To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

Hyde Park - Kącik wkurzonego barfera

ciocia_mlotek - 2015-05-11, 14:32

Nie wiem. Nie wiem bardzo wiele o kotach. Ale kupy widuje u siebie.(nie jakos duzo) Ale tak szczerze - nawet niech to bedzie, ze moj pies zweszyl i wykopal - jaka to roznica? Kupa nadal jest. A jakby zakopywal w piaskownicy dzieci? Dlaczego to ja musze myslec o zabezpieczaniu piaskownicy przed kotem a nie jego opiekun przed tym, zeby kot nie walil u mnie?
Co do sikow, u mnie sika na pewno niecieta kotka. Czy jeszcze jakies nie wiem, widuje glownie ja. Moze nie jest to smrod znaczacych samcow, ale znow dla mnie wszystko jedno bo cuchnie i tak. Mam byc wdzieczna, ze moglo byc gorzej? Ona sika na drewno, ktorym ja potem pale w domu
Ja sasiadce nie wpuszczam swoich zwierzat do ogrodu, zeby tam zalatwialy swoje potrzeby. Niech wiec oni trzymaja swoje tez u siebie. Celowo uzylam slowa zwierzat. Bo tak, jak w przypadku psow, moge zwrocic komus uwage, poprosic, zeby pilnowal (co swoja droga tez robie bo psy tej sasiadki tez wizytowaly w moim ogrodzie w celach konsumpcyjnych przy dostawie miesa) - tak w przypadku kotow niestety slychac argumenty " a bo kota nie utrzymasz a wyjsc musi" i oburzenie. Naprawde, ja u siebie nie musze musiec znosic tego, ze ktos chce miec zwierzaka

Jest jeszcze inna strona "wychodzacych kotow". Jesli dobrze pamietam w UK ok 25%= z nich jest niekastrowana. One sie mnoza. A koty mnoza sie jak przyslowiowe kroliki. Nadpopulacja kotow w uk jest potworna. I jest to wina czlowieka. Zal teraz i kotow bo sa traktowane jak szkodniki i mozna bez pytania strzelac. A pancia z domu obok tak sie cieszy, ze jej wychodzaca kotka w ciazy. Bo kociaczki sa takie slodkie

Fayolka - 2015-05-11, 16:00

W temacie mnożenia. Kolega pochwalił się na fejsie, że jego kotka urodziła. Uznałam, że to dobra chwila, żeby trochę go "przeszkolić". Po delikatnych sugestiach na temat sterylizacji mój rozmówca odpisał mi, że sterylizacja kotek jest "nieetyczna". Coś tam o tym, że to tak, jakby sterylizować wszystkie kobiety. Poprawiłam go, że kotka, w przeciwieństwie do kobiety, nie odczuwa pragnienia posiadania potomstwa, a "przetrzymywanie" kotki w rui skutkuje wymęczeniem organizmu, w najgorszym wypadku ropomaciczem. Poruszył jeszcze wątek "nieprzykładania ręki do wyniszczenia populacji dachowców"- napisałam o schroniskach i kotach wolnożyjących. Rozmowa zakończyła się tak:


Post usunięty. Temat zakończony. Ludzie są głupi :roll: Jeden z pięciu kotków już nie żyje (nie wiem czemu), a pewnie za jakiś czas wstawi kolejną informację o kolejnym miocie :-x

ciocia_mlotek - 2015-05-11, 16:18

a jak. nie przyczyniajmy sie do wyniszczania naturalnej populacji dachowcow (sic!) a suczka powinna choc raz miec szczenieta dla wlasnego zdrowia.
Lena06 - 2015-05-11, 16:33

Ja już kiedyś pisałam o prawie 10 letniej suce, którą pani (moja ciotka) zaprowadziła specjalnie do psa sąsiadów, bo ładny, a lepiej żeby w końcu miała szczeniaki z jakimś "reprezentacyjnym' psem niż z jakimś burkiem z pola :evil: Co tam, że suka już swoje lata ma, co tam, że i tak nie ma znaczenia z kim te szczeniaki, bo zostaną zakopane zaraz po urodzeniu (jak będzie więcej niż 1-2)... Ale generalnie to i tak ich 'najukochańsza sunia', a przy budzie stoi jeszcze jedna, którą regularnie nocą odwiedzają psy ze wsi i znowu nowy nabytek będzie...
scarletmara - 2015-05-12, 13:50

Fayolka napisał/a:
Po delikatnych sugestiach na temat sterylizacji mój rozmówca odpisał mi, że sterylizacja kotek jest "nieetyczna". Coś tam o tym, że to tak, jakby sterylizować wszystkie kobiety. Poprawiłam go, że kotka, w przeciwieństwie do kobiety, nie odczuwa pragnienia posiadania potomstwa
Hmm... trochę dla mnie niezrozumiałe i przewrotne to twoje stwierdzenie, że można mieć różne opinie o aborcji czy eutanazji a o kastracji już nie... A to niby czemu ? Ludź to jak dla mnie takie samo żywe stworzenie jak kot czy pies. Jeśli można, wiec mieć różne zdanie na temat aborcji ludzkiej to na temat zwierzęcej też można. A co do pragnienia posiadania potomstwa to skąd wiesz, że kotki takowego nie posiadają ? Bo to tylko instynkt, który niby zanika po sterylce ? A pewna tego jesteś ? To, że zwierzęta nie myślą tak jak ludzie o niczym nie świadczy. Dla mnie dużo bardziej prawdopodobne jest, że to my ludzie nie rozumiemy zwierząt nawet w połowie tak dobrze jak nam się wydaje niż to, że najbardziej podstawowy instynkt jakim jest przetrwanie i przedłużenie gatunku zamiera ot tak po wycięciu tego i owego. Kastrowane koty przecież czasem mają nadal odruch "gwałcenia" poduszek i innych takich - wiec ? skąd im się to bierze ? A kotka? Co niby miała by zrobić kotka żeby udowodnić człowiekowi, że ona chce mieć potomstwo ? Wykradać cudze kociaki i ściągać je do domu żeby pokazać, że ona też chce takie ? Zresztą kotka nie musi wcale czuć czego jej brakuje do szczęścia. Moje koty jak nie były wychodzące też nie wiedziały, że im tego brakuje. A jednak teraz są szczęśliwsze. Kto powiedział, że mogąc mieć młode nie byłyby jeszcze szczęśliwsze bo wypełniłyby swoją życiową misję ?

Ja nie mam ugruntowanego na 100% zdania na temat sterylizacj/kastracji ani na tak ani na nie. Nadal uważam to za zło konieczne w wielu przypadkach ale to nadal jest wg. mnie ZŁO i nic w tym dobrego nie widzę poza ludzką wygodą. Bo robimy to dla własnej wygody i dobrego samopoczucia. Żeby nie mieć kłopotu, żeby się nie mnożyły jak króliki, żeby nie patrzeć jak cierpią (cierpienie jest nieodzowną częścią życia a sterylka to nie jest żadne antidotum - równie dobrze możnaby wybić wszystkie żywe stworzenia do nogi wtedy już na pewno nikt by więcej nie cierpiał).

wiem, że moje zdanie na ten temat jest bardzo niepopularne ale uważam, że sterylizując/kastrując zwierzęta każdy człowiek powinien mieć jakieś wyrzuty sumienia, że tak ten świat ludzie urządzili, że ten zabieg jest "konieczny" a nie cieszyć się z tego jakby jakiś dobry uczynek właśnie zrobił.

Snedronningen - 2015-05-12, 14:44

scarletmara, zachowania gwałcenia po kastracji mogą mieć podłoże nie tyle seksualne co rozładowania napięcia lub z drugiej strony mogą to być odruchy/zachowania wyuczone.
Co do kobiet to mnie zawsze zastanawia dlaczego zakładamy, że u ludzi nie jest to kwestia instynktu czy hormonów? A może jednak jest, tylko my lubimy czuć się lepsi niż reszta zwierząt i dopisujemy sobie do tego ideologie?
Moje zdanie nt kastracji jest "niestety" takie jak Twoje. Cholernie nie popularne, głównie w środowiskach "ratujących" zwierzęta. Kotki były kastrowane i nie było dyskusji, bo one są wychodzące i ich nie upilnuje. Suki natomiast, to inna bajka. One były zawsze pod moją stałą opieką (no raz się zdarzyło, że mi obecna na 3 minuty zniknęła i była potem ciągana na usg, czy nie trzeba sterylki aborcyjnej ale się udało i nie trzeba) i te jest łatwiej upilnować.
Kastracja to nie ot taki sobie zabieg jak obcięcie pazurów. Tyle trąbimy o tym jak okrutne jest obcinanie uszu i ogonów a zupełnie bezrefleksyjnie podchodzimy do kastracji zwierząt.
Jak kastrujemy to musimy się zastanowić porządnie zarówno nad konsekwencjami zabiegu na zdrowie fizyczne jak i zachowanie zwierzęcia. Kastracja nie jest zabiegiem, który nie ma wpływu na zachowanie, a kastracja niektórych osobników może mieć opłakane skutki.

Fayolka - 2015-05-12, 15:52

scarletmara, napisałam tak dlatego, że mój rozmówca upierał się, że urodzenie kociąt było dla jego kotki bardzo dobre, a jednocześnie nie robi i nie zrobi niczego, żeby zapewnić młodej mamie i kociątkom lepszy standard życia. W prywatnej wiadomości napisał mi, że jego rodziny nie stać na takie rzeczy i mama rezygnuje z wydawania pieniędzy na cokolwiek, co jest zbędne. W tym wypadku np. na zaszczepienie kociąt, opiekę weterynaryjną matki, czy lepszą karmę dla karmiącej. Po prostu urodziła SOBIE i ma SOBIE odchować. Tak, jakby była bezdomna. Stąd porównanie do człowieka- myślę, że kobieta, która chce mieć dziecko, będzie robiła wszystko, żeby zapewnić temu dziecku jak najlepszy byt. Może u nas też jest to podyktowane tylko hormonami, mi "chęć na dziecko" pojawia się przy okazji okresu, więc to bardzo możliwe. Ale ja mogę sobie wybrać, czy poddam się temu pragnieniu, czy zaczekam na lepszy dla mnie czas. Koty raczej nie wybierają i nie rozważają, czy to dobry czas na dzieci. Poza tym koty są zdane na naszą łaskę i niełaskę. Wiadomo, że większość sobie radzi bez pomocy człowieka, ale tu była wyraźna informacja- nawet, gdyby coś się działo, to kot do lekarza nie trafi, bo szkoda na to pieniędzy. Jedno kociątko już umarło. Myślę, że kotu różnicy wielkiej nie robi, czy będzie rodzicem, czy nie- za to robi mu różnicę, czy w wyniku zaniedbania człowieka będzie umierał w męczarniach, czy jednak dane mu będzie długie i szczęśliwe życie. Oczywiście mogę się mylić, bo tak jak napisałaś, nie znam kociej psychiki tak dobrze, być może nie znam jej wcale. Jednak uważam, że jeśli ktoś ma takie poglądy, że kotka chce i musi mieć młode, to powinien wziąć odpowiedzialność za tę kotkę i nowe kocięta. No i jest to kolejna osoba, która najpierw cieszy się, bo są puchate kuleczki, a potem będzie "straszyć" postami, że albo ktoś kotki weźmie, albo pójdą "pływać" :roll:
Napisałam, że na temat aborcji, czy eutanazji można mieć różne zdania. Zaś na temat kastracji NIE POWINNO się mieć. Co nie znaczy, że nie można, bo przecież nie zabronię :mrgreen:
Rozmowa dotyczyła tego jednego, konkretnego przypadku i ja tu akurat nie mam wątpliwości, że kotka powinna być wysterylizowana (kolejna ciąża może być trudna, wymagająca interwencji, a przy takim podejściu kotkę i tak się zostawi samą sobie), a "właściciel" (w cudzysłowie, bo w prywatniej rozmowie napisał, że kot właściwie jest jego matki, on się niedługo wyprowadza i w sumie nie jego sprawa) powinien się trochę zastanowić.

Snedronningen - 2015-05-12, 16:11

Fayolka napisał/a:
Koty raczej nie wybierają i nie rozważają, czy to dobry czas na dzieci.
Ale dla kotów czy psów (właściwie to tylko człowiek ma z tym problem) nie ma lepszego i gorszego czasu. Kot nie chodzi do pracy i nie musi stabilizować swojego zycia zawodowego aby pozwolić sobie na potomstwo.
scarletmara - 2015-05-12, 17:00

Fayolka napisał/a:
Jedno kociątko już umarło. Myślę, że kotu różnicy wielkiej nie robi, czy będzie rodzicem, czy nie- za to robi mu różnicę, czy w wyniku zaniedbania człowieka będzie umierał w męczarniach, czy jednak dane mu będzie długie i szczęśliwe życie.
mimo wszystko niezupełnie chyba z winy człowieka te męczarnie czy śmierć skoro człowiek nie ingeruje ? Ja nie oceniam czy to dobrze czy źle, że nie ingeruje - za mało danych mam żeby to ocenić nawet w tej konkretnej sytuacji. Ale kocięta umierają w naturze. Dlatego kotki mają zwykle ciąże mnogie i rodzą tak często jak to tylko możliwe bo nie wszystkie młode przeżywają i chodzi o to żeby przeżyło choć jedno czy dwa. Tak jak pisałam cierpienie, śmierć - tego się nie da powstrzymać a człowiek uparcie próbuje bawić się w Boga i decydować czy nie lepiej uśmiercić żywą istotę "na zapas" jeszcze zanim się urodzi bo może przypadkiem będzie cierpiała albo umrze. Każda żywa istota o ile damy jej żyć na pewno będzie cierpiała i na pewno kiedyś umrze. Jak dla mnie to ani argument ani żaden wniosek, ot życie, natura...

Ja stałam się własnie kilka dni temu szczęśliwą posiadaczką mamusi z 4 kociątkami. W tej sytuacji jaką mam akurat z tą kotką i jej młodymi czuję, że muszę się nią zająć bo ona z tych niestety co sobie same rady nie dadzą. dlatego też jak odchowa młode będę zmuszona ją wysterylizować mimo, że nie chciałam tego robić i stad moja zwłoka i te kocięta. Cieszę się, że akurat tylko 4 bo miałabym problem jakby było więcej. ale też bym nie ingerowała w jej ciążę i potomstwo gdyby kocica była bardziej zaradna i potrafiła sama się o siebie i młode zatroszczyć. To nie jest tak do końca mój kot przygarnięty do domu z mojego wyboru czy widzimisię. Ot tak jakoś się złożyło, że przyszła sobie i zamieszkała u mnie i nie chciała odejść, jej wybór właściwie nie mój a ja nie miałam serca jej przepędzić wręcz przeciwnie ale to samo w sobie nie sprawia, że czuję się odpowiedzialna za jej kocięta bo ona ma wszelkie możliwości tutaj żeby je samemu odchować bez mojej pomocy, wiec teoretycznie ani nie muszę ani nie powinnam może ingerować ale nie potrafię wiedząc że ona sobie sama rady nie da mimo wszystko.

Fayolka - 2015-05-12, 17:01

Wiem o tym doskonale :mrgreen: Jednakże chyba lepszym czasem (z perspektywy kotki) byłoby urodzić w miejscu, gdzie kotka i kociątka będą miały zapewnioną odpowiednią opiekę, nie tylko weterynaryjną, niż urodzić i zostać pozostawioną samą sobie, z ewentualnymi problemami i chorobami.
Wychowałam się na wsi i naprawdę wiem, że kotka umie sobie poradzić bez człowieka, bez lekarza, a małe kociaki bez szczepień i odrobaczania. Mój ukochany Remont urodził się w stodole i tam też dorastał, jest cudownym kotem, zdrowym i dużym. Jednak jeśli człowiek ma możliwość zapewnić kotce lepsze warunki, jeśli świadomie dopuszcza do jej rozmnażania, to dla mnie okrutnym jest zostawianie kotki i kociąt samym sobie. Zwłaszcza, że w tym przypadku jeden kociak już umarł. Nie wiadomo dlaczego. Odpowiedzialny człowiek zgłosiłby się do lekarza z kotką i kociętami, żeby wykluczyć jakieś paskudztwo. Tak przynajmniej myślę.
Nie wykluczam też, że jestem po prostu przewrażliwiona. Po pierwsze w swoim życiu widziałam zbyt dużo takich niby-chcianych kociąt upchniętych w pończochę i spuszczonych w kanał, a po drugie miałam okazję obserwować Ines i jej kotkę przy pierwszej ciąży i może naiwnie myślę, że każda kocia ciąża, która rozwija się pod okiem/dachem człowieka powinna tak wyglądać?

Ines - 2015-05-12, 17:53

Scarletmara, ogolnie szanuje Twoje podejscie do tematu, ale wydaje mi sie, ze troche popadasz w druga skrajnosc i zaraz znajdziemy sie w swiecie, w ktorym nikomu nie nalezy pomagac, bo kazdy ma prawo do cierpienia :)
scarletmara - 2015-05-12, 22:44

Nie no to nie tak. Ja tak tylko głośno myślę. Własnie nie chcę popadać w żadną skrajność dlatego cały czas podkreślam,że nie jestem 100% za żadną opcją. ale uwiera mnie fakt, że my ludzie tak poustawialiśmy przez wieki cały świat pod siebie, że teraz w ogóle trzeba rozważać takie dylematy jak sterylizacja czy kastracja zwierząt. Nie potrafimy ich zostawić w spokoju żeby sobie żyły tak jak je natura stworzyła i teraz musimy dokonywać takich moim zdaniem trudnych wyborów :( Przecież ja swoje dwa futerka, które wzięłam pod swoją opiekę z premedytacją bo chciałam tez wysterylizowałam. W "idealnym" (na swój sposób) świecie w ogóle nie powinnam żadnych futerek przygarniać. One powinny móc sobie żyć na wolności w zgodzie z naturą a nie w moim świecie, w którym ja podejmuję takie decyzje, do których chyba jednak wcale prawa nie mam tak naprawdę. Ale te przemyślenia dopiero po przygarnięciu i sterylizacji moich zwierząt mnie zaczęły nachodzić. Bo z jakiegoś powodu zaczęłam traktować te moje futra nie jak mnie w domu nauczona: "to mimo wszystko tylko zwierzęta, kochane itd. ale bez przesady" ale jak takie same istoty żywe jak ja sama. Trochę jak własne dzieci. A własnym dzieciom bym czegoś takiego przecież nie zrobiła. Ale to nadal jest dylemat a nie święte przekonanie, że coś jest 100% słuszne albo słuszniejsze.

Musze gdzieś wkleić zdjęcia moich nowych kociaków. Swoją drogą kocica spisała się doskonale. Żadnych problemów nie miała przy porodzie. Po prostu bach w 5 minut urodziła bez jednego nawet miauknięcia. Zorientowałam się, ze maluchy są już na świecie bo zaczęły cichutko popiskiwać. Maluchy są śliczne i zdrowe. Kocica też. Zazdroszczę jej takiego łatwego porodu. Ja na pewno nie będę miała tyle szczęścia przy swoim.

Anonymous - 2015-05-12, 23:44

Ja właśnie mam taką decyzję przed sobą... Biję się z myślami i już ze 100 razy zmieniałam na ten temat zdanie, Sterylizować czy nie? Jestem na 100% pewna, że nie chcę być hodowcą. To z kolei oznacza, że żadna ciąża nie wchodzi w grę, bo kundli produkować tym bardziej nie będę. Mam jednak świadomość, że rozważam nieodwracalne okaleczenie mojej podopiecznej... i bądź tu człowieku mądry... :evil:
Bardzo dobrze rozumiem Twój punkt widzenia scarletmara.
Ja mam tak z wiekiem, że coraz więcej mam wątpliwości, a coraz mniej takich czarno-białych odpowiedzi... Kurde, a ponoć miało być odwrotnie :lol: i człowiek ponoć z wiekiem i zdobywanym doświadczeniem mądrzeć powinien... jakoś mi się to nijak kurde przełożyć nie może na proste odpowiedzi.

Lena06 - 2015-05-12, 23:57

Verano, jeśli masz dobre oko na sukę, pilnujesz, nie puszczasz samopas i chronisz ją w ten sposób przed adoratorami, to po co sukę ciąć.
shana55 - 2015-05-13, 00:25

Ja już przestałam się bić z myślami w tym temacie ... Lata temu miałam koty wychodzące, nie sterylizowane, przeważnie trzy kocury i dwie kotki. Co roku jakiś kociak mi się "gubił bez śladu" opłakany do następnego miotu. Kotki miały młode 2-3 razy do roku, kocięta rozdawałam znajomym, zostawiając sobie co roku jakieś młode. Pewnego lata starsza kotka okociła się z dwoma małymi i uciekła z domu, 8 godzin trwało zanim ją znaleźliśmy i do weta zawieźli, bo małe w domu płakały a matki nie było :cry: Wet wybadał, że w środku jest jeszcze jedno kocie ale się nie urodzi, bo kotka bardzo słaba.... operacja się udała, kocie było martwe, kocica też nie przeżyła odeszła nad ranem a sieroty mimo prób karmienia, chuchania, głaskania i opieki, odeszły cichutko jeden za drugim. Powiedziałam sobie wtedy... nigdy więcej takiej sytuacji. Koty zamknęłam w domu i po kolei sterylizowałam wszystkie. Okolica w między czasie zmieniła się bardzo z cichej w bardzo ruchliwą :evil: i coraz mniej kotów było w okolicy.... Uważam, że świadoma opieka nad zwierzętami polega właśnie na podejmowaniu takich decyzji dla dobra człowieka i zwierza.
Zabraliśmy im ich miejsce do życia, dajmy za to bezpieczny dom, pełną miseczkę i miłość..
A tak na marginesie sukę sterylizowałam w wieku 6-ciu lat z powodu ropomacicza ....
Nie wierzyłam wetowi jak mówił, nie czekać ze sterylką, bo potem może być za późno i zdążyliśmy w ostatniej chwili... To piszę tak ku przestrodze...



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group