Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 34 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-01-12, 22:57
Maluch przez pierwszą dobę był na TOTW
Ale już jutro przechodzi na dietę najlepszą z możliwych
Właśnie zasiadam do majstrowania przepisu dla niego. Muszę wymodzić coś z wołowiną i indykiem, bo pewnie tylko to jutro Rafał w okolicy dostanie. Macie jakieś wskazówki, może taką mieszankę dla malucha po przejściach, który potrzebuje dużo sił by dojść do siebie, jakoś specjalnie muszę potraktować?
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 34 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-01-12, 23:13
Jest słodki, niezwykle bystry i bardzo grzeczny. Bardzo szybko zrozumiał, że to co przy nim robimy nie jest przyjemne, ale w gruncie rzeczy sprawia, że czuje się lepiej. Potulnie poddaje się zabiegom. Nawet przy moich dziewczynach czasem mam większy problem, żeby im obciąć pazurki - a one to przecież anioły w futerkach. Ot, trzeci Ragdoll nam się trafił
Barfuje od: 28.04.2013
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Dołączyła: 18 Kwi 2013 Posty: 1216 Skąd: UK
Wysłany: 2014-01-12, 23:20
Poczekaj tydzień, aż sie oswoić z sytuacja i jeszcze pokaże "pazurki" Moja Fena to miała być taka grzeczna, spokojna kotka, ale po 2 tygodniach u mnie wyszedł z niej szatan
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 34 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-01-12, 23:29
_Jadis_ napisał/a:
A jak u weta? wszystko ok ?
Niestety nie do końca, konieczna była amputacja ogonka (który swoją drogą wisiał mu u pupy na strzępkach skóry ). Został kikutek, a na nim rany, które mamy nadzieję wyleczyć, by nie musieć i kikutka amputować. Reszta ran jest zagojona. Nie był nawet bardzo zapchlony. Jest za to mega zarobaczony, co widać po do granic możliwości rozdętym brzuszku.
Jak wzielam zime tez miala taki brzuchol trzeba bylo 2 razy odrobaczac ;/ A świeżba w uszach nie ma? to mnie zawsze najbardziej mecyzlo do wyleczenia ;/
_________________ Tysiące lat temu czczono koty jako bogów. One nigdy o tym nie zapomniały.
Barfuje od: 10/2013
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 2 razy Dołączyła: 08 Gru 2011 Posty: 952 Skąd: Francja
Wysłany: 2014-01-13, 00:01
_Jadis_ pewnie mial troskliwa mamusie Fajnie, ze udalo sie go zlapac. Co z reszta kociakow? Chyba wole nie wiedziec, co mu sie stalo i przez co musial przejsc, mam nadzieje, ze jego mama ma sie dobrze Trzymam kciuki za zdrowego kikutka!
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 34 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-01-13, 00:13
Niestety wygląda na to, że mamy nie ma - maluch wyraźnie jej szukał i bardzo za nią płakał, gdy go spotkaliśmy po raz pierwszy. Ciągnęło go bardzo do kotów (biegł jak głupi do Aurelki), a nawet do człowieka naśladującego miauczenie. Zresztą mam podejrzenia co do tego, kto był jego matką i już jakiś czas tej kotki nie widziałam w okolicy poza nim widziałam tylko jednego malucha, był w lepszej kondycji niż "nasz" ranny Mefisto. Niestety drugi maluch pojawił się tylko raz i uciekł, jak tylko mnie zobaczył. Po tym zdarzeniu przepadł bez śladu. Myślę, że Mefisto też przepadłby jak kamień w wodę, gdyby do poszukiwań nie skłoniły go głód i ból. Jest tak malutki, że był w stanie przecisnąć się przez oczko w siatce.
W okolicy jest dużo karmicielek, a ulicę dalej łapie i sterylizuje koty wolontariuszka, która pożyczyła nam klatkę. Myślę, że pozostałe maluchy jakoś sobie poradzą (choć nie wykluczam, że i je spróbujemy złapać jeśli uda nam się ustalić, gdzie się kryją). Mefisto jednak miałby małe szanse na przeżycie z ogonkiem w kawałkach, więc złapanie go było absolutnym priorytetem.
Barfuje od: 2010
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 27 Wrz 2011 Posty: 296 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-01-13, 08:00
Ines, jesteś wielka :) Powiedz, dużo tego ogonka zostawiliście? Z mojego doświadczenia lepiej kot reaguje na gojącą się ranę po ogonie przy pupie niż na kikut. Ale to były dorosłe koty, nie zabiedzone maluchy.
Barfuje od: 17.02.2013
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 20 razy Dołączyła: 21 Sty 2013 Posty: 3009 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-01-13, 08:41
Słodki kotek , tyle przeszedł, co się stało z ogonkiem, że w takim stanie . Dobrze, że na Was trafił Teraz powinno być coraz lepiej. A z odrobaczaniem takiego maluszka chemicznie, trzeba uważać, żeby to przetrwał. Może jakoś nie chemicznie dałby się zrobić (np. ziemią okrzemkową) lub innym zielem? Trzymam kciuki za maluszka, żeby mu się udało bezpiecznie pozbyć robali, bo cała reszta to pikuś
_________________ „Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.”
George Bernard Shaw
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum