Barfuje od: 28.07.2014
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 9 razy Dołączyła: 21 Lip 2014 Posty: 1292
Wysłany: 2015-02-13, 23:23
Tak sobie myślę, że smutne jest to, że o GMO i podpisaniu ustawy nie było ani słowa w telewizji. Żadnej. Słuchałam całe dni programów informacyjnych i nic, ani słówka....
Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 13 Wrz 2011 Posty: 4841
Wysłany: 2015-02-14, 01:15
scarletmara napisał/a:
Dlatego póbowałam sprostować błedną moim zdaniem teorię Dagnes że niby nie mamy żadnego wpływu na rządzących i tylko we własnym ogródku sobie możemy porządzić. Nie zgadzam się z taką wizją świata !
Prawda o funkcjonowaniu świata jest dość przerażająca, dlatego umysł ją instynktownie odrzuca. Ponieważ pobudka z "matrixa" jest bolesna, to wielu woli "jeść swojego kolteta, ze smakiem, czuć jego zapach i nie wiedzieć, że kotlet jest tylko programem komputerowym".
Niniejszy wątek rozpoczął się nieco ponad 3 lata temu od postu Sihayi, która informowała w nim, że prezydent Komorowski chce zalegalizować GMO w Polsce. Dążył do tego od początku swojej kadencji (nie mając GMO w programie wyborczym, bo nie wygrałby wyborów). Przez te 3 lata mieliśmy i protesty, i petycje, i reportaże, i zwoływanie internautów. Wielu ludzi się natrudziło. A pan prezydent, dokładnie zgodnie ze swoim planem, uśmiechając się dobrotliwie do narodu, przez 3 lata działał na rzecz GMO i dopiął swego. Nie dało się zmienić tego, co zostało dawno postanowione na górze, i co miało zostać wykonane rękoma pana Komorowskiego. No ale to przecież za mało, wciąż trzeba wierzyć, że prezydent przyszedł tu, by zbawić naród, tylko naród znowu się nie spisał, bo za mało na niego naciskał i za mało go informował o zgubnych skutkach GMO. I pewnie ludzie za mało się buntowali i za mało demonstrowali, bo jakby tylko dali z siebie więcej, to dobry prezydent pewnie wysłuchałby swych poddanych... A nawet jak nie taki dobry, to musiałby wysłuchać, gdyby tylko naród bardziej się postarał...
Jednak w rzeczywistości protestów i petycji było bardzo wiele. To, że nie istniały one w Wiadomościach i Faktach nie znaczy, że ich nie było. Media mainstreamowe nie mogą pokazywać tych wydarzeń, by nie nadawać im wagi, nie rozprzestrzeniać wieści wśród ludzi.
Każdy oczywiście może wierzyć we własną wizję świata.
Nieprawdą jest, że uważam iż możemy sobie tylko we własnym ogródku porządzić. To, że nie mamy wpływu na obecnych rządzących nie oznacza, że nie mamy na nic wpływu. Jak nabardziej możemy zmieniać losy świata i decydować o naszej przyszłości, co napisałam wyraźnie w tym poście:
dagnes napisał/a:
Jedyny sposób na pozbycie się GMO, albo szerzej - na zmianę systemu, to przejęcie władzy przez społeczeństwo, co ubezwłasnowolni tych, którzy dziś tym całym folwarkiem rządzą. I mówię tu o faktycznym przejęciu władzy, a nie o manifestacjach błagalnych, mających na celu proszenie polityków o łaskawe wysłuchanie woli narodu. Mówię o czymś takim jak to, co zaczęło się na Islandii, tylko nie zostało niestety dokończone.
Poczytaj proszę o rewolucji islandzkiej w 2008 roku. Właśnie takie przejęcie władzy przez społeczeństwo mam na myśli. Dobrze jednak byłoby najpierw porządnie zaplanować, jak ma wygladać świat po tym radosnym powstaniu.
scarletmara napisał/a:
W przeciwieństwie do Dagnes mi demonstracje i petycje nie kojarzą się z błaganiem władzy o litość. Dla mnie to sposób wyrażania swojego zdania i dopominania się o swoje prawa a nie żebranie.
100 ludzi biegających po ulicach z transparentami uznaje się za czubków. 1.000 ludzi z transparentami to skrajni radykałowie i wywrotowcy. 10.000 ludzi z transparentami to żebracy błagający polityków o litość.
1.000.000 ludzi z transparentami, gdzie obok robotnika idzie nauczyciel, lekarz, bezrobotny, policjant, rencista i wojskowy to obywatele biorący rządy we własne ręce.
I tak - nadal uważam, że dotychczasowe demonstracje były czymś pomiędzy czubkami a żebrakami.
scarletmara napisał/a:
Generalnie chodzi o to żeby nie dac sobie buzi zamknąć. Bo na to własnie rządy liczą, że ludzie ucichną i się pogodzą z "nieuniknionym".
Ale jak to? Nie wierzysz w wizję świata, gdzie nie mamy żadnego wpływu na rządzących, ale jednocześnie przyznajesz, że rządy nie słuchają społeczeństwa i robią wszystko by zamknąć nam usta. Więc może jednak moja "teoria" mieszka w twojej świadomości...?
Sandra napisał/a:
Snedronningen napisał/a:
Tak jakby prościej się już chyba nie da.
Kiedyś za PRL-u rozrzucało sie ulotki aby dotrzeć do większości.
Analogia jest jak najbardziej słuszna. Jakoś nikt nie ma dziś wątpliwości, że w tamtych czasach władza nie reprezentowała narodu, a naród nie miał na nią żadnego wpływu. Teraz wciąż wszyscy wierzą, że "demokratycznie" wybrane rządy są inne, bo nas "reprezentują". Tylko czemu chcemy (i musimy) używać dziś tych samych metod walki z władzą, których używaliśmy w czasach PRL? Dlaczego całe społeczeństwo musi wyjść na ulice by nie pozwolić politykom działać wbrew woli narodu? (pytania retoryczne)
Verano napisał/a:
to jest coś co mnie osobiście po prostu od początku nie może się pomieścić we łbie: jak można było objąć PATENTEM żywy i zdolny do mutacji organizm żywy???
Tylko patent daje monopol na zysk i tu właśnie o niego chodzi, a nie o GMO. Samo wyprodukowanie GMO nie jest nikomu potrzebne, bo to patent jest kluczem całego procederu. Tu chodzi o zawłaszczenie całej żywności świata przez garstkę ludzi. Kontrola żywności, obok finansowego niewolnictwa daje już pełnię władzy (pisałam o tym na samym początku tego wątku 3 lata temu).
scarletmara napisał/a:
Jaka moc ma samo to forum ?! Dlaczego niby ten wątek miałby być nagle wyjątkiem i jej nie mieć ?
Nie wiem czy i jaką ma moc (mogę mieć jedynie nadzieję). W każdym razie ja się w tym wątku mocno naprodukowałam i co z tego? Proszę, wróćcie do jego początku i przeczytajcie wszystkie moje posty na pierwszych trzech stronach. Mimo tego czytam tu, że nie ma informacji, że informacja jest źle podana, nie takim językiem jak trzeba, odbieram też zarzuty stojące w sprzeczności z tym, co od początku w tym temacie pisałam.
Na tych pierwszych 3 stronach podałam m.in. linki do różnych filmów o GMO, które moim zdaniem zrobione są dla każdego odbiorcy (czytaj: odpowiednim językiem). Ilu ludziom rozesłaliście te linki? Kogo zachęciliście do ich obejrzenia? Wstawiłam tam także linki do całego mnóstwa informacji o GMO. Inni Użytkownicy także zawarli tu ogrom informacji z linkami. Wszystko jest, wystarczy poczytać i przekazać dalej oraz zaangażować się w działania, o których poczytacie w linkach.
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 5 razy Dołączyła: 21 Wrz 2011 Posty: 1576 Skąd: podlaskie
Wysłany: 2015-02-14, 09:37
Podpisuję się 2 rękami - książkę znam, ale "czarno to widzę". Większość młodych szarpie się by znaleźć jakieś miejsce w tym świecie, a jak znajdą - to chcą trochę "pożyć", a starsi są już zrezygnowani tą długą walką która niczego nie dała....
Barfuje od: 01.11.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Dołączyła: 06 Lis 2012 Posty: 1419 Skąd: LUBLIN
Wysłany: 2015-02-14, 12:50
dagnes napisał/a:
100 ludzi biegających po ulicach z transparentami uznaje się za czubków. 1.000 ludzi z transparentami to skrajni radykałowie i wywrotowcy. 10.000 ludzi z transparentami to żebracy błagający polityków o litość.
1.000.000 ludzi z transparentami, gdzie obok robotnika idzie nauczyciel, lekarz, bezrobotny, policjant, rencista i wojskowy to obywatele biorący rządy we własne ręce.
I tak - nadal uważam, że dotychczasowe demonstracje były czymś pomiędzy czubkami a żebrakami.
To tylko Twoje zdanie. Masz prawo do takich odczuć. Uwazam tylko, ze nie powinnaś ich narzucac innym bo nie ma nic złego w tym, że ktoś nie czuje sie zebrakiem uczestnicząć w demonstracji bez liczenia ilu ludzi stoi wokół niego. A mówienie mu, ze jest żebrakiem jest moim zdaniem złe i zupełnie niepotrzebnie obniża motywację do jakiegokolwiek działania. Dla mnie liczy się powód i cel demonstracji a nie ilość "czubków" biorących w niej udział.
I żeby nie było ja nie jestem jakąś zagorzałą fanką strajków i demonstracji. Ja tylko uważam, ze to jeden ze środków do celu jesli uważa sie cel za wystarczajaco ważny. Nie jestem zwolenniczką wychodzenia na ulicę za każdym razem jak człowieka byle bida przyciśnie i wołania "dajcie, dajcie". A to, że komuś wszelkie demonstracja kojarzą sie głównie z ludźmi żebrającymi o pieniadze czy jakieś dodatkowe przywileje to nie znaczy, że do tego to narzedzie służy i z żebrakami sie powinno kojarzyć.
dagnes napisał/a:
Poczytaj proszę o rewolucji islandzkiej w 2008 roku. Właśnie takie przejęcie władzy przez społeczeństwo mam na myśli. Dobrze jednak byłoby najpierw porządnie zaplanować, jak ma wygladać świat po tym radosnym powstaniu.
Dagnes: No i własnie tego zaplanowania jak ma wyglądać świat po radosnym powstaniu nie widzę. I nie uważam żeby dało się coś sensownego wymyślić. Zawsze bedzie jakiś reprezentant bądź grupa reprezentatntów narodu a człowiek nie przestanie nagle być sobą i nie przestanie kręcić, kraść, mataczyć i generalnie starać się wyciągnąć jak najwięcej korzyści dla siebie w każdej sytuacji. Dlatego jestem zwolenniczką radzenia sobie w zastanym systemie i z zastanym systemem (bo mogłoby być gorzej) zamiast zmiany choroba wie po co i na co (może coś gorszego?).
I przestań mi ciągle zarzucać, ze jak sie z tobą nie zgadzam to żyję w jakimś matrixie i nie widzę tego co Ty widzisz bo nie chcę tego zobaczyć. Widzę zdaje sie z grubsza to samo co Ty, tylko inaczej postrzegam nasze możliwości w tej rzeczywistości.
Ale z Tobą już mi sie nie chce na ten temat dyskutowac bo mistrzowsko umiesz odwracać kota ogonem i używając bardzo populistycznych haseł oraz kpiny w odpowidnich miejscach znokautować oponenta w dyskusji. Ja takich chwytów nie stosuję bo ani nie umiem ani nie lubię, więc wiem, ze nie mam szans w tej dyskusji. Dostrzegam jednak sprzeczności w Twoich wypowiedziach i czasem nie mogę sie powstrzymać przed komantarzem mimo, że z góry wiem jak to się potoczy.
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 29 Gru 2011 Posty: 3447
Wysłany: 2015-02-14, 13:33
Zgoda nie jest potrzebna w tym temacie, wazne aby dysputa nie zeszła na manowce @scarletmara, jesteś bardzo uwaznym obserwatorem i Twoje wypowiedzi czytam z atencją. Równiez.
Dyskutujmy o Monsanto, GMO i innych ważnych sprawach.... może inaczej niz nasze media mainstream'owe, których dzisiaj najwazniejszym tematem jest płeć społeczno-kulturowa.
Wielką sztuka jest łączyć, a nie dzielić, nie tego rodzaju polemiki są potrzebne.
Nie ma co udowadniać czyja racja jest bardziej racja. Wszyscy pospołu tutaj mamy rację.
W tym temacie nie ma jednego mądrego ani jednego rozwiązania, ani tez MODELU jak postąpić.
Życie pisze scenariusze, a kazda forma protestu jest jak najbardziej potrzebna.
Niech nie zniecheca nas to, ze Petycje podpisało tylko tyle to a tyle osób..., kolejną podpisze więcej.
Niech nie zniechęca nas to, ze na ulice wyszło tylko 5 tys....kolejna demonstracja bedzie inna i większa.
Ciągle mam przed oczami ACTA oraz siłe tego protestu.
Jedynym powodem który dyskfalifikuje polityka jest tylko to, ze podpisał te zbrodnicza USTAWĘ.
dagnes napisał/a:
Mimo tego czytam tu, że nie ma informacji, że informacja jest źle podana, nie takim językiem jak trzeba, odbieram też zarzuty stojące w sprzeczności z tym, co od początku w tym temacie pisałam.
Dlaczego odbierasz to tak osobiście...
Napisałam;
Cytat:
Informacje na temat GMO muszą być podane językiem stosownym do odbiorcy.
Większość materiałów dostępnych w mediach jest napisana językiem nieprzystepnym dla społeczeństwa wychowywanego na poślednich serialach i innych bzdetach.
Moje odniesienie było ogólne do mediów jako takich.
Nadal uważam, ze temat jest w czeluściach Hyde Parku, głeboko pod poziomem Kulinaria dwunogów. Naprawde zmarginalizowany.
Samo umiejscowienie go na Forum świadczy o naszym stosunku do tak ważnej sprawy..
Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 13 Wrz 2011 Posty: 4841
Wysłany: 2015-02-14, 15:10
scarletmara napisał/a:
To tylko Twoje zdanie. Masz prawo do takich odczuć. Uwazam tylko, ze nie powinnaś ich narzucac innym bo nie ma nic złego w tym, że ktoś nie czuje sie zebrakiem uczestnicząć w demonstracji bez liczenia ilu ludzi stoi wokół niego. A mówienie mu, ze jest żebrakiem jest moim zdaniem złe i zupełnie niepotrzebnie obniża motywację do jakiegokolwiek działania. Dla mnie liczy się powód i cel demonstracji a nie ilość "czubków" biorących w niej udział.
To nie jest moje zdanie, scarletmaro. Ja tak nie uważam, bo gdybym tak uważała, sama nie brałabym udziału w mniejszych przedsięwzięciach (dopóki nie staną się większe), a biorę (choć możliwe, że faktycznie jestem czubkiem, wywrotowcem czy innym skrajnym .... można wstawić dowolne określenie ).
To, co napisałam to sposób, w jaki demonstracje przedstawiają mainstreamowe media i w jaki odnoszą się do nich władze (dlatego one nie mogą odnieść żadnego skutku). To sposób myślenia, jaki media narzucają społeczeństwu opierającemu swą wizję świata na tym, co zobaczy/przeczyta w wiadomościach medialnych. Myślałam, że to jest jasne i oczywiste, dlatego nie zaznaczyłam wyraźnie. Przepraszam, moja wina.
Pytanie może rodzić się teraz, po co biorę udział w czymś, o czym wiem, że nie wpłynie na decyzje władzy. Otóż nie zawsze chodzi o to, by pikietować siedzibę rządu, czy domagać się czegoś od rządu. Wiele tzw. demonstracji to w istocie uliczne spotkania ludzi, którzy chcą nawiązać łączność, zobaczyć, że nie są sami w tym co robią czy pokazać innym, że w ogóle istnieją i jest ich wielu (by zachęcić i zainteresować ludzi, nie władzę). Wiele z nich ma raczej charakter wieców, na których można się dowiedzieć co, jak, dlaczego i z kim należy zrobić albo przekonać się, że nasz sąsiad także jest "z nami". Później w mediach ukazuje się notka, że skrajni prawicowcy/nacjonaliści/wywrotowcy/ludzie z problemami psychicznymi (czy dowolne tego typu) demonstrowali tu czy tam.
Natomiast jeśli jakieś konkretne wyjście ludzi na ulice ma zmienić świat/system/prawo czy w jakikolwiek sposób mieć istotny wpływ na decyzje polityczne, to musi to być milion głów, a nie tysiąc. Mam nadzieję, że teraz jaśniej udało mi się wyrazić.
scarletmara napisał/a:
Dagnes: No i własnie tego zaplanowania jak ma wyglądać świat po radosnym powstaniu nie widzę. I nie uważam żeby dało się coś sensownego wymyślić.
To, że Ty nie widzisz nie znaczy, że nie widzą też inni. Wielu ludzi w różnych krajach ciężko pracuje nad tym i planuje "coś sensownego". Każdy, kto ma chęć, może we własnym kraju odnaleźć ich i się przyłączyć. Tu, gdzie mieszkam są tysiące ludzi biorących w tym udział. Jak jest w Polsce? Nie wiem, dawno w niej nie byłam... Jeśli ktokolwiek się zainteresuje i wykaże inicjatywę, z pewnością tego się dowie.
scarletmara napisał/a:
Dlatego jestem zwolenniczką radzenia sobie w zastanym systemie i z zastanym systemem (bo mogłoby być gorzej) zamiast zmiany choroba wie po co i na co (może coś gorszego?).
Nie do Ciebie zatem kierowane są apele o wzięcie spraw we własne ręce. Przecież nie musisz nic robić, skoro w tym systemie Ci dobrze. Pomimo tego ci, którym nie jest w nim wygodnie, będą działać, a jeśli coś osiągną, będziesz musiała się z tym pogodzić.
Sandra napisał/a:
Dlaczego odbierasz to tak osobiście...
Nie chciałam by tak to zabrzmiało. Możliwe, że druga część zdania tak podziałała, nie zawsze udaje mi się precyzyjnie wyrazić myśli. Chodziło mi o to, że ogólnie istnieje wiele materiałów informacyjnych, z których przeciętny człowiek wiele się dowie. Ja wstawiłam do nich tylko linki i tyle (nie tylko ja oczywiście). Niestety nie przeskoczymy problemu braku tych materiałów w mainstreamowych mediach. Te media są po stronie władzy, a władza jest po stronie Monsanto. Ale dziś przecież internet oraz niezależne media docierają prawie do każdego. Te media też są więc dostępne i przy ich pomocy musimy sobie radzić.
Sandra napisał/a:
Nadal uważam, ze temat jest w czeluściach Hyde Parku, głeboko pod poziomem Kulinaria dwunogów. Naprawde zmarginalizowany.
Samo umiejscowienie go na Forum świadczy o naszym stosunku do tak ważnej sprawy..
Sandro, już kilkukrotnie o tym pisałaś. Pamiętaj jednak, na jakim forum jesteśmy. To jest portal o BARFie i naszych zwierzętach, a tematy poboczne (mimo, że priorytetowe z punktu widzenia naszego istnienia na tej planecie) umiejscowione mogą być jedynie w Hyde Parku (tak stanowi Regulamin).
W każdym razie mogę się jedynie cieszyć, że wątek ożył, bo dzięki temu jest szansa, że więcej osób go przeczyta i dołączy do akcji anty-GMO, a może czegoś więcej. Podobnie jak Sandra uważam, że zgoda nie jest tu konieczna, a już na pewno nie trzeba zgadzać się ze mną. Zawsze mam tylko nadzieję, że moje wypowiedzi zachęcą choć jedną osobę do poszukiwania wiedzy o świecie na własną rękę.
_________________ Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
Barfuje od: 01.11.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Dołączyła: 06 Lis 2012 Posty: 1419 Skąd: LUBLIN
Wysłany: 2015-02-14, 18:10
Sandra co my byśmy bez Ciebie zrobiły ? Strach pomyśleć
ostatnie słowa offtop obiecuję:
Napisałam raz na samym początku mojej dyskusji w tym watku posta zaczynającego sie od zdania:
Dagnes to chyba jednak nie do końca tak jak piszesz z tymi politykami i z tym, ze nie mamy na nich wpływu bo i tak zrobią to co im koncerny "każą".
I cały czas tylko o to mi chodzi. Nie trzeba zmieniać systemu żeby coś zmienić. Mozna mieć wpływ na ten system, który jest pod warunkiem ,że sie stanowi jakąś realną siłę a siła nie leży w samych pieniądzach, leży w ludziach. Bo stwarzając nowy system to OK Ci, którzy go stworzą bedą rządzili i wtedy będą mieli wpływ na wszystko jaki zechcą, ale czym niby się bedą oni róznili od tych, którzy rządza teraz dla reszty ludzkości ? Jasne z punktu widzenia zmieniających system to wielka róznica ;) ale mnie do władzy nie ciągnie wiec dla mnie to żadna różnica. Taki sam wpływ bedę miała na inny system jaki mam na ten co jest.
Barfuje od: 10/2013
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 2 razy Dołączyła: 08 Gru 2011 Posty: 952 Skąd: Francja
Wysłany: 2015-02-14, 18:34
A ja w ten obecny system juz nie wierze, gdyz polega on na wybieraniu sobie wladcow, czy to na prawde jest demokracja? Glosujemy na tych, ktorzy beda wladze wykonywac, a my musimy pozniej protestowac, bo wladcy podejmuja decyzje, o ktorych nie bylo mowy w programach wyborczych... Spoleczenstwo realna wladze mogloby wykonywac wtedy, gdyby samo glosowalo za badz przeciw jakiemus prawu.
Barfuje od: 06/2013
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 03 Cze 2013 Posty: 2811
Wysłany: 2015-02-14, 18:47
vesela krava, tak, to właśnie jest demokracja. System przez wielu określany jako "nie doskonały, ale najlepszy jaki stworzono" co niestety również nie jest prawdą. W starożytności wymyślono wile różnych systemów a do dziś góruje niestety nie ten najlepszy.
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 29 Gru 2011 Posty: 3447
Wysłany: 2015-02-14, 20:01
Jesli/gdy natraficie w necie na materiał dotyczący ogólnie mówiąc GMO, prosze załączajcie linki/wycinki/komentarze bardziej interesujace aby zachęcic do studiowania takich tresci lub do przeczytania całosci.
To jest praca u podstaw i niewiele nas kosztuje, a wzbogaca świadomość i gdyby co do czego, to pozwala nam zając stanowisko w tak waznych sprawach jak przyszłość matki Gaji.
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 29 Gru 2011 Posty: 3447
Wysłany: 2015-02-15, 14:41
Małe co nie co do podpisu dla chętnych.
Cytat:
Działania rządu, ograniczają Polakom dostęp i możliwość kupowania wyrobów od lokalnych wytwórców-rolników.
Chodzi tu o żywność, którą właściciel gospodarstwa może w małej ilości przetworzyć i sprzedać.
Według obowiązujących obecnie przepisów konsument nie może legalnie kupić od rolnika-wytwórcy, który nie prowadzi firmy, takich produktów jak:
dżemy, konfitury, soki;
przetwory domowe, przeciery;
mąki, kasze;
mięsa surowe (poza drobiem, zajęczakami i dziczyzną);
wędliny, pasztety;
oleje;
przetwory mleczne;
domowy chleb;
domowe nalewki, cydry, wina.
A są to przecież produkty, z których słynie Polska. Dodatkowo są one o wiele zdrowsze od tych, wytwarzanych przemysłowo, gdyż ich produkcja przebiega w sposób tradycyjny, domowymi sposobami znanymi od wieków.
Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 13 Wrz 2011 Posty: 4841
Wysłany: 2015-02-15, 15:03
scarletmara napisał/a:
ostatnie słowa offtop
Moim zdaniem to nie offtop i nie piszę tego, by się z Tobą nie zgodzić .
Zagadnienia związane z naturą władzy i systemem, w którym żyjemy są ściśle powiązane z GMO, gdyż to właśnie nasze władze cały czas dążą do tego, by GMO było legalne i byśmy musieli je jeść, wbrew woli ogółu społeczeństwa. I to właśnie system powoduje, że musimy walczyć z władzą, która nas niby reprezentuje ale działa w interesie koncernów takich jak Monsanto. To, że musimy wychodzić na ulice i demonstrować, organizować petycje, ruchy obywatelskie itp. pokazuje, że władze działają w imieniu i interesie kogoś innego niż społeczeństwo. GMO jest oczywiście tylko jednym z elementów tego systemu, ale na jego przykładzie wyraźnie widać, jak działa system. Gdyby ci, których niby wybieramy do sprawowania władzy, faktycznie nas reprezentowali, to w ogóle nie byłoby potrzeby organizowania jakiejkolwiek oddolnej walki z nimi. Nie byłoby potrzeby robienia wielkich demonstracji i zwoływania przez internet ludzi do ruchu oporu, bo rządzący wykonywaliby wolę ludu.
To, że mamy już legalne GMO jest spowodowane splotem kilku czynników, ale u podstaw leży system, który organizuje nasz świat, a który można zdefiniować jako narzucony nam (władze mówią, że przyjęty przez nas) ustrój polityczno-gospodarczo-ideologiczno-finansowy. To, że coraz większa część społeczeństwa jest bierna i nie interesuje jej czynne branie udziału w walce z władzą (np. demonstracje anty-GMO), to wynik działania systemu, który przy pomocy mediów, kształtuje modę oraz światopolglądy i wszczepia ludziom już od dzieciństwa konsumpcjonizm. To wina systemu, że ludziom się coraz bardziej nie chce, bo są zmęczeni koniecznością zapewnienia sobie środków do życia, co dla coraz większej części społeczeństwa jest coraz większym problemem. System powoduje, że ludzie nie wierzą iż ich działania mogą cokolwiek zmienić, więc ich już nie podejmują, bo ilekroć wybierali rządzących i głosowali pełni nadziei na programy wyborcze, to okazywało się po wyborach, że nic nie zmienia się na lepsze, że "ich" kandydaci kontynuują dzieło poprzedników i jeszcze dokładają społeczeństwu problemów. Obojętnie kogo wybrali, obojętnie jaki kolor miała flaga partyjna i jakie hasła głosili kandydaci, to po wyborach wszystko dalej toczyło się i toczy swoim torem bez zmian i widoków na poprawę sytuacji. Ja się nie dziwię tym ludziom i rozumiem takie postawy. Po prostu system ich pokonuje.
Aby sprawiać wrażenie, że w polityce coś się dzieje i że politycy "dbają o dobro swych wyborców", organizuje się regularnie symulowane walki polityczne niby-przeciwników, w których ku uciesze ludu ma być jak najwięcej obrzucania się błotem, afer i dramatyzmu. Te igrzyska w dłuższym czasie także zniechęcają i demotywują ludzi, którzy nie chcą więcej brać w tym wszystkim udziału, mają dość.
scarletmara napisał/a:
Nie trzeba zmieniać systemu żeby coś zmienić. Mozna mieć wpływ na ten system, który jest pod warunkiem ,że sie stanowi jakąś realną siłę
I to jest właśnie sedno mojej niezgody z tym, co piszesz. Nie można niczego trwale zmienić bez zmiany całego systemu z powodów, które wymieniłam wyżej. Załóżmy, że zorganizujemy wielki zryw społeczny i miliony Polaków wyjdą na ulice po to, by zakazać wprowadzenia GMO do Polski. Parlament będzie musiał się ugiąć i ustawa zostanie wycofana. Przedstawiciele Monsanto nie zaprzestaną jednak swej działaności i politycy będący agentami tego koncernu oraz trybikami systemu dalej będą drążyć, nie tylko w Warszawie. Będą otwierać małe drzwiczki tu i tam, po cichu wprowadzać kolejne projekty zezwalające w drodze wyjątku na wprowadzenie GMO. Jeden wyjątek pociagnie za soba kolejny itd. W międzyczasie w Brukseli zostanie uchwalone prawo, obowiązujące w całej Unii Europejskiej, że GMO jest legalne i trzeba je wprowadzić do środowiska każdego państwa członkowskiego UE, a prawodawstwo poszczególnych krajów w zakresie GMO nie może być w sprzeczności z nadrzędnym prawem unijnym. Społeczeństwa Unii zostaną zajęte w tym czasie innymi poważnymi problemami, np. potężnym kryzysem finansowo-gospodarczym, upadkami przedsiębiorstw, bezrobociem i koniecznością walki o byt, co wybije im z głów demonstracje anty-GMO, albo zwyczajnie ludzi zaangażuje się w dowolne pierdoły wymyślone dla tego celu przez media. Niemożliwe? Pewnie nie dziś, ale system ma czas, system powoli i skutecznie sobie poradzi w kilka lat, albo i w kilkanaście, cóż za różnica.
scarletmara napisał/a:
stwarzając nowy system to OK Ci, którzy go stworzą bedą rządzili i wtedy będą mieli wpływ na wszystko jaki zechcą, ale czym niby się bedą oni róznili od tych, którzy rządza teraz dla reszty ludzkości ? Jasne z punktu widzenia zmieniających system to wielka róznica ;) ale mnie do władzy nie ciągnie wiec dla mnie to żadna różnica.
To jest kwestia opracowania odpowiedniego systemu, który pozostawi władzę w rękach ogółu ludności. Takie systemy i modele istnieją, były w przeszłości stosowane w różnych rejonach świata i w różnych konfiguracjach, a teraz wymagają jedynie dostosowania do współczesnych warunków.
Ludzie, którzy zajmują się problematyką zmiany systemu oraz opracowaniem nowego, których dotąd poznałam i z których pomysłami miałam możliwość się zapoznać, nie chcą rządzić. Chcą by każda społeczność mogła sama stanowić o sobie. Ci ludzie nie chcą władzy ani pieniędzy, są niezależni finansowo i ideologicznie.
Ja też nie pragnę władzy i nie pcham się do rządzenia ale to nie determinuje bycia bierną i szukania sobie jedynie ciepłego kącika w zastanym systemie. Wszystko, czego mi naprawdę potrzeba i co można kupić za pieniądze mam i posiadanie władzy nie zaspokoi żadnej mojej dodatkowej potrzeby. Co nie oznacza, że śpię na górze forsy, bo dla mnie bogactwo jest subiektywne i zależy od postrzegania go przez samego siebie, od tego, jakie ma się potrzeby i światopolgląd. Tego, czego wciąż pragnę nie da się natomiast kupić za pieniądze i żadna władza mi tego także nie dostarczy. Wbrew pozorom, ludzi którzy pragną władzy jest niewielki promil.
scarletmara napisał/a:
siła nie leży w samych pieniądzach, leży w ludziach
Tak, ale nie w tym systemie. Siła będzie leżała wyłącznie w ludziach dopiero wtedy, gdy ludzie zechcą jej użyć do zmiany systemu. I o to chodzi, by zmienić system na taki, w którym siła będzie leżała w ludziach, bez konieczności ciągłego jej używania do walki z rządzącymi, jak ma to miejsce teraz.
vesela krava napisał/a:
polega on na wybieraniu sobie wladcow, czy to na prawde jest demokracja? Glosujemy na tych, ktorzy beda wladze wykonywac, a my musimy pozniej protestowac, bo wladcy podejmuja decyzje, o ktorych nie bylo mowy w programach wyborczych...
Snedronningen napisał/a:
tak, to właśnie jest demokracja. System przez wielu określany jako "nie doskonały, ale najlepszy jaki stworzono" co niestety również nie jest prawdą.
To naprawdę nie jest demokracja. Jeśli sięgniesz do historii starożytnej oraz do etymologii słowa "demokracja" (demos - gmina miejska lub wiejska, najmniejsza jednostka organizacyjno-terytorialna społeczeństwa; kratos - od Kratosa, boga siły fizycznej, przemocy i władzy), to dowiesz się, że to co mamy teraz, to nie demokracja. Błędnie tłumaczy się dziś to słowo i mówi o "demokratycznych wyborach" oraz "demokratycznym kraju", co nie miało miejsca ani w starożytności, ani obecnie. Demokracja ze swej natury nie może wykraczać poza jednostkę organizacyjną, jaką w starożytności było miasto-państwo, a dziś jest gmina i musi opierać się na podejmowaniu decyzji przez wszystkich członków społeczeństwa, a nie przez jego przedstawicieli. Wolni obywatele, tak jak to było w starożytności, a jak dziś powinno wyglądać w odniesieniu do każdego człowieka, nie mogą być także pozbawiani swoich podstawowych praw, jak choćby prawa do obrony i równości wobec obywateli sprawujących urzędy.
Ustrój polityczny, w którym dziś żyjemy to republika parlamentarno-autokratyczna, nie mająca nic wspólnego z demokracją. Republika i demokracja to dwa wykluczające się systemy, a dodatkowo, gdy w republice mamy system autokratyczny (rząd sprawuje władzę za pomocą aparatu przymusu, w którego skład wchodzą urzędnicy oraz uzbrojona policja, a obrona przed działaniami tych ludzi i organów jest przestępstwem), to obywatele (w rzeczywistości będący czymś w rodzaju poddanych), nie mają nic do powiedzenia. Każde wystąpienie ludzi na ulicę w naszym aktualnym systemie (demonstracja, próba domagania się swoich praw czy zmiany prawa) może zostać uznane przez rządzących za nielegalne i przed jego zorganizowaniem zakazane (poprzez nie wydanie urzędowej zgody na demonstrację) albo zlikwidowane siłą przy pomocy policji i wojska w trakcie. I jak będzie taka potrzeba, to media znajdą możliwość by przedstawić demonstrujących jako bandę huliganów i łobuzów, bo w tłumie zawsze pojawi się jakiś rozrabiaka czy podchmielony awanturnik.
Sandra napisał/a:
Cytat:
Działania rządu, ograniczają Polakom dostęp i możliwość kupowania wyrobów od lokalnych wytwórców-rolników.
Chodzi tu o żywność, którą właściciel gospodarstwa może w małej ilości przetworzyć i sprzedać.
Według obowiązujących obecnie przepisów konsument nie może legalnie kupić od rolnika-wytwórcy, który nie prowadzi firmy, takich produktów jak (...):
Kolejny pokaz republiki parlamentarno-totalitarnej. I znów musimy walczyć z władzą i używać naszej "zbiorowej siły". I tak będzie ze wszystkim i za każdym razem, jeśli system będzie trwał. A opór ludzi z czasem będzie malał (cały czas maleje), bo zmęczenie materiału da znać o sobie, aż w końcu nie będziemy już mogli nawet wyjść na ulicę ani organizować petycji, zostaniemy zachipowani, przydzielą nam sklepy w których będziemy mogli kupić za impulsy z naszego chipa wyłącznie "żywność" GMO, nie będziemy mogli spotykać się w większej grupie niż 5 osób, nasze komputery i telefony będą podłączone do rządowego systemu kontroli (zwanego oficjalnie antyterrorystycznym), a naszymi finansami i kontami będą zarządzać urzędnicy skarbowi.
_________________ Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 5 razy Dołączyła: 21 Wrz 2011 Posty: 1576 Skąd: podlaskie
Wysłany: 2015-02-15, 16:21
Ta...rządy dają ludziom zajęcie : np kartki na mięso, masło , a teraz rolnicy muszą poniżej kosztów mięso sprzedawać i płacić kary za to, że za dużo mleka nadoili... I to w tym samym kraju...
Barfuje od: 06/2013
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 03 Cze 2013 Posty: 2811
Wysłany: 2015-02-15, 17:55
dagnes napisał/a:
To naprawdę nie jest demokracja. Jeśli sięgniesz do historii starożytnej oraz do etymologii słowa "demokracja" (demos - gmina miejska lub wiejska, najmniejsza jednostka organizacyjno-terytorialna społeczeństwa; kratos - od Kratosa, boga siły fizycznej, przemocy i władzy), to dowiesz się, że to co mamy teraz, to nie demokracja.
Jak sięgniemy do Platona i jego dzieł to okaże się, że jest lepszym magikiem niż Nostradamus. Bo to właśnie sam Platon wspominając niedoskonałości demokracji pokazywał jak ona może się skończyć. A pokazywał to, co mamy teraz.
Barfuje od: 01.11.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Dołączyła: 06 Lis 2012 Posty: 1419 Skąd: LUBLIN
Wysłany: 2015-02-16, 01:44
Sne a nie jest przypadkiem tak, że każdy system jakby zrobić tego typu prognozy (uwzględniając ludzką naturę) okaże się nie dość doskonały? To się zawsze prędzej czy później źle kończy nie dlatego, że system jest zły tylko dlatego, że ludzie są tacy jacy są i zawsze znajdzie się mniejsza lub większa garstka takich co umiejętnie każdą ideę wypaczą czerpiąc z tego własne korzyści. Zmiana systemu to tylko taki chwilowy restart. Ja jestem za ewolucją (właściwie bardziej człowieka niż systemu) niż za rewolucją własnie dlatego, ze historia pokazuje, że rewolucje zwykle niczego na lepsze skutecznie nie zmieniają a ewolucja (np. zmiana obyczajów na przestrzeni wieków) daje trwalsze efekty bo zmianie nie podlega wówczas otoczenie i układ sił tylko mentalność ludzi.
Przykład: Kiedyś nie do pomyślnia było żeby kobieta miała własne zdanie, żeby jej życie zależało od jej wyborów. A teraz ? OK była w tym celu tzw. rewolucja obyczajowa, ruch emancypantek itp. ale ten proces trwał wieki i wiele czynników sie na to złożyło co dzisiaj mamy. To nie był rodzaj przewrotu ani nawet bojkotu. To była ewolucja ludzkiego sposobu myslenia i postrzegania roli kobiet. I to jest trwała zmiana, której nie da się nagle obalić i zmienić z dnia na dzień. Zmiana systemu dla mnie taka nie jest. Zmiana ludzkiej mentalności, zeby każdy z ofiary systemu i władzy, na którą nie ma wpływu zaczął postrzegać siebie jako istotną część społeczności, która potrafi sie zjednoczyć i wyegzekwować swoje prawa to jest wg. mnie własciwa droga bo wtedy żaden system i żadna władza nie bedzie mogła bezkarnie robić sobie co chce. Zmiana systemu nigdy nie zagwarantuje nam wpływu na kształt świata, w którym żyjemy jeśli większość ludzi we własnych umysłach będzie uparcie osadzać się w roli ofiar i szukać winnego swoich nieszczęść zamiast przejąć władze nad własnym życiem, tylko zmiana mentalności może nam zagwarantować, że społeczeństwo będzie miało realny wpływ na kształtowanie świata. Tak jak zmiana mentalności zagwarantowała kobietom prawo do przejęcia kontroli nad własnym życiem. Wystarczyło, że nasze prababki zaczęły sie czuć jak ludzie a nie część inwentarza.
Edit: Poza tym jesli nawet chcecie zmieniac system na taki, w którym ludzie bedą bezpośrednio decydowali o wszystkim np. przez głosowanie czy w jakikolwiek inny sposób to i tak potrzebna jest najpierw zmiana mentalności społeczeństwa w zakresie umiejętności przyjęcia pełnej odpowidzialności za własne czyny. Bo żeby dac ludziom władzę ustanawiania sobie praw i obowiązków najpierw trzeba być pewnym, że będa potrafili ciężar tych decyzji udźwignąć. A społeczeństwo żyjące teraz w przekonaniu, ze nic nie może i że ich życie jest marne bo tak ktoś na górze zdecydował nie jest zdolne do przyjecia na swoje barki takiej odpowiedzialności :(
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum