Barfuje od: 03.2013
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 04 Kwi 2013 Posty: 130 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-09-27, 16:07
Muszę się z Wami podzielić moim bólem, a w zasadzie złością, okropną złością na samą siebie ...
Pod koniec sierpnia złapałam na darmową sterylizację działkową ok 5-5,5 miesięczną koteczkę. Na miejscu okazało się, że kotka będzie siedzieć w lecznicowej piwnicy tydzień czasu i czekać na zabieg, bo akurat lekarz operujący wziął sobie urlop (nikt mnie oczywiście o tym nie poinformował jak umawiałam się na jej przywiezienie). Nie dość, że najtańsza narkoza z ketaminą, to jeszcze koteczka miała tam tyle po ciemku siedzieć zamknięta w klatce ... Jak część z Was wie, mam w domu dwóch chłopaków z niewydolnością nerek, którzy byli kastrowani pod ketaminą, więc sama myśl o tym, że i ona ją dostanie przyprawiała mnie o palpitację serca. W nocy nie spałam. Myślałam, że sama będę wzywać do siebie pogotowie, bo ja mam problemy z serduchem i stres dobrze na mnie nie działa, a akurat byłam w domu sama. Było mi słabo na samą myśl, że ona tam siedzi w klatce po ciemku.
Nie wytrzymałam. Następnego dnia zabraliśmy ją z mężem do domu, z nadzieją, że znajdziemy jej jakiś domek na stałe ... ale jak już niunia dostała własną różową miseczkę księżniczki i tak bardzo polubiła się z chłopakami, że szkoda byłoby ich rozdzielać - zapadła decyzja, że Fiffi zostaje u nas na stałe. Nie wiem jak, ale stwierdziliśmy, że jakoś damy radę z trzecim kotem. Zmierałabym pewnie na serce znowu, gdybym miała ją komuś oddać. Na DT się niestety nie nadaję.
Przyszedł oczywiście czas na sterylizację. Zrobiliśmy pełne badania krwi, w tym FIV, FeLV (oba ujemne) i zapisaliśmy się do odległej lecznicy na zabieg w narkozie wziewnej, żeby tylko dziewczynka nie dostała ketaminy, choć mieliśmy talon do lecznicy pod nosem na darmową sterylizację. Wzieliśmy na zabieg kredyt bo te kolejne 500 zł przerosło już nasze chwilowe możliwości finansowe, a niech niunia ma wszystko tak, jak potrzeba. Żeby tylko choć ona z naszych kotów była zdrowa!
Wczoraj wieczorem odbieramy koteczkę po zabiegu, a tu w karcie KETAMINA!!!! Najgorszy z możliwych scenariuszy ... Brak mi słów po prostu ... Robiliśmy wszystko, żeby tylko nie miała takiej narkozy ...
Umawiali nas na zabieg z anestezjologiem. Wczoraj był on, lekarka i chirurg, byłam pewna, że wszystko będzie tak, jak ustalaliśmy. Mogę mieć jednak tylko do siebie pretensję bo w całych swoich nerwach, biegnięciu spóźnioną na rehabilitację nie potwierdziłam przed zostawieniem jej w klinice, że na pewno pamiętają jaką ma dostać narkozę :(
Dziś lekarka, która zapisywała nas na zabieg dała dyla i nie było jej, choć miała być o umówionej godzinie.
Od wczoraj beczę, nie mogę sobie darować tego co się stało. W karcie wypisu w zastosowanych lekach mamy :
- Vetaketam 50 ml, 0,2 ml
- Cepetor 10 ml, inj. 0,1 ml
- Morphasol 4 mg/ml, inj. 10 ml, 0,1 ml
a potem Natrum Chloratum 0,9 % 250 ml (podana pewno już po zabiegu) i moje "ukochane" nefrotoksyczne Tolfine 100 ml, 0,2 ml
i Synergal inj. 100 ml, 0,1 ml
Jeśli dobrze czytam, wybudzacza żadnego w tym cudownym składzie nie ma :(
Proszę niech nasza historia będzie dla Was jeszcze jedną przestrogą, żeby ZAWSZE, ale to ZAWSZE, jeszcze raz przed zabiegiem potwierdzić jego przebieg, nawet jak wszytko wydaje się być ustalone. Zawsze może zdarzyć się najgorsze ...
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2810
Wysłany: 2014-09-27, 19:44
Ja szykuję Tośka na kastrację i jestem w kropce co mam zrobić - nie chcę żeby przeżywał to co Skippi i Rico, dzwoniłam do kliniki w Warszawie i rozmawiałam z anastezjologiem ale mi babka powiedziała, że w przypadku kastracji kotów narkozy wziewnej się nie robi bo to zbyt krótki zabieg, nie trzeba aż tak głęboko usypiać kota i jest to bez sensu bo znacznie przedłuża czas zabiegu.
Co do propofolu to podobno koty (w przeciwieństwie do psów) nie posiadają jakiegoś enzymu który wpływa na jego neutralizację w organizmie i gorzej po tym dochodzą do siebie (nie wiem czy nic tutaj nie pokręciłam tzn. chodzi o działanie tego enzymu bo rozmowa była dość dawno, w każdym razie Rico po czyszczeniu zębów na propofolu (dostał wtedy vetaxyl, propofol, synergal i clavubactin) przez dobę wymiotował i lał pod siebie, a do stanu używalności wrócił po prawie 2 dniach ).
Lokalny wet przy kastracji stosuje leki: relanium, vetakam, betamox, vetaxyl, antisedan. Skippiemu i Rico ta narkoza za bardzo na zdrowie nie wyszła bo chodzili półprzytomni, zataczali się i wymiotowali. Skippi jeszcze w miarę szybko doszedł do siebie bo wieczorem (wbrew zaleceniom weta) dopadł miskę z żarciem, ale Rico biedaczek dwa dni chodził na chwiejnych łapkach
Byłabym wdzięczna gdyby ktoś znający się na rzeczy wypowiedział się w tej kwestii
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Jestem na praktykach w pewnej klinice i tutaj kocurom przy kastracji podaje się dożylnie Sedazin jako premedykację a następnie dostają Scanofol (czyli propofol). Zabiegi są robione rano a właściciele odbierają w pełni wybudzone i przytomne kocurki po południu czy wieczorem. Z tego co zaobserwowałam wybudzanie trwa od klikunastu do kilkudziesięciu minut (oczywiście jest to kwestia osobnicza). Sama kastracja to kwestia paru minut
Koty znieczulone scanofolem a potem jeszcze operowane na wziewce (izofluran) w czasie poważniejszych i dłuższych operacji też się ładnie wybudzają.
W każdym razie moim zdaniem różnica między znieczuleniem ketaminą a propofolem (lub wziewką) jest ogromna.
Kastracje kocurów mam obcykaną, mój kot zniósł ją rewelacyjnie (wymusiłam między innymi kroplówkę w trakcie zabiegu).
Ale teraz czeka mnie kastracja kotki. Wiadomo, zabieg poważniejszy i dłuższy. Jakie leki w takiej sytuacji są dozwolone i najbezpieczniejsze?
Albo czego kategorycznie unikać? Chce wcześniej pójść do weta żeby mi wypisał wszystkie leki, jakich używają w trakcie normalnych kastracji (a nie przy operowaniu kotów nawiedzonych właścicieli - jak ja ), więc będę mogła wcześniej ustalić czego sobie nie życzę, itp.
_________________ Ze mną Brzeskie Koty Mięsożerne: Mefisto, Mia, Manga, Bambo, Nyks, Hades i Gizmo. [*] Maura [*][*Mocca[*]
Tymczaski: Krówka, Odra i Bruno.
Fundacja Brzeskie Koty
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2810
Wysłany: 2014-09-27, 22:14
Skippi miał oprócz kastracji 2 narkozy przy zabiegach, po których dosłownie śmigał jak rakieta: jedna dorbene, torbugesic, midanium + Ringer i druga: domitor, butomidor, midanium, piofed + NaCl 0,9%.
Zero skutków ubocznych, kota z tego co pamiętam odebrałam maksymalnie 3 godziny po zostawieniu w klinice do zabiegu.
Zabiegi były z anastezjologiem.
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2810
Wysłany: 2014-09-28, 08:38
Podpytaj Zenia co dają kocurom bo nie wiem co z szeregowym robić
Jak się uprę to przeforsuję to wziewną, w sumie ja płacę, tylko może jest coś prostszego po czym kot szybko dojdzie do siebie.
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Udział BARFa: 25-50%
Dołączyła: 22 Wrz 2011 Posty: 1134
Wysłany: 2014-09-28, 09:39
ale ta wziewna chyba jest prosta
wieziesz,za 3 godziny wracasz,osbierasz i brykaja jak opetani
ja nawet w przypadku koteczek wolałabym żeby były dłuzej spacyfikowane,a nie po powrocie od wracza lataja jak na duracelu
nastepne dziewczynki po sterylce zamknę w klatce,bo juz miałam tak ,że szewek poszedł w zapomnienie
u chłopca to nie ma znaczenia,niech sobie lata
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 29 Gru 2011 Posty: 3447
Wysłany: 2014-09-28, 15:23
Karolkaa, czytając Twoją historie płakać się chce...
Przecież tutaj zwiódł człowiek, który jest najważniejszy.
Karolkaa napisał/a:
Dziś lekarka, która zapisywała nas na zabieg dała dyla i nie było jej, choć miała być o umówionej godzinie.
Ja nie wiem co mogłabyś zrobić jeszcze...dla kotki juz nic, no może wypłukiwać to świństwo z niej...Kroplówki ?
Ponownie wykonać cały panel badań wraz z USG nerek na koszt p. lekarki aby sprawdzić co jej zrobili złego ???
I to na juz, a nie za czas jakiś.
Czy przed kastracja były robione badania ?
Chyba nie, bo takim młodym koteczkom nie robią
Barfuje od: 18.10.2013
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 14 Paź 2013 Posty: 813 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-09-28, 16:16
Ja bym się domagała zwrotu kosztów. I to nie dlatego że najważniejsza jest kasa, tylko że może jak dostaną po kieszeni to zaczną się trzymać na poważnie tego na co się umawiają z klientami. Na niektórych konsekwencje finansowe są niestety jedyną opcją. To co zrobili jest niedopuszczalne!!!! Przecież chodzi tu o zdrowie żywego stworzenia!!!!
_________________
To jak traktujesz koty decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Barfuje od: 03.2013
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 04 Kwi 2013 Posty: 130 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-09-29, 09:05
Dziewczyny, wczoraj byłam z Fifuleńką w tej klinice ponownie na podanie Tolfine i Synergalu. Pani dr już była - widać drugi raz się zamienić z koleżanką nie mogła, albo po mojej spokojnej wizycie w sobotę uznała, że nie będę robić awantury (w sobotę był inny lekarz, którego nie było przy zabiegu, więc rozmowa z nim o pomyleniu narkozy nie miała sensu). Usłyszałam, że w sumie to dobrze sie stało, bo zaoszczędzili tylko kotu podania dodatkowego preparatu, ponieważ kot do narkozy wziewnej przygotowany zostałby dokładnie w ten sam sposób ... Żadnego przepraszam, nic ... Jedyne czego się dowiedziałam to, że kroplówka niby podana została już podczas zabiegu, a nie po, ale nie wiem ile. Kot siusiał po powrocie do domu tylko 2 razy i to wcale nie gigantyczne ilości. Przy takiej postawie nie ma mowy o jakiejkolwiek reklamacji. Pani dr uznała, że się nie dogadalismy i tyle.
Kotka miała przed zabiegiem zrobione przeze mnie wszystkie badania.
Barfuje od: 03.2013
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 04 Kwi 2013 Posty: 130 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-09-29, 09:11
Sandra, obawiam się, że zrobienie teraz ponownych badań na nic się zda. Teraz nerki będą potrafić jeszcze zrekompensować sobie ewentualne uszkodzenie. Zmiany wyjdą prawdopodobnie za parę lat :( wtedy, kiedy już niczego domagać się nie będzie można.
Kroplówki podać nie umiem, daje dziewczynce mocno rozwodnione mieszanki, bo aktualne walczymy jeszcze z silnym zaparciem :( Kupala nie było na kilka dni przed zabiegiem, po zabiegu też nie udaje mi się jego wywołać. Dawałam jej sok z buraka, ale nic nie pomógł, a teraz dodatkowo wywołuje u niej wymioty. Dawałam Colon do jedzenia. Nie zjadła mi nic od rana. Idę szybko czytać wątek o zaparciach.
Barfuje od: 08.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 22 razy Dołączyła: 07 Sie 2012 Posty: 5339
Wysłany: 2014-09-29, 13:22
Karolkaa
Ja w takiej sytuacji zaparcia podaję Lactulozę (Duphalac) Po śniadaniu w zależności od wagi kota 1-5ml. (5ml to daję Dragonowi ale on ma 6,5kg) Twoja koteczka jest malutka to myślę, ze 1ml wystarczy, możesz to w wodzie rozpuścić i prosto do pysia. Mój wet proponuje żeby podać przez 2 dni, żeby wszystko co złego wyszło. Może Sihaya doradzi jeszcze jak to jest w przypadku kociaka.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum