Barfuje od: 12.2015
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 6 razy Dołączyła: 01 Kwi 2015 Posty: 365
Wysłany: 2016-05-03, 13:51
Zaczęłąm czytać o pchłach i kleszczach i już mnie wszystko swędzi. :)
Czy stosowaliśnie na swoich psach lub kotach tabletkę na kleszcze -Nexgard Spectra?
Zastosowałam narazie raz- ale mam wątpliwości - czy choremu na nerki i wątrobę warto to coś podawać.
Substancją czynną w tych tabletkach jest Afoxolaner. Mało informacji jest o tym związku ( tylko po niemiecku na wiki).
Barfuje od: maj 2011
Udział BARFa: 90-100%
Wiek: 39 Dołączyła: 29 Gru 2012 Posty: 1350 Skąd: prawie Wrocław
Wysłany: 2016-05-27, 09:25
Kurde zaczynam przegrywać walkę z kleszczami. codziennie coś z Rudego wyjmuję. ktopie fyprystem (Czyli fipronil). Zawsze do tej pory działało ale teraz jakbym nic nie podała.
Muszę zmienić ale nie wiem czy jest sens brnąć w kolejny preparat z fipronilem. Nie chcę zadnych naturalnych magii ani tabletek. Chcę coś co mi te robale wytłucze. Co stosujecie na swoich?
Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 13 Wrz 2011 Posty: 4838
Wysłany: 2016-05-27, 13:22
W tym roku kleszczy jest rzeczywiście zatrzęsienie, w dodatku jakieś same mutanty . Kot sąsiada z obrożą przeciwpchelną łazi, a kleszcze sobie spokojnie na nim żerują.
Podejrzewam Dieselko, że moim wpisem Ci nie pomogę, bo wiesz, że ja nie leję na zwierza chemii, ale tak ogólnie podzielę się tylko swoim ostatnim doświadczeniem.
3 tygodnie temu pierwszy raz w historii zdarzyło się, że mój kot przyniósł kleszcza z naszego ogrodu (poza ogród nie wyłazi). Więc zaczęłam kropić go "perfumami" czyli olejkiem Melaflon Anibio:
http://www.anibio.de/unse...elaflon-spot-on
I stała się rzecz niebywała, bo w zeszłym tygodniu z kota spadł martwy kleszcz prosto na jasny kocyk, na którym Pedro się wylegiwał . "Badałam" kleszcza długo i dokładnie bo wierzyć nie chciałam, ale rzeczywiście był martwy. Nie wiem czy umarł na zawał serca, czy udusił się oparami olejków , w każdym razie "coś" go zabiło. A ponoć te olejki miały tylko odstraszać wstrętne robale....
_________________ Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
Barfuje od: 28.07.2014
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 9 razy Dołączyła: 21 Lip 2014 Posty: 1292
Wysłany: 2016-05-27, 13:33
Mój kot w tym sezonie też przynosi masę kleszczy. Kot wychodzący - nie zliczę ile już ich u niego nałapałam. W tamtym roku spokojnie wystarczał czosnek i drożdże, w tym roku kleszcze na kocie naturalnych sposobów się nie boją.
U psa za to cały czas kleszcza ani jednego nie złapałam mimo że sporo spacerujemy po lasach i łąkach
Sama zastanawiam się nad tym żeby czymś kota spryskać. Tylko też od chemii chciałabym trzymać się z daleka....
Barfuje od: maj 2011
Udział BARFa: 90-100%
Wiek: 39 Dołączyła: 29 Gru 2012 Posty: 1350 Skąd: prawie Wrocław
Wysłany: 2016-05-27, 17:04
u mnie jest problem że Rudy łazi. i to nie jak kastrat tylko jak jakiś włóczykij. spotykałam go już naprawdę kawał drogi od domu, więc nie wiem skąd on te kleszcze przywleka. Dzikusa nie mam jak sprawdzić ale Obca, która się domu raczej trzyma nie przynosi nic. Więc to jakieś "zagraniczne" kleszcze :)
ale kurcze, żeby po 3-4dziennie (CODZIENNIE!) z kota zdejmować to już przeginka. Poleję go nawet płonącą siarką, byle tego nie łapał.
Z psem zawsze miałam tak że na lokalne wystarczał fiprex, ale na wyjazdy zawsze advantix i to działało. więc u niego mam co próbować. Gorzej z kotami, bo tu wybór jest dość kiepski ;/
_________________ Paulinka i Dieselek
martadorota
Dołączyła: 30 Wrz 2014 Posty: 60 Skąd: warszawa
Wysłany: 2016-06-14, 21:24
Ja zapodawałam mojej suni przez kilka lat krople i nie miała w ogóle kleszczy. W tym roku złapała. Obawiam się nie tylko o nią, ale i o moje niewychodzacedwa kotki (żeby im nie przyniosła). Jest czarna i trudno kleszcza dostrzec.
Zastanawiam się nad modnymi ostatnio tabletkami. Macie na ich temat jakieś zdanie? A może stosujecie coś naturalnego i skutecznego - to najbardziej by mi odpowiadło. Podzielcie się, proszę, swoimi opiniami.
kadziajka
Dołączyła: 30 Mar 2016 Posty: 6 Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2016-06-16, 20:05
dla mnie najbardziej skuteczna jest obroża Foresto. Chroni przed pchłami i kleszczami przez 7 miesięcy, więc to 80 zł to wcale nie tak drogo, jeśli wziąć pod uwagę, że standardowe preparaty zakrapiane na kark chronią przed kleszczami tylko przez około 2 tygodnie...
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2808
Wysłany: 2016-08-19, 22:15
W ubiegłym tygodniu spotkałam w supermarkecie znajomego, który jest na moim terenie guru, jeżeli chodzi o okazy CITES. Od słowa do słowa i okazało się, że z wykształcenia jest weterynarzem. No więc zapytałam, czy są jakieś środki na odrobaczanie, które nie będą szkodziły na nerki kotów chorych na PNN. W odpowiedzi dostałam cały wykład na temat odrobaczania kotów, ale co mnie najbardziej zastanowiło - znajomy stwierdził, że przed odrobaczaniem kota należy najpierw pozbawić pcheł. No więc odpowiadam, że moje koty są z hodowli, nie wychodzą na dwór, praktycznie w ogóle nie drapią się, mają śliczną sierść, żadnych problemów skórnych, nie wykazują żadnych innych objawów wskazujących na obecność pcheł i są pod stałą opieką weterynaryjną. A gość na to, ŻE KAŻDY KOT MA PCHŁY !!!
No mało trupem nie padłam, nie wiem czy pchły z kota mogą przejść na człowieka i czy ludzka krew będzie równie smakowała jak kocia, ale jeżeli jest opcja zasmakowania kocich pcheł w ludzkiej krwi to ja już chyba powinnam nie żyć jak co najmniej dwa zapchlone ponad czteroletnie i jeden ponad dwuletni kot spędzają noce w moim łóżku (w różnych konfiguracjach tj. jedna, dwie albo trzy sztuki ). Ja koty od lat czterech codziennie głaszczę, czochram, dłubię w tej sierści i też nigdy nie zauważyłam nic podejrzanego. Poza tym jak domniemywam pchły rozmnażają się dosyć szybko więc gdyby koty takowe posiadały, to powinno być ich już kilka tysięcy (zakładam, że ostatnim kotem, którym mógłby przynieść pchły, był Tosiek, ale Tosiek jest u mnie 2 lata i 4 miesiące) więc takiej ilości pcheł trudno byłoby już nie zauważyć
Dla mnie osobiście wydaje się, że gość trochę przesadził z tymi pchłami. Czy macie jakieś doświadczenia w tej kwestii ? To znaczy chodzi mi o obecność pcheł u kotów, których zachowanie w ogóle nie wskazuje na posiadanie takowych przyjaciół
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Barfuje od: 08.2015
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 3 razy Dołączyła: 14 Lip 2015 Posty: 680
Wysłany: 2016-08-19, 23:25
Skipper napisał/a:
czy pchły z kota mogą przejść na człowieka i czy ludzka krew będzie równie smakowała jak kocia
Oj, smakuje, smakuje. A ludzkie ubrania to naprawdę fajne miejsce dla pasożytów. Biorąc pod uwagę, ile pcheł wypadło z mojego maleńkiego kociątka z piwnicy, to już dawno powinnaś być wyssana do ostatniej kropelki.
Mi ostatnio weterynarz powiedział, że trzeba koty odpchlić od czasu do czasu, bo można przynieść pchły na butach. Coś na zasadzie odrobaczania "na wszelki wypadek". Ale powiem szczerze, że nigdy nie zauważyłam, żeby pchły się pojawiły same z siebie.
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2808
Wysłany: 2016-08-20, 16:46
Hmmm, jeżeli można pchły przynieść na butach to oznacza, że kocie pchły skaczą po chodnikach...
Wiesz Dragana, ja staram się chemią bez potrzeby kotów nie ładować, dopóki nie ma żadnych objawów widocznych, że mają jakichś "przyjaciół" to nie zamierzam nic na odpchlanie im podawać Nawet profilaktycznie.
A tak z ciekawości - to kocie pchły skaczą czy przemieszczają się "na piechotę" ?
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Barfuje od: IX.2015
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 15 Mar 2015 Posty: 996 Skąd: Lublin
Wysłany: 2016-08-20, 19:53
Jeśli człowiek ma stały kontakt ze ze swoim kotem, czyli głaszcze go, czesze, obserwuje to prędzej czy później musi zauważyć obecność pcheł, ich odchodów i drapania się kota A stwierdzenie, że "każdy kot ma pchły" jest tak samo prawdziwe, jak "każdy kot musi jeść gotową karmę, np RC"
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2808
Wysłany: 2016-08-20, 20:52
No właśnie Iza ja przez 4 lata nic takiego nie zauważyłam (no te pchle kupy mogłyby być niewidoczne na czarnym kocie, ale moje są w odcieniach szarości, częściowo bardzo jasnych ).
Stąd też dlatego napisałam, że o mało trupem nie padłam...
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Barfuje od: 2005
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 22 Wrz 2011 Posty: 447 Skąd: z daleka
Wysłany: 2016-08-20, 21:17
Moj najstarszy kot ma 8 lat i moge z cala stanowczoscia stwierdzic, ze pchel nie ma, nie mial, i, mam (tfu, tfu) nadzieje, nie bedzie mial. To samo z innymi moimi zwierzakami. I to nie jest tak, ze ja po prostu ich nie widze. Zwierzeta mam od dawna a swoje lata mam i wiem jak plcha i inne talatajstwo wyglada i "z czym to sie je"'. Przegladam futra regularnie (chodz zobaczymy czy masz pchelki ;) - brzuszek do gory). Nie uwazam, zeby byla potrzeba odpchlania zwierzaka na wszelki wypadek - przeciez to trucizna :(
Basiek
Barfuje od: 2014
Udział BARFa: 50-75% Pomogła: 4 razy Wiek: 58 Dołączyła: 14 Cze 2016 Posty: 421 Skąd: Konin
Wysłany: 2016-08-20, 21:56
Skipper nie chcę obrażać Twojego znajomego, ale z niego taki dziwny weterynarz, na jakiego rok temu trafiłam z Guciem (mój był na urlopie). Bez żadnych badań kazał mi uśpić Gucia, ponieważ nie pomogły jego zastrzyki na biegunkę . Na pewno to FIP - tak mi powiedział - i lepiej go uśpić, aby nie zaraził drugiego kota. Ja miałam kota 16 lat i nigdy nie miał pcheł, które na pewno byś zauważyła lub ich odchody na skórze i w futerku. Często oglądałam program "Policja dla zwierząt " i widziałam jak wyglądają psy i koty, gdy mają pchły. Osoba, która tak dba o swoje koty jak Ty, zauważyłaby
.
Barfuje od: 12/2010
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 5 razy Wiek: 59 Dołączyła: 21 Wrz 2011 Posty: 1067 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-08-20, 22:20
Gdyby miały pchełki to gwarantuję Ci, że byś odczuła na sobie... Pamiętam, że jak byłam małym dzieckiem, w piwnicy w naszym bloku były pchły... wracało się stamtąd z pokąsanymi nogami...
_________________ Mieszkałem z kilkoma mistrzami Zen. Wszyscy byli kotami - Eckhart Tolle
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum