylko kot (i kotowate) jest żywicielem ostatecznym toxoplasma gondii, więc chyba przede wszystkim kotu jest najłatwiej na tę chorobę zapaść.

O 12 zadzwonię do weta w Poznaniu, żeby zlecił badanie. Nie wiem ile takie badanie kosztuje, jednak skoro może odpowiedzieć na jakieś pytanie o podłoże choroby to trzeba to zrobić.

Wetka mówiła jednak, że choć piszą na stronie Vetlabu, że badanie trwa od 3 do 7 dni, to z jej doświadczenia wynika, że to raczej 7 dni.

kashucha - 2015-05-25, 13:03

W Vetlabie mają wystarczająco materiału z 22 maja, żeby zrobić badanie na toxoplazmozę ORAZ przeciwciała przeciwjądrowe.
koszt na toxo 90zł, przeciwciała 70zł. Czas od 3 do 7 dni, moja wetka z Poznania ma ich naciskać po 3 dniach, dopytywać czy już są.
Materiału nie starczyło na rozmaz manualny krwi i ocenę pod mikroskopem.

Postaram się zacząć głębiej oddychać i nieco uspokoić nerwy, bo już teraz wiem, że zrobiłam wszystko co mogłam. Trzeba czekać na wyniki, a w międzyczasie liczyć na efekty złagodzenia objawów. Szczególnie chciałabym, żeby zapanowali nad atakami padaczkowymi.

gpolomska - 2015-05-25, 15:49

kashucha napisał/a:
skoro taaaaka panika jest siana przez m.in. ciężarne kobiety...

Nie generalizuj - panika jest siana przez niedouczonych ludzi (niezależnie od stanu) - ani mój lekarz rodzinny, ani ginekolog nie robią paniki z kota karmionego mięsem, który śpi ze mną często w łóżku (8 miesiąc ciąży); kotów kilka przerobiłam - same znajdy, które przeszły przez schronisko i wszystko na BARFie - nie mam ani IgM, ani IgG - znaczy to, że nigdy kontaktu z toxo nie miałam - a ponoć nawet do 50% społeczeństwa toxo przerobiło (u ludzi przebiega zwykle jak lekkie przeziębienie); są tu nawet osoby na forum, która mają przeciwciała wskazujące na przebycie choroby, choć kotów nie miały a tylko w ogródku lubią podłubać.

Nie tylko na butach można wszystko przynieść - na nogawkach spodni też (i nie tylko). Poza tym wystarczy przykładać nie umyte warzywa, później dotknąć czegoś w domu i już można przenieść toxo - także dróg zakażeń może być mnóstwo.



Poza toxo dość paskudna jest hemobartonella (kiedyś rzadko spotykana, ale odkąd powstały schroniska i tym samym duże skupiska kotów), coraz bardziej powszechne stają się choroby jak właśnie hemobartonelloza (wykrycie jej często graniczy z cudem dopóki stan nie jest ewidentnie ciężki), kokcydioza i inne. Także możliwości jest sporo. Plus choroby odkleszczowe.


Mam nadzieję, że tamci weci mają otwarte umysły i ustalą przyczynę takiego stanu... i że niedługo Lawenda wróci do zdrowia. To młody i raczej silny kot (nie jak wiele bezdomnych wygłodzonych kotów po przejściach, w których jest tona robali i mnóstwo innych lokatorów), a do tego teraz jest już porządnie diagnozowana a nie traktowana sterydem w ciemno. Kciuki za kotkę!!!


A Ty sobie, kashucha, nie zarzucaj tego, że czegoś nie zauważyłaś - nie jesteś wetem, Też to kiedyś przerobiłam na kotce białaczkowej i długo się zadręczałam - ale to droga do nikąd. Po prostu staraj się jak najwięcej uczyć o kotach, żeby na przyszłość więcej wiedzieć. Wiele osób na Twoim miejscu nie robi nic poza ślepym słuchaniem wetów - Ty szukałaś i tu, i na miau - serce podpowiedziało Ci, że jednak coś musi być nie tak. Zrobiłaś więcej niż wielu ludzi. Teraz odpocznij jak radzą przedmówcy i bądź dobrej myśli - wysyłaj koteńce pozytywną energię, żeby zdrowiała. Kciuki :kciuk:

kashucha - 2015-05-25, 18:06

gpolomska napisał/a:
kashucha napisał/a:
skoro taaaaka panika jest siana przez m.in. ciężarne kobiety...

Nie generalizuj - panika jest siana przez niedouczonych ludzi (niezależnie od stanu)


Prawda prawda, napisałam tylko stosując skrót myślowy, bo dziś szukałam m.in. na miau wątków o toxoplazmozie oraz objawach neurologicznych i widziałam mnóstwo panikarskich wątków ludzi, którzy nawet na wikipedii nie raczyli poczytać o tej chorobie i jej sposobach przenoszenia, i przeważnie były to kobiety w ciąży lub planujące.

Moja własna prawie teściowa przyniosła gazetkę, w której był artykuł o toxo, jakąś Panią Domu czy inny "poradnik", i mimo, że były podane inne drogi zakażenia, skupiła się na kotach właśnie.
No ja już nie wiem dlaczego ludzie nie umieją czytać ze zrozumieniem.

Miał ktoś kota w szpitalu weterynaryjnym? Mógł go odwiedzić?
Mi nie pozwalają, a myślę, że mi dałaby się nakarmić, im nie daje.

Cytat:
Mam nadzieję, że tamci weci mają otwarte umysły i ustalą przyczynę takiego stanu... i że niedługo Lawenda wróci do zdrowia. To młody i raczej silny kot (nie jak wiele bezdomnych wygłodzonych kotów po przejściach, w których jest tona robali i mnóstwo innych lokatorów), a do tego teraz jest już porządnie diagnozowana a nie traktowana sterydem w ciemno.

Nie jestem pewna czy szukają przyczyny, myślę, że już sobie założyli, że nie da się jej ustalić, bo wyniki wszystkich badań będą zafałszowane przez wcześniej przyjmowane i teraz wielkodawkowo podawane sterydy. Wydaje mi się, że raczej leczą objawowo.

gpolomska napisał/a:

Po prostu staraj się jak najwięcej uczyć o kotach, żeby na przyszłość więcej wiedzieć. Wiele osób na Twoim miejscu nie robi nic poza ślepym słuchaniem wetów - Ty szukałaś i tu, i na miau - serce podpowiedziało Ci, że jednak coś musi być nie tak. Zrobiłaś więcej niż wielu ludzi.

Wiecie, wydaje mi się, że wiedza o kotach to wciąż wiedza tajemna, a koty diagnozowania nam nie ułatwiają, niełatwo dzielą się bólem. Potrzebuję ogromnej wiedzy, nie tylko by móc zorientować się na czas, że dzieje się coś bardzo złego, ale również by chronić kota przed nieudolnym działaniem niekompetentnych wetów, a ja wciąż nie mam tego swojego, zaufanego.

Poważnie rozważałam pójście na studia weterynaryjne, jednak patrząc na większość wetów nie wiem czy to jest najskuteczniejsza droga do wiedzy. Pewnie wystarczy czytać czytać czytać.

Odezwali się do mnie z działu neurologii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Pisałam do nich 22.05 chcąc umówić wizytę u neurologa, najchętniej samego dr Wrzoska i odpisali mi dopiero dziś. Proponowali konsultację jutro o 13. Jest to nierealne, kot pod pompą infuzyjną, na opiatach, nie da się jej diagnozować tak jak normalnie to u nich przebiega. Zapytałam czy mogliby pojechać do Kliniki i dam ją obejrzeć, czekam na odpowiedź ale chyba marne są na to szanse.

Jinx the Cat - 2015-05-25, 21:05

kashucha, :kwiatek:
kashucha napisał/a:
wydaje mi się, że wiedza o kotach to wciąż wiedza tajemna
-o,tak,dziewczyno,jaka Ty racje masz....my kotow nawet za pare tysiecy lat nie zrozumiemy... ;-) ale to chyba tylko wynika z ograniczen ludzkiego umyslu... :roll:
kashucha napisał/a:
Miał ktoś kota w szpitalu weterynaryjnym? Mógł go odwiedzić?

Mi nie pozwalają, a myślę, że mi dałaby się nakarmić, im nie daje.

Mialem Jinxa przez 3 dni w klinice w Bayreuth w Niemczech,tu nie bylo z tym problemu - termin na telefon i przyniesli mi kociaka zawinietego w recznik i pod kroplowka... :love: Sprobuj nacisnac uzywajac argumentu o karmieniu...moze zadzialac...
Powodzenia!!!! :kciuk:

kashucha - 2015-05-25, 22:17

Jinx the Cat napisał/a:

Mialem Jinxa przez 3 dni w klinice w Bayreuth w Niemczech,tu nie bylo z tym problemu - termin na telefon i przyniesli mi kociaka zawinietego w recznik i pod kroplowka... :love: Sprobuj nacisnac uzywajac argumentu o karmieniu...moze zadzialac...
Powodzenia!!!! :kciuk:


własnie zastanawiałam się nad tym na miau i jedna osoba (Blue) napisała: "Nie zawsze w takich poważnych neurologicznych stanach (szczególnie z atakami padaczkowymi) wskazane są odwiedziny ukochanego opiekuna - to zawsze jest dla kota ogrom emocji i bywa że bardzo przez to pogarsza się stan zwierzęcia, nawet jeśli na chwilę się uspokoi pod wpływem głaskania, to potem może nastąpić kryzys i jeszcze większe pobudzenie.
Dla kotów w takim stanie bardzo ważne jest ograniczenie bodźców.

Ale z drugiej strony - trudno nie odwiedzić tak poważnie chorego kota."

Trudno się z tym nie zgodzić. Moja wizyta może nie być wcale taka korzystna dla Lawendy.

kashucha - 2015-05-25, 22:47

Czytam właśnie książkę (a właściwie skany) pt." Choroby wewnętrzne kotów" autorstwa K.Sturgess.
na stronie 204 opisane jest postępowanie w chorobie neurologicznej.
Zacytuję urywki:
"TLEN

-w wielu przypadkach z obniżoną czynnością mózgu po urazie lub ataku drgawek będzie występowało niedotlenienie
-środowisko wzbogacone w tlen może zmniejszyć dalsze uszkodzenie z niedotlenienia i zahamować obrzęk mózgu
PŁYNY

-podtrzymywanie przepływu krwi w układzie nerwowym jest podstawową sprawą zapewniającą odpowiednie utlenowanie
-zmniejszają nagromadzenie toksycznych metabolitów
-przewodnienie może pogorszyć obrzęk mózgu

RÓWNOWAGA KWASOWO-ZASADOWA
-po urazie częsciej występuje kwasica
-zasadowica może pojawić się w następstwie niewłaściwej hiperwentylacji wywołanej bólem lub uszkodzeniem ośrodków regulacji oddechowej
-na mózg i pH płynu mózgowo-rdzeniowego w większym stopniu wpływają zaburzenia oddechowe niż metaboliczne zaburzenia równowagi kwasowo-zasadowej
-(...)
-kwasica CFS zwykle związana jest ze śpiączką
-! zasadowica powoduje nadpobudliwość i możliwość pojawienia się drgawek ->(może dlatego Lawenda jest nadpobudliwa?)

GLUKOZA
-u wszystkich kotów z drgawkami należy sprawdzić poziom glukozy we krwi
-drgawki mogą być wywołane hipoglikemią , ale też hipoglikemia może być skutkiem przedłużającej się aktywności drgawkowej
-drgawki hipoglikemiczne są trudne do zniesienia przy użyciu terapii antydrgawkowej, do momentu gdy nie wyrówna się poziomu glukozy"


Wszystkie te informacje są ciekawe i wydają mi się ważne. Odważyłam się zapytać Klinikę w mailu czy:
-czy Lawenda przebywa w środowisku wzbogaconym w tlen?
-czy została sprawdzona równowaga kwasowo-zasadowa żeby wykluczyć zasadowicę? Mam nadzieję, że wyrównanie mogłoby znieść choć w części nadpobudliwość i umożliwić lepszą współpracę z kicią
-czy jest sprawdzany poziom glukozy?

Boję się zaufać wetom, bo w ciągu tego miesiąca, chyba mogę tak napisać, zaufanie moje wielu z nich zawiodło. Jestem z tych co nie lubią naciskać,krygują się, stresują i wstydzą ale kurde, jest źle i trzeba działać, a ja muszę być pewna, że robią co w ich mocy.

Tufitka - 2015-05-26, 12:13

kashucha napisał/a:
Miał ktoś kota w szpitalu weterynaryjnym? Mógł go odwiedzić?
Mi nie pozwalają, a myślę, że mi dałaby się nakarmić, im nie daje.
Bywa w szpitalu weterynaryjnym, raz na jakiś czas, Beso (forumowy przypadek kota z padaczką) w klinice w Warszawie na Gagarina. W podanych godzinach można było odwiedzić kota. Jak stan zdrowia kocięby pozwalał, to wynosili go do gabinetu lekarskiego i tam można było posiedzieć z kotem. Ale i wpuszczali do szpitala - w obecności lekarza/technika.

Przeczytałam i zaszkliły mi się oczy :tuli: , trzymam - jak inni powyżej - kciuki za wyjście z tego stanu. I ślę kocinie pozytywne myśli. Trzymaj się Lawendo, dziewuchy są sile, musisz dać radę :kiss: :kciuk:

kashucha - 2015-05-26, 13:33

Tufitka :kwiatek:

Może jej stan nie pozwala na wizytę opiekuna, ja to zaczynam rozumieć, musi jej minąć nadmierne pobudzenie. Liczę, że jak najszybciej. Już patrzyłam, że stacja PKP jest 600m od kliniki, mogę tam dojechać regionalnym za 31zł/1 stronę. Czekam, aż mi powiedzą, że mogę.

o, a jeszcze odnośnie tauryny wczoraj w książce wyczytałam, że:
"-działa u kotów jako neurotransmiter hamujący
-kilka doniesień o skutecznym zastosowaniu, ale nie wykonano szerszych badań."

Może i dla kota padaczkowego większa podaż tauryny byłaby korzystna. Chętnie bym tym w Klinice Niedzielski podpowiedziała, by dali do posiłków Lawendzie, ale skoro nie je normalnie to nie wiem jak podać.
Przeczytałam prawie cały wątek Beso :)

Tufitka - 2015-05-26, 13:37

kashucha napisał/a:
Przeczytałam prawie cały wątek Beso :)
wybieramy się w niedługim czasie do Wrocławia do dr. Wrzoska (musimy umówić wizytę) na badanie MRI (chyba tak to się nazywa) i na konsultację osobiście. Była konsultacja e'mailowa, ale lekarz (i słusznie) chciałby zobaczyć kota na własne oczy.
Czekamy na wieści o Lawendzie - siedząc jak na szpilkach.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group