To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

Off Topic nieBARFny - Chipowanie zwierząt, tatuaże...

_Jadis_ - 2013-12-11, 13:03

Freya napisał/a:
Moje koty zostały zaczipowane przez fundację jeszcze przed adopcją, więc nie miałam w tej sprawie nic do powiedzenia. Gdybym miała, pewnie bym ich nie zaczipowała, bo koty same nie wychodzą i raczej się nie zgubią.


A widzisz ja tez takie podejscie mialam dO czasu jak Zima przegryzla siatke na balkonie i wypadla z 2 pietra. Decyzje , ze ja zaczipuje przy najblizszej finansowej okazji podjelam jak ja szukalam przez 48h stawiajac na nogi , schroniska, TOZ, pobliski posterunek, weterynarzy, sklepy, sąsiadów i znajomych na fejsie (swoja drogą miala lepszą akcję poszukiwawcza niz nie jeden polityk kampanie wyborczaxDDD)

BTW ile kosztuje zalozenie czipa? Tak mniej wiecej bo ceny zapewne roznia sie w zaleznosci regionu i wielkosci miasta.

isabelle30 - 2013-12-11, 13:09

Brutusa czipowałam za szczenięcia - koszt 60zł. To było 5 lat temu. Dodatkowo rejestracja w 3 bazach - 20 zł kazda. I nawet gdyby to było 100zł każda to bym to zrobiła. Bo to jest jedyne co mogę zrobić aby go w razie czego móc znaleźć.
Bardzo błędne jest podchodzenie do tematu - mój zwierzak nigdy.... bo nigdy to tylko nie wolno mówić nigdy. Bo nigdy jak nigdy ale wystarczy 1 sekunda i nigdy rozpływa się w nicość.
Brutus ma tatuaż, zawsze adresówkę oraz czip. I nadal uważam, że to nie jest wystarczająco dużo...

_Jadis_ - 2013-12-11, 13:12

DLa mnie to jest teraz podejscie na zasadzie "moje koty nie wychodza ale to jest kolejny sposob na zabezpieczenie ich zebym mogla spac spokojnie... "W takim samym celu zabezpieczalam balkon, wlasnie , zeby zadne nie wypadlo ( a jednak stalo sie! i to tez byla chwila nieuwagi ) wiec chip sie pojawi bo w razie w (odpukac w niemalowane) na pewno bardziej to pomoze niz zaszkodzi....
Freya - 2013-12-11, 13:19

_Jadis_ napisał/a:
A widzisz ja tez takie podejscie mialam dO czasu jak Zima przegryzla siatke na balkonie i wypadla z 2 pietra.


Jadis, miałaś porządną metalową siatkę, czy taką z zoologicznego?

_Jadis_ - 2013-12-11, 13:24

Miałam taką, która wytrzymała 2 lata bez szwanku. To akurat nie o to chodzi. Chodzi o to , ze nie jesteś w stanie w 100% przewidzieć wszystkiego . I nie ważne czy to będzie dziura w siatce, czy to będzie listonosz w drzwiach i kot mu między nogami ucieknie. ZAWSZE jest jakiś % niebezpieczeństwa.

I od razu mówie nie, nikogo nie atakuje. Każdy ma prawo do własnego zdania i decyzji.
Ale nie twierdzcie, że przwidzieliście wszystko na 100 lat do przodu i wszystkiemu zapobiegliście. Bo nie ma takiej możliwości.

Freya - 2013-12-11, 13:28

Z tym przewidywaniem na 100 lat do przodu całkowicie się zgadzam ;-) Ale czipowanie też nie jest w 100% bezpieczne!
Ja też nikogo nie atakuję i nie uważam, żeby czipowanie zwierząt było samym złem. Uważam tylko, że jak większość spraw na tym świecie, czipowanie też ma swoje zalety i wady i trzeba to wziąć pod uwagę przy podejmowaniu decyzji.

Nina_Brzeg - 2013-12-11, 13:31

Nie bardzo wiem jak chip miałby pomóc niewychodzącemu kotu, który się zgubi.
Zdarzało się u nas, że kot np wypadł z okna. Za każdym razem były tuż przy domu, choć szukaliśmy ich wiele godzin bo się zaszywały z przerażenia. Maksymalnie 3 dni nie było Remika, a kot cały ten czas siedział w naszej komórce, wciśnięty w drewno do kominka. Odezwał się dopiero po 3 dobach a byliśmy tam kilka razy dziennie, nawołując go.
Karmel z kolei wypadł późnym wieczorem. O 23 wchodziłam przez maleńkie okno do piwnicy sąsiada (jedyne otwarte okienko więc było niemal pewne, że kot tam będzie).
Żaden nigdy się nie oddalił od budynku, szukały pierwszego miejsca, w którym można się ukryć.

Co innego kot wychodzący, który zna świat zewnętrzny. On się nie boi więc może sobie po prostu 'pójść w świat'.

Żaden z moich zwierzaków nie jest zachipowany. Myślałam o chipie dla Foxa, mojego roztrzepanego kundla. Ale co mi po nim jak u nas nikt nie sprawdza chipów? Czytniki są w 2 lecznicach, przytulisko nie ma czytnika (jeszcze inna sprawa, że mojego psa tam wszyscy znają bo to 'nasi ludzie' ;-) ). Jak trafia jakiś pies rasowy czy rasopodobny to dopiero wtedy pożycza się czytnik i się psa sprawdza. Mój pies nie ma zapędów do szlajania się. Raz 'zwiał' z domu (do dzisiaj nie wiem jak ojciec to zrobił bo Fox nigdy nie próbuje wychodzić bez smyczy), poszedł do ogródka obok budynku. Chodzimy w miejsca, do których potrafi dojść sam = czyli potrafi też wrócić do domu. Nie ma sytuacji, że jadę samochodem w miejsce, którego pies nie zna i nie będzie potrafił wrócić.
Ma adresówkę.
Ale kolejna sprawa - i tak nikt nie sprawdzi ani adresówki ani tym bardziej chipa. Mój pies nie da się dotknąć obcej osobie a co dopiero złapać.

Bigiel - 2013-12-11, 13:32

U nas psy (rodowodowe) mogą być znakowane tatuażem albo chipem.

Natomiast w innych krajach już głownie tylko czipy.

isabelle30 - 2013-12-11, 13:49

Dziewczyny - przeraża mnie Wasze podejście, naprawdę! Freya - każdy kto się rodzi ma zapisany wyrok śmierci.... a najbardziej niebezpiecznym i smiertelnym procesem na świecie jest samo zycie... Czy to oznacza że mam nie "zrobić" sobie dziecka bo ono boleśnie będzie musiało mozolnie iść przez zycie, starzeć się i w końcu umrzeć (jak tu wypada rachunek plusów i minusów?)
Co jak ktoś po prostu znajdzie takiego kota przed Wami? złapie narażając się na podrapanie... odniesie do schroniska i pozamiatane.
To samo z psem... to że nigdy nie polazł dalej nie oznacza, że w końcu nie pójdzie 1 km za granice rewiru... a tam hycel go drapnie, odwiezie do innego schronu i tez pozamiatane. Nina - tam się nikt z psem certolił nie będzie. Rzucą o glebę i być może sprawdzą czip - być może uratuje mu to zycie. Bo być może jak znajdą czip to zadzwonią przed wykonaniem eutanazji na agresywnym psie.
Ile jest takich sytuacji kiedy do schroniska trafia mocno ranny zwierzak. Nie ma czipa wiec się go odkłada na bok... umiera tam kilka dni albo się wyliże. Gdyby miał czipa właściciel mógłby od razu zadecydować co dalej i być może pomóc zwierzęciu ostatecznie.
Nawet gdy zwierzak rasowy i nie sprawdzony trafi błyskawicznie do adopcji to w razie czego jak chcecie udowodnić że to Wasz zwierzak? Książeczką zdrowia? Jaki to dowód i na co?

_Jadis_ - 2013-12-11, 14:07

Nina_Brzeg napisał/a:
Nie bardzo wiem jak chip miałby pomóc niewychodzącemu kotu, który się zgubi.


isabelle30 napisał/a:
Co jak ktoś po prostu znajdzie takiego kota przed Wami? złapie narażając się na podrapanie... odniesie do schroniska i pozamiatane.


O takie sytuacje chodzi.
Ja szuajac swojego tez znalazlam go w KONCU! kolo domu. CHoc przez te 2 dni akurat w te miejsca zagladalam c o kilka godzin. A w miedzyczasie trafialo sie multum telefonow od rzekomych znalazcow rowniez i takich z probami wyludzenia pieniedzy za informacje.
Tak jak pisala Iza, a jka ktos go zabierze, niekoniecznie w zlej wierze. Jesli to rozsadny czlowiek pojdzie z nim do weta, chocby srawdzic czy nie ma robali. Madry wet moglby wtedy sprawdzic czy kot chipa nie ma. (zakladajac ze takowy sprzet bedzie mial). To widac czy kot jest domowy czy "podworkowiec" wiec jak ktos ci przyniesie kota domowego , ktorego znalazl to mozna sie zainteresowac czy czasem ktos go nie szuka.

Nina_Brzeg - 2013-12-11, 14:36

isabelle30, jak tak wygląda sytuacja w Wawie to bardzo współczuje miejsca zamieszkania. Ja mieszkam w normalnym miejscu, gdzie w przytulisku nie 'rzuca się psem o glebę', gdzie nie używa się chwytaka, gdzie nie usypia się psa 'bo jest agresywny'. Zasięg naszej hyclówki (tak, u nas to kobieta - która wielkie, agresywne psy dowozi do przytuliska własnym samochodem, do którego wprowadza je na zwykłej smyczy) obejmuje wszystkie pobliskie wioski. Pies musiałby się oddalić od domu na dobre 20km, żeby móc trafić na inny rewir (gdzie hycle nie są czymś normalnym bo to wioski). A znam swojego psa i wiem, że on się nie oddala. Nawet spuszczony ze smyczy, nawet widząc sarny, nawet w szale zabawy. A i suki w cieczce mu wiszą, bo jajek nie ma.


U nas żaden wet nie sprawdza chipsów u kotów. W ogóle te czytniki mają tylko po to, żeby po wszczepieniu zobaczyć czy się wyświetla. Praktycznie nigdy nie są używane.

Freya - 2013-12-11, 14:37

isabelle30 napisał/a:
Freya - każdy kto się rodzi ma zapisany wyrok śmierci.... a najbardziej niebezpiecznym i smiertelnym procesem na świecie jest samo zycie... Czy to oznacza że mam nie "zrobić" sobie dziecka bo ono boleśnie będzie musiało mozolnie iść przez zycie, starzeć się i w końcu umrzeć (jak tu wypada rachunek plusów i minusów?)


Isabelle, wybacz, ale nie bardzo rozumiem ten argument. Przecież dziecko przeżyje też radosne chwile, doświadczy radości, miłości, przyjaźni i samego życia. To, co ty przedstawiłaś to nie jest bilans plusów i minusów a jedynie minusy posiadania dziecka ;-)

Gdybyś dokładnie przeczytała moje wpisy, wiedziałabyś, że nie namawiam nikogo, żeby zwierzaka nie czipować. Zwracam jedynie uwagę na istniejące zagrożenia związane z umiejscowieniem ciała obcego pod skórą zwierzęcia. Oczywiście informacje o tych zagrożeniach nie są szeroko rozpowszechniane, ponieważ nie jest to w zgodzie z ineteresem firm produkujących czipy (skąd my to znamy :evil: )

Moim zdaniem właściciel sam musi siebie zapytać, co jest większym zagrożeniem dla jego pupila. Czy jest to ryzyko wiążące się z możliwymi powikłaniami po wstawieniu czipa, czy może ryzyko związane z ewentualnym zaginięciem zwierzaka?

Mam wielu znajomych, których koty żyją w mieszkaniach, a świat oglądają przez zabezpieczone okna i z oszklonych balkonów. Mimo to, większość tych kotów ma czipy, jest co roku szczepiona na wszystkie możliwe choroby (łącznie z wścieklizną) i regularnie odrobaczana za pomocą leków co 3 miesiące.

Ja się tylko pytam, czy to jest naprawdę konieczne. Rozumiem, że pies regularnie wychodzi, jest spuszczany ze smyczy, może coś złapać, zgubić się, więc takie działanie może ma więcej sensu, ale taki domowy kot? Czy naprawdę zagrożenia płynące z ingerencji człowieka w jego delikatny organizm nie są czasem realniejsze niż to, przed czym próbujemy nasze zwierzęta ochraniać?

To tylko takie moje zdanie. Nikomu go nie narzucam 8-)

_Jadis_ - 2013-12-11, 14:39

Nina_Brzeg napisał/a:
isabelle30, jak tak wygląda sytuacja w Wawie to bardzo współczuje miejsca zamieszkania.


O legnickim schronisku to akurat artykuly w calej Polsce sie juz ukazuja. Pomine milczeniem.

isabelle30 - 2013-12-11, 14:44

Dodam, że jak się poczyta wypowiedzi wolontariuszy i fundacji walczących o godny byt zwierzaków tamże - nasz warszawski Paluch przy tym wygląda jak 5 gwiazdkowy hotel
ciocia_mlotek - 2013-12-11, 14:50

Ja się zgadzam z Freya. Są dostępne informacje o (nielicznych, ale jednak) rozwijających się nowotworach przy chipach. Tak, jak Freya mówi - to jest ciało obce i jako takie nie jest kompletnie neutralne dla zdrowia zwierzęcia.
Ja mam podejście takie, że trzeba rozważyć, które ryzyko w przypadku danego zwierzęcia jest większe. czy to, że się zgubi/nawieje czy to, że zachoruje z powodu chipu. Bo prawdopodobieństwo jest podobne w niektórych przypadkach.
Taza zachipowałam bo on ma tendencje ucieczkowe. Dlatego w jego przypadku ryzyko nie odnalezienia jest większe niż możliwości powikłań z powodu ciała obcego. czy zachipuje Cu sith? Nie wiem. Wszystko zalezy od za i przeciw w jej konkretnym, indywidualnym przypadku
Gdybym miała koty niewychodzące to bym ich nie chipowała. Dlatego, że ryzyko ich zaginięcia jest znikome więc nie widziałabym powodu wprowadzania ciała obcego
Zwłaszcza wiedząc o tym, że czesto nawet zachipowany zwierzak znajdzie się w takim miejscu, że nikt nawet nie pomyśli/nie będzie miał możliwości sprawdzić. Myślę, że ograniczyłabym się do adresówek w takim przypadku
To jest już kwestia bardzo prywatna jak ktoś to widzi i jak uważa, że bedzie lepiej w jego osobistym przypadku



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group