To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

Kulinaria dwunogów - Co w składzie piszczy - w poszukiwaniu naturalnej żywności

doradora - 2015-01-14, 15:01

jak go pójdziesz zapytać, to oczywiście powie "nieeee, Paaaani, to samo naturalne mięso jest!"
ale to oczywiście bardzo zależy od człowieka

a te wszystkie glutaminiany i zagęszczacze to spokojnie na allegro można kupić, więc moczyć mógł w różnych cudach, które pomagają zwiększyć wagę produktu

scarletmara napisał/a:
wędzonych przemysłowo rzeczy się smażyć ani grillować nie powinno

to naszej "polskiej" kiełbaski z grilla też nie wolno? :cry:

Lena06 - 2015-01-14, 15:04

scarletmara napisał/a:
kupuję tylko surowy i smażę

Wrzucasz do tego jakieś przyprawy? Coś do smaku?

Nina_Brzeg - 2015-01-14, 15:13

Zapytać do sklepu pójdę, bo tam mój chłop kupował ;-)

My zazwyczaj sami przygotowujemy mięso (mój ojciec lata pracował przy wyrobie wędlin - jeszcze zanim się modne zrobiło 'ulepszanie') a sąsiad nam tylko wędzi. Z resztą on jest znany z robienia normalnych wędlin, domowych i czuć to od razu - nie da się porównać do sklepowej sieczki.


Mój chłop do boczku dodaje tylko sól i ostrą paprykę lub pieprz cayenne.

scarletmara - 2015-01-14, 17:43

Lena06 napisał/a:
scarletmara napisał/a:
kupuję tylko surowy i smażę

Wrzucasz do tego jakieś przyprawy? Coś do smaku?


Nie wiem jak Tobie ale mi się na niskowęglowej diecie kubki smakowe przeczyszczają i wyraźniej czuję smaki, więc już tak przypraw nie potrzebuję. Samo mięsko też ma smak, chociaż kupny surowy boczek rzeczywiście sam w sobie taki trochę ni trawa ni ziele, ale jak go usmażę na masełku z odrobiną soli i pieprzu to mi już wystarcza, czasem dodam jeszcze jakiegoś ziela typu majeranek, tymianek, oregano czy co mi tam w ręce wpadnie. Ja mam tyle radochy z tego, że już godzinami stać w kuchni i gotować nie muszę, że nawet jak w smaku jest odrobinę słabsze niż tradycyjne jedzonko to mi i tak smakuje lepiej :-P

Komanka - 2015-01-15, 16:54

doradora napisał/a:
i to "markowy" boczek, bo Morliny

Dobrze, że ten cudzysłów jest ;-) Dla mnie od dawna markowy oznacza, że wyprodukowany przez jakąś firmę :mrgreen: i nie jest synonimem solidności i rzetelności, bo tu znana firma i marka nie ma nic do rzeczy. Im nachalniej się ktoś/coś reklamuje, tym mocniej węszę "ściemę".

scarletmara - 2015-01-15, 18:34

w żywności u mnie też zdecydowanie "znane markowe" produkty nie budzą wcale dobrych skojarzeń. Znane markowe zwykle są jeszcze bardziej nafaszerowane chemia niż wyroby lokalnych niszowych firm.
doradora - 2015-01-15, 19:48

no ale niestety wielu ludzi kupuje, bo markowe, a ja już wielokrotnie znalazłam więcej mięsa w mięsie w produktach marki tesco czy auchan niż w tych z reklamy

ale wracając do boczusia 8-)
dziś po raz pierwszy (świadomie) jadłam boczek surowy, smażony na patelni, na wolnym ogniu, na masełku, bez przypraw
...
lubię boczuś :love:

w ogóle lubię mięcho :love: :love: :love:

scarletmara - 2015-01-15, 20:39

a ja się jeszcze tak zastanawiam na ile tym opisom składu na etykietkach można ufać :-/ bo coś mi się zdaje, że nie zawsze i niekoniecznie całą prawdę tam piszą. Trochę nie mama zaufania do produktów Tesco właśnie bo czasem to aż za pięknie wygląda żeby było możliwe. Ostatnio kupowałam śmietanę Tesco taką z Makłowiczem na kubeczku i chrzan też z Makłowiczem. Oba te produkty w porównaniu z ich odpowiednikami innych marek składowo wyglądały dużo lepiej a mimo to były też od wszystkich innych tańsze. Coś mi się zdaje, że Tesco może oszukiwać w tych opisach :evil: Skoro nie boją się łamać/naginać przepisów w sprzedaży on-line to jakoś nie mam i w tej kwestii do nich zaufania.

Chociaż musze przyznać, ze i smietana i chrzanik bardzo mi posmakowały, więc jakby ten skład to też była cała prawda i tylko prawda to by było super :)

kelpie87 - 2015-01-15, 21:44

Ja własnie przetrzepałam w Tesco cała półkę ze śmietanami w poszukiwaniu 30-tki która składa się tylko ze śmietany. I rzeczywiście jedyna która zawierała tylko śmietanę to była marka własna Tesco z Makłowiczem. Wszystkie inne w najlepszym przypadku zawierały karagen, a w gorszym całą litanię rzeczy których człowiek by się w śmietanie nie spodziewał :evil: Też mam nadzieję że piszą prawdę.
doradora - 2015-01-21, 15:20

vesela krava napisał/a:
Mieso od zwierzat karmionych wg zasad barf jest nie raz drozsze albo trudne do zdobycia. A z warzywami jest chyba jeszcze trudniej, bo liczy sie glownie to, zeby byly ladne...

mnie się wydaje, że odwrotnie jest
"ekologiczne" warzywa da się kupić w "eko-sklepie" albo samemu na działce hodować
ale wołowinę od krowy co widziała trawę i słońce? gdzie taką spotkać?

Lena06 - 2015-01-21, 15:31

doradora napisał/a:
ale wołowinę od krowy co widziała trawę i słońce? gdzie taką spotkać?


Można jedynie liczyć na to, że ten dany zakupiony kawałek wołowiny pochodzi od krowy, która została sprzedana na ubój przez rolnika...

Anonymous - 2015-01-21, 18:57

Lena06, tylko, że ten rolnik też już bardzo rzadko wypasa, a nawet jak wypasa to i tak daje szczepionki, antybiotyki i preparaty witaminowe i dokarmia paszami. Jasne, że to i tak niebo a ziemia w porównaniu do hodowli przemysłowej, ale tu bardziej chodzi o ruch, dostęp do słońca, wolniejsze przyrosty czy późniejsze odstawianie cieląt od siary, a nie stricte baza pokarmowa, bo ta zasadniczo niewiele się różni u "rolnika" czy w hodowli przemysłowej.
Lena06 - 2015-01-21, 19:47

Ja jednak widzę różnicę. Mam rodzinę na podlasiu.Tam krowy wypasane są na łące. Pamiętam, gdy jeździłam tam na wakacje (cały czas się uczę, więc nie było to dawno ;-) ) , krowy spędzały tam również noce, znaczy w zasadzie całodobowo przebywały na łące jeśli pogoda była w porządku. Do szopy, a w zasadzie tylko koło niej, szły tylko na picie. Na łące nawet się je doiło. I zresztą tak jest cały czas.
Zresztą na podlasie nie muszę jechać, wystarczy że oddale się 100 km od Bydgoszczy (tak, gospodarstwo moich dziadków :-) ). Tam krowy również całe dni na powietrzu, na noc wracają. Do żarcia tylko trawa, siano, siekana kukurydza (znaczy część zielona), krojone ziemniaki, buraki, kiszonka z liści buraczanych i świeżych i tak całorocznie. Oczywiście że cielęta odstawia się szybko, ale nie karmi się tak jak to w hodowlach mlekiem zastępczym, a mlekiem krowim, wydojonym (nie zliczę na palcach rąk ile tak cielaków wykarmiliśmy, a wieś zawsze była obecna w moim życiu). Myślę, że nie ma co porównywać hodowli do takie chowu.
Nie powiem jednak tego samego o wieprzkach. Odkąd pamiętam jechały na paszy (i na jednej i na drugiej znanej mi wsi)...
Jeżeli chodzi o szczepionki - są jeśli krowa chora. Każdy ratuje swój dobytek jak może w końcu. Preparatów witaminowych nigdy tam nie widziałam. Ale oczywiście ja mówię tu o małych gospodarstwach, nie o takich, co mają po 20 i więcej krów. Na podlasiu mieli coś koło 12, moi dziadkowie - 6)
Szczerze... chciałabym na mięso z takiego chowu trafić...

doradora - 2015-01-22, 08:46

kurczę, dyskusja nam strasznie odbiegła od sedna, ale naprawdę muszę skomentować, za co z góry przepraszam adminów :kwiatek:

jak czytam wypowiedzi na temat krówek pasących się na łące, śpiących na łące (!) to napawa mnie to optymizmem,
problem w tym, że od lat nie widziałam krowy :shock:
rodzice mieli kiedyś "daczę" na wsi, w momencie sprzedaży (ok 2010 roku) we wsi były dwie krowy, a kur to chyba już nikt nie miał...

szwagier pojechał za żoną na podkarpacką wieś, jego teściowie mają podobno krowę (podobno, bo jej nigdy nie widziałam) mieszka bidulka w szopce jakiejś, mleko produkuje dla caaaałej rodziny, ale ja naprawdę nigdy jej nie widziałam!

dodatkowo ostatnio zgadałam się z bardzo daleką rodziną mieszkającą na wsi, opowiadali o myciu pietruszki w ace, żeby byłą biała, o nabłyszczaniu papryki woskiem samochodowym (bo tańszy)...

strach się bać, co tacy mali rolnicy potrafią naprawdę cuda wymyślać, żeby było tanio i bez wysiłku

gerda - 2015-01-22, 09:36

Trzeba kupować pietruszkę, marchewkę nie mytą - u nas rolnicy taką właśnie sprzedają !


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group