Barfuje od: 17.02.2013
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 20 razy Dołączyła: 21 Sty 2013 Posty: 3006 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-10-28, 21:22
MB napisał/a:
Jak jestem w domu, to mały biega po łazience.
Jak jesteś w domu, to można go na troszkę wypuścić z łazienki a zamknąć w pokoju dziewczyny. Wtedy kicia będzie miała większą przestrzeń do zabawy (choć przez troszkę). Jak u mnie w domu zawitała na tymczasie kicia to na początku tak robiłam. Ona mieszka (na noc idzie spać) w pokoju syna. Swoje kotki zamykałam u siebie w pokoju a kicia była wypuszczana na przedpokój, kuchnię, łazienkę. I się z nią bawiliśmy i sama sobie trochę to tu to tam chodziła. Później wracała do siebie. Teraz we trzy w ciągu dnia przebywają. Czasem małą pogonią - są wrzaski, krzyki, syki i "łapoczyny" - ale tak to jest spokój.
Nie namawiam do wypuszczania do Twoich kotek, ale troszkę więcej przestrzeni codziennie dać - żeby pobiegał.
_________________ „Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.”
George Bernard Shaw
Barfuje od: 18.10.2013
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 14 Paź 2013 Posty: 813 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-10-28, 21:46
Niestety szczepienia nie zapewniają, że kot zdrowy nie zarazi się kocim katarem. Szczepienia powodują jedynie to, że przebieg choroby będzie łagodniejszy. Koci katar czasem leczy sie bardzo długo i często nawraca do wyleczeniu. Ja też bym kota nie dołączyła do stada wiedząc jakie to może mieć konsekwencje. Najważniejsze teraz znaleźć mu jak najszybciej nowy kochający domek, bo uwięzienie w brodziku też nie jest fajne. Natomiast mimo wszystko na pierwszym miejscu odpowiada się za koty, które już się posiada i nie można ich narażać na choroby. Poza tym poza kocim katarem, FIV i FeLV są też inne choroby, którymi nosicielem może być kociak, a które wyszłyby po pewnym czasie. Może spróbuj jeszcze kogoś na miau podpytać i tam wrzucić ogłoszenie?
_________________
To jak traktujesz koty decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Situnia - widzę że myślimy podobnie. Martwię się o zdrowie moich kotek i dlatego z izolacji nie zrezygnuję.
A na miau kociak ma już wątek. Plus ogłoszenia gdzie się da. Szukam i pytam wszędzie. Tu też - bo a nóż widelec ktoś coś?
Można jeszcze spróbować dopisać do kota wzruszającą historię. Czasami to pomaga wyróżnić ogłoszenie na fb lub na tablicy. Na przykład przygarnęliśmy Fokusa, bo Pani napisała, że znalazła go na przystanku, że nikt mu nie pomógł, że mały leżał całą drogę w autobusie w jej chuście. Opowiedziała o tym jak zachowuje się w domu, napisała, że ma dwa koty i opiekuje się trzecim ze złamaną nóżką i nie może zatrzymać malucha u siebie. W ogłoszeniu było dużo zdjęć wyraźnych i ładnych. Nie dało się nie zauważyć, że ktoś włożył sporo serca. Mnie to przekonało.
A poza tym rozumiem dylematy, bo one zawsze są w takich sytuacjach. Można jednemu kotu pomóc, drugiemu zaszkodzić. Wiadomo, że zwierzę potrzebuje przestrzeni, zwłaszcza kot, ale chyba też lepsze pożywienie i opieka. Ja mam takie przekonanie, że jesteśmy odpowiedzialni też za te zwierzęta, które oswoiliśmy i musimy o nie dbać. Trzymam kciuki, żeby mały szybko znalazł dom i żeby dylematy same się rozwiązały.
doradora
Barfuje od: 09.2014
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 09 Cze 2014 Posty: 1593 Skąd: Gliwice
Wysłany: 2014-11-20, 17:03
piszę z prośbą o wasze opinie
sytuacja przedstawia się następująco:
mój tata przygarnął ostatnio dorosłą kotkę, która bardzo ochoczo stwierdziła, że jest kotem domowym (ze wszystkimi następstwami typu spanie na kanapie itp.)
w związku z tym, że kot jest nieznanego pochodzenia zażądałam testów na fiv/felv i zagroziłam, że nie przyjadę z moją kociarnią do czasu aż kocina nie będzie przetestowana
ale...
tata rozmawiał ze "swoim" weterynarzem i babka stwierdziła:
"nie dajmy się zwariować, koty to nie są zwierzęta stadne, jak się nie znają nie będą się ze sobą zadawać, jeśli córka ma jakieś wątpliwości, to może do mnie zadzwonić"
oczywiście, że mam wątpliwości! przecież wiem, że nie będą sobie wzajemnie futerka wylizywać i spijać z dziubków!
ale obawiam się wspólnych misek i wspólnych kuwet...
tata proponuje, żeby koty rozdzielić piętrami, skoro mam obawy, ale to nie jest dla mnie rozwiązanie, bo jak mam siedzieć w sama w swoim pokoju z kotami, to już wolę siedzieć sama z kotami w swoim mieszkaniu
w zasadzie przyjeżdżając na weekend mogę prosić, żeby ich koty przestały mieć stały dostęp do chrupek (i tak musiałabym o to prosić, bo w miskach RC)
ale co z kuwetami? rzeczywiście ryzyko zarażenia się przez kuwetę jest duże?
a co z innymi rzeczami? fotele, "kocie poduszki", drapaki, zabawki?
naprawdę nie wyobrażam sobie rozdzielenia piętrami, taka metoda po prostu zawiedzie, ktoś nie dopilnuje drzwi...
obawiam się też zostawić koty pod opieką taty w razie wyjazdu urlopowego, z tego samego powodu, że ktoś o drzwiach zapomni, albo mu kot śmignie między nogami
Barfuje od: 17.02.2013
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 20 razy Dołączyła: 21 Sty 2013 Posty: 3006 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-11-20, 20:54
doradora napisał/a:
"nie dajmy się zwariować, koty to nie są zwierzęta stadne, jak się nie znają nie będą się ze sobą zadawać, jeśli córka ma jakieś wątpliwości, to może do mnie zadzwonić"
Nie rozumiem postawy tej Pani, to Ty płacisz za badanie. Ona chyba nie zna zwyczajów kotów. To, że nie są wg niej stadne (jak psy), nie znaczy, że nie mieszkają w koloniach, że czasem się nie przytulą czy nie dadzą po mordce. Nie ma tam jakiegoś innego rozsądniejszego weta, który nie będzie robił takich problemów?
Lepiej dać się zwariować i zrobić badania i później spać spokojnie niż nie dać się zwariować a później płakać. Czy ta Pani da gwarancję, że nic się nie stanie a w razie czego na swój koszt będzie próbować kota ratować? Nie jest to tania impreza.
_________________ „Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.”
George Bernard Shaw
Ostatnio zmieniony przez Tufitka 2014-11-20, 20:56, w całości zmieniany 1 raz
Barfuje od: 18.10.2013
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 14 Paź 2013 Posty: 813 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-11-20, 20:56
A czy nie prościej jednak zrobic te testy? W ostateczności jak tata nie będzie chciał zapłacić to sama możesz to zrobić, choć uważam, że to jego obowiązek...
_________________
To jak traktujesz koty decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
doradora
Barfuje od: 09.2014
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 09 Cze 2014 Posty: 1593 Skąd: Gliwice
Wysłany: 2014-11-20, 20:57
wiesz, ale to nie chodzi o to, że ona nie zrobi testu jeśli się chce, tylko bardziej o to, że tata usłyszał to co chciał...
a ja się zastanawiam na ile bezpiecznie mogę jechać z kotami?
Barfuje od: 18.10.2013
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 14 Paź 2013 Posty: 813 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-11-20, 23:18
Jak ja uwielbiam niekompetentych wetów Jak pojedziesz tam z kotami to załóż, że może wydarzyć się wszystko. Zawsze moga sie pojawić sytuacje, których nie przewidzisz. Pamiętaj, że broń Boże coś sie stanie i kociak jest zarażony i Twoje koty sie zarażą to będziesz to sobie wypominac do końca zycia. Ja bym dla świętego spokoju ten test zrobiła...
_________________
To jak traktujesz koty decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Barfuje od: 09.2012 Pomógł: 10 razy Wiek: 30 Dołączył: 06 Sie 2012 Posty: 1433 Skąd: Poznań
Wysłany: 2014-11-20, 23:52
Test na FeLV trzeba wykonać dwukrotnie w odstępie trzech miesięcy, jeżeli pierwszy wypadł pozytywnie. Tak samo z FIV. Testy te nie dają 100% pewności, że dany osobnik jest zarażony czy choruje. Jest kilka podobnych patogenów do tych badanych, które wywołują pozytywny wynik, a są całkowicie, dla zdrowego zwierzęcia, niegroźne (niestety, nie pamiętam jakie). Do zakażenia FeLV najczęściej dochodzi w wyniku długotrwałego i stałego kontaktu zwierząt, minimum miesiąc (opis doświadczeń wielu osób posiadających koty białaczkowe). Wirus FIP także nie należy do wytrzymałych i szybko ginie poza ustrojem nosiciela. Najbardziej prawdopodobna i najszybsza metoda zakażenia to bezpośrednia injekcja patogenu do krwiobiegu, np. poprzez zadrapanie lub ugryzienie, ale to także nie daje gwarancji, że choroba się rozwinie. Faktycznie, nie trzeba popadać w paranoję, ale zrobienie testu zwierzakom nie zaszkodzi, a da spokój ducha ich właścicielom
_________________ Naturalne stało się sztuczne, a prawdę uznano za kłamstwo.
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2808
Wysłany: 2014-11-21, 00:01
doradora napisał/a:
"nie dajmy się zwariować, koty to nie są zwierzęta stadne, jak się nie znają nie będą się ze sobą zadawać, jeśli córka ma jakieś wątpliwości, to może do mnie zadzwonić"
Skoro nie są stadne to ciekawe czemu u mnie przy kolejnych dokoceniach po maksymalnie 2 dniach koty już się razem ganiały i bawiły
A jak się już bardzo dobrze zapoznały to dzień w dzień wieczorem widzę, że z 2-3 godziny ganiają po całym mieszkaniu, wszystko co się da pościągane Ciekawe co robią jak mnie w domu nie ma
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Barfuje od: 18.10.2013
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 14 Paź 2013 Posty: 813 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-11-21, 08:03
A ja dalej twierdzę, że wszystko może się wydarzyć, ktoś przez przypadek otworzy drzwi, kot wybiegnie, rzucą się na siebie... itp. Ja bym nie wpuszczała do nieprzebadanego kota...
_________________
To jak traktujesz koty decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
doradora
Barfuje od: 09.2014
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 09 Cze 2014 Posty: 1593 Skąd: Gliwice
Wysłany: 2014-11-21, 08:32
eh, to jadę sama
złapię kota i osobiście do weterynarza zawiozę
Barfuje od: 28.04.2013
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Dołączyła: 18 Kwi 2013 Posty: 1216 Skąd: UK
Wysłany: 2014-11-21, 09:04
Kocią białaczką nie tak łatwo sie zarazić. Wymagany jest długotrwały kontakt z płynami ustrojowymi.
Przy jednorazowej bójce kot się nie powinien zarazić.
Przynajmniej tą chorobą, z innymi może być juz inaczej
doradora
Barfuje od: 09.2014
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 09 Cze 2014 Posty: 1593 Skąd: Gliwice
Wysłany: 2014-11-21, 09:20
kocia białaczka to FeLV, tak? czyli wyjadanie mieszanki z cudzej miski lub sikanie do tego samego żwirku przez kilka/kilkanaście dni nie jest zagrożeniem?
a co z FIV?
a te inne choroby, to jakie? moje koty są szczepione co jakieś 1,5/2 lata
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum