To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

Hyde Park - Klub połamańców i kontuzjowanych

Tilia - 2013-03-07, 14:27

Tak... przyznaję ze wstydem, że też się z niego śmialiśmy (do dzisiaj nam się to zdarza, a zdarzyło się to kilka lat temu) :oops: Ale twardy był, dopiero po kilku dniach żebro go pokonało i poszedł do lekarza ;)
isabelle30 - 2013-03-07, 16:46

Jak chadzałam do szpitala to się nasłuchałam od ludzi w jaki totalbie debilny sposób można sobie zrobić kuku...na rehabilitacji nawet próbowaliśmy ustalić mistrza pierdołowatości :mrgreen:
Tilia - 2013-03-07, 17:01

Inny przykład - kobieta sięgała po coś leżąc na łóżku, straciła równowagę, złamała bark. Następne tygodnie z tego co wiem spędziła z zagipsowanym korpusem i usztywnioną ręką. Współmieszkanka mojej znajomej (obie pracownice opieki medycznej z resztą - o ironio), więc historia jak najbardziej prawdziwa.
Sandra - 2013-03-07, 17:49

Tilia proszę :lol: :mrgreen: :lol: Cię ja mam za dużą wyobraźnię....
Sihaya - 2013-03-07, 20:24

isabelle30 napisał/a:
W sierpniu sama przeładowałam 200kg bo pan przywiózł towar godzinę wcześniej niż było umówione wyrywając mnie z łóżka w piżamce :mrgreen: Czym to się skończyło - wszyscy wiecie :twisted:

Oj! Nie wszyscy wiedzą :faja: . Pochwal się :mrgreen: .

[ Komentarz dodany przez: dagnes: 2013-03-08, 09:21 ]
Posty dotyczące isabelle30 przeniesiono z BARFnego Zaopatrzenia

isabelle30 - 2013-03-07, 20:35

No jak to???
Rano 4 sierpnia przewaliłam to mięcho, wszyscy przyjechali na gwizdek i odebrali, a ja zaczęłąm nosić do rodziców - miałam do przeniesienia ponad 60kg. Jak szłam 3 raz to wzięłam psa ze sobą. Miał to być krótki spacerek bo już padałam na twarz, byłąm spocona, brudna, śmierdząca i głodna jak wilk. Miałam w planach kąpiel, obiad - gęsia wątróbka z cebulką, a potem łóżko. Ale zadzwoniła koleżanka i mnie namówiła na spacer w parku po wyjściu od rodziców. No i poszłam - głupia ja. Spotkałyśmy się o godz 17.15 a 20 minut później koleżanka wzywała karetkę - złamany na 3 kawałki piszczel, operacja, 4 śruby i gwóźdź śródszpikowy na całej długości piszczela. Nadal nie jestem sprawna...nadal chodzę bardzo powoli i utykam :mrgreen: Na zwolnieniu byłąm pół roku, ZUS mnie uzdrowił, wróciłam do pracy i po dwóch dniach poszłam na zwolnienie na dziecko. W poniedziałek koniec eldorado i idę do roboty...a jesienią znowu operacja - trzeba wyciągnąć to zelastwo

gizmo - 2013-03-07, 20:41

isabelle30 napisał/a:
Spotkałyśmy się o godz 17.15 a 20 minut później koleżanka wzywała karetkę


Ale to z radosci skakałaś ze spotkałas koleżankę czy że poszliście razem na spacer? :mrgreen:

isabelle30 - 2013-03-07, 20:53

Nie skakałam wcale....byłam zbyt zmęczona i straciłam czujność. Psy się ganiały, zbiegały z górki - Brutus się zatrzymał metr przede mną a suka koleżanki (ponad 30kg) odbiła mu się od grzbietu i trzasnęła mnie grzbietem w nogi. Zrobiłam piruet na skręconych w warkoczyk nogach, trzasnęłam w koleżankę która stała tuż przy mnie i poleciałam na ziemię na tych powykręcanych nogach - tego mój lewy piszczel nie wytrzymał. Tydzień przed wyjazdem na 3 tygodnie nad morze...mieliśmy jechac grupą z dziećmi, psami. Miała jechać z nami Ewa z Dufflem. Pojechała tylko Aneta ...a dwa dni później jej york(jeden z jej 3 psów) pogryzł na plazy westa...sprawa trafiła do ubezpieczyciela. Ubaw po pachy. W domu zostawiłąm istną masakrę - mięso - świeże serca i wątroby wrzucałąm do wanny. Potem w kuchni rzucałyśmy się tymi sercami z dziewczynami bo nas mięsna apopleksja trafiła. Te bryzgi zostały nie sprzątnięte - mama przyszła do mnie zeby mi cośprzynieść do szpitala i wziąć miski dla psa i mało na zawał nie padła. Ubaw po pachy :faja:
isabelle30 - 2013-03-07, 23:01

Sihaya napisał/a:
Isabelle, ja myślałam, że resztę dnia, o którym pisałaś, spędziłaś bardziej romantycznie. A tu taki cyrk :-( . Gdyby panu kierowcy spodobała się ta piżamka, za pewne wszystko potoczyłoby się inaczej 8-) . Masz Ci los...wszystiemu winna piżamka :-> .

Sihaya ależ to był bardzo romantyczny wieczór. Najpierw całe popołudnie na korytarzu na SORze....potem medytowanie bardzo przystojnych panów ortopedów...nawet mnie ze spodni rozebrali :faja: W gips ładnie wsadzili od palców do połowy pośladka :cry: A na koniec odwieźli na oddział i zostawili na korytarzu na którym spędziłąm kolejnych 6 dni czekając na operację. Bez możliwości pójścia nawet do kibelka, o myciu nie wspomnę :twisted: No i tak całe 9 dni w tym szpitalu spędziłam w bardzo seksownej koszulce tuż za tyłek - różowej w białe groszki ale za to z koronką. Z włosami jak strączki...i brudem na szyi

gizmo - 2013-03-07, 23:09

I to sa uroki naszego co miesięcznego owoc twjego życia jeZUS :roll:
isabelle30 - 2013-03-07, 23:20

ZUS to dopiero pokazał na co go stać w lutym gdy złożyłam papiery o zasiłek rehabilitacyjny. Jako, że stan mój mnie nie zadowala - zresztą trudno mówic o zadowoleniu gdy poruszasz się tempem 100 metrów za konduktem pogrzebowym i nie potrafisz schodzić ze schodów. Do tego nie dość ze powolnie to jeszcze mozolnie i utykając - chciałam korzystać nadal z rehabilitacji i wrócić w końcu do pełnej sprawności. No i pani doktor orzecznik kazała mi się rozebrać do bielizny, zważyła, zmierzyła, osłuchała mi ramię, zmierzyła obwód zdrowej nogi i chorej (3.5 cm różnicy było), kazała pochodzić na pietach i na palcach czego oczywiście nie dałam rady wykonać i cudownie mnie ozdrowiła. Jestem zdrowa i sprawna. I koniec pieśni. O rehabilitacji mogę co najwyżej sobie pomarzyć i dowszystkiego musze dojśc sama.
Aniek - 2013-03-08, 08:53

O mamo...to ja się zaczynam bać jutra :shock:

Iza, mój Cezary też po kilkumiesięcznym zwolnieniu zdrowotnym, ze śrubkami (on w kostce) to wymienicie się doświadczeniami, ma bardzo bliskie stosunki ze szpitalem na Lindleya :mrgreen:

Tufitka - 2013-03-08, 09:07

Moja mama ma blaszkę tytanową w nadgarstku w styczniu ( 24.12.2012r. załatwiła sobie nadgarstek jadą do mojej siostry na Wigilię) wstawioną - była "załatwiona" na Banacha. Ortopeda bardzo rzeczowy.
Dostała skierowanie na rehabilitację i jest z niej bardzo zadowolona. Rehabilituje się w Nadarzynie.

Sihaya - 2013-03-09, 10:02

Dziewczyny, a która z Was słyszała o maści żywokostowej przyrządzanej na smalcu lub maśle? Szukam przepisu, daję słowo, że miałam go gdzieś w kompie... przepis na taką maść żywokostową "od baby".
Dobre rezultaty na problemy kostno-stawowe dają okłady ze zmielonych nasion gorczycy czarnej zmieszanej z oliwą. Takie okłady zakłada się na kilka godzin a nawet na całą noc, ale trzeba zachować ostrożność, bo gorczyca może poparzyć skórę.
Polecam też do okładów rozgrzewających i przeciwbólowych woreczki napełnione całymi nasionami gorczycy czarnej, podgrzane w mikrofalówce i fruuu na bolące miejsce - pomaga!

Sojuz - 2013-03-09, 16:50

Tajemny przepis na maść z żywokostu. :-D
Wg oryginalnej receptury z dziada pradziada, wykorzystuje się tylko korzeń.
Trzeba go zetrzeć, co jest dość niełatwe.
Następnie topi się tłuszcz. Dokładnie smalec. Najlepiej z borsuka. Aczkolwiek może być też gęsi (do dostania na Hali Targowej). Nie wiem dlaczego akurat takie... widocznie mają jakieś tam właściwości lub rozpuszcza się w nich to COŚ z żywokostu.
Następnie łączy się tłuszcz i utarty korzeń. (Dla zwiększenia poziomu magiczności maści można mieszać tylko w prawą stronę. ;-) Wszak wszyscy znamy potęgę autosugestii. )
I maść gotowa.

Źródło - forum botaniczne



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group