To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

Off Topic nieBARFny - Kochane niewygody, "odzwierzęce" kontuzje

Nina_Brzeg - 2013-11-18, 11:28

Skipper napisał/a:
Sorry dziewczyny, ale dziwię się, że pozwalacie swoim zwierzakom na takie zachowania :roll:

Żaden mój dotychczasowy kot nie był taki jak Mefisto. Wszystkie miał sztywne ramy wychowania i się ich trzymały. Zawsze powtarzałam, że kolejne też będą tak wychowywane. Ale przy nim wymiękłam. I nie przeszkadza mi to ;-)

Psi agresorzy to masakra. Do dzisiaj pamiętam jak na mnie i mojego spaniela szarżował wielki astowaty (nie ogarniam czym które się różnią, tylko bulteriery są dla mnie rozpoznawalne w tej grupie). Nawet nie wiem kiedy schowałam psa za sobą, na krótkiej smyczy, niemal podduszonego w górze i odwracałam się (to były sekundy) od tamtego psa tak, żeby to mnie miał z przodu, nie mojego sierściucha. Dałam tym czas właścicielowi tamtego, żeby w ogóle nas zobaczył. Bo kretyn spuścił psa przed zakrętem i szedł sobie wpatrzony w telefon :-? Pies tak się gościa bał, że zareagował na sam jego krzyk (pt ja ci ku*wa dam. spie*dalaj!) choć właściciel był dobre 20m od nas.
Odstraszanie postawą jest bardzo skuteczne przy większości psów. Praktykuje dosyć często, niestety.
Ale sama nie wiem, czy potrafiłabym złapać obcego psa rękoma w takiej sytuacji. Odkąd zostałam pogryziona przez 30kg psa zdecydowanie wolę się nie zbliżać do dużych, obcych kundli.

Snedronningen - 2013-11-18, 12:04

Nina_Brzeg, dałabyś. Raczej się o tym nie myśli, takie emocje buzują w człowieku, że potrafi zrobić wszsytko aby jego psu się nie oberwało.
Nina_Brzeg - 2013-11-18, 12:19

Snedronningen, szczerze mówiąc wątpię. Mogę używać nóg, ale wątpię żeby ręce poszły w ruch. To moja ręka ucierpiała przy tamtym psie (przytuliskowym, rzucił się na mnie w kojcu i nie wiem co by było, gdyby obok, również w kojcu, nie było mojej mamy a tuż obok kojca koleżanki ze szlauchem).
Bardzo długo się goiłam, koszmarnie się wycierpiałam (nie podejrzewałam, że pogryzienie może aż tak boleć) i bardzo długi czas w ogóle nie zbliżałam się do obcych psów.

koniczynka - 2013-11-18, 21:47

Dzisiaj z przytupem sobie klapłam w krzaki na tyłek jak rodesianka mojej koleżanki kotłując się z terierem mojej drugiej koleżanki wpadła na mnie. Dziewczyny musiały zbierać mnie z ziemi :P Oczywiście jak leżałam na ziemi to Oz pierwszy przybiegł na ratunek i wylizał mi całą twarz :love:
Snedronningen - 2013-11-19, 10:05

Od wczoraj nie lubię mojego psa. Po tym jak walczyłam niczym lwica w niedzielę mam stłuczony łokieć i posiniaczony prawy bok. Tyle razy prosiłam mojego psa aby nie biegał po domu jak opętany z otwartym pyskiem (to tak jakby beigać z nożyczkami skierowanymi ostrzem w samego siebie). Wpadła we mnie z całą siłą waląc kłem prosto w środek łokcia - to miejsce, gdzie jak sie człowiek uderzy to mu prąd leci przez całe ciało.
Nie lubię mojego psa.

isabelle30 - 2013-11-19, 10:07

To też znamy... superaśne uczucie... Tyle, że u nas przytrafia się zawsze podczas miętoszenia łózkowego
ciocia_mlotek - 2013-11-19, 11:02

Tutaj mówią na ten kawałek łokcia "funny bone". Ani to śmieszne ani kość, ale takie już brytyjskie poczucie humoru :mrgreen:
Tazowi kiedyś udało się trafić mnie w "śmieszną kość" z przysłowiowej baśki

Snedronningen - 2013-11-19, 11:19

Jakaś dziwna jestem, ale ta nazwa wydaje mi się być całkiem zabawna. Szkoda tylko, że nie mogę łokcia na biurku położyć i muszę trzymac w powietrzu.
ciocia_mlotek - 2013-11-19, 11:20

No bo ta nazwa jest zabawna. Tylk ow momencie samego uderzenia i zanim "prąd" nie przejdzie - wtedy jakoś mnie nie śmieszy :mrgreen:
Snedronningen - 2013-11-19, 11:23

Ja z siebie nawet krzyku nei potrafiłam wydobyć tylko mi łzy poleciały takie wielkie. A suczydło, jak to suczydło, pocieszac nei potrafi, więc skoczyła mi na plecy.
Ja nie wiem, co za imbecyl jej na to pozwala i tego nie oduczył.

choice - 2013-11-24, 01:49

Tyle razy powtarzałam moim dzieciom "Nie okręcaj smyczy wokół reki" I co ? I nic. Mam złamany palec prawej reki i gustowny gipsik. Pan pies skoczył w bok a okazało się ze smycz miałam okręconą wokół palca. Efekt dwie szczeliny złamania w srodkowym paliczku. :evil: W sumie dobrze się skończyło - mam palec.
isabelle30 - 2013-11-24, 12:15

Rzeczywiście - paluszek wyglądał nieciekawie....
To ile zwolnienia wydębiłąś? Do świąt starczy? :twisted:

A ktoś mądry kiedyś powiedział, że bliskie obcowanie ze zwierzętami sprzyja zdrowiu a właściciele psów i kotów żyją dłuzej i cieszą się dłużej dobrym zdrowiem...

Snedronningen - 2013-11-24, 12:17

Ktoś mądry nie przewidział urazów mechanicznych.

Swoją drogą najlepsza nauka dla dzieci aby nie owijały smyczy w około ręki.

ciocia_mlotek - 2013-11-24, 13:41

To żeś mnie przestraszyła. Ja mam tendencję do owijania smyczy wokół ręki, wokół palców. A mój pies lubi sobie szarpnąć. Niby jest mały ale siłę ma. Te jego szrapnięcia w łokciach już czuję
Sandra - 2013-11-24, 13:52

Mój kot Mania śp. :-( chodził na smyczy.
Córka mej Siostry wówczas 5 letnia, ale nie kruszynka, koniecznie chciała go poprowadzić.
I co...nawet takie parę kilo kota wystrzeliło do przodu za czymś i dziecko (smycz wokół nadgarstka) jak długie padło wyciągnięte na chodniku. :evil:
Ryk, łzy krogulcze...., obtarte kolana i łokcie i ....strach przed kotami, na dobre parę lat.
Dzisiaj już trauma minęła, ale nie widzę aby relacje miedzy dwoma gatunkami przebiegały normalnie, koty jej unikają.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group