To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

Off Topic nieBARFny - Bezdomne zwierzęta

Hebe - 2011-10-26, 14:12

Jak ja bym była na jego miejscu, to sikałabym z nieszczęscie gdzie popadnie :-P To znaczy jakby mnie w taki kubraczek ubrali.
maix - 2011-10-27, 21:43

Nie, nie ubiorę go w kubraczek bo szanuję jego męską dumę :-)
Problem chyba z kotowatością nie ma nic wspólnego, ani z hierarchią w stadzie, bo Misia się podporządkowała.
Filip jest straszliwie zazdrosny :-( bije i gryzie Misię za każdym razem jak widzi mnie przy niej. Siusia mi do garderoby.....to jego ulubione miejsce na znoszenie różnych skarbów i zaszywanie się w trakcie zabaw. Zawsze leżą jakieś moje ciuchy na wierzchu, a teraz na nie nasiusiał. Nie wiem na pewno które to, ale wygląda mi na Filipa, bo reszta się tak nie przejmuje Misią, a sama Misia nie ma odwagi wchodzić do mojej sypialni - to królestwo Nebelungów, nawet Walkirka tam się nie zapuszcza.
Odbieram to siusianie jako akt rozpaczy. Posprzątałam, zdezynfekowałam, wypsikałam wodą z octem i zamykam drzwi od sypialni jak wychodzę do pracy. Zauważyłam, że to niestety ja jestem katalizatorem awantur :-? Jak wchodzę do domu po pracy to wszystkie zgodnie czekają na mnie przy drzwiach. Ale jak pogłaszczę Misię, to napotykam taki wzroczek Filipa, że brak słów. On się najpierw boczy, ale za chwilę atakuje....
Dzisiaj Filip nie odstępuje mnie na krok, cały czas na kolana, na ręce, mizianie i wtedy nie atakuje. Misi nawet nie głasknęłam :-| Ona się też już boi do mnie podchodzić :-(
I co ja mam zrobić z takim zazdrośnikiem? Czy on się kiedyś przyzwyczai do niej? Może jak nie będę na nią zwracać uwagi, to nawiąże z nią kocie relacje. O inne koty NIE jest zazdrosny, zero problemów...

Terhie - 2011-10-28, 06:46

Daj mu czas. I poświęcaj mu maksimum uwagi. Jesteś jego człowiekiem i to czysta zazdrość i zagrożenie. Niech ktoś inny w tym czasie 'oswaja' i dopieszcza Misię, żeby wiedziała, że jest akceptowanym kotem.
_Jadis_ - 2011-10-28, 08:42

Zgadzam sie z Terhie , to zazdrość w czystej postaci....tez to przechodzilam , sikanie , obrazanie sie ..z tym , ze nie o kota a o TŻ -.- na szczescie juz minelo...moze nie zwracaj na mala uwagi kiedy F. jest w pobliżu , pogłaszcz ją jak on śpi , kiedy bedziesz wiedziała , że np drzwi są zamknięte i F. was nie zobaczy. To smiesznie brzmi ale to moze byc dobry sposob, zeby mala pamietala , ze o nia też sie troszczysz , a jak F nie bedzie odstepowal Cie na krok to niech ktos innt sie mala zajmuje a ty dopieszczaj zazdrosnika- tylko uwazaj zeby nie skojarzyltego , ze jak da malej wycisk to wtedy zaczniesz go karmic smakolykami i glaskac.. bo bedzie tragedia.;/ powodzenia


na pocieszenie jak przynioslam mala do domu to moja rozpiwszczona jedynaczka byla tak zazdrosna , ze przez 3 tyg musielismy spac z nia w salonie - mala zajela sypialnie(tylko czasem udalo mi sie na jedna noc wyrwac do malej). Jesli nie to byla obrazona caly dzien. Taksamo w dzien musialam kursowac miedzy pokojami , jak jedna spala szlam do drugiej i wtedy bylo ok (gorzej jak zaczely spac w tym samym czasie;;p)

aneta - 2011-10-28, 12:00

Czyżby Filipek mentalnie kontaktował się z moim Kajtkiem? :-P

U mnie to on zawsze widzi problem w nowym kocie. Jego rekord to 3 tygodnie obrażania się i warczenia na nowego. Ale zawsze mu przechodzi po jakimś czasie. Ja na początku mało zwracam uwagę na nowego kota (żeby nie wyszło, że wcale!), więcej uwagi kieruję właśnie na Kajtka i innych. Wiedzą, że nowy mieszkaniec nic im nie zabiera - ani głaskania po brzuchu (Kajtek), ani noszenia na barana (Pysiu), ani wylizywania nosa (Kulka), ani zabaw ze sznurówką podczas zakładania butów (Dyzio). Po kilku dniach zaczynam nosić na barana Pyśka a nowego na rękach, głaskać jedną ręką Kajtka a drugą nowego, bawię się sznurówką ze wszystkimi chętnymi. I tylko nos swój zostawiam Kulce :-D

O talkowaniu nie słyszałam, ale chętnie skorzystam :mrgreen:

Mari - 2011-10-29, 12:44

Zafunduj feromony, zabawki z kociá miétka i waleriana. Z ym dopieszczaniem, to trzeba ostroznie, bo moze uznac,ze pieszczoty sa w nagrode za jego zachowanie w stosunku do Misi.

A co do FIP to 90"% kotow z duzych skupisk ma koronawirusy i moga zmutowac w fipowirusy, a potem znowu wrocic do normy, wiec wynik o niczym nie swiadczy. Chociaz ostatnio ruszyly solidnie badania i podobno cos skutecznego na Fip wymyslili.


Swoim kotom zafunduj cos poprawiajacego odpornosc, bo w stresie leci na leb na szyje, a wprowadzenie jakiegokolwiek kota do stada z ustalona chierarchia, to zawsze beda problemy.

Terhie - 2011-11-08, 07:33

Jak Filipek? Ogarnął się? :-)
maix - 2011-11-10, 00:00

Nie mam czasu :cry: jestem zarobiona i nie mam kiedy spokojnie coś tu przeczytać czy napisać...
Wszystkie koty się biją. Jest dom wariatów :evil: Filip nienawidzi Misi, reszta ją ignoruje lub się jej boi. Biją się też między sobą rezydenci, ale bez takiej wściekłości, ot tak dla zabicia czasu. A, zapomniałam, Walkiria też żre się z Misią, ale rzadziej.
Nikt nie sika poza kuwetą. Ale drzwi do garderoby zamykam.
Walkirka (moja chorowita MCO) została w między czasie w końcu wysterylizowana, więc dodatkowe zawirowania. Nie mogła być w kaftaniku pooperacyjnym, bo wpadała w depresję i nie chodziła :roll: Za to bez kaftanika jest wesolutka i raźno spuszcza lanie Misi :-?
To tyle u nas na szybko. Znów się biją :evil:

maix - 2012-03-05, 00:12

Po długiej przerwie aktualizuję wątek. Misia jest z nami już ponad 5 miesięcy i mamy poważny problem...
Wygląda na to, że potrzebujemy dla niej nowego domu...Nie została zaakceptowana przez żadnego z 4 rezydentów. Jest regularnie, kilka razy dziennie, atakowana przez Filipa, który drapie, gryzie, bije ją łapami, Misia ma już nawet ślady na ciele po tych napadach, to nie przelewki. Jestem tym bardzo przybita. Wypróbowaliśmy chyba wszystko, od ponad miesiąca Feliwaye w gniazdkach i nic. W dodatku Misia zaczęła posikiwać na sofę w salonie, prawie codziennie. Sofa stara i obecnie zafoliowana, więc nie w meblu problem, ale muszę zamykać drzwi od sypialni, bo wiem, że na pewno nasiusia mi do łóżka. Już to robiła. Ja rozumiem jaki jest powód, bo jest zmaltretowana i nieakceptowana, ale nie wiem jak mam jej pomóc...
Misia jest słodkim, bardzo kochanym i grzecznym kotem. Niestety problemem może być jej zapach, bo ma gruczoły okołoodbytowe (czy jakoś tak) i moim pozostałym kotom ten zapach wybitnie nie odpowiada. Ja go oczywiście nie czuję. Nie wiem co dalej. Ona nawet swobodnie po domu nie może biegać, przemyka się ukradkiem, cały czas w stresie...

hipoteza - 2012-03-05, 02:13

Maix, wygląda na to, że niechcący unieszczęśliwiłaś Misią wszystkie koty, z nią włącznie. Z tego co piszesz wychodziłoby, że przekazanie kotki do nowego domu, to najlepsze rozwiązanie przede wszystkim dla niej. To na pewno jest dla Ciebie przykre, ale wydaje mi się, że znajdując jej nowy dom, najlepiej taki bez innych kotów, możesz jej wyświadczyć dużą przysługę. Nie wiem czy problemem jest zapach Misi, czy chodzi bardziej o to, że jest to o jeden kot za dużo do podziału terytorium, ale sądzę, że jeśli 5 miesięcy nie rozwiązało problemu, to dalsze czekanie nie wpłynie na poprawę sytuacji, a może ją nawet pogorszy.
Myślę, że w nowym domu bez innych kotów uspokoi się i odżyje, ale jeśli trafi gdzieś, gdzie już jest rezydent/rezydencji to może jej to wcale nie pomóc. Twoje pozostałe koty pewnie też poczują się lepiej, gdy Misia zmieni dom.
Musi Ci być ciężko, to nie będzie łatwa decyzja, ale może warto ją podjąć?

_Jadis_ - 2012-03-05, 08:30

Z tym sikaniem to niestety nie ustanie samo z siebie. To wynik stresu i checi oznaczenia choc kawalka terytorium dla siebie. Niestety wiem jakie to uciazliwe ;/ Ja Kisiel do tej pory nie ufam i nie wpuszczam do sypialni choc takich niespodzianek nie zostawia juz od wielu meisiecy.

Podzielam zdanie hipotezy, niestety sytuacja moze sie tylk zaogniać i chyba lepiej , żeby misia znalazla kochajacy dom tylko dla siebie ;)

Trzymam kciuki za sprawę;)

maix - 2012-05-28, 01:22

Misia od ok.2 m-cy ma nowy dom. To cud, że w ciągu kilku dni udało mi się znaleźć nową rodzinę. Zrobiłam jej ogłoszenia i zaraz miałam kilka telefonów, ostatecznie zamieszkała u pana Marcina w Lubinie, dla którego jest ukochaną pieszczochą i jedynaczką :-)
Z tego co wiem nie ma z nią problemów. Ale ja miałam strasznego moralniaka, że ją zawiodłam... Ona mnie wybrała, a ja nie byłam w stanie nic więcej zrobić :-( Przez te tygodnie każde wspomnienie jej spojrzenia, kiedy wychodziłam z jej nowego domu, łamie mi serce. Wiem, że jest ok, mam co jakiś czas zdjęcie, fajny kontakt z nowym panem, ale... nie tak miało być...
Za to ta menda dworska, mój Filip - wcale nie był smutny, że Misia zniknęła, wręcz a propo's :evil: Chodził wesolutko po domu z ogonkiem do góry i mruczał :-?
Najważniejsze, że Misia ma spokój i swojego człowieka.
Ale tu gdzie kończy się historia Misi, zaczyna się historia Leonii - słodkiej i małej kotki, zabranej z bezdomności na sterylkę przez moją córkę, obecnie mieszkankę Świdnicy/Wrocławia. Miała ją odnieść kilka dni po zabiegu tam, skąd ją wzięła. Kicia jest tak mega miziasta, że przyjechała do mnie i liczymy na cud, bo córka jej w tej chwili zatrzymać nie może, Oczywiście Filip - Wujek Samo Zło zachwycony nie był. Właściwie był raczej bardzo niezachwycony. Ale tym razem raczej skapituluje. Jeszcze kilka kotów i bandyta odpuści ;-)

maix - 2012-07-08, 23:39

Mieszkam z pięcioma kotami :-) mała Leonia wygrała bitwę i całą wojnę.
Pokochała Filipa i basta. nie pomagały jego głuche warkoty, groźne miny i machanie łapą. Przybiegała z powrotem jak bumerang, skacząc do jego uszu, gruchając jak gołąbek i zachęcając do zabawy. I dopięła swego :-D Widać, że zdecydowane kobiety dostają to, czego chcą :mrgreen:
Filip ją polubił. nie miał wyjścia. Dogaduje się też z resztą kotów, najmniej z Jagodą. Dziewczyny są podobnej wielkości, ale się nie przyjaźnią.
Leonka zwana w domu Leosiem jest bardzo żywym i wesołym kotkiem. Niesamowicie miziasta i słodka, wylizuje ręce jak szczeniak, nadstawia brzusio do głaskania i się tuli. Jest też bardzo czyściutka i prosta w obsłudze: nigdy, nawet zaraz po narkozie nie zrobiła siku poza kuwetą i pięknie wcina barfa. Zjada całe jedzenie, jakie widzi ;-)
Postaram się niedługo wkleić foty tej burej łobuziary, bo wyrasta nam na prawdziwą gwiazdę :-)

Sandra - 2012-07-25, 12:32
Temat postu: Śmiertele przypadki wśród wolno-żyjących
Niepokoi mnie to, że na przestrzeni około trzech tygodni zdechły 3 kociaki od matki dziczki.
Bardzo szybko je odstawiła wyprowadzając je z gniazda, ale....pomimo wszystko...
Niedługo będzie odłowiona do sterylizacji jak się da złapać, bo na taka jedna ciężarną polujemy już trzeci tydzień :evil:
Tego ostatniego padłego kociaka mogłam wczoraj zobaczyć (sąsiad mnie powiadomił).
Miał około 2 m-ce, skóra i kości, wokół odbytu czerwono, mnóstwo much-plujek.
Zdechł również wczoraj w sąsiedztwie kot na wpół dziczek ok. dwu-letni.
Z relacji sąsiadów wiem, że miał bolesne wymioty 1 dzień (płakał), biegunkę, a po śmierci czerwone (krwawe oczy).
Na co to wszystko wskazuje ? Pestycydy ? Jakaś zaraza ? Panleukopenia?
Wiem, że aby mieć pewną odpowiedź powinnam zrobić sekcję.
Za każdą sugestie będę wdzięczna.
Zobaczę jak się sytuacja rozwinie i podejmę odpowiednie kroki, na razie wzmogłam ostrożność.

Suzui - 2012-07-25, 12:44

Panleukopenia raczej nie. Miałam w domu oci cat"a z tą chorobą. Padł w 3 dni i całą chorobę przespał. Nie jadł, nie pił, sikał pod siebie. Żałosny widok. Przepłakałam 2 dni, widok umierającego na moich rękach kiciusia do dziś potrafi wyciskać mi łzy z oczu.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group