To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

Medycyna weterynaryjna - Problemy z uszami, świerzb, zapalenia, inne

Nebula - 2013-11-03, 18:06

Straszna sprawa z tym krwiakiem :(

Polecam Q-Vetę we Wro, na Wojszycach, dość daleko ale biorą sobie każdą sprawą do serca, sama jestem stałą klientką u Pani Magdy Czechowskiej z moją problematyczną psicą :) I sprzedają mieszanki barf primexa oraz niektóre suplementy, co za tym idzie popierają barfa. Po wizycie czasami i 10 maili a4 wymieniam, a i jak trzeba przyjadą do domu, lub jeżeli brakuje im sprzętu odeślą do innej kliniki bez zbędnego "zatrzymywania" u siebie, żeby tylko kasy więcej skasować :)

Wadą jest niestety ich brak dyspozycyjności 24, także dzisiaj już raczej nie pomogą, ale jeżeli chodzi o zmianę weterynarza to tam bym się udała.

Kazia - 2013-11-03, 18:09

Ja bym z tym nie czekala do środy ani juz nawet do jutra.
Podejrzewam, że tam jest juz potężny ropień, może pójść zakażenie na caly organizm.

Sihaya - 2013-11-03, 18:21

Dlatego dziwię się, że kot nie dostał żadnych leków, nic a nic, nawet sterydu przeciwobrzękowo, ani antybiotyku nic. Z ew. zakażeniem może nie jest tak strasznie, ale to, że ucho puchnie coraz mocniej, to świadczy, że stan kota się pogarsza. Jemu musi to ucho bardzo przeszkadzać.
Wysłałam Komance kontakt do rozsądnego weta, do którego jeszcze dziś pojechać może z kotem. Ma czas do 20-ej i daleko nie mają, więc oby się udało.

Komanka - 2013-11-03, 20:48

Gdy wróciłam przed godziną do domu, ucho kota było bez zmian. Po waszych postach zadzwoniłam do mojego weta, czy mam jechać na cito gdzieś indziej, ale mnie uspokoił, że do jutra wytrzyma i jutro zabieg. Bo tu nie chodzi o samo ściągnięcie krwiaka, ale o jednoczesne zamknięcie naczynka. Samo ściągnięcie w tym stanie niesie ryzyko zakażenia, bo nadal się będzie sączyć, więc trzeba zrobić większy zabieg znajdując i przyżegając (czy jak to się nazywa) naczynko i zakładając szwy.
Na szczęście kot mało się tym zajmuje, nie grzebie tam łapą, ucho nie jest czerwone ani gorące.
Dziękuję za polecenie innych lecznic, ale skoro mnie uspokojono (na tyle, na ile...), to wolę się już trzymać tego, który niejeden raz wyciągnął nasze zwierzaki z opresji. Nie chcę dokładać do całej sytuacji stresu z nową lecznicą.

Dziękuję Wam, dziewczyny.

Sihaya - 2013-11-03, 21:40

Trzymamy w takim razie kciuki za jutrzejszy dzień i czekamy na wieści.
Komanka - 2013-11-04, 21:20

Już po wszystkiem! :-) Zabieg się udał, kocurek ma paręnaście szwów w uszku, dostał na czas rekonwalescencji leki. Teraz odsypia co chwila, biedaczek. Nie pobrano zawartości do badania, bo wewnątrz była czysta krew, bez niepokojącego koloru, ropy itp. Wet ostrzegł jedynie, że czasem po takim zabiegu ucho się "zawija" zrastając, ale jakby co, nie szkodzi to w niczym.
Na zmianę z mężem pilnujemy go, bo usilnie walczy z kloszem. Na czas odsypiania i pod naszym czujnym okiem ściągamy mu to, żeby dodatkowo mu nie przysparzać stresu po zabiegu, ale jutro w trakcie naszej nieobecności w domu aż się boję, co będzie wyczyniał. Ma to nosić 7-10 dni, a już dziś jest protest. Pamiętam, że z psem i kloszem było łatwiej. Tu się szykuje ostra walka :evil:

Sihaya - 2013-11-04, 21:40

Cieszę się, że już po wszystkim. Rokowania pomyślne :kciuk: . Pozostaje zatem trzymać kciuki dalej aby jutro kocurro dał sobie jakoś radę sam. A może by tak mu nianię wynająć? :mrgreen: A jakaś życzliwa sąsiadka nie może się nim zaopiekować?
Najgorsze zacznie się na trzeci dzień, kiedy zacznie swędzieć :twisted: .
U nas kiedyś jedna z kocic rozerwała pazurkiem ucho kocura, przecięła mu je na pół, równiuteńko jakby skalpelem ktoś chlasnął. Krew się lała strumieniami. Po zatrzymaniu krwawienia skleiliśmy mu to ucho specjalnym klejem do tkanek u chirurga plastycznego (oczywiście ludzkiego), po wygojeniu śladu nie było :-D .

Komanka - 2013-11-05, 12:48

Dziś Tarruś był 1,5 h sam w domu. Zdążył w tym czasie pozbyć się klosza i szelek, na których tenże był zaczepiony :roll: Ale widzę, że chyba mniejszą krzywdę sobie zrobi bez klosza (póki co, próbuje jedynie z siebie zmyć obcy zapach po zabiegu) niż walcząc z nim i przeciągając go przez szyte ucho. Nie umie w nim chodzić, głowa mu leci w dół jak strusiowi do piasku i tak siedzi bez ruchu :-D
Myślicie, że da się tak bez kołnierza upilnować i wygoić kocie ucho?

Sihaya - 2013-11-05, 13:00

Myślę, że będzie to bardzo trudne, a jak nie daj boże rozwali sobie to ucho to będzie dramat. Swędzieć mocno zaczyna tak na trzeci dzień po zabiegu i żaden kot nie wytrzyma, żeby się nie podrapać. Spróbuj może na początek skrócić mu nieco ten kołnierz na obwodzie, tak aby pyszczek mu wystawał, żeby mógł mieć dostęp do michy. A jak podepniesz kołnierz na puszorek to na pewno nie da rady zdjąć go sobie podczas Twojej nieobecności.
Komanka - 2013-11-12, 19:04

Zakończenie historii - minął już tydzień od operacji, ucho ładnie się zagoiło, choć nadal klapnięte, jutro ściągnięcie szwów.
Burasek chodził i chodzi bez klosza, ale przez pierwsze dni obserwowaliśmy ciągle jego zainteresowanie uchem. Nie ruszał, nie drapał środka, jedynie co jakiś czas bardzo delikatnie mył ucho z zewnątrz.
Sihaya mnie postraszyła, że trzeci dzień może być krytyczny, więc wracając tego dnia do domu z pracy biłam rekord Korzeniowskiego w chodzie :mrgreen: I nic. Jakiś odporny na swędzenie kot się trafił, szczęśliwie!

Sihaya - 2013-11-12, 19:24

Sihaya postraszyła, bo pamięta różne sceny z własnego doświadczenia jak np. plamy krwi na suficie z krwawiącego ucha :-) . Cieszę się razem z Tobą, że Ucholowi się udało :hura: . A właśnie...jak on ma na imię?
Komanka - 2013-11-12, 20:07

Sihaya napisał/a:
A właśnie...jak on ma na imię?


Tarro, Taruś. :-)

Dieselka - 2013-12-08, 18:50

Takie bliskie - mój adopcyjny-tymczasowy Gruby (którego Sihaya poznała) ma coś takiego.
Po wyciągnięciu go ze schronu i pierwszej kontrolnej wizycie u weta, widać było tylko, że uszy syfiaste i taki jakiś pypeć jest.
Wyczyścili mu niby wszystko ale w ciągu 2dni gula urosła tak, że blokowała całkowicie kanał słuchowy. Oczywiście zaczęło się bebrać itp. Zaraz leki przeciwbólowe, przeciwzapalne i antybiotyk. No i tak się buja od 3tygodni. Już mają ciąć a tu gula zeszła, kilka dni mija i gul znowu ogromny. Robili punkcje ale tam sama krew (bez ropy).
Ale już za długo to trwa - 3tygodnie bidula na antybiotyku siedzi. Wyrok jest taki, że jeżeli nie zniknie do wtorkowej wizyty, to będą cięli.

Sihaya - 2013-12-08, 19:56

Myślę Dieselko, że nie ma co czekać. Po zabiegu psiak i tak będzie dostawał antybiotyk pewnie z cały tydzień.
Dieselka - 2013-12-08, 20:05

no weci czekali, już nawet z chirurgiem było konsultowane i akurat wtedy zlazło.
W czwartek mieli mu robić ale nie było mojej wetki, więc przełożone na wtorek dopiero. 2dni mnie nie zbawią a już nie chcę ryzykować ze zmianą weta - pierwszy do którego poszła Alicja dał płyn do czyszczenia uszu i zalecił wit. C na to.... Ta wetka wie jak to na leczenie reaguje, co jest w środku (punkcje przecież robiła), niech ona się z tym "bawi".

Zwłaszcza, że takie rzeczy podobnież czasem lubią się babrać - bo tam maaaaaaaasa krwi jest ;/



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group