BARFny Świat Strona GłównaBARFny Świat Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Album  Kontakt  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Kropek
Autor Wiadomość
przytoolanka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-24, 20:28   

Zeszłoroczna wyprawa pociągiem ;-)



Ostatnio zmieniony przez 2016-08-24, 20:57, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Skipper 
Ekspert


Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 4 razy
Dołączyła: 31 Sie 2012
Posty: 2808
Wysłany: 2016-08-24, 20:52   

I jak chłopak zniósł podróż ?
_________________
Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... :mrgreen: (Zhuangzi 庄子)
 
 
shana55 
Ekspert

Barfuje od: 08.2012
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 07 Sie 2012
Posty: 5339
Wysłany: 2016-08-24, 21:08   

Fajny Kropeczek :love:
 
 
przytoolanka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-25, 09:57   

Witajcie. Troszkę wyjaśnienia odnośnie zdjęć.
Dodam, że podróż była planowana, a ja już wcześniej orientowałam się w temacie uspokajaczy dla kotów, znalazłam jednak info, że koty różnie na środki farmakologiczne reagują, dlatego zdecydowałam się zastosować obróżkę feromonową, która wcześniej się sprawdziła.
Wcześniej kot wielokrotnie podróżował samochodem zarówno w transporterze jak i na smyczce podpiętej pod pas bezpieczeństwa. Ponadto zdarza się, że do weta jeździmy tramwajem.
Podróż pociągiem. Dopóki stalowy rumak nie ruszył, to wszystko było ok. Kot chodził sobie po przedziale, rozglądał się, wąchał i wszystko było ciekawe. Niestety w momencie gdy pociąg ruszył i zaczęły się dostawać te wszystkie obce, głośne dźwięki to zaczęły się kocie nerwy. Mimo tego, że transporter był wciąż otwarty i dostępny dla Kropka, to nasz kot, który nigdy nie przychodzi do nas na kolana, w pociągu bardzo się tulił. Serduszko waliło mu jak zwariowane, bida trzęsła się. Liczyłam na to, że po jakimś czasie kot się uspokoi, niestety tak nie było. W pewnym momencie zastanawiałam się czy nie cofnąć się do domu, ale stacje były oddalone od siebie o kilkadziesiąt km więc czy w stronę powrotną, czy do przodu stres byłby ten sam. Koszmar, wyrzuty sumienia, że naraziliśmy naszego ukochanego zwierzaka na niepotrzebny stres, łzy i obawa o jego życie…
Na szczęście udało się dojechać do celu.
Nowy dom, nowe osoby. Żwir ten sam, wcześniej w domu przyzwyczajanie do siusiania w nowej kuwecie. Niestety tylko gotowa mokra karma, najulubieńsze saszetki i przysmaki. Kot chowa się, nie je, siusia tylko 2 razy na dobę… Masakra. Serce matki krwawiło. Na szczęście wzięłam ze sobą wymieszane suplementy i przepis i po długim poszukiwaniu gęsi (ulubionego przez Kropka mięsa) na obcym terenie udało się zrobić barfa ;-) Kropek zaczął troszkę jeść. W nowym miejscu byliśmy kilka dni. Z każdym dniem było coraz lepiej. Ostatniego dnia teściowa odwaliła numer, bo zostawiła Kropka wraz z wypuszczoną świnką morską - „przecież przez ten moment nic sobie nie zrobią…” i na szczęście tak było ;-) Zwierzaki obwąchały się noskami i odeszły od siebie każdy do swoich zajęć.
Potem podróż powrotna do domu i tu niestety powtórka z rozrywki. Kot boi się jazdy pociągami…
Z perspektywy tego roku wiem już, że jeśli tylko nie wyrzucą nas z domu lub nie będzie innej sytuacji, która by mnie do tego zmusiła, to nie zdecyduję się już na jazdę pociągiem z kotem (w najgorszym razie rozważałam jazdę pociągiem IC, który jest znacznie cichszy niż zwykły pociąg). Nie chcę narażać go na niepotrzebne nerwy, on i tak nie zrozumie sytuacji i nie sądzę aby udało mi się go do tego przyzwyczaić. Niedawno widziałam w pociągu Panią chodzącą z kotem na smyczy, wiem też, że ludzie jeżdżą z kotami, jednak najwyraźniej dla Kropka wiąże się to ze zbyt dużym stresem. Nie chcę już ryzykować. Wydaje mi się, że dużo czasu minęło zanim oddało się nam ustabilizować kondycję psychiczną kota. My również nie odpoczęliśmy żyjąc w ciągłym stresie o jego samopoczucie.
Ciekawa jestem czy Wy również macie za sobą jakieś nowe doświadczenia w tej kwestii ;-)
 
 
przytoolanka
[Usunięty]

Wysłany: 2017-03-17, 19:24   

Kończąc naszą opowieść chcieliśmy się przyznać, że mimo tego co pisaliśmy ostatnio, odważyliśmy się na kolejną podróż koleją. Tym razem wybraliśmy pociąg z rodzaju PKP IC TLK, bez wydzielonych przedziałów, ale znacznie cichszy i mniej "trzęsący się". Znowu było troszkę nerwowo, widać było, że kosztuje to Kropka dużo stresu, ale grzecznie siedział w transporterku, lub na naszych kolanach (o dziwo wolał wyjść z transportera na zewnątrz). Ponownie jechaliśmy w gościnę do teściowej czyli do miejsca, w którym Kropek już był. O ile podróż była nerwowa, to zachowanie Kropka w nowym, ale wcześniej widzianym przez niego miejscu, nas zaskoczyło. Było widać, że poznał kąty, bez problemu znalazł miejsca ostatnich kryjówek, choć niemal nie były one mu potrzebne... Dało się zauważyć, że czuł się już swobodnie, chodził po mieszkaniu odważniej i zaczął zwiedzać nowe przestrzenie, zatem zadzierał główkę do góry chcąc zdobywać to, co znajduje się wyżej, czyli np. blaty kuchenne, stoły, meblościankę... Wszystko go interesowało, ale nie widać już było przerażenia, tylko raczej ciekawość. Udało się nam przewieźć barf, i Kropek jadł praktycznie bez problemu. Jadł troszkę mniej, co wytłumaczyłam sobie mniejszym zapotrzebowaniem i dużą różnicą temperatur między dwoma mieszkaniami - my mieszkamy w starej kamienicy, teściowa w bloku, zatem różnica wynosiła co najmniej 5° C, ale regularnie, chętnie i bez większych przerw. Widać było, że kot szuka miejsc chłodniejszych, czyli kładł się np. na płytkach czy folii. Ku mojej radości nie było również problemów z siusianiem i dwójeczką ;-) Tak jak poprzednio, ciekawość kota wzbudziła świnka morska i sianko..., które Kropek wyjadał próbując wynagrodzić sobie brak świeżej trawki... ;-) Było lepiej, znacznie lepiej. Zaopatrzyliśmy Kropka w obróżkę feromonową, ale i bez tego widać było korzystną różnicę w zachowaniu kota. Do domu wracaliśmy pociągiem w podobnych warunkach, znowu był stres, ale zaraz po przyjeździe kot zaczął normalnie funkcjonować.
Cieszę się, że mimo ogromnych obaw odważyliśmy się na kolejną podróż. Teraz już wiem, że nie muszę się obawiać o kondycję psychiczną kota w domu teściowej, bo wiem że to miejsce nie będzie już napawać go lękiem. Łudzę się, że w miarę czasu kot choć troszkę oswoi się z podróżami środkami lokomocji i opuszczaniem stałego miejsca zamieszkania. Oczywiście jeśli tylko będzie możliwość zapewnienia mu opieki w domu, to nie będziemy narażać go na stres związany z wyjazdem. Mam jednak świadomość, że mimo naszych usilnych starań, nie uda się nam wytłumaczyć kotu tego, że zmiana jest chwilowa i nie wiąże się z jakimkolwiek zagrożeniem... To tyle od nas.
 
 
dagnes 
Administrator


Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90%
Pomogła: 23 razy
Dołączyła: 13 Wrz 2011
Posty: 4838
Wysłany: 2017-03-18, 16:47   

Koty, które od małego są uczone podróżowania, przyjmują to ze spokojem a nawet ciekawością czy radością (miałam kiedyś kotkę-podróżniczkę, która jeździła ze mną wszędzie od momentu gdy ją przygarnęłam, czyli gdzieś w wieku 2,5-3 miesięcy; w zasadzie jej zachowanie w czasie podróży i pobytu "na obczyźnie" nie odbiegało od zachowań typowych dla psów).
Jeśli twój kot nie reaguje panicznie na podróż pociągiem, to jest szansa, że się z czasem coraz bardziej będzie przyzwyczajał. Jednak bardzo długie odstępy pomiędzy kolejnymi wyjazdami powodują, że będzie "zapominał", że nie należy się bać ;-) .
_________________
Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template forumix v 0.2 modified by Nasedo. Done by Forum Wielotematyczne