BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
Hyde Park - Kącik wkurzonego barfera
Kazia - 2016-02-09, 21:56 Też się właściwie nie brzydzę, chociaż z kociej miski nie jem. Ale w złości zdarzało mi sie juz odebrać złodziejce z pyska kawalek kiełbaski czy wędlinki i zjeść :)
Natomiast koty regularnie wylizują nasze talerze po kazdym posilku, i chociaż żadne z nas nie zrobiloby sobie jedzenia w kociej miseczce, to jakoś wylizywanie naszych talerzy nam wcale nie przeszkadza. A przeciez to dokladnie to samo :)
Mieszkanie z kotem to i tak wymiana kocio-ludzkich bakterii, bo przeciez nie myję rąk po kazdym pogłaskaniu kota...a koty sie myją regularnie i co maja w buzi to i na futerku.shana55 - 2016-02-09, 22:27 U nas jest tak samo.... za każdym razem musi zostać sprawdzone co my jemy więc pyski do talerza a wędlina z kanapki ukradziona Collin uwielbia masło zlizywać i zawsze muszę posmarować na nowo. Rafajel zawsze ukradnie jajecznicę i torebkę mięty lub rumianku ze szklanki jak nie zdążę wyrzucić do śmieci. Karmelek znów ciasta uwielbia i zawsze unudzi kawałeczek. Dragon ukradnie każde mięso co leży na stole w kuchni, muszę bardzo pilnować zwłaszcza jak robię z wieprzowiną. Mruczuś zawsze czeka na parówkę. I tak żyjemy sobie w symbiozie Ines - 2016-02-10, 00:21 scarletmara, serio lubie. Natomiast dla mojego meza wyrazenie "barf sie konczy" jest najstraszniejszym, co mozna uslyszec, zaraz obok "poniekad" i "the harm is done" Meri - 2016-02-10, 09:31 Ja uwielbiam "polować" na mięso i cieszę się jak dziecko kiedy dopadnę coś fajnego Ale samo wykrawanie mięsa z kości, potem to porcjowanie, te suplementy... To chyba to "lubię" tak jak większość tutaj.kashucha - 2016-02-11, 20:34 Nie ma nic lepszego, niż satysfakcja po przygotowaniu mieszanki Dragana - 2016-02-22, 04:22 Dla mnie jednak zdecydowanie ciekawszym doznaniem jest usłyszeć w środku nocy bulgoczące "bleerhh" dochodzące gdzieś z ciemności. Hmm, utrafione prosto na kocie legowisko z ulubionej półeczki kici. Ślicznie. Tyle dobrze, że nie na dywan.gpolomska - 2016-03-06, 06:50 Nie wiem, czy mnie to bardziej wkurza, czy dobija... dlaczego ludzie niejednokrotnie piszą do mnie (szczególnie z miau) o tym, że chcą przestawić kota na BARF i od czego w ogóle zacząć dopiero wtedy, jak kot - szczególnie nerkowy - ma już ostatni kryzys i nic nie je (albo prawie nic), wyniki są koszmarne i od momentu napisania do jego śmierci upływa góra miesiąc czy dwa (a często tydzień lub dwa)? Wiem, że BARF kotom pomaga (gdyby nie on, to moja Magnolia pewnie by nawet roku ze mną nie była, bo wtedy weci pomimo kompletu badań nie mieli nawet pomysłu, co Jej jest), ale jak wiedzą, że mają np. kota z PNN, to najpierw lata faszerują lekami i karmami tzw. leczniczymi, a jak kot umiera, to liczą, że im BARF kota uratuje... gdyby pomyśleli o tym rok czy dwa wcześniej... bo przecież to nie jest choroba, która zabija w kilka dni czy godzin kashucha - 2016-03-06, 12:39
gpolomska napisał/a:
Nie wiem, czy mnie to bardziej wkurza, czy dobija... dlaczego ludzie niejednokrotnie piszą do mnie (szczególnie z miau) o tym, że chcą przestawić kota na BARF i od czego w ogóle zacząć dopiero wtedy, jak kot - szczególnie nerkowy - ma już ostatni kryzys i nic nie je (albo prawie nic), wyniki są koszmarne i od momentu napisania do jego śmierci upływa góra miesiąc czy dwa (a często tydzień lub dwa)? Wiem, że BARF kotom pomaga (gdyby nie on, to moja Magnolia pewnie by nawet roku ze mną nie była, bo wtedy weci pomimo kompletu badań nie mieli nawet pomysłu, co Jej jest), ale jak wiedzą, że mają np. kota z PNN, to najpierw lata faszerują lekami i karmami tzw. leczniczymi, a jak kot umiera, to liczą, że im BARF kota uratuje... gdyby pomyśleli o tym rok czy dwa wcześniej... bo przecież to nie jest choroba, która zabija w kilka dni czy godzin
Co im wtedy odpisujesz?
ja staram się kłaść ludziom do głów, że lepiej zapobiegać, niż leczyć i że zdrowe żywienie (czytaj głównie bez chrupek) to zdrowe życie kota, ale im się chyba nie mieści w głowie, że można łączyć chrupki z chorobą nerek, według nich chyba nerkowce rosną na drzewach bananowych albo z kosmosu się biorą. Tak mnie to wkurza, że lepiej nie mówić. Zero logicznego myślenia, zero wyciągania wniosków i płacz, kiedy jest już za późno. Wcześniej to nie łaska poczytać o chorobie swojego podopiecznego (członka rodziny wręcz)? Zastanowić się nad jej przyczyną, bo przecież każda przypadłość ma gdzieś źródło...
Można tylko walić głową w mur i cierpliwie powtarzać swoje. Szkoda, że słuchać zaczynają dopiero, gdy jest już dla ich kotów za późno. Naprawdę nie wiem na kogo zrzucać winę - na tych bezmyślnych opiekunów czy na perfidnych wetów? gpolomska - 2016-03-06, 15:08 Odsyłam do BŚ do podstaw i tematu nerkowego (jeśli to akurat kot z PNN), choć mam największą ochotę napisać, że już o wiele za późno i teraz to mogą sobie darować.małga - 2016-03-06, 18:17 weźcie poprawkę, że choroba się ujawnia późno, o ile nie ma badań, a nawet wtedy już jest zwykle za późno, bo najpierw się człowiek słucha lekarza, a dopiero znając wyrok sam się doucza, co jeszcze można było zrobić. Wtedy się trafia na forum tutaj. Sama to przeszłam. Nie oczekiwałam cudu, ale rozumiem innych, barf jest wciąż mało znany.
A ciężko jest się znać na wszystkich możliwych chorobach.kashucha - 2016-03-06, 18:40
małga napisał/a:
A ciężko jest się znać na wszystkich możliwych chorobach.
To prawda, Małga, jednak biorąc pod swój dach żywe stworzenie należy nauczyć się trochę o nim, między innymi o tym czym je żywić. Wydaje mi się, że większość osób się do tego nie przykłada, nie poświęca chwili na zastanowienie.gpolomska - 2016-03-06, 19:01 Weźcie poprawkę, że te same osoby siedzą dawno na miau (bo to o takich mówię - świadomych), kot im choruje któryś już rok, na wcześniejsze sugestie o BARF to tylko "bo nie lubi" albo "bo wet mówi". A dopiero jak jest już właściwie pozamiatane, to wtedy pytanie o BARF małga - 2016-03-06, 19:56 Nie sprecyzowałaś wcześniej o jakie osoby Ci chodzi. Poza tym zrozumiałam, że Kashucha się z Tobą zgadza.
Kashucha, w sklepach z artykułami dla zwierząt jak i w lecznicach nie ma barfa, dopiero co pojawił się w zooplusie (dla psów), jest natomiast dużo różnej komercyjnej karmy i wiele ulotek jaka ona jest "dobra". Sama dowiedziałam się o barfie po kilku latach czytania kociego forum, na którym obecne było wielu hodowców, hodowcy od których mam koty karmili suchym, moi weterynarze do tej pory ledwo akceptują karmienie mięsem, a już na pewno nie polecają sami z siebie.
Z czystej ciekawości, jak i kiedy Wy dowiedziałyście się o barfie?scarletmara - 2016-03-06, 20:24 Ja opisze jak ja odkryłam BARF i Barfny Świat. Jak tylko wzięłam kociaki zaczęłam szukać w necie informacji jaka karma jest najlepsza. Wyczytałam, że holistyczna - poczytałam co się kryje pod ta enigmatyczną nazwą, przeszukałam oferty i okazało się ku mojemu zdumieniu, że tzw. holistyczna występuje tylko w postaci chrupek no i już coś mi się przestało zgadzać bo w co jak co ale w chrupki nigdy nie wierzyłam. Więc zaczęłam szukać informacji o mokrych karmach jakie sa najlepsze. I znów ku wielkiemu mojemu zdziwieniu dowiedziałam się, ze taka co zawiera mięso (a ja głupia nawet nie miałam pojęcia, ze karma dla kotów może mięsa nie zawierać w ogóle albo jakiś znikomy procent) no i zaczęło się czytanie etykietek. Z czytania etykietek wyszło mi, że Animonda Carny to dobry wybór bo zawiera dużo mięsa (teraz wiem, ze zawiera dużo produktów pochodzenia zwierzęcego co nie do końca znaczy to samo ale wtedy pojęcia nie miałam i wszystko zdawało się być OK). No i chyba zostałabym przy tych puszkach animondy i być może o BARFie bym się szybko nie dowiedziała gdyby nie dwa fakty. Po pierwsze wszędzie się dowiadywałam włącznie z samymi opakowaniami mokrych karm, że to karmy uzupełniające a podstawę diety powinny stanowić jednak chrupki (pierwsze czerwone światełko), po drugie moje koty okazały się nie tolerować karmy ani tej ani żadnej innej. I tak jakoś od jednej informacji do kolejnej znalazłam BARFNY ŚWIAT i nagle wszystko zaskoczyło na swoje miejsce. Czerwone światełka pogasły bo nagle wszystko zaczęło mieć sens a koty przestały cierpieć na niestrawność. I w sumie od karmienia chrupkami uratowało mnie właśnie to, że nigdy nie widziałam w tym czymś prawdziwego jedzenia, więc szukałam. I dziwię się sobie tylko teraz, ze taką długa drogę musiałam przebyć żeby sobie uświadomić, ze kota należy mięsem surowym karmić. A nawet gorzej bo nie wpadłam na to sama tylko dopiero jak znalazłam BARFNY ŚWIAT i przeczytałam. Widać sprawdza się powiedzenie, że najciemniej jest pod latarnią.
Wiec z jednej strony ja też się dziwię, ze ludzie nie dociekają i nie starają się doedukować w tym zakresie a z drugiej trochę jednak rozumiem jakieś takie zaćmienie umysłu w sprawach podstawowych i najprostszych bo tak już jakoś to po prostu jest, ze nad rzeczami zdawałoby się oczywistymi i powszednimi myślimy najmniej...vesela krava - 2016-03-06, 20:43 Malga, to samo mialam pisac, nie tak latwo trafic od razu na rzetelne informacje. A jak sie samemu nie ma wiedzy teoretycznej, to latwo sie pomylic. Szczegolnie, ze wszyscy wokol, w tym weci, hodowcy czy np. fundacje, zalecaja suche i krytykuja surowe mieso.
U nas koty byly odkad pamietam. Nie wiem czym sie je karmilo w latach '80-tych, bo gotowych karm wtedy chyba nie bylo? Pozniej byl Whiskas a potem nasz wet zaczal wychwalac suche, ze taka dobra jakosc. Dopiero jak przygarnelam kota jako dorosla osoba, to zaczelam czytac o karmach, ze musi byc duzo miesa ale nigdzie nie bylo o tym, jak wazna jest woda. Wtedy chyba trafilam na Chatula i musze przyznac ze jak przeczytalam o tych wszystkich suplementach, to pomyslalam, ze ci ludzie na glowe upadli I nie od razu przeszlam na barf, czailam sie jak pies do jeza, ale teraz nie widze innego sposobu zywienia.