To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

Off Topic nieBARFny - Koszty utrzymania/posiadania zwierząt

Sandra - 2014-07-01, 21:57

Skipper napisał/a:
Wygląda na to, że w Warszawie taniej niż u mnie na miejscu ;-)

A gdzie to było i czy jesteś zadowolona ? Mogłabyś napisać ile za co ?

Skipper - 2014-07-01, 22:45

No właśnie nie do końca, bo mi zrobili nie taki profil badań krwi Rico, o który prosiłam :evil:
Jutro będę reklamować

filka - 2014-07-01, 22:49

vesela krava, a dla mnie jego zachowanie było niezrozumiałe, bo przyszłam się zapytać ile kosztuje (z psem, bo wyszłam na spacer a jego gabinet jest naprzeciwko) i nie chciałam nic wyrabiać a on bez mojej zgody W KORYTARZU zaczął mi ją sprawdzać. Nie potrzebowałam tego, bo u swojej wetki sprawdzałam zgodność chipa z tym co hodowca mi napisał w książeczce. W takiej sytuacji jak ty piszesz to oczywiście bym dała sprawdzić ale nie w takiej, że przychodzę z pytaniem a on już bierze się za robotę.

garadiela napisał/a:
Ja dzisiaj bylam z rodzicow psem u weta...Nie zastalam swojego i za zbadanie oka,zakropienie kontrastem,gentamycyne i recepte-60 zl Recepta 11 zl wiec w smie 70 zl poszlo...


Ale sobie cenią... Ja za to samo na dwa oczy plus antybiotyk zapłaciłam 40zł, a za kleszcza nic nie płaciłam

ab. - 2014-07-01, 23:00

"Mój" a właściwie kotów weterynarz jeżeli nic nie wstrzyknie lub nie poda, to nie nic nas kasuje nawet za godzinna pogadankę. Obmacywanie, sprawdzanie gratis.
Ma tez fajny zwyczaj mówienia o kosztach. Przedstawia różne możliwości leczenia lub diagnozowania podając od razu cenę usługi lub leki. Następnie pyta o decyzje właściciela. Bez wymuszania, namawiania. Jeżeli mówię, że cena nie gra roli wtedy informuje co on by zrobił gdyby kot był jego i nie zawsze jest to opcja najdroższa.
W maju zakupił na siebie i odsprzedał po cenie hurtowej lek dla mojej koleżanki, który w jej mieście u weta był o 40 zł droższy.

Tufitka - 2014-07-02, 08:21

Są weterynarze i weterynarze.
U mojej Mamy w Nadarzynie jest przychodnia weterynaryjna.
Wiedzą, że mama emerytka zajmuje się wolno żyjącymi kotami, to jak coś potrzeba dla nich to liczą po kosztach. Wprawdzie nie mają laboratorium, ale takie podstawowe rzeczy, kastracja/sterylizacja, operacje czy leki może tam Mama dostać. Za sterylkę wolno żyjących (akurat trzeba było się spieszyć i nie mogliśmy czekać aż gmina to załatwi) zapłaciłyśmy mniej niż normalna cena (o 100 zł. mniej).

Nina_Brzeg - 2014-07-02, 18:58

Meri napisał/a:
Ja mam o tyle fajnego weterynarza, że żebym za coś zapłaciła to muszę coś od nich kupić. Czasami przyjdę i coś pokażę, bo się obawiam i nigdy nie każą mi nawet za konsultacje płacić. Nie są może idealni, bo jak mój kot miał większe problemy to się udałam do "wielkiego miasta", ale w kwestii drobnych spraw są ok. Także poza jednorazowym incydentem i profilaktycznymi badaniami to ja tak dużo na weta nie wydaję (tfu tfu). :mrgreen:

U nas jest identycznie. Wetka nie jest idealna, z wieloma jej opiniami się nie zgadzam (to np ogromna zwolenniczka RC) ale chodzimy do niej od prawie 20 lat. Wielokrotnie leczyliśmy tam bezdomne koty, płacąc co drugą wizytę i tylko za leki, resztę dopłacała ona sama.
Teraz za zwykłe przeglądy naszych zwierząt też nic nie bierze, za leczenie też zazwyczaj kasuje tylko za leki, bez 'obsługi'. Ostatnio leczyłam oko Mefista, trwało to chyba z miesiąc (oko było w bardzo paskudnym stanie - z wierzchu nic nie widziałam, tylko odrobinę łzawiło...). Zapłaciłam cokolwiek może ze 2 razy a byliśmy na 6 wizytach.
Dodatkowo nigdy nie ma problemu z dostaniem leków 'na wynos', sama robię zastrzyki swoim zwierzętom bo wiedzą, że potrafię. Mogę też do niej zadzwonić o każdej godzinie w dzień i w nocy (na jej prywatny numer!) i wiem, że nie będzie z tym problemu. Dopóki mieszkała w tym mieście mogłam też o każdej porze liczyć na wizytę, niestety teraz się przeprowadziła 25km dalej i poza godzinami przyjęć jest w innym mieście.
Za nic nie kasuje dużo, nawet 'normalnych' pacjentów a nie takich jak my, zaprzyjaźnionych od wielu lat. Ona sama się śmieje, że wybrała zły zawód bo po tylu latach nadal za bardzo przeżywa i nie dorobiła się super samochodu, jak inni weci w mieście. Ona jeździ jakimś starym, nastoletnim rzęchem a wszyscy inni (nie przesadzając - wszyscy) mają nowe, fajne samochody. I nie jest to kwestia ilości przyjmowanych pacjentów bo u niej zawsze są kolejki.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group