A czy ktoś wie co z nerkami królików? Coś z nimi jest nie tak? Kupilam dzisiaj tackę nerek 66 dkg za 2zl 50gr - dlaczego takie tanie? Można kotu dać? A psu? A jak do barfa dodać to jako co? Jest w kalku? Nie mam jak teraz sprawdzić.
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2808
Wysłany: 2016-11-03, 21:01
Hmm, generalnie jak kupuję królicze tuszki to nie zdarzyło się, żeby w środku nie było nerek i wątróbki; serce też się chyba parę razy trafiło. Znaczy te podroby są jak najbardziej jadalne dla człowieków
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Barfuje od: 08.2015
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 3 razy Dołączyła: 14 Lip 2015 Posty: 680
Wysłany: 2016-11-03, 21:23
A to tak. Ja też zawsze miałam króla "z niespodzianką" i uważam, że są jadalne, tylko mało osób interesuje się nerkami króliczymi. Takimi czystymi, bez reszty królika.
kupiłam wczoraj na Stegnach tam jest taki dość duży sklep Frac ... jakos tak się nazywa. poprzednio jak tam byłam były fajne i tanie (3,99 za kg) szyje z gęsi i porcje rosołowe z gęsi takie konkretne po 2,99. Ale wczoraj nie było.
Znalazłam w internecie, że z nerek królika robi się potrawke podobnie jak inne cynaderki. Ponieważ mój mąż lubi takie wynalazki, to zadeklarował chęć spróbowania - po oczyszczeniu okazało się że jest pół na pół - czyste nerki i tłuszcz przylegający. Ale ten tłuszcz to taki niby łój i bardzo łatwo palcami da się taka nerkę wyłuskać. ostatecznie miseczka jest dla małża i małą miseczkę kilku nereczek z tłuszczem zamroziłam aby mieć co dodać do barfowej mieszanki -zawsze inny smaczek, nie? Ciekawe czy poczują w ogóle
W sumie szkoda że tylko jedna tacka była
Barfuje od: 08.2015
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 3 razy Dołączyła: 14 Lip 2015 Posty: 680
Wysłany: 2016-11-04, 12:51
Szkoda że tak mało i szkoda że tak daleko. Tłuszczyk zawsze się przyda!
immortal
Dołączyła: 04 Kwi 2013 Posty: 453 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-11-04, 16:28
dagnes napisał/a:
I co zrobiłaś z tymi wnętrznościami? Moim zdaniem żołądek królika nadaje się do BARFa tak samo jak żołądki innych zwierząt, które przecież stosujemy. Wprawdzie nie używa się króliczych żołądków w ludzkiej kuchni (ktoś wie czemu?) ale po usunięciu zawartości i oczyszczeniu może być jedzony przez nasze psy i koty. Oczywiście nie jako główny składnik BARFa ale proporcjonalnie - mniej więcej w takiej ilości jaka wynika z rozkładu tuszy.
żołądek króliczy ma tak cieniutkie ścianki, że gra nie jest warta świeczki wg mnie
Barfuje od: 8marca 2013
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 22 Wrz 2011 Posty: 127 Skąd: Kalisz
Wysłany: 2016-11-29, 14:19 Królik .
Dawno mnie tutaj niebyło, zapewne sporo ominęło. Jeśli powtarzam temat czy założyłam w nie tym miejscu co potrzeba lub był podobny poproszę by mnie tam odesłać.
Hodowla królików mi się rozrasta na własny użytek i mam pytanie w związku z tym,
ile można odzyskać dla kota i psa z całej tuszy po zdjęciu skóry?
Dość drastyczne myśli mnie nachodzą lecz jeśli mamy ubić na mięso to chciałabym i byłoby to całkiem zasadne by jak najmniej się zmarnowało. Najbardziej mnie interesuje czy głowa lub co z wnętrza mogłabym odratować i dać na posiłek od czasu do czasu.
Nie odważyłam się do tej pory a jednocześnie nurtuje mnie pytanie czy nowonarodzone płody, świeże[z 1dnia] martwe lub porzucone i padłe albo takie co jeszcze ciepłe ale porzucone można jakoś wykorzystać? Jak ma się zmarnować w ziemi to odchodzi obrzydzenie na bok i lepiej pomyśleć o innych.
Kot może dostać surowe a dla psa wolałabym obgotować by niemiała ochoty sunia na nie polować.
Mielone drobniutko dwa razy żeberka są miałkie, całe płuca, nerki, serce, , ogon/ to wykorzystywałam.
Kości ze skoków wyrzucam.
Za spostrzeżenia bardzo dziękuję, proszę o porady.
Meri
Barfuje od: 12.08.2012
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 07 Lip 2012 Posty: 863 Skąd: Nowy Targ
Wysłany: 2016-11-29, 14:39
Jak masz czym zmielić to spokojnie możesz całego królika Ja osobiście wywalam jednak żołądek i jelita... Cała reszta zostaję, głowę też można spokojnie zmielić (w końcu drogocenny mózg!).
Jeżeli chodzi o martwe małe króliczki, no ja osobiście bym się nie odważyła, nigdy nie wiadomo dlaczego, a nuż w środku miałby masę robactwa Chociaż jednodniowy może nie, ale nie znam się na chowie królików na tyle.
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 34 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2016-11-29, 15:02
Ja już mam takie całe króliki czekające na swój czas w zamrażarce - skórę wygarbuję i zrobię z niej zabawki, tak jak z uszu i łapek, a mięso i kości zmielę na taką mieszankę a la whole prey. Refleksjami na pewno się pochwalę, ale myślę, że uda mi się do tego zabrać dopiero w drugiej połowie grudnia - muszę poczekać, aż będę miała mniej pomocników w domu
Barfuje od: 8marca 2013
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 22 Wrz 2011 Posty: 127 Skąd: Kalisz
Wysłany: 2016-11-29, 17:04
Zapytam jeszcze czy kości czaszki nie będą za ostre czy zmielić tak jak żeberka na miazgę a może w całości podać taką połówkę łba ? A uszy? Dość sporawe są, tylko , że owłosione.
Króliki odrobaczam jak widzę, że potrzeba.
Młode świeżo urodzone pija mleko matki/ nijak mają się do robactwa w pierwszych godzinach; na początku to są nawet łyse. Ostatnio samica po porodzie odrzuciła młode, całe 6szt kluch. Pies by i zjadł jakiś większy ale ja mam takiego jamnikowatego, młodzika. Czasem są młode królicze odpady , które np. złamało łapę w wyniku nagłego stresu. Takiego ostatnio całego przerobiłam dla zwierzaków; w sumie młoda czaszka to chyba najlepiej by się rozdrobniła ale ja mam starą małą alfe 5, więc na 4 części najpierw Podzielę się obserwacją, przy kolejnym rozbiorze.
Ines z łapek zabawki? Nie śmierdzą potem? Szacun, ja nie odważę się na szczątki walające się po domu. Wystarczyło mi jak kot młodą myszkę się bawił i suma summarum wylądowała w pudełku z jego zabawkami, którego potem pilnował, czekał aż może jeszcze ożyje.
Barfuje od: 8marca 2013
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 22 Wrz 2011 Posty: 127 Skąd: Kalisz
Wysłany: 2016-12-14, 11:39
Z moich spostrzeżeń aby zmielić czaszkę z dobrodziejstwami należy ją pociąć na mniejsze fragmenty co najmniej 4. Ja użyłam do tego sekatora, są nożyce takie do drobiu. By nic nie pryskało, przykryłam wlot maszynki ręcznikiem papierowym na wszelki wypadek. Widok makabra, te oczy, przykrywałam. Po jakiejś czwartej głowie już mi się nie śnią
Wspominano wcześniej o nerkach, jaki tłuszczyk? Tyle tego co na małym paznokciu by się zmieściło i jeszcze wolne miejsce. Co prawda w dużych hodowlach do sklepów, króle jadą na samym granulacie. To ja nie wiem, skąd stwierdzenie, że taki królik jest zdrowy jak go napasą w większości "cukrem". Przyrost ma wręcz błyskawiczny. Takie 3 miesięczne idą do uboju a ja czekam min.6-7miesięcy jak dobrze rośnie.
Jeszcze jedno, kości z tylnych skoków na nic się nie nadadzą ale przecież tam jest szpiku więcej niż opakowania.
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 34 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2016-12-20, 10:18
Pierwszy z królików doczekał się swojego dnia. Ważył ok 3kg, wyszło z niego 2,6kg barfa, co daje wraz z kosztem przesyłki ok 19zł/kg takiej mieszanki a la whole prey.
Nie było to jakoś wyjątkowo czasochłonne. Myślę, że gdybym nie marnowała czasu na bezsensowne czynności typu kąpanie królika i suszenie go suszarką (nie pytajcie) czy siedzenie na fejsie, spokojnie uwinęłabym się w godzinę.
W każdym razie - najpierw pozbawiłam królika uszu, ogona oraz łap. Moczą się one w spirytusie medycznym. Przed nimi kilka kąpieli w braksie, szorowanie i suszenie. Docelowo mają być zabawkami dla kotów. Nie wiem czy coś z tego wyjdzie.
Następnie ściągnęłam z królika skórę, oczyściłam z tłuszczu i tkanek, przykryłam papką z szyszek olchy i odstawiłam w suche i chłodne miejsce. Szyszki powinny skórę zakonserwować. Ponownie - nie wiem czy coś z tego wyjdzie.
Ściągnęłam resztę skóry z futrem - z miejsc, z których nie udało mi się ściągnąć jej w jednym kawałku, czyli głównie łapy i głowa. Koty zabijały się o skrawki tej skóry z sierścią, więc postanowiłam wmielić to do mieszanki.
Mięso, które łatwo odchodziło - wykroiłam i skroiłam na kawałki.
Kości z pozostałym na nich mięsem, organy wewnętrzne (po wyjęciu tony kupy), głowę - pokroiłam lub porąbałam i zmieliłam razem ze wspomnianymi wcześniej skrawkami futra.
Efekt?
Koty uznały taką mieszankę za najpyszniejszą rzecz na świecie i najwyraźniej nie mają zamiaru jeść już nigdy niczego więcej
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum