Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 34 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-12-08, 22:23
Podałam Aurelce przepiórkę na balkonie. Przyniosła ją sobie do kuchni. Balkon i kuchnie dzieli całe mieszkanie, ale cóż to za przeszkoda, jeśli chce się skonsumować ptasie truchło w cywilizowanych warunkach?
Swoją drogą, Aurelka dzisiaj miała kontrolne badanie serduszka. Rok temu, tuż przed przejściem na barfa, wykryliśmy drobne nieprawidłowości w pracy zastawki. Dzisiaj Pani doktor szukała i szukała, ale nic podobnego nie umiała znaleźć. W kwestii zdrowia Aurelki nic nie robiliśmy przez ten rok, poza przestawieniem jej na standardowego barfa i whole prey. Czy to możliwe, żeby dla pracy serduszka różnica w sposobie żywienia była aż tak znacząca...? W każdym razie, jestem baaardzo szczęśliwa
Barfuje od: 06/2013
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 03 Cze 2013 Posty: 2811
Wysłany: 2014-12-08, 22:35
Ines napisał/a:
Podałam Aurelce przepiórkę na balkonie. Przyniosła ją sobie do kuchni. Balkon i kuchnie dzieli całe mieszkanie, ale cóż to za przeszkoda, jeśli chce się skonsumować ptasie truchło w cywilizowanych warunkach?
Niegdyś moja Jarucha po upolowaniu ptaka przyniosła go sobie do domu, wskoczyła z nim na szafkę i wrzuciła go do miski. Jej mina jak ptak jej wyfrunął przez okno - bezcenna. Ja się popłakałam ze śmiechu (Jaruha ma tak duże oczy, ze wiecznie wygląda na zdziwioną, ale tym razem jej mina wyrażała sens istnienia) a Jaruha zrezygnowała z cywilizowanych warunków.
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 34 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-12-08, 22:42
Nasze ptaki na szczęście nie mają możliwości wyfrunąć ale Aurelka też ma zawsze zdziwione, okrągłe oczy. To jest w ogóle taki cielak, że jak dawałam jej i Ardzie przepiórkę na spółkę, to Ardzie oddawała całość. Teraz muszę kurczę dawać po jednej na łebka. Arda za to doceniła piknik i z wielkim zaangażowaniem obrobiła przepiórkę na balkonie. I super, mniej sprzątania dla mnie.
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 5 razy Dołączyła: 21 Wrz 2011 Posty: 1576 Skąd: podlaskie
Wysłany: 2014-12-08, 23:20
Przepiórka jest mała, może kiedyś trafię w sklepie... ale dałam kotu do jedzenia żeberka perliczki ... i zaczął się dławić Nie boicie się że coś się stanie kotu ? Skrzydełek kurczakowych nie daję, bo unikam kury ze względu na podejrzenie alergii, a królik też ma duże kości
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 5 razy Dołączyła: 21 Wrz 2011 Posty: 1576 Skąd: podlaskie
Wysłany: 2014-12-08, 23:35
Owszem, wiem o tym, ale jak kocia matka nie ma możliwości pokazać "jak się to robi" (nie mówiąc o tym, że takiej dorosłej perliczki raczej nie przynosi kociętom) - to można się obawiać, ze kot może mieć problem z takim kąskiem (a potem pańcia )
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 34 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-12-08, 23:39
Aurelka gdy ujrzała pierwszy raz na oczy przepiórkę, była już nie taką młodą panną. To było w okolicach początków pierwszej ciąży Tuli, a więc Aurelka zbliżała się do końca 2 roku życia - wcześniej od dzieciaka była na suchym, wówczas od kilku miesięcy na barfie. Do przepiórki zabrała się, jakby nic innego nie jadła od dnia swojego urodzenia
Za to Tula choćby miała umrzyć z głodu, całej tuszy nie ruszy
Barfuje od: 06/2013
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 03 Cze 2013 Posty: 2811
Wysłany: 2014-12-09, 07:51
gerda, ja na żywienie kotki nie mam wpływu żadnego. Sama sobie poluje i zjada. Jak kiedyś jej chciałam dać takie skrzydełko to patrzyła na mnie jakbym sobie z niej żarty stroiła. Aż mi się głupio zrobiło przez ten jej wzrok. Kawałek mięsa też nie wchodzi w grę. Może polizać, powąchać ale nie zje.
Barfuje od: 01.11.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Dołączyła: 06 Lis 2012 Posty: 1419 Skąd: LUBLIN
Wysłany: 2014-12-09, 21:18
gerda a jak dokładnie wygląda to "krztuszenie" ? Bo moje koty od zawsze mnie "straszyły" przy jedzeniu kości właśnie tym, że sprawiały wrażenie jakby się krztusiły ale w rzeczywistości to jest tak, że czasem jakaś kość im się klinuje między tylnymi ząbkami podczas gryzienia i one żeby ją "wydobyć" robią tak jakby ją chciały wykrztusić pomagając sobie jednocześnie łapką. Na początku panikowałam i biegłam im pomagać bo to strasznie wyglądało, ale jak przestałam spieszyć z pomocą to nauczyły się sobie z tym szybciutko radzić i już mnie tak nie straszą.
Barfuje od: 01.11.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Dołączyła: 06 Lis 2012 Posty: 1419 Skąd: LUBLIN
Wysłany: 2014-12-09, 21:20
a żeberka są właśnie pod tym względem najgorsze bo się łatwo klinują jak ząb wpadnie w jakiś dołek między zebrami. Zwykłe proste kości się nie klinują raczej, więc może spróbuj swojej dać jakieś udko/podudzie z 1 prosta kością zamiast żeberek czy skrzydełka.
Zostawiłam mieszankę w pudełku na parapecie aby się rozmroziła (często tak zostawiam na kilka godzin), a rano jak wstałam pudełko puste leżało na ziemi.
Kotołaki zjadły swoją dzienną porcje przez noc :|
Barfuje od: 01.11.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Dołączyła: 06 Lis 2012 Posty: 1419 Skąd: LUBLIN
Wysłany: 2015-01-06, 13:46
i zapewne sa teraz z siebie bardzo dumne, że udało im się coś samemu upolować. Moje zawsze jak zwinął coś co im rozmrażam zanim zdążę im podać do miseczek to są z siebie dumne i mają poczucie niezależności bo przecież same złowiły, nikt im nie dał takie złowione zawsze lepiej smakuje, wtedy już nie obwąchują podejrzliwie każdego kęsa ze wszystkich stron tylko pałaszują bez protestów. A jak ode mnie dostaną to najpierw sprawdzaja czy tam napewno trucizny żadnej nie dosypałam.
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 34 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2015-01-06, 16:19
Jak robiłam inwentaryzację zamrażarki to Arda też się obsłużyła - weszła doń i wyszła sobie z przepiórką. Trzeba się cieszyć, jak się ma takie samoobsługowe koty
Barfuje od: 01.11.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Dołączyła: 06 Lis 2012 Posty: 1419 Skąd: LUBLIN
Wysłany: 2015-01-06, 16:59
Moje toby pewnie miały wielki dylemat w takim wypadku. Wyjść z przepiórką żeby ją oszamać w ciepełku czy może lepiej zostać w zamrażarce bo szkoda by im było zostawić tą całą resztę przepiórek
Moje samoobsługe przećwiczyły już do perfekcji. Potrafią sobie upolować kostki zawinięte w folię aluminioową i rozpakować, a jakbym im podała takie zawinięte w folię do misek toby sie przecież na mnie obraziły śmiertelnie i nie miały najmniejszego zamiaru nawet próbować się do zawartości dobrać. Jednak upolowane lepiej smakuje.
Tak w temacie kości- przy "gotowaniu" dla naszego kota zostaje mi bardzo dużo kości. Nie gotuję zup, bo musiałabym je sama jeść, więc kości lądują w koszu na śmieci Nie zawsze udaje mi się dokładnie obrać taką kurkę z mięsa i najczęściej na tych kościach zostaje dość sporo mięsa (z 2kg mięsa z kością udaje mi się odzyskać ok. 1,4kg mięsa- reszta to mięsne kostki) i tu moje pytanie- czy mogę takie kości wystawiać gdzieś przed blok? Nie widziałam tu nigdy żadnego dzikiego kota, ale domyślam się, że pewnie gdzieś są i wychodzą nocą. Czy takimi prezentami narobiłabym więcej szkody niż pożytku?
Pytam, bo zwyczajnie żal mi wywalać te kości do śmieci.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum