To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

Kulinaria dwunogów - Żywienie małych dzieci

doradora - 2017-12-19, 15:40

czy przez ten tydzień super eliminacji przejdą wszystkie objawy?
ja ostatnio katar mam bez przerwy :cry:

gpolomska - 2017-12-19, 16:27

Na pewno mocno złagodnieją - żeby się oczyścić z alergenów organizm potrzebuje 3-8 tygodni. Ale te kilka dni pozwoli na tyle go oczyścić, że będzie widać jasno co pogarsza stan (np. u mojego brata strasznie katarogenna jest kawa i wieprzowina oraz... koty). Poza tym uważaj, żeby warzywa i owoce były jak najmniej pryskane - mi z początku wychodziło, że wszystkie owoce chyba nas uczulają, a pediatra mi powiedziała, że to może chemia w nich - i okazuje się, że ekologicznych możemy kilka jeść. Podobnie z mięsem może być - szczególnie jeśli chodzi o kurczaka i wołowinę.
Ines - 2018-01-01, 23:14

Mam zagwozdkę - czy w przypadku niemowlaka karmionego wyłącznie mlekiem matki, która to matka nie ma niedoborów witaminy D, trzeba tę witaminę dziecku dodatkowo suplementować? :hmm:
gpolomska - 2018-01-02, 13:42

Tak zalecają lekarze ze względu na to, że przez mleko mało tej witaminy przechodzi a ekspozycja dzieci na światło dzienne w dzisiejszych czasach jest mocno taka sobie (a jak nawet to najczęściej nieludzko wypaćkane kremami UV).

Ja robię tak, że od października do marca włącznie daję córce 2.5 letniej te 400 j.m. witaminy (piszą o 800 j.m. w tym wieku, ale stwierdzam, że lepiej za mało niż za dużo - witamina D kumuluje się w organizmie i może tam być nawet do pół roku, więc ewentualne niedobory uzupełni sobie produkcją na słońcu) lub tran Moeller's Baby naturalny 2.5 ml / dzień, a przez resztę roku pozwalam jej być na słońcu minimum godzinę ale bez żadnych kremów (oczywiście nie w samo południe tylko max. do 11 i później po 14 - zależy od dnia i tego jak ostro praży słońce; obydwie mamy baaardzo jasną karnację - ale i tak pieprzyki wyskakują nam najbardziej na osłoniętych częściach ciała, więc we wpływ słońca na to bardzo średnio wierzę). Po urodzeniu pierwsze 3 miesiące też dostawała wit. D choć to było lato.

Normalnie dawałabym ryby, ale u niej zjedzenie ryby kończy się wymiotami (ja tak mam tylko na skorupiaki) - nie ma żadnych objawów typowo alergicznych poza reakcją żołądka, także myślę, że to minie (ja też od dziecka miałam żołądek wrażliwy na niektóre rzeczy). Gdyby nie to, wolałabym jej dzikiego łososia lub makrelę podawać czy nawet śledzia atlantyckiego (niewielka ich ilość daje sporo omega 3 i witaminy D), ale wyboru chwilowo nie mam (masła też nie może nawet klarowanego).

dagnes - 2018-01-02, 14:14

Ines napisał/a:
czy w przypadku niemowlaka karmionego wyłącznie mlekiem matki, która to matka nie ma niedoborów witaminy D, trzeba tę witaminę dziecku dodatkowo suplementować?

To zależy, co rozumiemy pod pojęciem niedoborów. Bo jeśli tylko bycie "troche powyżej dolnego zakresu normy laboratoryjnej", to niestety nie wystarczy. Laby podają, że od 30 ng/ml jest OK ale w rzeczywistości, by nie mieć niedoborów, trzeba mieć poziom 25-OH-D powyżej 60 ng/ml, a najlepiej, zwłaszcza w przypadku matek karmiących, w okolicach 80-90 ng/ml. "Normy" są od 30 ng/ml dlatego, że w dzisiejszych czasach większość społeczeństwa ma niedobory, a schorzenia powodowane tymi niedoborami nie są przez medycynę z nimi wiązane ("normy" ustala się na podstawie wyników badań "zdrowych" ludzi). Istnieje ogromna ilość opublikowanych badań naukowych pokazujących, że dopiero powyżej poziomu 60 ng/ml możemy mówić o zdrowym człowieku (wiele linków podawałam w wątku o roli wapnia i o suplementacji przy nowotworach).


gpolomska napisał/a:
przez mleko mało tej witaminy przechodzi

Mało witaminy D3 przechodzi do mleka wtedy, gdy matka ma za mało tej witaminy we krwi. A że większość dzisiejszych matek ma jej za mało, co medycyna uważa za normę, to uznaje się, że przechodzenie małej ilości D3 do mleka jest normą. Jeśli matka ma wystarczająco tej witaminy, to i dziecko otrzyma jej odpowiednią ilość.


gpolomska napisał/a:
od października do marca włącznie daję córce 2.5 letniej te 400 j.m. witaminy (piszą o 800 j.m. w tym wieku, ale stwierdzam, że lepiej za mało niż za dużo - witamina D kumuluje się w organizmie i może tam być nawet do pół roku, więc ewentualne niedobory uzupełni sobie produkcją na słońcu) lub tran Moeller's Baby naturalny 2.5 ml / dzień

Suplementacja witaminy D3 powinna być prowadzona wyłącznie w razie potwierdzonej badaniami potrzeby i nie może odbywać się w oderwaniu od monitorowanego stale poziomu 25-OH-D we krwi. Tylko wtedy można mieć pewność, że nie daje się za mało ani za dużo.
Wcale nie jest lepiej dawać za mało witaminy D3 niż za dużo. Obydwie metody prowadzą do chorób. Z ostrożności, by nie przedawkować, podawanie np. połowy dawki w stosunku do potrzeb prowadzi do powstania niedoboru (przy czym nie wiem, jaka dawka jest prawidłowa dla twojej córki, bo aby ją wyliczyć musiałabym znać jej poziom 25-OH-D).
Czas połowicznego rozpadu witaminy D3 we krwi wynosi około 50 dni. Utrzymywanie się nadmiaru przez pół roku może być spowodowane wyłącznie potwornie wysokim przedawkowaniem tej witaminy, powodującym wzrost poziomu 25-OH-D do okolic powyżej 150-180 ng/ml, co z kolei da się zrobić u ludzi tylko dawkami rzędu kilkuset tysięcy IU (j.m.) w bardzo krótkim czasie.

gpolomska - 2018-01-02, 16:29

Człowiek to nie równanie matematyczne a kłucie dziecka co chwila jest dla mnie nieakceptowalne. Poza tym... intuicja mnie nigdy nie zawiodła a nauka już nieraz.
dagnes - 2018-01-02, 18:08

Raz w roku to nie jest co chwilę :-P . Przecież chyba i tak robisz dziecku jakieś profilaktyczne badania krwi, więc co szkodzi przy okazji, za jednym kłuciem, sprawdzić poziom witaminy D3?
Jak zna się wynik, to dawkę witaminy łatwo jest dobrać i stosować aż do następnego badania kontrolnego, po czym skorygować lub nie, w zależności od tego, co wyjdzie.

Moim zdaniem całkowite zdawanie się na intuicję może mieć miejsce wtedy, gdy mieszka się gdzieś w dziczy będąc członkiem plemienia, które od dziesiątek pokoleń właśnie dzięki tej intuicji oraz pielęgnacji tradycyjnych zachowań żyje w zdrowiu bez dostępu do "cywilizacji" i jej wynalazków. Gdy do Natury nam daleko i zabieramy się za jakąkolwiek suplementację, która nie jest naturalnym sposobem pozyskiwania substancji odżywczych, to uważam, że wiedza o tym, jak używać tej suplementacji by nie zaszkodzić, jest konieczna. Tym bardziej, gdy mamy dostęp zarówno do tej wiedzy jak i do badań, świadome odrzucanie możliwości jakie daje nauka nie jest chyba rozsądne.

Suplementację witaminy D3 (to samo dotyczy innych witamin oraz minerałów) należy traktować jak zażywanie leków. Bo dokładnie tym są witaminy i minerały, które zażywamy w suplementach i nie ma możliwości, by intuicyjnie dobrać ich dawki.

gpolomska, dla dobra córeczki, posłuchaj rady cioci dagnes ;-) i zrób jej przy okazji badanie poziomu D3 :kwiatek: .
I oczywiście sobie też zbadaj!

gpolomska - 2018-01-02, 19:32

Raz w roku? Przecież jak jest przez rok niedobór... Poza tym to nie jest tak do końca sama intuicja matki (a uwierz mi - ona potrafi wykryć np. nowotwór szybciej niż lekarze z tabunem badań) , ale też trochę dedukcji. Skoro od kwietnia do października jeździmy w góry i to przy dobrej pogodzie (jakoś się tak udaje średnio raz w tygodniu), gdzie na otwartym terenie spędzamy kilka godzin czyściejszym powietrzu to produkcja ze słońca plus dawka z pokarmów raczej nam wystarcza. Przez resztę roku Justa dostaje 400j.m. (ona jest stosukowo szczupła) plus coś tam z mojego mleka (też biorę 400 j.m.) i coś z jedzenia też wpadnie. Czyli powinno być OK.

Co do wpływu wit. D na kości, zęby, odporność itd. - pewnie jakiś ma, ale... obawiam się, że jednak geny mają większe znaczenie. Dlaczego? Co do kotów to stomatolog mi tak powiedziała (wie po swoich kotach żywionych identycznie a zęby zupełnie inne), a ja wiem np. po mnie i bracie - ja się wdałam ze zdrowiem i grupą krwi w ojca a on w matkę: ja mam zęby i kości pancerne (40 lat a zero złamań i tylko nieliczne ubytki, ale to kiedyś zanim zmieniłam dietę) , a brat kilka razy w gipsie i już w dzieciństwie zęby leczone kanałowo.

Wracając do badania poziomu wit. D - latem by wyszedł zapewne wyższy a zimą niższy, ale dla świętego spokoju zrobię ten poziom przy okazji. Sobie krwi nie badałam lata - dopiero w ciąży. Nie potrzebuję tego - wyczuję problem szybciej niż wyjdzie w wynikach, bo mój organizm bardzo dobrze sobie radzi z utrzymywaniem parametrów w normie (Magnolii też tak niestety robił) - nawet w ciąży nie miałam anemii itd. - wyniki jakby ciąży nie było. Urok bycia alergikuem, który musi zwracać uwagę na najmniejszy problem.

Justa ma z wieloma rzeczami jak ja - np. podczas przeziębienia (samo przechodzi w 2-3 dni i zdarza się 1-2 razy w roku) jedyne co umiemy zjeść to owoce a inne rzeczy mdlą. Także chyba po latach udało mi się trochę choć przywrócić naturalne zachowania organizmu (zboża porzuciłam 25 lat temu i ogólnie dieta byłaby jak paleo gdyby nie nabiał). Także chyba jednak nieco tej pierwotnej intuicji jest. Justa ma jej znacznie więcej, ale to by książkę można o tym napisać. Przy niej jestem jak głuchy i ślepy w jednym. Zresztą może jak będziesz w PL to będzie okazja się spotkać i zobaczysz sobie dziecko paleo od urodzenia - szczupła a jednocześnie bardzo silna, wyjątkowo spostrzegawcza i przyjazna, ale swoje zdanie ma a do tego wszyscy mówią, że bardzo grzeczna. Z materiałów jakie czytałam o dzieciach paleo wynika, że one właśnie takie są. I nadal pije mleko mamy - więcej jak jest chora lub idzie ząb.

dagnes - 2018-01-02, 21:11

gpolomska napisał/a:
Raz w roku? Przecież jak jest przez rok niedobór...

Jak masz wynik badania i znasz poziom D3 we krwi, to wyliczasz dawkę dzienną według wzoru i/lub kalkulatora, które zamieściłam w wątku o wapniu. To ci pozwala utrzymywać pożądany poziom i kontrola raz w roku wystarcza.

gpolomska napisał/a:
też biorę 400 j.m.

To bez badania mogę cię zapewnić, że masz spory niedobór. Zrób badanie jak najszybciej!

gpolomska - 2018-01-02, 22:21

To musiałabym zrobić badanie wszystkich witamin i minerałów... Plus badanie tego czego jeszcze naukowcy nie wiedzą. I kwestia, że suple odpadają w większej ilości, bo każdy ma coś problematycznego, a ryby i nabiał też. No i ten "drobny" problem pt. zasyfiona woda, powietrze a tym samym jedzenie plus promieniowanie wszędzie... ostatnio doszliśmy rodziną do wniosku, że chyba czas na Alaskę i to bardo wgłąb wyjechać jak chcemy dłużej pożyć. No tacy nieprzystosowani jesteśmy do dzisiejszego świata. Z punktu widzenia natury - do usunięcia niestety.

Po prostu szukam kompromisu między tym, co byłoby idealne a tym, co jest realne i technicznie, i finansowo.

Ines - 2018-01-02, 23:57

dagnes, gpolomska, dzięki za wszystkie argumenty w dyskusji :kwiatek:
Dla pewności sprawdzę jak stoję z poziomem witaminy, od początku ciąży brałam dawkę wg zaleceń Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego i tak kontynuuję, czyli 2000 iu (wcześniej brałam nawet więcej, ale w ciąży nie chciałam zaszkodzić nadmiarem).
Wiem, że zaleca się dzieciom od urodzenia podawać witaminę D i tak podawałam, ale ona jest chyba zawsze na jakichś olejach i mojego niemowlaka boli po jej podaniu brzuch :-/ zastanawiam się, czy eksperymentować i szukać takiej, po której nie będzie się tak źle czuł, czy może moja witamina mu jednak wystarczy.

dagnes - 2018-01-03, 00:29

gpolomska, jeszcze mi się przypomniało, że niski poziom witaminy D3 koreluje w badaniach z częstszym występowaniem alergii i na więcej alergenów. To może mógłby być dla was jakiś dodatkowy trop.
gpolomska - 2018-01-03, 08:17

Dagnes, dzięki za radę. Aczkolwiek obawiam się, że u nas to trochę większy problem - mój ojciec od dziecka jest też alergikiem, a chował się głównie na rybach (wioska rybacka), kozim mleku (własna koza) oraz maśle z mleka od własnej krowy i jajkach od własnych kur, a na zewnątrz spędzał całe dnie - wątpliwe, żeby miał niedobór wit. D od małego.
Niemniej jednak może większa dawka złagodzi choć część objawów (u nas pediatra powiedziała po analizie wszystkiego, że my nie tyle mamy uczulenie na owoce itp. co na chemię w nich - i okazuje się, że eko pomarańcze są OK, tak samo z cytrynami czy bananami; pewnie jakby wołowina była grass feed to by też przeszła). Wydajemy fortunę na jedzenie (gdybyśmy nie musieli jeść wersji eko/bio, to by nam chyba połowa tego zeszła). Dlatego z tą Alaską albo choć jakimś totalnym przysłowiowym "zadupiem" to coraz częściej rozważamy, bo po prostu nasze dochody, gdzie każdy z nas zarabia powyżej średniej, przestają nam wystarczać (Justysi nawet wodę w szklanych butelkach kupujemy, żeby ilość chemii zmniejszyć); mieszkania własnego nie mamy tylko wynajem, więc trochę nam to też pochłania więcej niż jakbyśmy już swoje wykupione mieli. A jak się mocno przeprowadzać, to rozważamy Czechy lub Austrię z tych bliżej (jeszcze w miarę normalnie tam się wydaje, bo tutaj coraz większe wariactwo, w UK u brata to strach po ulicach powoli chodzić, w krajach skandynawskich też). Gdyby nie to, że oboje mamy tu rodziców, to by nas tu dawno nie było.

Ines, spróbuj witamin w kropelkach na olejach MCT a nie kapsułek z olejem słonecznikowym - może będzie lepiej.

dagnes - 2018-01-03, 13:40

Wiadomo, że genów nie przewalczysz witaminą D3 ale możliwe jest, że ona pomoże w tych obszarach, w których właśnie jej niedobór zwiększa objawy lub powoduje, że powstaje dodatkowa alergia bądź nietolerancja na kolejne alergeny. Moim zdaniem warto spróbować.
Tu masz linka do mojego posta, w którym obszernie wyjaśniam jak obliczyć dawki D3:
http://www.barfnyswiat.or...p?p=90020#90020

gpolomska - 2018-01-03, 16:23

Dzięki za link. Na razie cała rodzina (w tym mama i jej siostra) robiła dziś zaopatrzenie w D3, bo wszyscy alergicy i chwycą się czegokolwiek, co daje choćby małą nadzieję na zwiększenie puli dizwolonych pokarmów.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group