doradora
Barfuje od: 09.2014
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 09 Cze 2014 Posty: 1593 Skąd: Gliwice
Wysłany: 2015-06-01, 15:34
tak! też mnie to oburzyło! jak tak można! i to niby ta "telewizja dla wykształciuchów", a takie bzdurne myślenie utrwala
Verano [Usunięty]
Wysłany: 2015-06-01, 21:25
Niestety tak jest z dokładnie każdą jedną dziedziną... Nie dotyczy to tylko kotów. Tania sensacja jest ważniejsza niż merytoryczny przekaz. Ja np. nurkuję i zawsze mnie po prostu szlag trafia jak puszczają jakikolwiek materiał okołonurkowy, bo człowiek naprawdę z podziwu wyjść nie może, że w kilkadziesiąt sekund można nagadać aż tyle bzdur wierutnych...
Barfuje od: 25.07.12
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 11 razy Dołączyła: 01 Sie 2012 Posty: 4452 Skąd: góry Szkocji
Wysłany: 2015-06-03, 18:43
Dyskusja ogrodników na temat odstraszania kotów. Różne pomysły. Pojawiła się kwestia odpowiedzialności za swoje zwierzęta. Ze może byłoby fair, gdyby to opiekun kota choć trochę przejął na siebie utrzymanie swojego zwierzaka na własnym terenie (co jest jak najbardziej możliwe, przy odrobinie chęci)
Odpowiedź: kot nie należy do nikogo, ktoś należy do kota. "właściciel " nic nie może, kot robi co chce. Jeśli komuś przeszkadzają koty to już jego broszka, żeby się przed nimi chronił a sprzątanie po nich to jak sprzątanie po ptakach ( że niby takie samo dzikie zwierzę)
Kurna, no. Nie, nie dzikie zwierzę i moja broszka. Te koty nie pojawiają się same z siebie, z dziczy. Ktoś je bierze jako swojego pupila. To człowiek go tam wprowadza i to człowiek jest za niego odpowiedzialny. W imię czego to taka ja mam wydawać kasę na odstraszania albo śmiecić sobie skokami z cytryny? Zakładać siatki i zasieki na grzadki. Nie, to nie jest lis, dziki kot, Kuna czy inne dzikie zwierzę, gdzie to jest już mój problem czy zabezpiecze ogród czy nie. To jest ich zwierzak, którego to oni na teren wprowadzili. Nic nie może zrobić bo kot robi co chce? Kto kazał brać kota?
Przepraszam, że znów o tym, ale jest to coś, co naprawdę bardzo działa mi na nerwy
Po tej dyskusji ( obiecuję, że nie ja ją tym razem zaczęłam) i przeczytaniu, że to moja sprawa i ja sobie mam z tym radzić - postanowiłam sobie radzić. Jeśli spotkam u siebie kota i uda mi się go złapać (bez straszenie ani nic, na spokój) to zadzwonię do cats protection, że się przyblakal
Nic nie może zrobić bo kot robi co chce? Kto kazał brać kota?
A później jeszcze płaczą jak kota potrąci samochód albo zagryzie pies (pomijam zwyrodnialców). Wczoraj na FB jedna tak płakała nazywając kierowców szmaciarzami (tak jakby wszyscy koty rozjeżdżali celowo) - wybaczcie, ale jak ktoś puszcza kota samopas, to niestety musi liczyć się z ryzykiem - oczywiście napisałam swoje, ale całe grono wypuszczających na mnie wsiadło, bo wolność i takie tam... wolny to jest dziki kot, który nie jest zależny z niczym od łaski i niełaski człowieka: sam poluje, sam się leczy, umie walczyć z innymi kotami, znaleźć schronienia czy uciec przed psami i trzyma się z dala od największego zagrożenia pt. ludzie - to jest wolność, a wychodzenie na zewnątrz kilkaset m od ruchliwej drogi to nie wolność tylko ryzykowanie życia. Dziki kot to dziki kot, domowy - to domowy, a bezdomny - to jeszcze inna kategoria. Szkoda się nawet denerwować...
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 34 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2015-06-04, 18:01
Pojechalam sobie z Arda na ryby za miasto. I w zasadzie tu sie koncza plusy wypadu! No dobra, jeszcze psy sa na smyczy. Jeden byl bez, ale ludzie zauwazyli, ze "och ale tam jest pani z takim malenkim pieskiem" i poszli na glowke obok. Zrzucac glazy do wody. Najs.
Jestem bardzo, ale to bardzo zdenerwowana. Sąsiadce w tempie ekspresowym odszedł pies. Młody, zdrowy posokowiec, który nie miał jeszcze nawet siwych włosków na pyszczku. Zasugerowałam mamie, że może biedaka otruto. Mama wyśmiała mnie, twierdząc, że nie ma tu nikogo, kto byłby zdolny do otrucia psa. Mieszkamy w bezpiecznej dzielnicy - można śmiało wychodzić w środku nocy do lasu, niektórzy nie zamykają domu na klucz i wszyscy sąsiedzi znają się po imieniu. Rzeczywiście, nie do pomyślenia.
A dzisiaj przyszły wyniki sekcji. Otruty. OTRUTY.
Najmilszy pies na ulicy, zawsze radosny, najlepszy przyjaciel mojego psa i kiedyś wspaniały pies myśliwski. Otruto go prawdopodobnie dlatego, że wył. Faktycznie, wycie może przeszkadzać, a on wył najwięcej, bo tęsknił za swoim panem, który zmarł kilka miesięcy wcześniej.
Jeśli wycie było powodem otrucia, to musiał zrobić to ktoś z sąsiadów. Nie do pomyślenia.
Barfuje od: 28.07.2014
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 9 razy Dołączyła: 21 Lip 2014 Posty: 1292
Wysłany: 2015-06-06, 21:23
Fayolka napisał/a:
A dzisiaj przyszły wyniki sekcji. Otruty. OTRUTY.
Rakshasa, faktycznie straszne i smutne zarazem Szkoda psiaka za ludzką głupotę...
Ja kiedyś tutaj wspominałam o znalezionym pogryzionym psie. Wczoraj spotkałam jego właścicieli i dopytałam się co i jak z piesem, bo od tamtego czasu w ogóle go nie widziałam. Okazało się, że żyje i ma się dobrze, ale przy okazji okazało się, że zaraz przy kręgosłupie ma wbity śrut. Przed ucieczką z domu go nie miał, a pół godziny po zwianiu już tak. Dziwny zbieg okoliczności jeszcze z tym pogryzieniem. Chodzi mi po głowie, że ktoś mógł do niego strzelić, a później poszczuć na niego swoim psem...
Brak mi słów...
Verano [Usunięty]
Wysłany: 2015-06-07, 15:47
Rakshasa, nie znam sytuacji, ale taki przypadek niekoniecznie musi oznaczać celowe otrucie. Ludzie używają przeróżnych specyfików w ogrodach, nie trudno sobie wyobrazić otrutego kreta/szczura/mysz czy ślimaki, które zostają "wszamane" przez psa, a przy okazji też trutka. Tak czy owak wielka szkoda zwierzaka, bo czy trutka podłożona świadomie czy nie to tak czy owak, pełna odpowiedzialność ciąży tu na człowieku
Barfuje od: 28.04.2013
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Dołączyła: 18 Kwi 2013 Posty: 1216 Skąd: UK
Wysłany: 2015-06-20, 20:10
Zrobiłam zakupy online w Asdzie (pierwszy raz)... zamówiłam 4x800g udźca z indyka bez kości. Miała to być podstawa do nowej mieszkanki, którą miałam robić dzisiaj. Udźce z indyka w całości ze skórą są dostępne tylko w Asdzie, nigdzie ich więcej nie widziałam jeszcze tutaj....
Przyjechali 2h wcześniej, bo akurat byli w okolicy, ja w szoku, że tak szybko nawet nie popatrzyłam, że nie było udźców... dali mi 4x700g piersi...
Na kij mi 2,8kg piersi z indyka?! Zeby było gorzej, to to jest tylko 91% filetu z indyka, do tego jest jakiś olej, sól, masło i costam jeszcze.... nawet jakbym chciała to przecież nie dam tego kotu
A miało być żarcia na miesiąc.... Dobrze, że mam jeszcze 2 całe kurczaki i pół kaczki, na kilka dni starczy :(
Barfuje od: 28.04.2013
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Dołączyła: 18 Kwi 2013 Posty: 1216 Skąd: UK
Wysłany: 2015-06-21, 00:01
Niestety na reklamację chyba jest za późno. Mogłam oddać kierowcy, jak mi zakupy wręczał. Jakoś dam radę, tydzień indyka będzie...
A na przyszłość będę dokładniej sprawdzać co mi przywożą.
Na szczęście kociego żarełka wyszło na 13 dni, więc do następnych zakupów jest jeszcze trochę czasu.
Tak późno się za robienie dzisiaj zabrałam, że po części to w sumie się cieszę, że jednak tych udźców nie przywieźli, bo by mi się nie chciało tego robić
Barfuje od: 25.07.12
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 11 razy Dołączyła: 01 Sie 2012 Posty: 4452 Skąd: góry Szkocji
Wysłany: 2015-06-21, 11:18
Nie jest za pozno. Dzwonisz do nich i tlumaczysz. Mowisz, ze zamowilas to czy tamto, na paragonie jest to a w torbie co innego. Oni zdaja sobie sprawe, ze ludzie nie sprawdzaja kazdego zamowienia artykul po artykule. Gdyby tak robili to czasu by nie starczlo kierowcom hehe
Mi przyjeli kazda reklamacje, refunduja i tyle. Bo u mnie tez sie zdarzaja takie wtopy, ze albo cos zapomnieli albo pakowacze zupelnie nie ogarniaja o co chodzi i zamiany robia od czapy kompletnie
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum