To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

BARFna dieta drapieżnika - Barf a psychika (ludzka)

Wilga - 2013-11-27, 12:09

No ja właśnie na tej zasadzie jestem przeciwna hodowli na futra drapieżników (gdzie według polskiego prawa mięsa nie można przeznaczyć na karmę) a nie mam nic przeciwko karmieniu mięsem i noszeniu butów ze skóry np. bydlęcej. Wykorzystać wszystko.

Ja cały czas się nad tymi myszami zastanawiam bo to dla freciaków (obok królików) jeden z najbardziej naturalnych przysmaków. Harpia ty je dajesz w całości czy zmielone w mieszance?

harpia - 2013-11-27, 13:48

Ja niczego nie mielę, od dłuższego czasu przeszliśmy w pełni na RAW, BARF w postaci takiej jak na ogół karmi się koty fretkom nie służy. Moje paskudy dostają całe tuszki (chociaż wolą oseski i biegusy od dorosłych gryzoni), gołębie często w całości, jedynie po odrąbaniu skrzydeł i zdjęciu największych piór, nie patroszone, opędzlują wszystko.
karakalek - 2013-11-27, 17:20

Komanka napisał/a:
kreski cielęce (ktoś wie, co to??)


Plącze się mi po głowie, że to są flaki.

choice - 2013-11-27, 17:35

taki przepis znalazłam - http://ugotujznami.pl/ind...ki-cielece.html
Ciekawe...

Zofijówka - 2013-12-06, 13:47

Ja jestem od 8 roku życia wege. Z obrzydzeniem w dzieciństwie patrzyłam, jak moja mama wyciągała z kury flaki z minijajeczkami. Pierwsze moje prywatne działania mięsne wykonywane były w grubych gumowych rękawicach (takich jak do szorowania kibla chlorem :lol: ). Obecnie wszystko robię w rękach. Nie patroszę, bo to ochyda. Jakbym miała całego zająca do oprawienia, to bym chyba też nie dała rady. Krew dalej mnie nieco zochydza, ale nie boję się jej jak kiedyś. Podział tuszy nutriowej był w zeszłym roku dużym przeżyciem- wyłamywanie nóg ze stawów, łamanie kręgosłupa- wtedy przychodzą myśli, że ja sobie to trzaskam jak by nigdy nic, a to czyjś kręgosłup był... Więc jestem dalej rozdarta, co nie zmienia faktu, że mam mięsną obsesję i w każdym sklepie lecę "na dział mięsny" i z lubością obkupuję moje futra w rozmaite mięsiwa. Z mężem idzie oporniej- bo chciałabym żeby też jadł różnorodnie, ale dla niego to już podroby są raczej fe.
Z czasów przedwege pamiętam, że w Kazimierzu gdize często jeździliśmy, podawano staropolską kuchnię- móżdżek był naszym (dziecięcym) przysmakiem, który jedliśmy tylko tam. Może dlatego dziś mózg nie robi na mnie takiego wrażenia. Szkoda, że jest tak trudno dostępny :roll:

motyleqq - 2014-01-03, 20:42

ja jestem weganką i ogólnie temat dla mnie jest trudny ;) baardzo dziwnie czuję się w mięsnym i w razie możliwości wyręczam się kimś, albo zamawiam przez neta większe ilości. wiele przemyśleń mam na ten temat, ale kiedy szykuje jedzenie dla psów, to po prostu się wyłączam. jest w tym dużo hipokryzji, ale jakoś muszę z tym żyć :-P
ciocia_mlotek - 2014-01-03, 20:51

Nie powiedziałabym aby było w tym dużo hipokryzji. Raczej rozsądku. No chyba, że za hipokryzję uważasz sam fakt "posiadania" mięsożernych zwierząt w domu :lol:
isabelle30 - 2014-01-03, 21:21

Od zawsze byłam typowym mięsożercą... ale od dziecka kochałam wszystko co się rusza i znosiłam do domu tabunami bidy potrzebujące pomocy - wśródnich trafiła się jaskółka młoda dla której trzeba było łapać muchy... i goły pisklak gołębia - uczylismy go latac.
Póki mieszkałam z rodzicami mięso jadłam ale go nie dotykałam. Po co brudzić ręce. Jak zaczęłam sama gotować - już musiałam dotykac i mięso. Zarzekałam się wtedy, że królika nigdy nie zjem. Aż do zcasu gdy urodziłam dziecko - aczkolwiek ja go nie jadłam - jadła go Kinga w zupce. I był porcjowany. Był to czas gdy mieliśmy królika w domu - Niunia a potem Niuniek.
Gdy pojawił się w domu pies - nie miałam kłopotu z mięsem a raczej kłopotu w kontaktach z nim. Pamiętam tylko, że jak kolezanka przywiozła mi pierwsza tuszkę królika - miałam z nią problem. Stałam, patrzyłam na niego i go przepraszałam. Potem poszło.
Szynszylowe tuszki? Miały oczka i resztki futerka... nie było kłopotu. Konina? Uwielbiam patrzeć na żywe konie. Kocham patrzeć w krowie oczy, cudny jest zakręcony ogonek świni. Ale... po śmierci stają sie one wszystkie mięsem. Koń też. I nie uważam że przykładam rękę do faktu, że Polska jest wielkim producentem koniny. Bo tak naprawdę nasze zakupy nie mają tu znaczenia. Natomiast uważam że dużo lepiej dla tych koni aby były ubijane tutaj - na miejscu zamiast jechac w wielokilometrową, stugodzinną trasę do ubojni żywcem.
Należy odróżniać żywe zwierzę od martwego mięa.
I tego uczę moją córkę. Też kocha zwierzaki. Też chce pomagać i boli ją ich krzywda. Ale z wielkim zainteresowaniem ogląda każdy kawałek leżący na desce - szczególnie przekroje przez zamrożone podroby - widać na nich wzystko jak na dłoni. Przewleka paluchy przez naczynia w sercu... wyciągałyśmy nawet rdzień kręgowy z kręgosłupa końskiego i macałyśmy a potem rysowałyśmy kręgi.
Na łąpach ptaków (Kaczki, perliczki, koguty, gęsi ) uczyłą się co to pazury, co to ostroga, błona do pływania, jak wygląda łapa ptaka grzebiącego...
Myślę, ze to najlepsza lekcja biologii.

motyleqq - 2014-01-04, 10:35

ciocia_mlotek napisał/a:
Nie powiedziałabym aby było w tym dużo hipokryzji. Raczej rozsądku. No chyba, że za hipokryzję uważasz sam fakt "posiadania" mięsożernych zwierząt w domu :lol:
.

Widzisz, na wege forum niemal mnie spalono na stosie za to... Jednak mimo że zabijanie zwierząt uważam za nieetyczne, to podobnie myślę o karmieniu suchą, gdy mam możliwość barfować. To trudna sprawa, i nawet miałam myśli, bo obecne psy były ostatnimi, ale jednak moje wybory żywieniowe/ubraniowe w realnym świecie nie ratują nikogo przed śmiercią(co nie znaczy, że moralnym dla mnie jest w związku z tym zjadanie i zabijanie zwierząt), a adopcja psa czy kota to autentyczne uratowanie życia. Coś za coś.
Musiałam się wygadać, bo tu prędzej zostanę zrozumiana, niż wśród wegan, o ironio :lol:

ciocia_mlotek - 2014-01-04, 13:37

Bo wszystko trzeba wypośrodkować. Nie możemy udawać, że zwierzęta mięsożerne nie istnieją. Dla człowieka bycie wege to wybór, ale nie mamy prawa narzucać tego mięsożernym pupilom. Według mnie można spokojnie pogodzić bycie wege (również weganinem) z żywieniem mięsem. Wystarczy przypomniec sobie, że całe bycie wege zaczęło się od miłości do zwierząt właśnie. A swoje mięsożerne potworki starać się karmić mięsem pozyskanym w sposób jak najbardziej etyczny (bo przecież się da).
Ja mam szacunek dla osób, które wybierając bycie wege potrafią zachować zwykły zdrowy rozsądek. Na szczęście mamy całkiem sporo takich właśnie "wegusów" tu u nas na Barfnym

smirnoffik - 2014-01-04, 15:14

mi jako wegetariance na poczatku było bardzo ciężko, wszystko cięłam w grubych rękawicach :)
dziś kość pokrytą mięsem wyjęłam gołą ręką z siatki i podałam psu :) za nerki czy inne śledziony się jeszcze nie brałam, ale zapewne wszystko przede mną.
To czego na pewno nie zrobię to oprawienie, odpierzenie, oskórowanie...tego zwyczajnie nie dam rady zrobić

motyleqq - 2014-01-04, 16:03

Jak sie okazuje, są tacy, co uważają, że "złą" naturę mięsożercy należy zmieniać... Dla mnie abstrakcja. Uważam jak ciocia mlotek, że zmienianie tego, to zapominanie o podstawach, o miłości i szacunku do zwierząt. Zawsze można też zrezygnować ze zwierząt o takich potrzebach, zamiast przeinaczać ich naturę.

Fajnie, że jest tu więcej takich dziwaków jak ja :lol:

Tufitka - 2014-01-04, 21:44

motyleqq napisał/a:
są tacy, co uważają, że "złą" naturę mięsożercy należy zmieniać...
Życzę powodzenia w zmianie natury lwów, i innych dużych kotów :twisted:
Tak świat jest urządzony i człowiek tego nie zmieni :faja:

ciocia_mlotek - 2014-01-04, 21:49

To co napisze niżej nie ma być ciosem w osoby wierzące jako takie..


to niech te mądrale jeżdżą na misję i czytaja właśnie lwom itp Biblię. W kńcu Bóg pierwotnie wszystkich stworzył wege. Niech jadą ich nawracać - drapiezniki będa miały kolacyjkę

Zofijówka - 2014-01-04, 23:10

smirnoffik napisał/a:
(...)
To czego na pewno nie zrobię to oprawienie, odpierzenie, oskórowanie...tego zwyczajnie nie dam rady zrobić


Smirnoffik, mnie też się kiedyś tak wydawało. Oprawiać dalej bym nie mogła, ale jak kiedyś miałam przepiórki od Bonsai, to owszem- ptaszki brałam przez torebkę foliową, ale jak psy się na nie wypięły, to je oskubałam. Niewiele się to różniło od trymowania szorstkowłosego psa z mega przejrzałym włosem :twisted:


Cytat:
Należy odróżniać żywe zwierzę od martwego mięa.
I tego uczę moją córkę. Też kocha zwierzaki. Też chce pomagać i boli ją ich krzywda. Ale z wielkim zainteresowaniem ogląda każdy kawałek leżący na desce - szczególnie przekroje przez zamrożone podroby - widać na nich wzystko jak na dłoni. Przewleka paluchy przez naczynia w sercu... wyciągałyśmy nawet rdzień kręgowy z kręgosłupa końskiego i macałyśmy a potem rysowałyśmy kręgi.
Na łąpach ptaków (Kaczki, perliczki, koguty, gęsi ) uczyłą się co to pazury, co to ostroga, błona do pływania, jak wygląda łapa ptaka grzebiącego...
Myślę, ze to najlepsza lekcja biologii.


Iza, pięknie napisane.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group