Pomogła: 18 razy Dołączyła: 29 Gru 2011 Posty: 3447
Wysłany: 2013-03-15, 19:17
Marzenia sie spełniają
Fajnie, że MC Carmen ma dom i troskliwa opiekunkę
Faktycznie to jeszcze rosnący kot, a poza tym ..... dopiero się panie poznajecie
Potrzeba trochę czasu aby zrozumiała, że micha będzie pełna i do jej dyspozycji na stałe. Zapewne to głębszy behawioralny problem.
Kiedyś dawno temu przygarnęłam kotkę półroczną głodzoną ewidentnie.
Długo trwały ataki na miskę. Chleb, ziemniaki...oraz wszystko co się nadawało do połknięcia.
Pokonałyśmy problem, ale do dzisiaj przed pora karmienia ona jedna nakręca spiralę charakterystycznym miauczeniem.
Mała Czarna została u mnie szybciutko przestawiona na barfa - i kocha mięsko. Kocha bardzo. Potrafi zjeść swoją porcję i dobrać się do porcji Ofelii. Tu uwaga - od początku dostawała większe porcje niż powinna, bo poszłam na łatwiznę i robiłam porcje jak dla Ofelii (która była wtedy ponad 2 razy cięższa). Myślałam sobie, że jak Carmen nie doje, to dam dokarmianym bezdomniakom. A tu żadne takie! Wciąga wszystko i szuka, czy nie ma jeszcze czegoś do przekąszenia! Nie mówię już o dobieraniu się do mojego talerza.
(pożarła mi też dwie zielistki )
Jak na razie to jej apetyt nie wyhamowuje, a chuda dalej jak szczapa.
Acha, i chyba też alergiczka. Ofelia na cielęcinę, Mała Czarna nie jestem jeszcze pewna, ale jeżeli to też alergia, to możliwe że też cielęcina lub ryba (ale raczej cielę).
Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 13 Wrz 2011 Posty: 4841
Wysłany: 2013-03-15, 19:55
MB napisał/a:
Porcja 30-35 deko mięsa na kilo kota
Chyba raczej gram? Bo nie wyobrażam sobie po 300-350 gram mięsa na kg kota... .
MB napisał/a:
Co zrobić żeby Mała Czarna przytyła i żeby nie zjadała wszystkiego co widzi w każdej ilości?
To są dwa wykluczające się życzenia.
Dopóki kot nie nadrobi zaległości, będzie jadł do oporu. Jeśli musi przytyć to tym bardziej jej nie ograniczaj. Oczywiście wskazany rozsądek i obserwacja kota, żeby mała nie zaczęła czasem wymiotować z przejedzenia.
_________________ Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
Oczywiście chodziło o 30-35 GRAM
Staram się nie ograniczać Małej jedzenia, ale czasami mnie przerazenie bierze, jak widze, że np. zjadła na śniadanie porcję swoją i połowę porcji Ofelii, przy robieniu barfa wyjadła wszystkie tłuste okrawki, później zjadła późny obiad, została przyłapana na wylizywaniu mojego talerza, wylizała porcję masełka, po czym wyjadała mi ser żółty z kanapki . Ona potrafi wciągnąć spokojnie ze dwa razy tyle co powinna i jeszcze się nie zdarzyło, żeby wymiotowała. A miskę opróżnia migiem (po czym biegnie truchcikiem sprawdzić, czy coś nie zostało w misce Ofelii - na ogół niestety zostaje, bo Ofelia je powoli, na raty).\
Najbardziej martwię się tym, że Ofelia może nie dojadać. Nie zawsze wyłapię, czy Carmen jej wszystkiego nie wyżre (do pracy niestety trzeba chodzić).
Barfuje od: 08/2008
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 1721 Skąd: Łódź
Wysłany: 2013-03-20, 09:58
Spróbuj przeznaczyć więcej czasu na karmienie albo trzymać je osobno w trakcie Twojej nieobecności. U znajomych grubcio dostaje jeść w kuchni, a chudszy kot - niejadek jadający na raty ma ustawianą michę w łazience. Do łazienki wstęp tylko przez mały otwór w drzwiach, przez który grubcio się nie zmieści.
Osobno? Byłaby straszna obraza majestatu. Przecież one muszą być razem, poszaleć, pobiegać, zrzucić kocyk z parapetu, wychlapać wodę z miski, itp. itd. A jak wychodzę do pracy, to mnie nie ma przez 8-9 godzin.
Drzwiczki kocie mam w drzwiach do łazienki, ale po pierwsze obie przez nie przelezą, a po drugie nie sądzę aby Ofelia zechciała jeść w łazience (bo tam stoi kuweta). Na początku stawiałam miskę Ofelii gdzieś wyżej, na meblach, bo Mała była raczej naziemna, ale teraz już wskakuje na wszystkie meble (tym bardziej jak stoi tam jakieś jedzonko).
Barfuje od: 08/2008
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 1721 Skąd: Łódź
Wysłany: 2013-03-20, 19:37
To jeśli powyższe rozwiązania się nie sprawdzą, to chyba nie pozostaje Ci nic innego, jak pogodzić się z tą sytuacją . Według mnie zmiana miejsca na kuwetę i zorganizowanie wejścia do łazienki w taki sposób aby tylko ten drugi mniejszy kot mógł się tam dostać i podjadać do woli, nie stanowi specjalnego wyzwania.
No właśnie problem w tym, że młodszy i jednocześnie mniejszy kot się najada do woli. I wyżera z miski kota starszego i większego.
Kurka, nie da rady jej nie ograniczać. Przed chwilą nie mogła zdecydować się z której miski jeść, podjadała z obu, widać było że już nie może, że jest pełna po gardło, ale dalej wciskała. Cud, że do tej pory nie było pawi. Naprawdę się zastanawiam, co i ile ona jadła, zanim ją znalazłam. Chyba u poprzednich "opiekunów" nie była zbyt dobrze traktowana, nie mówiąc o tułaczce po ulicach (nie wiem jak długiej).
Jak ją przekonać, że jedzenie nie zniknie i te parę razy dziennie będzie się pojawiać w misce?
Mój młody, śmietnikowy kot, miał podobnie. I choć nie rzuca się już na mnie, jak idę z miskami (wszystkie pazury wbite w udo - rozkosze poranków...), to swoje żarcie połyka i leci do michy Sanjira, który je normalnie, czyli wolniej. Sanjiro zwykle warczy i zwykle to nie pomaga, więc mam serię tricków pomocniczych:
- warczę ja (młody rozumie i się wycofuje. wadą jest, że muszę być w pobliżu)
- zabieram młodego do innego pokoju, jak pożre swoje (wadą jest, że wtedy próbuje się wydostać i wyje)
- próbuję wyrównać szanse, podając małemu np, kawał mięsa z kością (to w sumie wychodzi najlepiej, bo Sanji kości nie je, a młody lubi je obgryzać, więc czas przy misce ma szanse na wyrównanie, gorzej, jak widzi, że czas leci, a miska Sanjiego się opróżnia )
Cirdanek przestał nieustannie miauczeć o jedzenie (miauczy mniej), ale nie ma skrupułów, jeśli chodzi o zżeranie różnych przypadkiem "znalezionych" rzeczy. Kromka chleba, kotlet pozostawiony na patelni, marchewka, ciastko, wylizane talerze, garnki - nawet jeśli nie zje, to wyliże i wytarga. Włazi na człowieka i przymierza się do przechwycenia jedzenia między talerzem a ustami - jest naprawdę bezczelny. Zwykle wcina swoje do czysta, dławi się, bo próbuje łykać nawet duże kawałki.
U mnie nie sprawdziło się dawanie żarcia do oporu, ile chciał - kot dostawał rozwolnienia, przechodzącego w biegunkę. W moim rozumieniu: nie nadążał z trawieniem. Dostaje więcej niż Sanji, dostaje kości, żeby jadł wolniej i mógł się jedzeniem pobawić i trochę zmęczyć, ja pilnuję, żeby za bardzo się do michy S. nie ładował, Sanjiro nauczył się ponuro warczeć nad michą.
I tyle. Do ideału daleko, ale co zrobić, kot po przejściach.
Terhie, jakbyś opisywała mają Carmen. Niedawno nawet ciastko próbowała pożreć. Tyle tylko, że Ofelia nie umie bronić swojego żarcia, zwykle jak Mała Czarna odpycha ją od miski to Ofelia odchodzi zdziwiona i zniesmaczona, no i poszkodowana. A warknięcie nic nie da, Carmen trzeba od miski siłą odciągać albo prawie wyrywać jej michę z pyska. Ja próbuję zająć Małą czymś innym, kiedy Ofelia dostaje swoją porcję - np. rzucam jej piłeczki, macham zabawką na wędce - żeby moja pierwokotna mogła zjeść w spokoju, bez małego czarnego pyska wpychającego się do michy. No i obkarmiam Carmen tłuszczykiem - np. kiedy już zje swoje, daję jej jeszcze do miski porcję masełka, żeby miała zajęcie, zanim Ofelia nie skończy. A że moje mieszanki za tłuste nie są, to masełko jej nie zaszkodzi.
Mięsko z kością - szczerze mówiąc do tej pory nie dawałam, bo Ofelia takich rzeczy nie jada. Spróbuję, dziś albo jutro będę robić barfa z kaczki. Rzucę Małej jakiś kościsty kawałek, zobaczymy czy się połakomi. Oby się tylko nie udławiła
Udział BARFa: 25-50%
Dołączyła: 22 Wrz 2011 Posty: 1134
Wysłany: 2013-04-06, 05:44
ma też zgraję nienajedzonych
jak gremliny wpadają do kuchni na mój widok,zabieraja z deski,spod noża
kradną nawzajem
do tego stopnia że moja najstarsza
nie ma szans sie najeść
zanim ona pochyli głowę
trzech innych wydrze jej kęsy
niestety muszę zamykac sie z nia w łazience i podawać indywidualnie
oczywiście resza drapie w drzwi ,po wchłonięciu uprzednio swoich porcji
nie ma momentu kiedy by podziękowali i odeszli syci
krowe połozyłabym i zjedliby całą
uzdatniłam posiłki w tłuszcz ,w każdej postaci
jest to samo
potem ida dopchnąc się suchą karmą
Maciejka
Barfuje od: 04.2012r
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 26 Kwi 2012 Posty: 301 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-04-06, 23:10
Moje futerka na ogół jedzą, ale też od czasu do czasu któreś postanowi zrobić sobie post i skubać trawkę. Już nie panikuję jak kot nie je; wiem, że odbije sobie następnego dnia. Dostają jeść 3 - 4 razy dziennie i jedzą na raz niewielkie porcje.
Panienka to nawet lubi i taką małą porcyjkę rozłożyć sobie na raty.
Zje kawałek, pogania trochę i znowu zagląda do miseczki.
Jak dostaną coś wyjątkowo dobrego, to przy jedzeniu mierzą się wzrokiem. Czasem nawet przerywają jedzenie, aby zobaczyć, co też to drugie ma w misce. Wiadomo - cudza miska zawsze lepsza .
Czasem potrafią się zamienić miskami parę razy w ciagu jednego posiłku.
Ale ludzkie jedzenie raczej ich nie pociąga (no chyba że wędzone), choć lubią wszystko obwąchać. Zwłaszcza Panienka jest wszystkiego ciekawa - wszystko trzeba jej pokazać i dać do powąchania. A po wyjściu gości wychodzi z kryjówki (moje koty nie są niestety towarzyskie ) i dokładnie, długo obwąchuje miejsce gdzie gość siedział.
Jednym słowem - żadnych ekstremalnych reakcji na jedzenie. Jak kot ma dość, to odchodzi, choćby na misce został tylko jeden kawałek mięsa.
Chyba po prostu ich matka nauczyła ich dobrych manier .
U mnie sytuacja bez zmian. Mała Czarna nadal nienażarta, pożera swoją porcję w mgnieniu oka i pędzi sprawdzić, czy coś nie zostało w misce Ofelii. Rzadko, naprawdę rzadko zostawia na chwilę coś w miseczce. Ale jest pewien postęp - kilka razy Ofelia nasyczała na Carmen, gdy ta przepychała pyska do Ofelkowej miski (w czasie gdy Ofelia jadła). Dwa kocie pysie w jednej miseczce to stanowczo za dużo
Chciałam trochę podtuczyć Małą Czarną przed sterylką, ale coś słabo to widzę...
Acha, a jak chodzi o ludzkie jedzenie, to obie się pchają do talerzy . Nawet, jeżeli jest na nich tak atrakcyjne dla mięsożerców jedzenie jak makaron z serem, fasolka szparagowa, bigos, drożdżówka
MB, mój starszy kociasty na początku odchodził zdezorientowany od miski, jak mu się młody w nią pakował. Warczenie przyszło z czasem, ale jest raczej mało skuteczne. Zazwyczaj robią wymianę misek - starszy nauczył się, że jak młody przeszkadza w tej, to tamta wolna . Nie wnikam czemu "tamta" dla małego jest lepsza, w obu jest to samo.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum