To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

Kulinaria dwunogów - Jak być młodym, pięknym i zdrowym przez 120 lat

dagnes - 2012-11-12, 22:31

dagnes napisał/a:
Bianko, moim zdaniem zjadanie dodatkowych dawek błonnika, poza tym który naturalnie znajduje się w pokarmach, nie jest ani korzystne, ani potrzebne. (...) Mit błonnika jest szeroko rozpowszechniony w społeczeństwie ale nie ma żadnego uzasadnienia.

Uzupełniając swą powyższą wypowiedź, polecam dobry artykuł na temat mitu błonnika w diecie:

Błonnik czyli pies, który nie zaszczekał

Bardzo dobra pozycja książkowa z tej tematyki, niestety tylko po angielsku to "Fiber Menace" dr Konstantina Monastyrsky'ego:
http://www.fibermenace.co...e/about_fm.html

zenia - 2012-11-21, 15:19

zauwazyłam osttanio że kawa na czczo mi nie służy
całe zycie tak piłam
nagle jak zaczełam "zdrowo jeść " to po kawie i dotarciu do pracy cały dzien mnie gniecie
musze chyba najpierw coś zjeść
a potem kawa?

Sandra - 2012-11-21, 16:05

zenia napisał/a:
cały dzien mnie gniecie


Jeśli tylko w pracy to może nie służy praca raczej a nie kawa.....? :mrgreen:
Wybacz za żarcik.

zenia - 2012-11-21, 16:07

heheheh to na bank

nie nie
ostatnie 3 dni w domu też

zenia - 2012-12-01, 07:39

okazało sie że bóle żoładka miałam po rukoli :evil:
rzuciłam sie na pojemnik z lidla jak krowa
3 dni jadłam i trzy dni prawie perforacja
wyrzuciłam i jak ręka odjął

a co myslicie o zaleceniach Michała Tombaka
częśc jest oczywista,ale część jak na moj gust czary-mary

dagnes - 2012-12-10, 12:58

Ponieważ wygląda na to, że przynajmniej część Forumowiczów rozpoczęła czytanie "Trzeciego szympansa" Jareda Diamonda, a reszta być może wkrótce pójdzie w ich ślady ;-) , to chciałabym w tym miejscu zwrócić Waszą szczególną uwagę na Rozdział 7 tej książki pt. "Dlaczego starzejemy się i umieramy" w kontekście niniejszego wątku. Jestem ogromnie ciekawa, czy po jego przeczytaniu nasuną się Wam jakieś nowe wizje i pomysły w zakresie tego, co możemy zrobić by żyć dłużej w lepszym zdrowiu i wyglądać młodziej. Ciekawa jestem również, czy dojdziecie do podobnych wniosków jak ja. Liczę na rozwinięcie się interesującej dyskusji pomiędzy tymi, którzy dotrą do wspomnianego rozdziału książki Diamonda :-) .


Z uwagi na stos zaległych postów w tym wątku, na które chciałabym odpisać, muszę po kolei się za nie zabrać, zaczynając od najstarszych, więc nie dziwcie się, że zrobię wykopaliska archeologiczne ;-) .

zenia napisał/a:
Cytat:
Nie jedz niczego co twoja babcia nie rozpoznałaby jako jedzenie.(...)

I tu wpadamy niestety w pułapkę, ponieważ pokolenie naszych dziadków wcale nie było ostatnim pokoleniem, które prawidłowo się odżywiało. Jak wiemy, rolnictwo na terenie środkowej Europy liczy sobie już grubo ponad 2 tys. lat, więc musielibyśmy raczej sięgnąć do zwyczajów naszych przodków, którzy wymarli wiele pokoleń przed tym, zanim narodzili się dziadkowie naszych dziadków. Nie ulega oczywiście wątpliwości, że pod niektórymi względami dieta naszych dziadków była wciąż zdrowsza od przeciętnej diety przeciętnego Europejczyka na początku XXI wieku, zwłaszcza w kontekście braku wysokoprzetworzonych przez współczesny przemysł produktów tzw. śmieciowych, ale niewątpliwie było to pokolenie, które spożywało mnóstwo chleba, wkładało sporo wysiłku w wytwarzanie makaronów oraz ciast. Było to pokolenie, które miało okazję w czasach po II wojnie światowej rozpocząć wielki marsz ku powszechnej otyłości, i którego spora część członków zmarła na choroby serca, układu krążenia oraz powikłania przy cukrzycy. Dlatego ja raczej nie pytałabym mojej babci, czy dany produkt nadaje się do jedzenia ;-) .

Ciekawym rozwinięciem rozważań o wojennej diecie naszych dziadków, która stała się zaczątkiem współczesnej dietetyki europejskiej walczącej z mięsem, tłuszczem i cholesterolem jest artykuł Mateusza Rolika "Żywieniowy stan wyjątkowy", ukazujący w jaki sposób władza i będące na jej usługach nauki dietetyczne przekuły wojenne zamienniki prawdziwej żywności, wynikające z wywołanego wojną głodu, w fundament "zdrowego odżywiania".

isabelle30 - 2012-12-10, 17:24

A to jeszcze zalezy kto w jakim wieku jest...moja mądra babcia gdyby żyła to dochodziłaby do setki. Urodzona i wychowana na wsi, jadła wszystko co było sezonowo z postaci zerowo przetworzonej, włacznie z cebulą wyrwaną z ziemi na polu. To pokolenie mięsa prawie nie jadło, często głodowało, tłuszcz jak byl to garściami i podożywali sędziwego wieku z wzdrowiu. Nam to nie grozi...
To od babci znam dobre domowe sposoby na różne przypadlości np guz lub stłuczenie - przyłóż zimne surowe mięso - nie będzie śladu...i nie ma. Ukąszenie osy, pszczoły czy temu podobnego - plaster surowej cebuli i ból znika i śladu nie ma ...i działa. Bolący biust, nawał pokarmu - zmrożone tłuczona kapusta. Mycie twarzy? Najlepiej w płatkach owsianych. A dla włosów szamponik z jaja plus sok z cytryny i odrobina piwa.

dagnes - 2012-12-10, 21:57

No pewnie, że babcine sposoby są najlepsze :-D . Też je bardzo cenię.
Ja w dodatku miałam to szczęście, że przez całe swoje dzieciństwo, aż do wieku 16-18 lat, miałam, oprócz babć i dziadków, także prababcię i pradziadka, którzy zmarli w bardzo sędziwym wieku. Mieszkali na głębokiej wsi, w starej chałupince bez WC, telewizora, ale za to z wodą z własnej studni. Spędzałam u nich często wakacje, ferie i weekendy, mieli sad, małe pole, kury, świnki, króliki oraz regularny handel wymienny z sąsiadami hodującymi i uprawiającymi inne dobra. Pradziadkowie byli praktycznie samowystarczalni i oczywiście nie korzystali z usług lekarzy. Tak więc od dzieciństwa przesiąknęłam wieloma nawykami, które dzisiejszym miejskim nastolatkom z pewnością wydałyby się barbarzyńskie :mrgreen: .
I tak jak pisałam w poprzednim poście - brak wysokoprzetworzonych produktów oraz pełne korzystanie z darów Natury to było to, czego nam dziś brakuje. Z pewnością przyczyniło się to do ogromnej siły fizycznej moich pradziadków, zdrowia i długowieczności. Jednak kto wie, jak długo żyliby, gdyby nie jedli chleba, ciast i ziemniaków...? Może dożyliby tych 120 lat zamiast "marnych" 90+ lat? Przecież własnoręcznie wypieczony chleb, wykopane z własnego pola ziemniaki i własnoręcznie upieczone ciasto mają praktycznie takie samo działanie na metabolizm jak kupione w sklepie wyroby. Tak samo produkują AGE's. I o tym właśnie piszę. Że ich dieta niestety, pomimo że o niebo lepsza od dzisiejszego śmieciowego żarcia, i tak nie była biologicznie właściwa dla ludzi. To, że pomimo jedzenia dużej ilości produktów mącznych i skrobiowych, dożyli sędziwego wieku w warunkach dalekich od komfortu i higieny, zawdzięczali moim zdaniem przede wszystkim temu, że nie korzystali z farmaceutyków i ogólnie jakiejkolwiek chemii, leczyli się ziołami i sposobami ludowymi, jeśli w ogóle była potrzeba, jedli jednak także sporo wartościowych produktów zwierzęcych, a także świeże owoce i warzywa, które nie znały pestycydów i herbicydów oraz zażywali codziennie mnóstwo ruchu, pracując fizycznie we własnym gospodarstwie aż do swojej śmierci. Za to pokolenie ich dzieci, wraz z ich własnymi, po przeprowadzeniu się do miasta, zmieniło tryb życia i odżywiania na znacznie gorszy, dzięki czemu żadne z moich dziadków nie dożyło wieku powyżej 90 lat, a i dobicie do 80 udało się tylko jednej osobie. Wszyscy z moich dziadków cierpieli już na typowe choroby cywilizacyjne, podobnie jak większość ludzi w ich wieku z ich otoczenia. Dlatego piszę, że zarówno moi pradziadkowie, jak dziadkowie, zapytani o jadalność wielu niejadalnych wg. mnie produktów, wskazaliby na ich jadalność, bo jednak bazą ich diety zawsze był chleb, czasem z biedy, a czasem tylko z nawyku.

Ale nie byłabym sprawiedliwa, gdybym nie napisała, że mojej babci zawdzięczam zamiłowanie także do wielu wartościowych, tradycyjnych potraw, z których niektóre przyprawiłyby pewnie o zawał serca moich "cywilizowanych" kolegów ;-) . Np. babcia serwowała mi na śniadanie móżdzek z jajkami :food: .

AniaR - 2012-12-11, 01:05

dagnes napisał/a:
... babcia serwowała mi na śniadanie móżdzek z jajkami :food: .
Hmmm - to dlatego jestes taka madra :mrgreen:
Sandra - 2012-12-11, 10:53

dagnes napisał/a:
Spędzałam u nich często wakacje, ferie i weekendy, mieli sad, małe pole, kury, świnki, króliki oraz regularny handel wymienny z sąsiadami hodującymi i uprawiającymi inne dobra. Pradziadkowie byli praktycznie samowystarczalni i oczywiście nie korzystali z usług lekarzy. Tak więc od dzieciństwa przesiąknęłam wieloma nawykami........... :mrgreen:


Powroty do dobrych "korzeni" to jedna z najlepszych umiejętności, w które jesteśmy wyposażeni.
Jeśli nie ma się takich wspomnień to można sięgnąć jeszcze głębiej do "zasobów-spiżarni" z którymi przyszliśmy na świat. One są nadal tylko zagubiliśmy do nich klucz.
Jak ważne to w życiu przekonujemy się wtedy gdy jest naprawdę pilna potrzeba sięgnięcia do wnętrza siebie po tzw.artefakty ewolucyjno-rodzinne bo wszystko inne wokół zawodzi.
To jest jak święty Graal lub jak kto woli, skarbnica sentymentalnej mądrości. ;-)
Cytat:
A czym tak naprawdę jest ów Graal?
Tutaj napotykamy multum wizji, zapewnień, dowodów... Wszystkie z nich są uznawane przez swoich twórców za pewnik, każda teoria poparta jest poważnymi przesłankami. Spory zaczynają się już przy samej etymologii słowa. Niektórzy wskazują na łacińskie słowo "gradualis" ("stopień") jako źródłosłów. Według tych badaczy Graal może być postrzegany jako kolejny stopień... Czego? Oświecenia, którego zwieńczeniem jest całkowita wiedza, dająca moc równą Boskiej? ....

Wyobraźnia ludzka nie ma granic..... :-P ale co mi tam najwyżej ktoś się uśmiechnie.

Sandra - 2012-12-25, 12:08

dagnes napisał/a:
Przecież żaden pies z wiekiem nie ewoluuje w kierunku krowy ;-) , układ pokarmowy i metabolizm ma wciąż te same, co po urodzeniu.

Dagnes, mam nadzieję, ze to samo tyczy się ludzi.
Teoria Darwina wyznacza nam miejsce, czyż nie jesteśmy tylko lub aż "Trzecim..." ?
Wielokrotnie zderzam się z przekonaniami głęboko zakorzenionymi, z fałszywymi obrazami... Tematy nie do ruszenia lub zbyt rewolucyjna wiedza albo lęk przed nieznanym nowym.
A może wszystko razem....
Świadomość ludzi wymaga wielu lat ewolucji aby uznała oczywistą oczywistość za OCZYWISTOŚĆ ;-)
Życzę Wszystkim co najmniej 120 lat w zdrowiu i urodzie :kwiatek:

dagnes - 2012-12-25, 23:07

Sandra napisał/a:
Dagnes, mam nadzieję, ze to samo tyczy się ludzi.

Generalnie tak. To zdanie, które zacytowałaś dotyczyło psów seniorów, ale dokładnie to samo odnosi się do dorosłych ludzi - wraz ze starzeniem nie zmienia nam się metabolizm na taki, jaki mają roślinożercy. W starszym wieku powinniśmy jeść dokładnie takie samo biologicznie odpowiednie jedzenie dla naszego gatunku, jak za czasów młodości.
Napisałam "generalnie" i "dorosłych ludzi", gdyż nieco odmiennie powinna wyglądać dieta dzieci. Ale jest to temat obszerny i pasuje raczej do wątku "BARF dla ludzi", więc tam go omówię.

Ines - 2014-03-23, 18:02

Jeszcze kilka miesięcy temu gdy otwierałam drzwi akwizytorom za każdym jednym razem słyszałam pytanie: czy jest ktoś dorosły w domu?
Jednak po kilku niewybrednych komentarzach na temat mojej wątpliwej urody, między innymi ze strony osoby, która korzysta z "dobrodziejstw" botoksu od 15 roku życia, pomyślałam głupia, że w sumie nastolatką już nie jestem i może należałoby zacząć "dbać" o siebie. Zaczęłam używać kremów, niby niegroźnych, bo zaledwie nawilżających, regenerujących itd, a efekt jest taki, że nagle wszyscy wokół zaczęli mówić mi Pani i ja sama co więcej mam ochotę do siebie tak mówić. Jeśli można powiedzieć o osobie w moim wieku, że się postarzała, to tak się właśnie stało - na moją twarz weszły nagle te zgubione wcześniej lata :evil:
Przewertowałam więc temat, stanęły mi na głowie włosy dęba gdy przeczytałam skład "naturalnych" kosmetyków, których używałam i szybciutko grzecznie zrobiłam krok w tył.

Podsumowując:

Wracam do paleo, choć jak większość wypowiadających się tu osób cierpię na beznadziejne uzależnienie od węglowodanów. Ciągnie mnie szczególnie do pieczywa, ale staram się zadziałać na podświadomość mając ciągle otwartą książkę Życie bez pieczywa - mam nadzieję, że wryje mi się w mózg, że teraz już jest bez pieczywa i basta.

Ale old habits die hard :evil: i z tym mam największy problem (wiem, nie ja jedyna).

Jeśli już w okresie przejściowym chcę użyć jakiegoś "zapychacza", to najlepsza będzie kasza jaglana lub gryczana (niepalona). Zgadza się?

Lepiej jeść owoce niż warzywa, a warzywa tylko wybrane i to najlepiej te, które można bez problemu jeść bez obróbki termicznej. Zgadza się?

Co z kawą...? Docelowo chcę z niej zrezygnować. Ale nie będę umiała od razu, muszę mieć jakieś etapy pośrednie, muszę ją najpierw czymś zastąpić. Herbata chyba nie będzie dobra. Kawa zbożowa z oczywistych względów też... Gorzkie kakao? Chyba też nie :niewiem:

Z cukrem już udało mi się zerwać pod koniec zeszłego roku, zastępując go najpierw miodem, a potem stopniowo ograniczając miód - teraz nie słodzę już wcale. Może wkrótce nie będę miała czego słodzić i w ogóle będzie super.

Pasty do zębów należy używać bez fluoru... A czy trzeba w ogóle używać pasty do szczotkowania zębów? Może można zastąpić ją np żuciem jakichś ziół? Kiedyś coś takiego obiło mi się o oczy, ale już nie pamiętam, gdzie o tym czytałam :-(

Myć się wodą i ewentualnie szarym mydłem - ok.

Na skórę zamiast kremu aplikować tłuscz jadalny, najlepiej zwierzęcy - ok.

Jako peeling płatki owsiane - ok.

Ale czym myć włosy...? :hair:

ciocia_mlotek - 2014-03-23, 18:16

"herbatka" z pokrzywy jest boska
Szampon można robić w domu z mydlnicy lekarskiej
Buzię można myć wodą po płatkach owsianych.
Mamy z resztą na forum wątek o naturalnych kosmetykach i środkach czyszczących
EKO środki, kosmetyki naturalne i inne cudeńka

Bigiel - 2014-03-23, 18:58

Ines napisał/a:
Pasty do zębów należy używać bez fluoru...


Są w sklepach i to niedrogo. Np szałwiowa z Ziaji za ok 6 zł. Ja kupowałam ostatnio w Tesco



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group