To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

Kulinaria dwunogów - "Zielona krew" czyli zielone soki i nie tylko

dagnes - 2013-10-23, 23:47

ciocia_mlotek napisał/a:
Pokrzywa akurat jest nie dość, że jadalna to i smaczna :)
Jedni jadają ją w sałatkach, inni w postaci soków lub naparów. Ja osobiście za herbatką z pokrzywy przepadam.

A herbatka z pokrzywy to insza inszość :mrgreen: .
Stosowana od tysiącleci albo i dłużej, podobnie jak inne zioła. Sama pijam :-D .

No ale zioła w ten sposób spożywane to jednak co innego niż pokrzywa codziennie w sporych ilościach jako "zielony sok" - to już mi trochę nie pasuje (no bo do tego soku to chyba sporo zielska idzie?).

Choć mi się po oczach rzuciła ta trawa pszeniczna, a nie pokrzywa. To już całkowicie neologiczny wymysł i to o niej pisałam jako o pokarmie przeżuwaczy. Jak również na jej rzekomych właściwościach oparłam to, co pisałam o "sokach z trawy", które mi niepotrzebne.

ciocia_mlotek - 2013-10-24, 00:16

Mi się wydaje, że różnica między herbatką a sokiem z pokrzywy to kwestia gustu. Myślę, że ( o ile pokrzyw awtedy rosła) ludzie paleolitu prędzej jedli ją "ot tak" niż w formie naparu.
A co do trawy przenicznej. Trawa może nie, ale kiełki? Przecież nawet futrom w barfie podaje się odrobinę oleju z kiełków jako źródło wit E?
Szczerze powiem, że uważam, że te "zielone soki" to wcale nie jest głupi pomysł. Wyciąganie pewnych dobroci z roslin i przyjmowanie ich w formie bardziej przystępnej dla nas, bez tego całego balastu

dagnes - 2013-10-24, 10:18

Ja za to uważam, że to nie kwestia gustu lecz ilości. Ludzie paleolitu zapewne spożywali zioła w postaci surowej, ale to nie mogły być ilości rzędu micha liści pokrzyw, do tego micha trawy pszenicznej (tej to jednak raczej nie jedli), a do tego jeszcze jakieś inne ziela. Pewnie żuli jakiś listek czy dwa, tak jak zreszta robią to do dziś przedstawiciele nielicznych niewymarłych jeszcze "prymitywnych" społeczności żyjących w warunkach zbliżonych do naturalnych. Napary z ziół natomiast prawdopodobnie znane były od czasu, gdy człowiek zaczął używać ognia do obróbki żywności.

Tymczasem, jak wywnioskowałam z postu tomtomka, tutaj chodzi o spożywanie naprawdę sporych ilości zielska, co dla człowieka już naturalne nie jest:

tomtomek napisał/a:
A próbowałaś zjeść pokaźny pęczek trawy pszenicznej? A może 150 g pokrzywy? itp.

No więc ten pokaźny pęczek trawy i 150g liści pokrzywy robi nam wielką michę zielska, co już przypomina posiłek przeżuwaczy, a nie leczniczo-prozdrowotny roślinny dodatek do żywności dla człowieka. Jakoś nie widzę tych jaskiniowców pożerających taką górę zielonego.

Cała ta sprawa z sokami z trawy czy liści jest wg. mnie analogiczna do problemu soków owocowych, które są dziś powszechnie zalecane jako "zdrowe" i dlatego wypijane w koszmarnie ogromnych ilościach. Ludzie zamienili już wodę pitną na soki z kartoników i bez zastanowienia wypiają litr lub więcej dziennie. Tymczasem, by zrobić 1 litr np. soku pomarańczowego trzeba wycisnąć jakieś 4-5 kg pomarańczy. Gdyby taką ilość trzeba było zjeść w naturalnej postaci, to nie ma szans, ale litr soku "wchodzi" bez problemu. Do tego można wówczas jeszcze dopchać się jabłkami, bananami, brzoskwiniami czy czymkolwiek. I robi nam się taka dawka cukru, jakiej w żaden sposób człowiek epoki przedneolitycznej nie był w stanie zjeść, nawet gdyby bardzo się starał.
I ja nie przeczę, że człowiek paleolitu jadał owoce, bo to pewne, że jadał. Tylko chodzi mi o różnicę w skali zjawiska. Wszystko, co w nadmiarze staje się trucizną.

Dieselka - 2013-10-24, 17:19

soki owocowe zwykle mają mało z owocami wspólnego :)

Mi chodziło o to, że nie ważne czy kraina jest zielona czy też nie. Nie mieszkasz w tropikalnej dżungli i nie żywisz się złapanymi tam, dzikimi zwierzętami. Środowisko w którym żyjemy jest zmienione czy nam się to podoba czy nie. Zwierzęta które jesz, czy to co one jedzą, to nie jest takie samo jak było w dawnych latach.
Chodzi też o zróżnicowanie. Czy to w mięsie czy roślinach. Teraz mamy dostęp do określonych produktów i tego nie przeskoczysz. Ile różnych gatunków masz na talerzu a do jakiej ilości mieli dojście ludzie "dawni"?

I tu wracamy do meritum mojego postu. Psy sobie nie suszą w naturze drożdży - po kiego grzyba im to dodawać do mięsa? Przecież to nie jest ich naturalny pokarm.
Myślę że człowiek w swojej historii miał większe szanse zjeść nawet tą trawę niż pies drożdża.

Poza tym zwróć uwagę, że czasy się właśnie zmieniły. Kiedyś nie było mowy żeby używać sokowirówki czy innego ustrojstwa. Warunki były cięższe i to zmusiło ludzi do jedzenia mięsa (i to koniecznie obrobionego termicznie). Ale teraz warunki życia się zmieniły, technologia się zmieniła i spokojnie można czerpać ze składników roślinnych. Z jednej strony jest to masa pitolenia się ale wcale nie uważam, żeby taka dieta była mniej wartościowa niż mięsna.

ciocia_mlotek - 2013-10-24, 17:37

Dieselka napisał/a:
Myślę że człowiek w swojej historii miał większe szanse zjeść nawet tą trawę niż pies drożdża.

No niezupełnie. Wystarczy, że sobie zjadł jabłuszko spadnięte z drzewa i już zjadł drożdże. Różnica tu tylko w samym pochodzeniu. Ale rozumiem o czym mówisz. Wiele supli jest bardzo dalekie od naturalnego źródła danej rzeczy. Też nie wyobrażam sobie psa czy kota wyławiające algi. Drożdzę, które podajemy to resztki po robieniu piwa. Wit E - olej z kiełków przenicy - też nie widze kundla tłoczacego ( z kolei ile musiałby zjeść kiełków, aby dostarczyć tyle witaminy ile jest w odrobinie oleju z tych kiełków?)
Tu chodzi o zastępowanie, jesli nie do końca naturalnymi dla danego gatunku źródłami to chociaż ogólnie naturalnymi i w miarę przyswajalnymi



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group