Skipper - 2013-04-18, 20:33 W takim razie Rico jest wzorem kociej koleżeńskości Dieselka - 2013-04-18, 20:40 taaa a Skipper wie co ten zapach oznacza - widać nie kojarzy tego dobrze. Już jajeczka mu zabrano :PSkipper - 2013-04-18, 20:45 No to już nie ma nic do stracenia
Ale bez jajek jakoś werwy życiowej nabrał, bo gania teraz jak mały kociak
Przed kastracją był dość leniuchowatym osobnikiem
Ciekawe, jak będzie z Rico bo on przed kastracją to strasznie temperamentny chłopak był zenia - 2013-04-19, 10:06 Temat postu: Re: PILNE ! Nie/typowe ? zachowanie kota po kastracjikiedys tak miewałam
przywoziłam kotkę,a siostra i matka gnębiły ja dwa dni
mała po zabiegu pachniała inaczej,zachowywała sie inaczej-zataczała,długo była "od siebie"
teraz nie zdarzyło mi się
delikwent wraca do stada i nikt nie zauwaza ze coś sie zmieniłoSkipper - 2013-04-19, 20:32 Ufff... sytuacja zaczyna sie chyba powoli klarować
Skipper jeszcze czasami fuknie, ale to już chyba tylko tak "dla zasady". Jemu się faktycznie chyba wydawało, że ktoś mu perfidnie kumpla podmienił
Rico doszedł do siebie, pod wieczór już obaj bawili się ze mną piórkiem w tunelu foliowym
Przy wspólnych atakach na piórko fuczenia już nie było.
Swoją drogą każdemu życzę, żeby kot w gabinecie u weta zachowywał się tak jak Rico. Pobranie krwi do badania przed kastracją trwało chyba niecałą minutę - leżał bardzo spokojnie, nie wyrywał się, nawet nie pisnął
W przeciwieństwie do Skippera, którego musiałysmy trzymać we dwie żeby nie uciekł i trzeba się było sporo przy tym namęczyć. Wrzeszczał okropnie, nie wspomnę, że pomimo iż asystentka przytrzymywała tylną łapę udało mu się zręcznym i bardzo celnym kopniakiem wywalić probówkę z własną utoczoną z takim trudem krwią Nitka - 2013-05-04, 18:33 Fuczenie i syczenie zaraz po powrocie z gabinetu i u mnie się pojawiło. Rysio, ten potwór (!!) z furią skakał z łapami do biednej koty. Nie dość, że ogłupiałej jeszcze po zabiegu to okutanej w siatkę jak baleron. Zaobserwowałam wtedy jak to koty mogą się pastwić psychicznie nad sobą. Wystarczyło, że nawet gdzieś z większej odległości Rysio patrzy na Basię a ona już kuliła się w sobie. No nie mogłam dosłownie upilnować tego wariata. Potrafił przycupnąć gdzieś przy drzwiach i posykiwać...
Dobrze, że termin weekendowy wybrałam i mogłam towarzystwo przypilnować. Kiedy na drugi dzień zdjęłam siatkę z Basi - jak ręką odjął - syczenie się skończyło...
Widać chyba to ten strój tak wkurzał Ryśka. Skubaniec.. esteta jakiś...
Ubranko jednak musiałam inne sprawić, bo Basieńka nieustająco sprawdzała brzuszek, ale ono już nie straszy i mam nareszcie spokój z awanturami.
Dwa tygodnie wcześniej kastrowany był Rysio i żadnych takich sytuacji nie było. Koty przyjęły go z ciekawością ale i z czułością. Oba dwa siedziały przy nim i lizały go po łebku.
A może Rysio nie poznał koty? Może myślał, że jakiegoś nowego kolegę przyprowadziłam, który zajmie JEGO kolanka?Sihaya - 2013-05-04, 19:40 Bo Rysio skubaniec nie potrafi odwdzięczyć się Basi za matczyną opiekę, którą ta mu okazała kiedy on był po zabiegu. Faceci! Z jajcami, czy bez, rzadko kiedy można na nich liczyć .
Cieszę się w każdym razie, że już jesteście PO .Skipper - 2013-05-05, 00:38 O przepraszam Cię bardzo, Rico (na ten czas) jeszcze z jajcami, Skipusia po powrocie od weta (juz odjajczonego) bardzo pocieszał, wspierał i wylizywał
Ani razu nie fuknął Bigiel - 2013-09-21, 17:37 Temat postu: Kastracja wnętraRudy był wczoraj umówiony na zabieg. Okazało się, że jest jednostronnym wnętrem, więc zabieg się trochę bardziej skomplikował.
Niestety jajka nie udało się namierzyć Mamy się zgłosić za jakiś czas i zrobić badanie na poziom testosteronu, czy w ogóle jest.
Czy to się często zdarza? Czy może ciężko je znaleźć z racji jego wieku?
Dziś wygląda tak
Meri - 2013-09-21, 20:10 Zdarzają się takie przypadki, jednak nie jestem pewna czy wiek coś zmieni. Może się okazać, że za rok dalej bedzie trudno znaleźć. Ja miałam wnętra i również było sporym wyzwaniem odnalezienie go. Dopiero w 3 roku jego życia jakiś weterynarz zdecydował się "pogrzebać" więcej i odnalazł...Bianka 4 - 2013-09-21, 21:52 A może USG pomogłoby w zlokalizowaniu brakującego jajeczka?Sihaya - 2013-09-22, 13:31 O matko!!! Jaki on cudny Bigiel, czemu się nie chwaliłaś, że masz takiego słodziaka?
W jakim wieku jest kotek? Ma ze 4 m-ce? Czasem jądra wolniej schodzą i jest to uzależnione od hormonów przysadki, podwzgórza i tarczycy lub wady w budowie nasieniowodów. Ja miałam kociaka, u którego zauważyliśmy brak jądra w 6 tyg. życia, w 4 m-cu jąderko było już blisko zejścia do moszny ale zatrzymało się w pachwinie a powodem był zbyt krótki nasieniowód. Zlokalizowaliśmy jądro palpacyjnie. Podczas kastracji oba jądra zostały usunięte bez żadnych komplikacji. Kociak miał niewielką bliznę w dole pachwinowym ok. 1 cm.
Spróbuj mu obmacać dokładnie pachwinki, może tak gdzieś skryło się jajeczko, będzie ono niewiele większe od pestki wiśni, taki lekko galaretowaty twór ale w miarę jędrny.Bianka 4 - 2013-09-22, 13:34 Chwaliła się, chwaliła http://www.barfnyswiat.or...p?p=32611#32611Bigiel - 2013-09-22, 16:17 Przed zabiegiem miał sprawdzane palpacyjnie i wydawało się, że jest, ale było w miarę wysoko (więc pewnie by nie zeszło i tak). Lekarka mówiła, że prawie godziny szukały, bo jak wydawało się że już to okazywało się, że to tłuszczyk.
Więc jedno usunięte a drugie poszukiwane ;) Po zabiegu na razie wszystko fajnie, mały już bryka we wdzianku, jutro kontrola.
Teraz nam lekarka mówiła, że może być niewidoczne na USG więc czekamy, zbadamy ten testosteron, bo nie chcę za szybko go znowu kroić.Sihaya - 2013-09-23, 20:50
Bigiel napisał/a:
Lekarka mówiła, że prawie godziny szukały
Chyba po prostu nie miały tzw. szczęścia. USG może ale wcale nie musi nam pokazać gdzie jest zagubione jajeczko. Omacaj mu dobrze kanał pachwinowy w różnych ułożeniach. Najpewniej natrafisz na jąderko kiedy kot będzie stał zwrócony do Ciebie tyłem na wszystkich czterech łapach. Codzienne masaże mogą dać pozytywny rezultat i jądro samo zejdzie, jest na to szansa w każdym razie. W jakim wieku jest młody?