BARFny Świat Strona GłównaBARFny Świat Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Album  Kontakt  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Niezdiagnozowana choroba układu nerwowego u kota
Autor Wiadomość
Jinx the Cat 


Barfuje od: próbuje...
Wiek: 61
Dołączył: 21 Gru 2014
Posty: 183
Skąd: Bawaria
Wysłany: 2015-06-08, 18:50   

kashucha, :kwiatek:
kashucha napisał/a:
ja czytalam, że narkoza wziewna zwiększa ciśnienie wewnątrzczaszkowe i nie wiem czy konkretnie ten rodzaj narkozy byłby wskazany przy ew pobraniu płynu m-r.

teraz tez nie wiem czy bylby wskazany,nie wiedzialem o mozliwosci zwiekszenia cisnienia wewnatrzczaszkowego... :oops: ale od tego jest wet zeby to ocenic - Ty zaproponuj mu narkoze wziewna,ktora jest - oprocz nerek i watroby - ogolnie bezpieczniejsza np. dla serducha...ale wet powie czy w tym przypadku mozna ja stosowac czy nie,i jakie ryzyko jest przy znieczuleniu infuzyjnym,chociaz na pewno powie Ci - zgodnie zreszta z prawda - ze kazda narkoza jest ryzykiem... :roll:
W kazdym razie pytaj weta jak najeta,o wszystko co Ci slina na jezyk przyniesie ,chocby wydawalo Ci sie malo wazne- lepiej 100 pytan za duzo niz o jedno za malo.
A ja chyba po historii z Jinxem mam fobie na punkcie znieczulen infuzyjnych... :evil:
Duzo sil i zdrowia Wam zyczymy,wojowniczki!!! :kciuk:
_________________
Koty to lepsi ludzie !
 
 
kashucha 
BARFny Hodowca


Barfuje od: 2014
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 25 Lis 2014
Posty: 209
Skąd: Poznań
Wysłany: 2015-06-08, 19:45   

Wet lokalny (nazwijmy go doktorem G, od pierwszej litery nazwiska), mówił, że same sterydy działają przeciwobrzękowo i żeby zwiększyć dawkę o 50% zamiast podawać manitol. Choć w ulotce od encortolonu nie jest nic na ten temat napisane. Jednakże wydaje mi się, że jest lepiej niż było rano :-)
Ogólnie mam PLAN. Plan wygląda tak, że jutro od samego rana dobijam się do Olsztyna, na Uniwerek, bo po pierwsze dr Wrzosek polecił mi tam dwa nazwiska, a po drugie doktor G. mówił mi dziś, że ten profesor z uniwerku wydał właśnie książkę o neurologii weterynaryjnej. Ponoć mają również świetne zaplecze, sam doktor G. robił tam niedawno podyplomówkę z chorób psów i kotów i mówi, że wiele się tam zmieniło, mają nowoczesny sprzęt, dostali dużą dotację (chyba z UE), no i ten profesor Andrzej Pomianowski rzeczywiście siedzi w neuro.
Mówiąc szczerze bardziej wierzę w ośrodki uniwersyteckie niż w komercyjne lecznice, bo wydaje mi się, że na uniwerkach ciągle się dokształcają, publikują i jeżdżą na różne sympozja a z weterynarzami w prywatnych lecznicach i klinikach różnie to bywa, o czym przekonałam się już na własnej (kociej) skórze.
Będę obserwować Lawendę w nocy, w razie czego nocą w pół godziny może się udać dojechać do kliniki 24h w Gdańsku ale tfu tfu oby nie było to potrzebne.
Zaraz uruchamiamy poduszkę elektryczną, mała będzie się grzała na wolnym ogniu całą noc.
Wstąpił we mnie duch nowej nadziei.

Nie dam nikomu wbijać się jej w ten kruchy kręgosłupik zanim nie omówię wszelkich alternatyw i ryzyka związanego z narkozą i samą procedurą.

A ludzie z Forum są fantastyczni :kwiatek: :kwiatek: dziękuję Wam ogromnie.

Przypadek Lawendy jest trudny ale wierzę że z moją determinacją i Waszym wsparciem mała z tego wyjdzie.

Wet G. powiedział mi dziś, że minęłam się z powołaniem, ale zapytany jaką uczelnię poleca na studia weterynaryjne odpowiedział, że poleca "studiować medycynę ludzką".
Znów nie wziął ode mnie ani grosza. Nie poddaje się żadnym naciskom w tej sprawie, a dziś mama nas do niego zawoziła i zagroziła mu poważnie domowym ciastem. Powiedział, że ma nadwagę. Szkoda, że weterynarzy z takim dobrym sercem ze świecą w dzisiejszych czasach szukać, bo choć może nie jest specjalistą w żadnej dziedzinie, to rozmowa z nim przywraca przynajmniej wiarę w ludzi. Nie jest też skory do faszerowania kota lekami, nie wyrywa się z żadnymi sterydami, nie chciał dać diazepamu, dał magnez i poskutkowało. Każda wizyta tam to co najmniej pół godziny rozmowy na różnorakie tematy, dziś np. o ekologicznych krowach i studiach weterynaryjnych.
_________________
– Chciałem powiedzieć (…) że na tym świecie jest chyba coś, dla czego warto żyć.
Śmierć zastanowił się przez chwilę.
KOTY, stwierdził w końcu. KOTY SĄ MIŁE.
*Terry Pratchett, "Czarodzicielstwo"
 
 
Tufitka 
Ekspert

Barfuje od: 17.02.2013
Udział BARFa: 75-90%
Pomogła: 20 razy
Dołączyła: 21 Sty 2013
Posty: 3006
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-06-08, 20:02   

kashucha napisał/a:
Dostałam odpowiedź od dr Wrzoska:" Żałuję, że nie trafiła Pani do nas z kotkiem na badanie MRI, wtedy przy jednej narkozie punkcja byłaby juz wykonana. Zajmujemy się kompleksowo diagnostyką chorób neurologicznych u zwierząt, większość badań wykonywanych jest w ciągu jednego dnia.
kashucha napisał/a:
No i czy to nie jest pech?? Ja byłam przeświadczona, że Wrzosek nie ma rezonansu. Co za pech!
Przecież wspominałam, że wybieram się do Wrzoska na MRI z Besikiem. Szkoda, że nie "zajarzyło" wtedy :cry: . Mam nadzieję, że się dostaniecie i uda się zrobić badanie. Ja się będę umawiać na koniec czerwca/początek lipca. Napisz jak poszło.
_________________
„Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.”
George Bernard Shaw
 
 
kashucha 
BARFny Hodowca


Barfuje od: 2014
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 25 Lis 2014
Posty: 209
Skąd: Poznań
Wysłany: 2015-06-09, 08:02   

Dzwoniłam, żeby zlokalizować dr Kwiatkowską polecaną przez dr Wrzoska, przez telefon powiedziano mi, że zwykle przychodzi o godzinie 11, będę próbować więc parę minut przed tą godziną.
Wydaje mi się, że oczopląs jest trochę mniejszy niż wczoraj. Mojej mamie też się tak wydaje.
Niestety Lawenda dostaje przykurczu mięśni, wierci się i wierzga łapkami, a jak jej wyprostuję i wymasuję te tylne to na kilka godzin jest spokój. weta z Poznania, która niedawno pytała mnie mailem o Lawendę, pisała, żeby w przypadku zbyt dużego napięcia mięśni dawać relanium 1mg dwa razy dziennie, bo przykurcze są bolesne.
Czuję, że już bliżej niż dalej do wyjaśnienia sprawy i postawienia diagnozy. Dobre wibracje czuję ze strony Olsztyna ;-)
Ponoć dr Kwiatkowska jest dociekliwa i czytałam parę pozytywnych opinii (a ciężko jakieś info o niej wygooglować), między innymi ktoś pisać, że wyleczyła psiaka w złym stanie, który miał właśnie zapalenie opon mózgowych.
Pracuje w jednej katedrze z prof Pomianowskim i będę o niego też pytać, może się uda namówić na konsultowanie z nim przypadku.
Do Olsztyna mam 140km, powinno się udać dojechać w mniej niż dwie godziny. Trzymajcie kciuki, żeby udało się coś załatwić jeszcze dziś.
_________________
– Chciałem powiedzieć (…) że na tym świecie jest chyba coś, dla czego warto żyć.
Śmierć zastanowił się przez chwilę.
KOTY, stwierdził w końcu. KOTY SĄ MIŁE.
*Terry Pratchett, "Czarodzicielstwo"
 
 
Tufitka 
Ekspert

Barfuje od: 17.02.2013
Udział BARFa: 75-90%
Pomogła: 20 razy
Dołączyła: 21 Sty 2013
Posty: 3006
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-06-09, 09:03   

kashucha napisał/a:
Niestety Lawenda dostaje przykurczu mięśni,
Może organizmowi brakuje jakiś minerałów (magnezu) i stąd te drżenia? Zapytaj o to wetki, jak złapiesz z nią kontakt.
kashucha napisał/a:
Do Olsztyna mam 140km, powinno się udać dojechać w mniej niż dwie godziny. Trzymajcie kciuki, żeby udało się coś załatwić jeszcze dziś.
Trzymam ja i moje futra cały czas, nieustająco i myślami jesteśmy z Wami, ślemy morze pozytywnej anergii dla Lawendy. :kiss:
_________________
„Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.”
George Bernard Shaw
 
 
kashucha 
BARFny Hodowca


Barfuje od: 2014
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 25 Lis 2014
Posty: 209
Skąd: Poznań
Wysłany: 2015-06-09, 11:23   

Dzwoniłam, dr Kwiatkowskiej najprawdopodobniej dziś nie będzie, ma być jutro. Wzięto ode mnie numer telefonu, mają tam przekazać pani doktor, żeby się ze mną skontaktowała jak najszybciej. Podano mi też maila, napisałam właśnie długi i wyczerpujący opis choroby, z wynikami krwi, filmikami, których linki tu zamieściłam, farmakologią stosowaną od 30 kwietnia itd.
Mam nadzieję, że jeszcze dziś się ze mną skontaktuje. Od 15 w poliklinice ma dyżur "jakiś" neurolog, nazwiskiem Monowit. Nie chcę jednak jechać do "jakiegoś" na chybcika, chcę specjalisty.
Po pogryzieniu mojego i TŻta kciuka udało nam się wcisnąć jej encortolon :kciuk: uffff. Za każdym razem jest dużo trudniej. mała się po tym zaśniliła na dobrą godzinę.
Musiałam jej wyciąć dziś dwa duże kołtuny z kryzy. Ma teraz trochę łyso pod brodą :(
Nie chciałam jej ciągle męczyć czesaniem ale trzeba było.
idę nagrywać jej obecne zachowanie, żeby mieć aktualny materiał do pokazywania weterynarzom.
Skoro dziś nie uda się spotkać z dr Kwiatkowską zaraz podam Lawendzie "lunch" w postaci glukozy.

czy glucosum 5% fresenius nadaje się na kroplowke dla kota?
http://fresenius.pl/usr/i..._19.05.2015.pdf
kupiłam taką w aptece ale nie wiem czy podać.
w Klinice dawali jej glucosum et natri chlorati.

edit: nie ma jeszcze odpowiedzi od dr Kwiatkowskiej :(
_________________
– Chciałem powiedzieć (…) że na tym świecie jest chyba coś, dla czego warto żyć.
Śmierć zastanowił się przez chwilę.
KOTY, stwierdził w końcu. KOTY SĄ MIŁE.
*Terry Pratchett, "Czarodzicielstwo"
 
 
karakalek 


Udział BARFa: 90-100%
Pomógł: 1 raz
Dołączył: 26 Mar 2012
Posty: 159
Skąd: Kraków
Wysłany: 2015-06-09, 13:37   

W klinice Lawenda miała podawany płyn glukozy i chlorku sodu, w sprzedaży są kroplówki różniące się proporcjami pomiędzy NaCl a glukozą, dlatego i teraz bezpieczniej będzie, aby to lekarz określił skład i moc płynu infuzyjnego.
Płyn nadaje się do podania, ale musisz wiedzieć ile i ewentualnie z czym.


Głaski dla małej :kwiatek:
_________________
Kto mnie kocha, kocha mojego kota
 
 
kashucha 
BARFny Hodowca


Barfuje od: 2014
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 25 Lis 2014
Posty: 209
Skąd: Poznań
Wysłany: 2015-06-09, 15:15   

Dostałam odpowiedź od dr Kwiatkowskiej: "Witam serdecznie

Przeczytam maila dokładniej pózniej, i obejrze filmiki.
Natomiast mam kilka pytan czy zrobila Pani badanie w kierunku
wykluczenia kocich wirusowych chorob zakaznych?Jesli te badanie nie byly
wykonane prosze wyknanc je jak najszybciej- fip screening felv, fiv.
Dodatkowo prosze koniecznie powtórzyc miano w kierunku Toxoplasma-igg i
igm- dodatkowo wykonać rozkład elektroforetyczny białek, oznaczyc
ponownie AST, ALT.
Czy moze mi Pani pzresłac badanie MRI w dropboxie?
Dziekuje bardzo
Pozdrawiam"

Odpiszę jej czy oni robią takie badania i pojadę tam, do Olsztyna, bo tutaj nie ma żadnych możliwości.
_________________
– Chciałem powiedzieć (…) że na tym świecie jest chyba coś, dla czego warto żyć.
Śmierć zastanowił się przez chwilę.
KOTY, stwierdził w końcu. KOTY SĄ MIŁE.
*Terry Pratchett, "Czarodzicielstwo"
 
 
kashucha 
BARFny Hodowca


Barfuje od: 2014
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 25 Lis 2014
Posty: 209
Skąd: Poznań
Wysłany: 2015-06-09, 15:42   

karakalek napisał/a:
W klinice Lawenda miała podawany płyn glukozy i chlorku sodu, w sprzedaży są kroplówki różniące się proporcjami pomiędzy NaCl a glukozą, dlatego i teraz bezpieczniej będzie, aby to lekarz określił skład i moc płynu infuzyjnego.

wet po konsultacji telefonicznej powiedział, żeby podać 40ml.

Podrzuciłam Lawendzie pod pyszczek kilka chrupek, jak ją coś denerwuje czy boli to ma odruch gryzienia i tym sposobem rozszarpała chrupki na strzępy, kilka przy tym spożywając. Taki podstęp. Może nie jest to wielki posiłek ale zawsze coś. A wieczorem hamburger pod skórę.
Jeśli uda się zdobyć od weta aplikator tabletek to spróbuję do niej podejść ze strzykawką pełną jedzenia. Może jak się nie zaślini po tabletce, to nie będzie mieć takiego wstrętu.
_________________
– Chciałem powiedzieć (…) że na tym świecie jest chyba coś, dla czego warto żyć.
Śmierć zastanowił się przez chwilę.
KOTY, stwierdził w końcu. KOTY SĄ MIŁE.
*Terry Pratchett, "Czarodzicielstwo"
 
 
apple 

Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 24 Lip 2013
Posty: 433
Skąd: warszawa
Wysłany: 2015-06-09, 17:29   

Mysle, ze warto pani dr przekazac informacje, ze Lawenda dostawala antybiotyk przeciw toxoplazmozie i ze nie zauwazylas dzialania (chyba, ze pisalas do niej o tym, nie zwrocilam uwagi).
Druga sprawa, o ile dobrze rozumiem, macie problemy z podawaniem tabletek Lawendzie? A czy uzywacie aplikatora tabletek, osobiscie nie uzywalam, ale podobno jest pomocny. Wystarczy wrzucic w google "aplikator tabletek dla kota".

Ciesze sie, ze ta pani dr Kwiatkowska zajela sie Wami, mam nadzieje, ze niedlugo Lawendzik bedzie smigac jak dawniej :-)
 
 
kashucha 
BARFny Hodowca


Barfuje od: 2014
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 25 Lis 2014
Posty: 209
Skąd: Poznań
Wysłany: 2015-06-09, 18:39   

Zapytamy weta czy ma aplikator czy może nam dać/sprzedać/pożyczyć. jeśli on nie ma, to sobie zamówię. Dziś chyba dopiero o 8 zastrzyk, dr G. ma dzwonić kiedy będzie, bo gdzieś pojechał na wizytę domową.

Jesteśmy umówieni na wizytę do dr Kwiatkowskiej jutro na 13, w Olsztynie :hura:
_________________
– Chciałem powiedzieć (…) że na tym świecie jest chyba coś, dla czego warto żyć.
Śmierć zastanowił się przez chwilę.
KOTY, stwierdził w końcu. KOTY SĄ MIŁE.
*Terry Pratchett, "Czarodzicielstwo"
 
 
Jinx the Cat 


Barfuje od: próbuje...
Wiek: 61
Dołączył: 21 Gru 2014
Posty: 183
Skąd: Bawaria
Wysłany: 2015-06-09, 19:26   

kashucha, :kwiatek: Super! moze wreszcie cos drgnie... I trzymamy kciuki nieustannie !!!!!! :kciuk: POWODZENIA w Olsztynie !!!
P.S. a aplikator do tabletek moge tylko polecic!!!Az dziwne ze zaden wet o tym nie wspomnial...chociaz u nich podawanie tabletki to "cwiczenie obowiazkowe",moze nikt nie pomyslal bo to takie "latwe"... :-P My uzywalismy na poczatku przez pare dni- zanim poczta wywiazala sie z zadania- spreparowanej strzykawki do insuliny z obcietym i opilowanym koncem (szpicem),tez sie dalo od biedy chociaz trzeba bylo uwazac,bo pomimo ze wszystko zostalo opilowane na okraglo to jednak byl to twardy plastik .. i czasem tabletki przedwczesnie wypadaly,np. w futro... :lol: :evil: ...kupiony aplikator ma koncowke z gumy czy tez czegos b. podobnego,tak ze mozliwosc ew. skaleczenia kota jest minimalna.
_________________
Koty to lepsi ludzie !
Ostatnio zmieniony przez Jinx the Cat 2015-06-09, 19:31, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
kashucha 
BARFny Hodowca


Barfuje od: 2014
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 25 Lis 2014
Posty: 209
Skąd: Poznań
Wysłany: 2015-06-09, 21:51   

Udało się ją nakarmić połową żółtka i 15ml granatapet/convalescence zmieszanych z wodą i tauryną. Nie było współpracy ale i nie protestowała za bardzo.
Ona jest generalnie słabiutka i w złym stanie. Przez to pogorszenie przedwczorajsze jadę do Olsztyna z nieco mniejszą nadzieją. Od 3 dni jest na sul-tridinie i w zasadzie nie ma zmian.
Mam nadzieję, że uda się odwrócić wszelkie zmiany, że uda się dobrze ją zdiagnozować, że nie wrócimy stamtąd na tarczy tylko z tarczą.
Tak czy siak jutro zobaczy ją wreszcie neurolog i dowiemy się jakie ma szanse. Zaklinam wszelkie siły, by były one jak największe.

wet nie miał aplikatora do tabletek ale udało się podać bez tego. Muszę kupić takie coś.
Trzymajcie kciuki, trzymajcie, tylko trochę mocniej.

dobrej nocy :kwiatek:
_________________
– Chciałem powiedzieć (…) że na tym świecie jest chyba coś, dla czego warto żyć.
Śmierć zastanowił się przez chwilę.
KOTY, stwierdził w końcu. KOTY SĄ MIŁE.
*Terry Pratchett, "Czarodzicielstwo"
 
 
kashucha 
BARFny Hodowca


Barfuje od: 2014
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 25 Lis 2014
Posty: 209
Skąd: Poznań
Wysłany: 2015-06-10, 08:56   

We Wrocławiu natomiast termin byłby na 17 czerwca dopiero, właśnie mi odpisali.
Za 40 minut wyjeżdżamy. Lawenda akurat oddaje się ślinieniu po zastrzyku z sul-tridinu. Daliśmy jej rano 40ml NaCl. Mam nadzieję, że uda się pobrać krew do wszystkich badań.

Dzięki za trzymanie :kciuk:
Będę pisać jak tylko się czegoś dowiem

[ Komentarz dodany przez: dagnes: 2016-01-11, 16:12 ]
Lawenda odeszła za Tęczowy Most. Wątek pożegnalny:
http://www.barfnyswiat.or...p?p=98113#98113
_________________
– Chciałem powiedzieć (…) że na tym świecie jest chyba coś, dla czego warto żyć.
Śmierć zastanowił się przez chwilę.
KOTY, stwierdził w końcu. KOTY SĄ MIŁE.
*Terry Pratchett, "Czarodzicielstwo"
 
 
kashucha 
BARFny Hodowca


Barfuje od: 2014
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 25 Lis 2014
Posty: 209
Skąd: Poznań
Wysłany: 2015-06-10, 18:28   

Nie pisałam tego na forum ale od wczoraj obawiałam się, że Lawenda nie jest świadoma. Nie reagowała na żadne zawołania. I tak było.
Wg dr Kwiatkowskiej objawy modelowo pasują do którejś z chorób zakaźnych. Mówiiła, że jest mikra szansa, że to mógłoby być zespolenie wrotno-oboczne. Ona sama w to za bardzo nie wierzyła. Zapytaliśmy czy w takim razie, jeśli by to było zespolenie w-o, to jakie byłyby szanse, żeby Lawendka prowadziła normalne życie. Doktor powiedziała, że może 30-40% szans na jakieś w miarę normalne funkcjonowanie.
Biorąc pod uwagę jej stan, rozsianie objawów, wiek, pochodzenie można być praktycznie pewnym, że to był fip/fiv/felv.
Pani doktor dała nam dwie opcje: albo zdecydować się na eutanazję albo pobrać krew i zrobić testy na zakaźne, które i tak byłyby wyrokiem, licząc, że to jakimś cudem zespolenie wrotno-oboczne. jednak, biorąc pod uwagę jej stan, jej szanse były ogólnie biorąc żadne.

Po obejrzeniu zdjęć z rezonansu pani dr stwierdziła, że są słabej jakości, poruszone, i że nie da sobie ręki uciąć, że tam w ogóle widać zapalenie opon, bo raczej widać zmiany w mózgowiu (nazwała je zmianami patchworkowymi).
Po zbadaniu Lawendy powiedziała, że objawy objęły 80% układu nerwowego i pochodzą z praktycznie wszystkich części mózgu: kory mózgowej, przodomózgowia, pnia mózgu itd.

Wykonanie badań miałoby służyć raczej przekazaniu "hodowcom" niż nam. Trzeba by było na nie czekać do piątku lub nawet poniedziałku. Lawendka była już w tak złym stanie, że egoizmem byłoby kłucie jej, pobieranie krwi i czekanie na wyniki. Ja, nie widząc dla niej szans, nie chciałam przedłużać jej cierpienia.

Nie obchodzi mnie co to było, nie muszę znać imienia zabójcy. Interesowały mnie tylko szanse dla mojej koteczki, a tych neurolog nie dawała.
Szans nie dawali jej inni weterynarze ale dopiero ona dobrze wiedziała co mówi, co do tego nie mam wątpliwości.

cytuję z wypisu po wizycie:
"w badaniu neurologicznym stwierdzono zniesioną świadomość (otępienie/śpiączka). drgawki miokloniczne głowy i całego ciała, drżenie głowy zamiarowe, kłapanie żuchwą. Tetrapareza nieambulatoryjna - zachowane odruchy rdzeniowe. widoczny oczopląs poziomy i rotacyjny.
Objawy neurologiczne wskazują na rozsianą chorobę układu nerwowego - przodomózgowie, pień mózgu, móżdżek oraz rdzeń kręgowy. Ze względu na wiek, fakt, że jest to kotka wzięta z hodowli podejrzenie choroby zapalnej ośrodkowego układu nerwowego - FIP/FELV/FIV.
Niewykluczona choroba tła immunologicznego, jednakże te są dużo rzadsze u kotów oraz w większości przypadków reagują na leki sterydowe. Większość kotów jest nosicielami toxoplazmozy, i dopwieo w obliczu współwystępującej choroby (obniżenie odporności) mogą pojawić się objawy kliniczne czy też pasożyt zaczyna być aktywny - tak podejrzewam było w przypadku Lawendy. Gdyby Toxoplasma była główną przyczyną choroby stan powinien poprawić się po podaniu antybiotyków. Ostatnia choroba, którą wzięłabym pod uwagę to zespolenie wrotno-oboczne. Ze względu na złe rokowania zdecydowano o eutanazji".

Tyle języka lekarskiego.

Po wszystkim dr Kwiatkowska powiedziała nam, że to była dobra decyzja i, że gdyby chodziło o jej kota postąpiłaby tak samo.

ja jeszcze pytałam, czy to, że Lawendka była taka mała i tak słabo przybierała na wadze tez było objawem, powiedziała, że tak.
więc gdyby nie była moim pierwszym kotkiem, pewnie już dawno postawiłaby mnie w stan alarmu.
Z perspektywy czasu patrząc, były pewne sygnały, mała już jakiś czas temu wykazywała małe zainteresowanie zabawą, a jadła zawsze słabo. 2,5 kg ważyła jak ją ważyłam na wadze kuchennej rodziców, u mnie w domu nie przekroczyła nigdy 2400gram.

Chciałam bardzo uczepić się nadziei, że to coś innego, że jest szansa, ale widzialam Lawendę, słyszałam co mówiła neurolog i nie mogłam dłużej na to pozwolić, to była ta granica, poza którą jest już tylko egoizm zrozpaczonego opiekuna. nie chciałam przedłużać jej cierpienia po to, by otrzymać nazwę choroby.
Ogromnie ciężko było mi podjąć decyzję o pożegnaniu jej, tak mocno o nią walczyłam. Takie nadzieje miałam do końca. Gdyby jej stan nie był tak bardzo zły walczyłabym dalej, zrobiła testy, pobrała płyn, ale nie wolno mi było, już nie.


Jedna zła, nieświadoma decyzja - wzięcie kotka z pseudohodowli - a taki ogrom cierpienia!

Bez niej jest tak pusto, tak smutno, tak bez sensu. Biedna malutka, tak krótko było dane jej żyć.
Moja maleńka Lawenda [*] :cry:
_________________
– Chciałem powiedzieć (…) że na tym świecie jest chyba coś, dla czego warto żyć.
Śmierć zastanowił się przez chwilę.
KOTY, stwierdził w końcu. KOTY SĄ MIŁE.
*Terry Pratchett, "Czarodzicielstwo"
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template forumix v 0.2 modified by Nasedo. Done by Forum Wielotematyczne