To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

BARFna dieta drapieżnika - Barf a psychika (ludzka)

Snedronningen - 2014-01-07, 09:17

motyleqq, ja miesa nie jem, produktów odzwierzęcych też nie, w skórach nie chodzę. Mozna by rzecz, że jestem weganką.
Ale! Dla mnei szacunek do zwierząt, również tych hodowanych na mięso nie wyraża sie wcale w nie zabijaniu ich na rzecz jedzenia. To co ja uważam, za szacunek do natury to wykorzystanie kazdej jednej części z zabitego stworzenia. Czy zastanawiałaś się kiedyś ile tak naprawdę z zabijanego zwierzęcia miesa się marnuje, bo ludzie nie sie tego brzydzą i jeść nie będą? Kupowałam ogon wołowy a ludzie w miesnym zarzucili mnei pytaniami co z tego można zrobić. A no chociażby zupę, to samo kupując nerki. No, skoro ja nie jedząca miesa od ponad 20 lat wiem czym są cynaderki to ludzie miesożerni chyba tez powinni. A to są dwie części, które wcale nie są jakoś dziwne do kupienia. Co w takim bądź razie z pozostałymi? Tymi mniej popularnymi? Dla mnei szacunek dla zwierzęcia to nie niespożywanie go ale wykorzystanie każdej jego części skoro już je ubiliśmy.
Drugim komponentem szacunku dla życia, zwierząt i natury to szacunek dla natury kazdego żyjącego gatunku. Dla mnei karmienie zwierzęcia mięsożernego surowizną to włąśnie wyraz szacunku. Karmienie mięsożerców roślinami to własnie brak poszanowania ich życia. A juz tekst o zmianie natury miesożercy to totalny przejaw brak szacunku dla żywych stworzeń.

Ines - 2014-01-07, 20:26

Snedronningen napisał/a:
Dla mnei szacunek do zwierząt, również tych hodowanych na mięso nie wyraża sie wcale w nie zabijaniu ich na rzecz jedzenia. To co ja uważam, za szacunek do natury to wykorzystanie kazdej jednej części z zabitego stworzenia.


Dokładnie! Myślę identycznie i co więcej to właśnie BARF mnie takiego myślenia nauczył.

Snedronningen - 2014-01-07, 20:51

Cytat:
Dokładnie! Myślę identycznie i co więcej to właśnie BARF mnie takiego myślenia nauczył.
a co więcej, to właśnie barf daje nam możliwość pełnego wykorzystania zwierzęcia. Oraz rodzina mieszkająca na prawdziwej wsi... moja ciotka z radością zjada łapki kurze chociażby.
motyleqq - 2014-01-08, 17:09

zupełnie się z tym nie zgadzam. szacunek nie ma nic wspólnego z zabijaniem. jeśli już zwierzę zostało zabite, to fakt, że lepiej wykorzystać w pełni jego ciało, ale dla mnie to 'jeśli' jest abstrakcyjne, oraz nijak nie tłumaczy ludzi z jedzenia mięsa.
chyba idealnie dla mnie byłoby, gdyby mięso z probówki było dostępne tak, jak dzisiaj mięso 'zwykłe'. oczywiście przy zachowaniu jego wartości. i tak bym pewnie nie jadła, bo chyba nie potrafiłabym już, ale dla psów-jak najbardziej. chyba, że zaraz ktoś mi przedstawi argumenty przeciw takiemu mięsu(nie znam za bardzo tematu), zaburzy mój światopogląd i niechcący zmusi do kolejnych, długich przemyśleń :mrgreen:

isabelle30 - 2014-01-08, 17:14

No cóż - człowiek potrzebuje białka zwierzęcego do życia. To chyba wystarczająco usprawiedliwia człowieka jedzącego mięso. A ze w obecnych czasach jet rozrzutny...
Mnie uczono na studiach (biologia) żeby szanować życie - nie w ten sposób że wszystko ma żyć wiecznie ale własnie wykorzystywać to co się zabije maksymalnie. I przy tym pozostanę.

ciocia_mlotek - 2014-01-08, 17:25

Ludy pierwotnie zabijając zwierzęta robili to zdecydowanie z szacyunkiem. Często były rytuały dziękowania zwierzęciu, że swoją śmiercią daje jemu życie. Tak działa natura - jedne giną aby żyć mogły inne. A człowiek jest zwierzęciem wszystkożernym i naturalnie przystosowanym do jedzenia mięsa. Można się z tym nie zgadzać i wybrać inną drogę ale nie zarzucać brak szacunku dla życia i okrucieństwo tylko dlatego, że ktoś jednak "zabija".
Rozumiem natomiast kwestię tego JAK w tej chwili pozyskiwane jest mięso - nie jest pięknie. Do tego dochodzi rozrzutność i wybredność gdzie większość zabitego zwierzęcia idzie na śmietnik po prostu.

Taka ciekawostka dotycząca szacunku właśnie. Indianie północnoamerykańscy zjadali swoje psy po śmierci. Swoich czworonożnych towarzyszy. Właśnie z szacunku i przywiązania. Aby jego ciało mogło się niejako stać kawałkiem ciała człowieka

Wszystko więc kwestia spojrzenia

Freya - 2014-01-08, 17:48

Zgadzam się w pełni z tym, że należy jak najlepiej wykorzystywać to, co otrzymujemy z zabijanych zwierząt. Dodałabym jeszcze, że szacunek to także przyzwoite warunki, jakie należy zapewnić zwierzętom mięsnym w czasie ich krótkiego życia. Wszyscy wiemy, co się dzieje np. na słynnych już fermach kurczaków...
Ja nie mam problemu z jedzeniem mięsa i hodowlą zwierząt rzeźnych, ale złości mnie instrumentalne traktowanie zwierząt i nie liczenie się z ich bólem, stresem czy brakiem możliwości realizacji podstawowych zachowań charakterystycznych dla ich gatunku.
Dla mnie osobiście to JAK pozyskiwane jest mięso robi ogromną różnicę.

motyleqq - 2014-01-08, 17:51

isabelle30 napisał/a:
No cóż - człowiek potrzebuje białka zwierzęcego do życia.


to nie jest prawda. człowiek może w pełni funkcjonować bez produktów pochodzenia zwierzęcego. to kwestia wyboru, a nie konieczności.

ciocia_mlotek, dla mnie nie byłoby okazaniem szacunku zjedzenie psa po śmierci, tylko pochowanie go. oczywiście, kwestia spojrzenia, w dużej mierze kultury w jakiej się wychowujemy.
oczywiście to, jak teraz traktuje się zwierzęta, zwłaszcza w hodowlach przemysłowych, jest w produkcji mięsa i nabiału sprawą najgorszą. szkoda, że nie każdy o tym wszystkim wie, albo udaje, że nie wie. uważam, że mogłoby się cofnąć to wszystko do czasu, gdy zwierzęta hodowane były w znacznie mniejszej ilości, a nie jak teraz-nadprodukcja kosztem cierpienia zwierząt.
natomiast dla mnie sam fakt zabicia jest niemoralny. tylko że staram się zrozumieć, że nie dla każdego tak jest. złotym środkiem byłby brak ekstremalnych, przemysłowych hodowli zwierząt(dla mnie nie wystarczające rozwiązanie, ale bardziej realne niż całkowity brak zabijania na mięso, a dla zwierząt lepiej mieć dobre, spokojne życie, nawet jeśli kończy na stole)


edit:
chcę jeszcze dodać, że nikomu niczego nie narzucam. mówię tylko, co JA uważam, a nie co jest jedynie słusznym punktem widzenia :)

na co dzień mam inne sposoby na przekonywanie do zmian :twisted:

Snedronningen - 2014-01-08, 19:11

motyleqq, dla mnie niemoralnym jest zabicie ot tak, po prostu. Zabijanie dla jedzenia jest czynem amoralnym, czyli nie mającym z zagadnieniem moralności nic wspólnego.
Życie zwierzęcia przeznaczonego do konsumpcji również nie jest dla mnie obojętne, do czasu aż trafi do psiej miski. Dlatego nie kupuję sklepowych kurczaków czy jaj. Chodzę do Pana rolnika, którego kury często gęsto wypadają nagle na mojego psa z krzaków, bo pomyliły kierunek ucieczki.

isabelle30 - 2014-01-08, 19:55

motyleq - ja całkowicie Ciebie rozumiem.
Ale jest pewna róznica między "moze funkcjonować" a "funkcjonować". Ja na ten przykład bez mięsa funkcjonowałabym bardzo marnie... wolę bujniejszą formę. Jestem nabiało i mięsojadem. Warzywa i owoce to w mojej diecie minimalny szczątek. Niestety nie potrafię sobie ograniczyć zbóż... a tyłek rośnie. Mnie osobiście warzywa i owoce nic nie dają... ani nie jestem syta ani nic. Wyniki badań mam super.
A po zjedzeniu soi mam problem ... wiesz jaki - tak więc białko roślinne mi szkodzi.
Tak więc co dla jednego - nie dla drugiego

motyleqq - 2014-01-08, 20:11

Snedronningen napisał/a:
motyleqq, dla mnie niemoralnym jest zabicie ot tak, po prostu. Zabijanie dla jedzenia jest czynem amoralnym, czyli nie mającym z zagadnieniem moralności nic wspólnego.
Życie zwierzęcia przeznaczonego do konsumpcji również nie jest dla mnie obojętne, do czasu aż trafi do psiej miski. Dlatego nie kupuję sklepowych kurczaków czy jaj. Chodzę do Pana rolnika, którego kury często gęsto wypadają nagle na mojego psa z krzaków, bo pomyliły kierunek ucieczki.


zabijanie to zabijanie.

isabell, nie samą soją wege żyje... :)
niepotrzebnie dodajesz dodatkowego sensu do sformułowania 'może funkcjonować', napiszę więc inaczej: bez produktów pochodzenia zwierzęcego organizm funkcjonuje tak samo dobrze, jak z nimi. weganizm to nie tylko owoce, warzywa i soja. ja soję rzadko bardzo mam na talerzu, wyłącznie w formie tofu, tempeh albo czasem mleka.
z tymi zbożami to też nie tak do końca, że trzeba się od nich odciąć, tylko trzeba mądrze wybierać. ale sama ciągle kupuję biały chleb :roll:
aa i jeszcze coś bardzo ważnego... moja kuchnia jest bardzo bujna. polecam zajrzeć np tu http://www.jadlonomia.com/

Iowa - 2014-01-08, 21:06

motyleqq, piszesz, że to wszystko są tylko i wyłącznie Twoje opinie, po czym generalizujesz na wszystkich ludzi. Tak się składa, że moją i wielu innych "mięsożerców" opinią jest to, że nasz organizm gorzej funkcjonuje bez mięsa i to jest nasze zdanie. I dla nas jest to niepodważalne, udowodnione naukowo, tak samo, jak dla Ciebie weganizm. Dyskusja jest zatem, moim zdaniem, bezcelowa :mrgreen:
ciocia_mlotek - 2014-01-08, 21:10

Jest bezcelowa bo tak jak Iowa pisze - każdy będzie popierał swoje zdanie i nikt nikogo nie przekona w tej kwestii. Co najwyzej zacznie się niektórym ciśnienie podnosić :lol: Poza tym znów zapuściliśmy się w OT.
Proponuję więc tą dyskusję zakończyć i wrócić do tematu tego wątku

Tufitka - 2014-01-09, 10:56

isabelle30 napisał/a:
No cóż - człowiek potrzebuje białka zwierzęcego do życia. To chyba wystarczająco usprawiedliwia człowieka jedzącego mięso.
motyleqq napisał/a:
to nie jest prawda. człowiek może w pełni funkcjonować bez produktów pochodzenia zwierzęcego. to kwestia wyboru, a nie konieczności.

to jest prawda - dla mnie. Mam nawracającą anemię. Jak było źle i już miałam iść do szpitala, to lekarz przyjmujący spytał czy jadam mięso. odparłam, że tak - usłyszałam "to dobrze".
Ludzie są wszystkożerni, co nie znaczy, że mam zrezygnować z mięsa.
Mój organizm go potrzebuje i nie będę jadła samej zieleniny, bo sobie kuku zrobię.
Ty wybrałaś, że nie jesz mięsa.
Ja potrzebuję białka zwierzęcego, gdyby było mi nie potrzebne miałabym układ pokarmowy jak zwierzę roślinożerne.
Koty mają układ pokarmowy przystosowany do trawienia mięsa. Gdyby miały jeść węglowodany i zieleninę, to miałyby do tego przystosowany układ.
Czy wężowi też podasz rośliny?

dagnes - 2014-01-09, 12:02

Ja jednak wrócę jeszcze do tematu szacunku dla zabijanych czy też nie zabijanych zwierząt oraz moralności, bo to właśnie te rzekomo szczytne idee leżą u podstaw problematyki niniejszego wątku - tego, że psychika niektórych ludzi jest dla nich barierą na drodze do BARFa.

motyleqq napisał/a:
zupełnie się z tym nie zgadzam. szacunek nie ma nic wspólnego z zabijaniem. jeśli już zwierzę zostało zabite, to fakt, że lepiej wykorzystać w pełni jego ciało, ale dla mnie to 'jeśli' jest abstrakcyjne, oraz nijak nie tłumaczy ludzi z jedzenia mięsa.

motyleqq napisał/a:
natomiast dla mnie sam fakt zabicia jest niemoralny.

Nauka ideologii i moralności wegańskiej to piękna teoria, tyle że w teorii. Trafia zwykle do tych, którzy nigdy nie byli na polu w czasie żniw, nie widzieli karczowania lasu pod nową uprawę kolejnej odmiany rzepaku i o wielu aspektach produkcji niemięsnej żywności nie chcą wiedzieć.

Ja już dawno wyleczyłam się z chęci uwierzenia w szczytną ideologię nie zjadania zwierząt przez ludzi. Terapia była szokowa, ale skuteczna. Wystarczyło odwiedzić fabrykę przerobu fasolki szparagowej. Fasolka, zbierana z pola przez kombajny, z ich zbiorników trafiała na taśmę, na której ludzie ręcznie wybierali "zanieczyszczenia". Tymi "zanieczyszczeniami" były głównie, oprócz niewielkiej ilości kamieni i trawy, martwe lub półmartwe dzikie króliki i zające, krety, myszki polne oraz niezliczona ilość stworzeń, które trudno mi było już zidentyfikować (były dość zmasakrowane). Pracownicy fabryki (ci bardziej wrażliwi) próbowali ratować te króliczki, które jeszcze wykazywały oznaki życia, choć takich było niewiele. Pomyślałam wówczas - jeśli tak wygląda wegetarianizm, czyli jedzenie roślin po to, aby nie zjadać zwierząt (w domyśle - nie zabijać), to jest to jedna wielka hipokryzja i oszustwo. Wegetarianie mieszkają sobie spokojnie w miastach i tam głoszą swoją filozofię, a tymczasem, po to aby oni mogli jeść tą moralną marchewkę, fasolkę czy kukurydzę, na polach zabija się miliony zwierząt, zupełnie bezcelowo, bo ich śmierć niczemu nie służy, nie służy zaspokojeniu niczyjego głodu - te zabite zwierzątka lądują w utylizatorach i spalarniach. Do tego wszystkiego, na pola trafiają miliony ton pestycydów, które zabijają niezliczone ilości nie tylko insektów, ale także małych zwierząt - gryzoni, płazów i ssaków, a karczowanie lasów pod uprawy rolne powoduje bezpowotne wyginięcie niezliczonych gatunków zwierząt. W tej chwili mieszkam w okolicy, gdzie rolnictwo jest bardzo silną gałęzią gospodarki, pola mam dosłownie za miedzą. Wiem i widzę jak to się odbywa (ginące pod nożami kombajnów całe rodziny puchatych stworzeń to tylko jedno z ogniw procederu zadawania bezsensownej śmierci zwierzętom po to, by jeść rośliny).

Dla mnie nie do przyjęcia jest zabijanie zwierząt nie w celu zaspokojenia głodu, tylko po to, by mieć na talerzu roślinki i móc głosić światu idee weganizmu. Hipokryzją jest wg. mnie głoszenie niemoralności zabijania dla zaspokojenia głodu podczas gdy samemu ma się na sumieniu ogrom bezsensownej śmierci, zadawanej w imię uprawy roślin.

Uważam, że spór o weganizm, który się tu przez chwilę toczył, jest jak najbardziej spójny z tematem tego wątku. Ponieważ to właśnie coraz nachalniej reklamowana ideologia wegańska jest najważniejszym fundamentem, stojącym u podstaw coraz większych obaw ludzi przed dotykaniem mięsa - działa poprzez podkopywanie ich wiary we własne czyste sumienie. Psychika ludzka w krajach zachodnich jest dziś mocno manipulowana w tym kierunku.

Weganizm jest naprawdę wspaniałą ideologią, ale tylko wtedy, gdy ktoś potrafi żyć zgodnie z nią, a nie tylko gadać i moralizować innych. Istnieje takie rewelacyjne powiedzenie w języku angielskim, które niestety jest nieprzetłumaczalne na polski, a oddaje dokładnie istotę tego, o czym piszę. I to właśnie pytanie powinno być zadane każdemu, kto próbuje nawracać mięsożerców i grzmi o ich niemoralności: can you walk the walk or only talk the talk?
Mam ogromny szacunek dla tych, którzy dbają o to, by ich marchewka czy fasolka nie była przyczyną śmierci zwierząt, podziwiam ich i pomimo tego, że sama jem mięso w pełni się solidaryzuję z tym, co robią. Niestety w zachodnim świecie tacy ludzie to jednostki wyalienowane ze świata, bo aby żyć zgodnie ze swoim światopoglądem muszą całą swoją żywność produkować sami.
Również szanuję wybór dietetyczny wegan, którzy z różnych powodów nie jedzą mięsa (bo nie zawsze chodzi o niezabijanie zwierząt). Każdy ma prawo żyć jak chce. Cieszę się, że i na naszym mięsożernym Forum są weganie, bo jak widać, możemy całkiem dobrze ze soba współżyć i współpracować dla dobra naszych podopiecznych. Niestety sytuacja zmienia się, gdy ktoś zaczyna mówić nam, mięsożecom, że jesteśmy niemoralni. Możemy spierać się na argumenty o to, jak dieta wpływa na nasze zdrowie (jest do tego odpowiedni wątek w Hyde Parku), ale mieszanie w to moralności jest moim zdaniem nie na miejscu, choć rewelacyjnie demaskuje przyczyny, które leżą u podstaw powstania niniejszego wątku.

Dla mnie mięso jest pokarmem, w dodatku niezbędnym, i nie dotyczą mnie rozterki związane z dotykaniem czy obrabianiem go, ale za to mam rozterki podczas uprawiania własnego ogródka, w tym owocowo-warzywnego. Nie używam w nim żadnej chemii by nie zabijać nią niepotrzebnie siebie i innych stworzeń, niestety zdarza mi się podczas sadzenia czy przekopywania uszkodzić jakąś dżdżownicę czy żuczka, które żyłyby sobie nadal gdyby nie moje uprawy. Wówczas czuję się mordercą, bo ich śmierć była bezsensowna.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group