BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
Hyde Park - Kącik wkurzonego barfera
Snedronningen - 2015-05-09, 15:06 Ines, opowiem Ci dwie historie. Jedna o bezczelności ludzkiej a druga podnosząca na duchu.
Jest przed 7 rano. Pan odprowadza syna do szkoły przy okazji wyprowadzając psa. Stoją na światłach i psi tyłek nagle się wypina i robi to co psi tyłek robi najlepiej. Wyciągnęłam komórkę i walnęłam zdjęcie. Widzę, że chcą już iść. Mówię do faceta, że nie posprzątał po psie. I tu jest bezczelnie: "To? To nie mój pies". Pokazuje gościowi zdjęcie, że jednak jego pies. "Posprzątam za chwilę bo nie mam worka". Ha ha! Ale ja mam! Bo zawsze mam ze sobą worki na psie kupy właśnie na takie sytuację. Wyciągnęłam i podałam. Facet oburzony, ale posprzątał.
Wracając z pracy, innego dnia. Widzą Panią przechadzającą się z przepięknym joreczkiem z kokardką. Pani wystrojona: mini, szpilki, torebka dopasowana do butów, parasolka w ręce. Psi tyłek zrobił to co musiał. A co na to nasza bardzo elegancka Pani? Pani wyciąga z torebki worek, zbiera kupę i wrzuca do śmietnika.
Czyli da się.
Za każdym razem jak zwracam komuś uwagę, że nie posprzątał po psie to słyszę jak bardzo nienawidzę psów.
Mój pies wali kupsko wszędzie tam, gdzie jego tyłek ma na to ochotę. Bo ja po tym tyłku sprzątam (mam takie fajniutkie różowe woreczki w serduszka). I jak ma ochotę nawalić na środku chodnika to może to zrobić, bo posprzątam. Jak ma ochotę nawalić przy płocie sąsiada to może to zrobić, bo ja posprzątam. Jedyny wyjątek, gdzie tyłek nie może nawalić to plac zabaw. Bo to miejsce zabaw i tam, nawet jak się sprząta, takich rzeczy robić nie wolno.
Lena06 napisał/a:
Dlaczego na tablicach jest napisane "Sprzątaj po swoim psie!" Powinien być tez dopisany fragment o kotach!
I dzieciach i sobie.HoWaKo - 2015-05-09, 17:47 Ach, pojawił się temat-rzeka. Jako właścicielka futrzanego tercetu biorę w obronę i koty, i psy. Natomiast suchej nitki nie zostawiam na ludziach
W Zamościu nie ma ani jednego kosza na nieczystości. Ba, zwykłych koszy jak na lekarstwo. Zbieram kupy i taszczę je do domu. A woreczki mam prima sort - ekologiczne, lawendowe. Sprzątam ostentacyjnie, z najprawdziwszą DUMĄ - aby wszyscy, którzy mogą, widzieli. Lubię to, serio. Żadna ujma, a coś naturalnego. Zwracam uwagę tym, co nie sprzątają, a często zdarza się to pod ogrodzeniem mojego domu - to ja muszę to wtedy uprzątnąć. Jak ktoś pyszczy, to i ja pyszczę, trudno. Ale przeważnie ludziom robi się głupio. I przypomina mi się pamiętna scena z "Dnia świra"
Byłam u rodziny, dokładnie centralna Polska. Osiedle z betonowej płyty, wiosenne roztopy. Z każdego spaceru wracałam z brudnymi butami I żeby było ciekawiej - na każdym rogu ulicy piękne "domki na kupy" - tylko zbierać i wyrzucać. Wyjazd był dla mnie traumą, spacery z psami jak przeprawy przez pola minowe. Oczywiście - na placu zabaw gówno na gównie.
A jeszcze druga sprawa to stosy śmieci pod blokowymi balkonami - kromki chleba (że niby ludzie dokarmiają?), warzywa, kości itd. Trauma, trauma, po trzykroć trauma.
Po kocie nie sprzątam - nawet nie bardzo wiem nawet gdzie kocisko robi chyba u sąsiadów Ines - 2015-05-09, 17:52
HoWaKo napisał/a:
A jeszcze druga sprawa to stosy śmieci pod blokowymi balkonami - kromki chleba (że niby ludzie dokarmiają?), warzywa, kości itd.
To jest dopiero temat-rzeka!!! u mnie to nawet pampersy swego czasu ludzie potrafili przez okno wyrzucać. Teraz jest jakby lepiej, na szczęście.Lena06 - 2015-05-09, 18:09
HoWaKo napisał/a:
Jako właścicielka futrzanego tercetu biorę w obronę i koty, i psy. Natomiast suchej nitki nie zostawiam na ludziach
Nikt nie atakuje psów, czy kotów, bo to nie ich wina. Gdzieś w końcu robić to i owo muszą, a że to i owo zostaje to już wina właścicieli. Ludzie to straszne brudasy, ale każdy widzi czubek własnego nosa. Ktoś widzi, że sąsiada pies narobił na trawnik, ale sam 'nie zauważył', że dzień wcześniej wyrzucił górę śmieci po remoncie do lasu itd, itd, itd...
Snedronningen napisał/a:
Lena06 napisał/a:
Dlaczego na tablicach jest napisane "Sprzątaj po swoim psie!" Powinien być tez dopisany fragment o kotach!
I dzieciach i sobie.
Prawda.
HoWaKo napisał/a:
Po kocie nie sprzątam - nawet nie bardzo wiem nawet gdzie kocisko robi chyba u sąsiadów
Trudno sprzątać po kotach wychodzących. Byś musiała za nim krok w krok latać To jest dla mnie usprawiedliwienie. Ale jak kot jest na smyczy to nie ma zmiłuj - traktujemy jak psa
Ines napisał/a:
u mnie to nawet pampersy swego czasu ludzie potrafili przez okno wyrzucać.
Właśnie ja takiego pampersa któryś rok mam na daszku od klatki schodowej. Mieszkam na 4 piętrze, więc patrzę na niego z góry i myślę kiedy on stamtąd zniknie. Nigdy...?HoWaKo - 2015-05-09, 18:19
Lena06 napisał/a:
Nikt nie atakuj psów, czy kotów, bo to nie ich wina.
Jasna sprawa, to było tak z przekąsem
Lena06 napisał/a:
Ale jak kot jest na smyczy to nie ma zmiłuj
Tylko raz (!) widziałam kota na smyczy i to był cudny widok. Pod moim domem przechodziła starsza pani z czarnym kotkiem - oboje szli żwawym, dumnym krokiem Kotek-elegant nie napaskudził ofkors
Lena06 napisał/a:
Właśnie ja takiego pampersa któryś rok mam na daszku od klatki schodowej. Mieszkam na 4 piętrze, więc patrzę na niego z góry i myślę kiedy on stamtąd zniknie. Nigdy...?
Coś koło 400 lat?Fayolka - 2015-05-09, 23:14 Ines- ja dziś i tak miałam wyłączony telefon, a szkoda! Chętnie bym posłuchała
U nas przed blokiem psie kupy pięknie znikają, nie zauważyłam, żeby ktoś nie sprzątał. Za to zabawa w wyrzucanie śmieci przez okna trwa w najlepsze- przed blokiem czysto, przyjemnie, bez psich kup, a za blokiem, pod oknami- torebki po herbacie, obierki po ziemniakach, kromki chleba, resztki rosołu Za każdym razem się zastanawiam jak bardzo można nie mieć co robić, żeby fatygować się z torebką po herbacie do okna. Mi tam bliżej do kosza pod blatem.
Jeszcze w temacie kultury i sprzątania po sobie- przed blokiem nawet petów nie ma, ale to akurat nie zasługa kulturalnych palaczy, a pani, która sprząta. Ja zawsze albo palę przy koszu, albo do niego podchodzę, żeby wyrzucić, ale dla wielu to jest problem. Jestem palaczem i strasznie mnie to wkurza. Ostatnio trochę kropiło, ja w kapturze przy koszu, kończę, gaszę i wyrzucam, a dosłownie metr ode mnie, pod daszkiem klatki jakiś babiszon rzuca kiepa na ziemię. No przecież nie zrobi tego kroku do kosza, bo zmoknie. Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo zniknęła w klatce. Podniosłam i wyrzuciłam za nią, żeby na mnie później nie było Anonymous - 2015-05-09, 23:18
HoWaKo napisał/a:
Coś koło 400 lat?
Pampers może i tyle wytrzyma, gorzej z blokiem
No to i ja się wyżalę... Moja okolica to typowa wieś na obrzeżach metropolii w trakcie kolonizowania przez "miastowe hordy". Po prostu szlag mnie trafia... Niby ludziska wyprowadzają się na wieś żeby być bliżej natury, ale mentalność pozostaje z M2. Czyli ogarniam swój ogródek, swój balkonik, a na całą resztę mam wywalone. To jest naprawdę absolutna norma, że w trakcie budowy domu i jego wykończenia wywalają, płytki, gruz, farby, popsute szalunki i jeden Bóg raczy wiedzieć co jeszcze tuż za płot na łąkę, do starego sadu, do rowu melioracyjnego ( a niech zaleje durnia to może się nauczy) etc. Na pierwszej łące urosła już hałda budowlanych śmieci, że niejedna kopalnia się taką pochwalić nie może ( no dobra, trochę przesadzam, ale niewiele). Ja tego nie ogarniam, no po prostu tego kukuryku nie ogarniam jaki sens jest przeprowadzać się na wieś żeby potem patrzeć przez okno na własny syf wywalony za płotem??? Pomijając już to, że wygląda to okropnie i część z tych wywalanych rzeczy zatruwa środowisko to jest jeszcze całkiem prozaiczna sprawa. Większość tych pokemonów ma dzieci, ale nie dociera do nich, że jak dzieciaki będą się tam bawić albo grać w piłkę to prędzej czy później któryś dzieciak się pokaleczy. Oczywiście przemawia przeze mnie czysty egoizm, bo tak naprawdę boję się o swojego psa , ale obawiam się że ten argument akurat ich niewiele obchodzi. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że wystarczy jeden taki syfiarz, który zacznie, a reszta czuje się usprawiedliwiona... No bo przecież ja pierwszy nie wyrzuciłem... i tak już była spora kupa to co za różnica czy ja tam dorzucę parę gratów... Jak stado baranów Wrrr scarletmara - 2015-05-10, 06:04 U mnie to jeszcze dodatkowo wielką fantazję ludzie mają bo nie dość że wyrzucają wszystko co się da -telewizory, radia, śmieci, butelki, puszki, stare meble, stare ubrania (chociaż pojemnik PCK jest bliżej ale co tam) no wszystko na tych moich łąkach zielonych można znaleźć bo to "tereny niczyje" i oczywiście tak jak Verano napisała oni musza potem na ten syf patrzeć z okien i chyba dlatego właśnie w niektórych odezwała się fantazja i zaczęli butelkami i puszkami po piwie ozdabiać krzaczki. Mam na myśli dosłownie ozdabiać - pod koniec zimy puszki i butelki były pozatykane na gałązkach krzaków otworkami do dołu tak że wyglądało to jak jakaś żałosna parodia bożonarodzeniowych choinek :( Z tego by wynikało, że to nie lenistwo pcha ludzi do takich czynów, tylko jak nie lenistwo to co do jasnej anielki ??? Może im się to zwyczajnie podoba? Może zwykła naturalna zieleń jest już niemodna i się opatrzyła a te góry śmieci niektórzy traktują jak sztukę nowoczesną ?Snedronningen - 2015-05-10, 08:56 U mnie geniusze wywalają na łąki powycinane gałęzie, skoszoną trawę, zgrabione liście, etc. W lecie smród nie do wytrzymania. Gnijące mięso tak nie śmierdzi jak gnijące rośliny. Ale nie przetłumaczy się nikomu, żeby tego nie robił.
Ja mam kompostownik, sąsiedzi ze mną graniczący mają kompostowniki, ale część kretynów będzie wywalać na łąki.
Verano napisał/a:
boję się o swojego psa , ale obawiam się że ten argument akurat ich niewiele obchodzi
Ja zapowiedziałam wszystkim dookoła, że jak mój pies się o coś pokaleczy to im zrobię taki armagedon, że do końca życia będą się bali wychodzić z domu.
Ja nie mam problemu, aby zarysować bok samochodu osobie, która po osiedlu jeździe z prędkością światła, o czym część ludzi doskonale wie.Anonymous - 2015-05-10, 11:20 Sne... Tja, łatwo Ci mówić bo masz rottkę i szacun na dzielni, a ja czym mam postraszyć? Że ich suka zaliże na śmierć? HoWaKo - 2015-05-10, 11:30 Nieopodal mnie od lat stoi pustostan, gdzie kwiat młodzieży zrobił sobie bazę, którą co jakiś czas próbuje puścić z dymem. Ścisła okolica tego ustrojstwa to wysokie chaszcze, butelki, kiepy, słowem - śmietnisko. Najgorsze, że psice ciągnie tam jak przysłowiowego wilka do lasu
Ale to jeden taki przypadek, zadziczały, zaniedbany, właściciel w ogóle się nie interesuje. Taki wrzód na d... przyjemnej w sumie okolicy.Snedronningen - 2015-05-10, 11:59 Verano, ja jestem zdecydowanie straszniejsza od tego przygłupa. Kiedyś prawie sąsiada pobiłam jak się mój kot w jego "pułapkę na kunę" złapał. A kretyn zamiast zobaczyć co wrzeszczy w owej pułapce poszedł myć samochód.
A jak pokażesz Petrę z kawałkiem sarny w pysku, to też inaczej będą na nią patrzeć. ciocia_mlotek - 2015-05-11, 11:32 smieci rodzaju wszelkiego to i tu zmora. jeszcze we wsi jest luz bo sa smietniki i pan, ktory sprzata. ale dramat jest poza wsia. Przy drogach. Ludzie wywalaja tony smieci ot, przez okna samochodu. Park narodowy psia mac a syf taki, ze az smutno
Kupska z kolei we wsi. Pal szesc na poboczu, w trawie. Tu na mine mozna wejsc na srodku chodnika. Kilkukrotnie znalazlam sztuke w bramie szkoly. Kiedys objechalam koniarza. Bo lezie chodnikiem ze swoim kucem (prowadzil, nie siedzial na grzbiecie), kuc radosnie wali kupsko w locie a wlascicel idzie. Oczywiscie oburzenie, bo przeciez kon musi, nie zatrzyma sie zeby zrobic, nie zrobi na boczku bla bla bla. Litosci. Jasne, ze kon musi. Ale to nie musi lezec na srodku chodnika. Oczywiscie wlascicel nieprzygotowany, ale chyba pozniej wrocil bo jak szlam ta droga tego samego dnia to juz kupska nie bylo
Inna zmora sa wbrew pozorom z kolei ci, co teoretycznie sprzataja po psach. Kupy pieknie sprzatniete w woreczki..... ozdabiaja okoliczne ploty. Bo poczatek spaceru, po drodze akurat nie ma kosza, wezmie jak bedzie wracal. A potem albo wraca inna droga, albo zwyczajnie zapomina. Serio, prawie codziennie natykam sie na kilka takich watpliwych ozdob na lub pod plotami. Juz chyba lepeij, zeby w ogole nie sprzatal. Kupa sie predzej czy pozniej rozlozy, foliowy woreczek bedzie wisial bardzo dlugo
O kocie kupy w ogole nie troszczy sie nikt. Ani o same koty niemal stadami lazace po okolicy. Mnie trafia juz na samo okreslenie "kot wychodzacy". Dla mnie to okreslenie nie jest zadnym usprawiedliwieniem na walajace sie kocie kupska w moim ogrodzie. Czy na smrod kocich sikow w mojej szopie na drewno. Koty moich sasiadow to nie wiejskie koty, ktore maja swoje zadanie czyli pozbywanie sie szkodnikow. Koty moich sasiadow to domowe pupilki obsrywajace i obszczywajace m in moj teren, siejace spustoszenie wrod ptakow i np wiewiorek (walajace sie trupki bo kot zapoluje, pobawi sie a potem wroci do domu na miche). Swoja droga sasiadka ma myszy w domu a jej wychodzacy kotek (znow w ciazy swoja droga) morduje piskleta a karmi sie whiskasem. Ja nigdy nie zrozumiem tego uprzywilejowania jendego gatunku i zdjecia odpowiedzialnosci za swojego domowego pupilka. Jak ktos sie czuje tym obrazony to trudno, ale takie jest moje zdanie i jestem strasznie na opcje cieta. I nie, nie nienawidze kotow. Ja je lubie. Choc czasem wiazanka soczysta rzuce, kiedy wyskoczy mi pod kola lub bezczelnie podjudza (z bezpiecznej odleglosci oczywiscie) moje kundlaki w moim ogrodzie Tufitka - 2015-05-11, 11:34
Snedronningen napisał/a:
Ha ha! Ale ja mam! Bo zawsze mam ze sobą worki na psie kupy właśnie na takie sytuację. Wyciągnęłam i podałam. Facet oburzony, ale posprzątał.
Dobre, kupię (choć sama zbieram w ręczniki papierowe i zawiniątko wyrzucam do najbliższego kosza) najtańsze worki na psie k... i też tak będę robić. Sprzątanie kup (z moich obserwacji wynika) w mojej okolicy idzie najgorzej starszym osobom. Trzeba je przeszkolić.HoWaKo - 2015-05-11, 12:19
ciocia_mlotek napisał/a:
Ja nigdy nie zrozumiem tego uprzywilejowania jendego gatunku i zdjecia odpowiedzialnosci za swojego domowego pupilka.
No to poczułam się wywołana do odpowiedzi - mój kot chodzi do sąsiadki i wydaje mi się prawdopodobne, że może tam robić kupę. Ale sąsiadka nigdy żadnej nie znalazła - pytałam. Na mojej posesji kociej kupy też nigdy nie namierzyłam. Kot zakopuje i tyle. Jest wychodzący w pełnym tego słowa znaczeniu Co do obsikiwania, to mój jest kastratem i od czasu do czasu oznaczy krzaczek przed domem i koła samochodu. Ale to nie jest ten smród, którym jurne kocury znaczą moje drzwi.
Żyłam w przeświadczeniu, że kot - w przeciwieństwie do psa - zawsze instynktownie zakopuje urobek i to dość obsesyjnie. Co zatem sprawia, że tak nie jest?