To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

BARF dla kotów chorych i szczególnej troski - BARF a zdrowie psychiczne kotów

gpolomska - 2018-01-26, 00:36

Najbardziej dobija mnie myśl, że jelita może rozwalić sam przewlekły stres czy niedobór snu. Pięknie. To jak w dzisiejszych czasach żyć? Kotom choć brak snu nie grozi, ale stres jak najbardziej.

Geny też chyba coraz słabsze nawet kotów wiejskich.

shana55 - 2018-01-26, 00:39

Ja borykam się z problemem alergii i plazmocytarnego zapalenia dziąseł u Collina... I jedno i drugie schorzenie ma nieznane podłoże. Nie wiemy co go uczula, dieta eliminacyjna nie dała rezultatu, wytępienie robactwa też nie przyniosło poprawy, doszliśmy do wniosku że skoro sie to zaczęło po przyjściu Dragona to pewnie stres... albo na norwegi tak reaguje...albo jest uczulony na życie.. do tego to plazmocytarne... usunęliśmy dwa zęby i z reszty kamień a dziąsła dalej biedne. Weci mówią że mają przypadki że nawet usuniecie wszystkich zębów plazmocytarnego zapalenia nie zlikwidowało więc nie wiedzą czy u Collina by to dało oczekiwany rezultat. Przemywamy tylko leciutko paszczę rumiankiem na zmianę z wodą z zastrzyków i steryd który bierze na uczulenie trochę łagodzi ten pysk. Pomysłu co dalej brak.. dobrze ze przy tym wszystkim kot je a wyniki ma w normach. Najgorsze, że nie wiemy co dalej i jak długo....ehh
panterzyca - 2018-01-26, 00:54

Stres dla kotów jest bardzo wyniszczający :-(

Biedny Collin. Kawie zostały kły i siekacze, ale dolne i dwa górne same już wypadły. Co jakiś czas mam wrażenie, że stan zapalny wokół kłów się nasila, a innego dnia w ogóle go nie ma. U Kawy plazmocytarne albo eozynofilowe, nie badaliśmy wycinka, bo leczenie takie samo. I też wet mówił, że u 2-5% kotów usunięcie wszystkich zębów i tak nic nie daje.

Kawa raz na miesiąc, raz na trzy tygodnie też zwraca. Bo tak. Mieszanki różne, świeże, suple te same, temperatura niezmienna, kłaków w wymiotach nie ma, je moim zdaniem ciągle w tym samym tempie, a mimo wszystko co jakiś czas zwraca wszystko, co właśnie zjadła. Badania krwi, moczu i USG ok... Pozostaje mi tylko sprzątać i mieć nadzieję, że to nic poważnego.

shana55 - 2018-01-26, 01:18

Collin też tak ma, zjada śniadanie i nagle paw na pół domu i wszystko co zjadł leci...nawet nie bardzo go naciąga i też nic tam nie ma innego, sama mieszanka. A po godzinie upomina się o jedzenie i zjada swoją porcje jakby się nic nie stało, załatwi sprawy w kuwecie, pogoni, pobawią się, umyje sie i pójdzie spać. Ja juz osiwiałam przez niego ;-)
I martwi mnie ten steryd, znam skutki uboczne... ale dopiero na nim przestał wylizywać plecy do otwartych ran, sierść mu odrasta i krosteczek swędzących prawie nie ma.
W kwietniu skończy 12 lat. Ale ten czas leci.

panterzyca - 2018-01-26, 01:31

Ciekawe, czy te wymioty to nie jakiś efekt uboczny zapalenia dziąseł. Wcześniej, gdy Kawa od tych dziąseł miała powiększone migdałki, wet mówił, że to od nich mogą być wymioty. Ale teraz niby nie ma powiększonych, a wymioty zostały. Też czasem w ogóle jej nie ciągnie, czasami tylko trochę... I zwykle pięć minut później chce jeść, ale ja daję jej dopiero po jakimś czasie. Ech...

Czasem steryd jest mniejszym złem. :-/

shana55 - 2018-01-26, 01:36

No właśnie...
gpolomska - 2018-01-26, 07:51

Moja wet mówiła mi o jakimś zapleniu śluzówki układu pokarmowego właśnie analogicznym do plazmocytarnego zapalenia dziąseł i mającym podłoże genetyczne. Wtedy można próbować np. na start dać tylko max. łyżeczkę jedzenia, odczekać min. 15 minut i podać resztę. Czasami pomaga 1/4-1/2 famidyny itp. lub glutek albo kora wiązu - przyczyny nie usunie, ale łagodzi objawy. Wymioty "bez powodu" mogą być efektem podrażnienia jelit lub żołądka, a to z kolei konsekwencją problemów z trzustką, nerkami lub alergii. Oczywiście przyczyną wszystkiego może być stres (pojawienie się Dragona mogło go wywołać, ale mógł to też być zbieg okoliczności) .
shana55 - 2018-01-26, 16:07

Wiem... Dragon jest u nas już 6 lat i są jeszcze dwa dodatkowe norwegi.
Objawy alergii wyszły po pół roku jak go Dragon udrapał, a plazmocytarne rok temu...
Czyli długo później niż alergia... Te wymioty tez myślę że z podrażnionej buzi się biorą dobrze że występują rzadko. I tez tak daję najpierw trochę, potem resztę. Ale nie ma reguły, potrafi miesiąc nic się nie dziać aż pewnego dnia paw.. Chronimy go przed stresem, jak i resztę kotów też. Miały go za dużo jak Rafajel odchodził... :cry:

gpolomska - 2018-01-26, 23:59

Niestety nasz stresy udzielają się kotom. Wiem coś o tym.

Wymioty mogą mieć też podłoże bólowe, a nawet... jak jedzenie / leki są bardzo niedobre. A jeśli ma ból pyszczka...

Czasami to mi się płakać chce jak pomyślę, że tak naprawdę w bardzo niewielu przypadkach możemy pomóc kotom i niewiele zrobić. Jedynie trzeba się starać dawać im dobre jedzenie, trochę rozrywki... ale do ideału daleko. A dla mnie ideał to by był, gdyby wszystkie koty były wolno żyjące i bezpieczne - szanowane przez ludzi, w jakimś stopniu otoczone opieką, ale wolne. A tak albo trzymasz kota w domu, ale narażasz na rozjechanie/postrzelenie/oberwanie ze skóry itp. Dom to nigdy nie będzie to co naturalny teren łowiecki, a najlepszy BARF z najlepszą suplementacją nie wiem czego nigdy nie będzie naturalną dietą kota. Musimy wybierać mniejsze zło i liczyć, że to wystarczy choć na ileś lat jako takiego życia.

Widzę jakie dziewczyny są szczęśliwe na balkonie - i wiem, jak byłyby szczęśliwe żyjąc jak koty powinny w naturze. Może żyłyby krócej, ale bez stresów małej przestrzeni itd. - a geny mają na naturalne stresy a nie nasz zagoniony świat (zresztą ludzie też - geny nie nadążają za naszym rozwojem cywilizacyjnym). A niestety nie mogą. Najbardziej luksusowe więzienie to nadal więzienie. A wina? Za blisko człowieka się osiedliły? Złości mnie to okrutnie, gdy o tym myślę. Pozostaje jedynie starać im się wynagrodzić choć trochę to odebranie im możliwości życia tak jak przeznaczyła im natura.

..Asia.. - 2018-02-09, 14:34

Terhie napisał/a:
To by znaczyło, że u wszystkich udomowionych, niewychodzących kotów występuje stały stres.
dagnes napisał/a:
Dokładnie tak.
Dlatego należy stosować maksymalną ilość elementów MEMO, aby ten stres minimalizować.


ja właśnie zamknęłam kota w domu...
to był wsiowy kotek, pewnego razu zatruł się czymś potwornie i postanowiłam go nie wypuszczać.
Wcześniej już nosiłam się z zamiarem udomowienia Mruczka, czytałam na ten temat, nawet raz próbowałam, ale poddałam się.

Jednak od września Mruczek jest w domu.
W kontaktach jest Feliway, codziennie są zabawy, polowanie na jedzenie w garażu (kot to uwielbia - chowam tam jedzenie i on musi sie wspinać i szukać), absolutny spokój w czasie drzemki i najlepsze jedzenie - BARF, to wszystko co mogę zrobić
Mąż dokańcza balkon, barierka juz się maluje i instaluje, potem siatki i balkon dla kota będzie gotów w marcu - to będzie namiastka wolności.
Dodatkowo zamontowałam giga wielki karmnik na ogródku, mieszkam blisko lasu i dokarmiam ptaki - kot często obserwuje ptaki i chyba to dla niego frajda..., a może to pogłębia tęsknotę za wolnością...nie wiem.

Obserwuję Mruczka, szukam oznak stresu, nudy itp. Kotek nie domaga sie wyjścia na dwór, nie płacze pod drzwiami. Może jest mu dobrze? Nie wiem...

Kiedyś wpadłam na pomysł, aby wychodzić z nim na dwór na smyczy. W moim ludzkim rozumowaniu było to jakby ... zwrócenie po troszku wolności. Kot pięknie współpracował z puszorkiem, super było na spacerach (tylko na terenie ogrodu), ale.... zaczęło sie posikiwanie w domu.
Doszłam do wniosku, że tymi spacerami pogłębiałam jego frustrację, bo na dworze były myszy (serio - kręcą się w pobliżu karmnika), ptaki - kot na smyczy nie mógł ich dogonić, złapać.
Zrezygnowałam z wychodzenia na dwór - problem siusiana na łóżko się skończył.


Czy mój kot jest szczęśliwy, nie ma depresji z powodu zamknięcia go w domu...nie wiem :-/
To niesamowite stworzenia, ja nie pojmuje ich delikatnej psychiki, czytam, kształcę się w obsłudze kota, jednak na pewno popełniam masę błędów (jak ten z wychodzeniem na dwór)


Ciekawa jestem czy jest ktos na forum, kto tak jak ja - zamknął w domu wsiowego dzikuska.

Skipper - 2018-02-10, 22:44

Ja miałam na DT 2 kotki wsiowe podrzucone na parkingu. Z tym, że były to koty malutkie, wzięte w wieku ok. 2 miesięcy - żadna z nich nie wykazywała jakoś chęci ucieczki z mieszkania, gdzie miały cieplutko, zabawki, jedzonka pod dostatkiem i dwóch kumpli, którzy się z nimi bawili, wylizywali od stóp do głów i uczyli dobrych kocich manier (bo trzeci niestety obie gnębił :-/ ).
Na chwilę obecną są w nowych domach i doskonale dogadują się z kocimi współlokatorami. Obie są niewychodzące.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group