Myślisz, że znasz swojego kota i wiesz, co najbardziej lubi? Wydaje ci się, że głaszcząc go, tarmosząc i przytulając sprawiasz mu największą przyjemność? Może się okazać, że bardzo się mylisz. Nasi pupile próbują się z nami komunikować za pomocą mowy ciała i wysyłają sygnały, które jednak przez większość właścicieli zwierzaków są bardzo często opacznie rozumiane.
Wielu właścicieli kotów traktuje swoje zwierzaki jak domowników i przyjaciół. Wydaje im się, że przytulając i pieszcząc sprawiają im przyjemność. Tymczasem zwierzęta te nie lubią nadmiernych czułości. Jeśli więc chcesz pokazać swojemu kotu, że jest dla ciebie ważny, uszanuj jego niechęć do pieszczot i nie głaszcz go, kiedy tylko nadarzy się okazja.
Eksperci odkryli, że ta czynność zamiast uspokajać naszego pupila i sprawiać mu przyjemność, bardzo go stresuje. Naukowcy zbadali poziom hormonów stresu badanych przed i po głaskaniu. Okazało się, że po pieszczotach właściciela poziom ten bardzo wzrasta. Dotyk człowieka sprawiał, że zwierzęta robiły się niespokojne.
W projekcie uczestniczyły zespoły naukowców z Austrii i Brazylii. Eksperci, współpracując z Ceva Animal Health, badali grupy kotów żyjących w domach samotnie, w parach i w grupach po trzy lub cztery, oceniając ich poziom hormonów stresu. Wyniki rozwiały również kolejny koci mit twierdzący, że zwierzęta te są samotnikami. Okazało się, że najszczęśliwsze są te, które żyją w grupach.
"Wyniki naszych badań wskazują wyraźnie na to, że choć koty często tolerują głaskanie, wcale tego nie lubią. Nie cieszą się z takich pieszczot i nie sprawia im to przyjemności. Wręcz przeciwnie, zamiast – jak się nam wydaje – relaksować, głaskanie denerwuje zwierzęta i sprawia, że ich poziom stresu rośnie" - podsumowuje profesor Daniel Mills.
ako
źródło: DailyMail
_________________ „Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.”
George Bernard Shaw
Barfuje od: 09.2012 Pomógł: 10 razy Wiek: 31 Dołączył: 06 Sie 2012 Posty: 1432 Skąd: Poznań
Wysłany: 2013-10-09, 09:35
O tak, zwłaszcza, gdy kot mruczy, a może warczy? To trochę wrzucanie wszystkich kotów do jednego worka. Są owszem koty "niedotykalskie", ale są też i "miziaki", które bez ludzi nie chcą, nie mogą być szczęśliwe. Źródło artykułu wyjaśnia wszystko. Ponadto komentarze pod artykułem mnie nie dziwią.
Barfuje od: 06/2013
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 03 Cze 2013 Posty: 2811
Wysłany: 2013-10-09, 10:16
Tufitka napisał/a:
Eksperci odkryli, że ta czynność zamiast uspokajać naszego pupila i sprawiać mu przyjemność, bardzo go stresuje.
i wlaśnie dlatego zasypia na kolanach podczas głaskania a po przebudzeniu znów podkłada sie pod rękę.
Zgadzam się z tym co napisał Sojuz, u kotów, tak jak i u psów, są te miziakowe i to niedotykalskie.
Jak kot nie ma ochoty na głaskanie, to sam to pokaże (vide Magnolia: przychodzi po głaski, ale 2 lub 3, a przy czwartym do wyboru: zęby albo pazury od razu /jak jest łaskawa, to najpierw groźnie spojrzy/). Tak samo na kolana - jeśli ma ochotę, to przyjdzie. Może zamysłem autorów było wbicie do łba, że czułości na siłę (u ludzi ma to swoją nazwę i kwalifikacje prawną w KK) kotu mogą sprawić więcej przykrości niż pożytku, a wielu ludzi bierze wyrywającego się kota na kolana czy ręce, bo teraz chcą go przytulać i głaskać, więc kotek ma chcieć, bo po to go mają maskotki powinni kupić!
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 29 Gru 2011 Posty: 3447
Wysłany: 2014-04-07, 16:07
Zamieściłam ten cytat tutaj, bo tak po prawdzie to nie pasował mi do innych tematów, a jest dla mnie ciekawy i bałam się, że w tamtym dziale o chorobach kotów zniknie.
Fragment cytuję;
rEni napisał/a:
......Oczywiście gdy ja leżałam z grypą kot też poszedł na 100% swojego czasu spać. Gdy mi przeszło, kot wrócił do dużo bardziej czynnego udziału w życiu rodziny.
Przez 2 tygodnie nie był pojony wcale, a z jedzeniem nikt za nim nie chodził i go nie prosił, tzn. mąż się starał, ale ten kot to jest mój kot i on za bardzo nie reaguje na starania innych osób.
Wiem, że to się może wydawać dziwne, ale Sokrates jest jakoś bardzo energetycznie, czy jak to nazwać, emocjonalnie, związany ze mną.
Oczywiście można to przypisywać przypadkowi, ale za każdym razem kiedy miał ostre nazwijmy to "stany zapalne" pęcherza zbiegało się to z moimi poważniejszymi problemami zdrowotnymi.
Teraz w lutym gdy ja byłam nieczynna kot na 99% od ręki był też nieczynny, coś jakby depresja.
Być może to głupota, ale teraz gdy ja się źle czuję, jestem przeziębiona, itp. trzymam się od niego z daleka, normalnie się boję, że ode mnie coś ściągnie :)
Ma wtedy depresję, że ja jestem nieczynna, śpi więcej, ale przynajmniej nie choruje na ostro.
To jest bardzo wyjątkowy kot pod względem psychicznym, on jest nieszczęśliwy gdy się mu nie dostarczy bodźców intelektualnych i bardzo bliskiego kontaktu.
No dobrze, teraz będę szukała wszelkich argumentów, aby te paskudne choroby zakaźne kocie wyprzeć z mojej głowy.
Jednym z tych argumentów nagle stał się taki, że ten kot mnie kocha i gdy ja jestem chora on też się fatalnie czuje :)
Pewnie mi nikt nie wierzy.
Faktem jest jednak, że gdy wyjeżdżam na kilka dni kot nie je i jest smutny, gdy wracam biega po mieszkaniu jak szalony z radości.
Ja Ci wierzę, bo z jednym z moich kotów mam podobna więź.
Pisałam tutaj na Forum, że wpędził mnie w spore koszty gdy zaczął symulować kulawiznę.
A zaczął jak i ja byłam chora na zapalenie mięśni i ciągnęłam nogi za sobą
Barfuje od: 17.02.2013
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 20 razy Dołączyła: 21 Sty 2013 Posty: 3009 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-04-07, 18:19
I ja Ci wierzę, jak bywam słaba, chora i leżę w łóżku, to koty zachowują się cicho, spokojnie, też śpią. Niekiedy przyjdą grzać - jak tego potrzeba mojemu organizmowi. Tak jakby chciały, żeby jak najszybciej doszła do siebie, bo nikt tak o nie nie zadba jak ja
_________________ „Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.”
George Bernard Shaw
Barfuje od: 09.2013
Udział BARFa: 75-90%
Dołączyła: 30 Wrz 2013 Posty: 149 Skąd: Finlandia
Wysłany: 2014-04-08, 19:40
Ja też mam swojego "kociego lekarza". Zawsze jak idę do łóżka chora, przemęczona, czy po prostu smutna, Leoś przyłazi, kładzie się na poduszcze przy mojej twarzy i mruczy jak traktor (chociaż normalnie śpi na drapaku w sypialni). Zawsze po chwili takiej terapii zasypiam jak niemowlę i budzę się w zdecydowanie lepszym stanie
Trzeba przyznać, że jest coś w kocim mruczeniu, co fantastycznie uspokaja i polepsza humor (przynajmnie u mnie ).
_________________ "Nawet najmniejszy kot jest arcydziełem natury" - Leonardo da Vinci
Barfuje od: 10/2013
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 2 razy Dołączyła: 08 Gru 2011 Posty: 952 Skąd: Francja
Wysłany: 2014-04-08, 19:44
Podobno mruczenie u samych kotow ma tez funkcje polepszajaca samopoczucie, tzn wbrew temu co sie mysli, koty nie mrucza zeby nam pokazac jak jest im z nami dobrze, ale mrucza zeby zrobic sobie dobrze Podobno potrafia mruczec jak je cos boli albo jak maja umierac.
Zgadza się. Ja mam dwa nierozłączne koty - bliźnięta z jednego miotu. Kiedy pakuję je razem do jednego transportera, to są spokojne i weterynarz im nie straszny.
Kiedyś zabrałam do weterynarza samego kocurka. Był przerażony, całą drogę płakał w transporterze. Musieliśmy chwilę postać w poczekalni. Geniuszek płakał i intensywnie udeptywał poduszkę w transporterku. Chciał się nawet na chwilkę położyć, ale łapki same mu udeptywały. W międzyczasie mruczał jak traktorek. Bynajmniej nie były to objawy szczęścia...
Ponieważ nie bardzo wiedziałam, w jakim temacie umieścić moje pytanie - zadaję je tutaj, bo to w pewnym sensie ciekawostka: czy kot może zjeść ptaka w całości, tzn z piórami i pazurami, tak, żeby nic nie zostało???
Mój dziesięcioletni kastrat, niewychodzący, upolował dziś jakimś cudem ptaka na balkonie i ze zdechłym już ptaszkiem wpakował się do domu. Ponieważ nie wiedziałam, co zrobić, zamknęłam go w pokoju z tym ptakiem i przy okazji z dwoma innymi kotami, które jednak nie mogły się do niego nawet zbliżyć, bo warczał jak pies. Kiedy zajrzałam tam po paru minutach nie było już śladu po ptaku, a koty zachowywały się, jakby nigdy nic. Zastanawiam się więc, czy on go gdzieś sobie schował, czy po prostu zeżarł??? Nie mam doświadczenia z polującymi kotami, a wolałabym wiedzieć, czy mam spodziewać się gdzieś ukrytego zdechłego ptaszka....
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum