To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

Kulinaria dwunogów - BARF dla ludzi?

zenia - 2012-11-04, 12:59

to jest taki poprzerastany siateczka tłuszczu
a tam wlasnie mieści sie smak
tu na przykładzie wołu wagyu


free picture hosting

zenia - 2012-11-04, 13:01

http://befsztyk.pl/mieso-steki-wolowe-c-2_68.html

one w wiekszości maja takie żyłeczki białe
nie może byc za chudy taki kawałek,zelówka
taki z siatke lepszy podobnież ,jak masełko sie kroi :food:

Maciejka - 2012-11-04, 13:25

zenia napisał/a:
nie pytam ich przed wyjściem do sklepu co im dzis kupic

A ja wiem bez pytania.
Zamówiły by polędwicę wędzoną. Raczej nie z powodu jej wartosci odżywczych :lol:

Maciejka - 2012-11-04, 19:27

Przyznam się że z mieszanymi uczuciami czytam o jedzeniu surowego mięcha, chociaż watróbkę i polędwicę wołową uznaję tylko krwiste (i w środku, i "ociekające" krwią :twisted: ).
Tak więc jakieś resztki drapieżnika we mnie tkwią. Moje obawy są innej natury - to mięsko nie jest pozyskane z własnego, ani nawet zaprzyjaźnionego gospodarstwa; są to na ogół produkty "przemysłowe". Niby badane, ale przechodzą przez wiele miejsc i wiele rąk.
Obróbka termiczna eliminuje wiele z tym związanych zagrożeń.
Nie jestem kucharzem z zamiłowania, ale obijało mi się o uszy, że obecnie preferuje się (wśród znawców) obróbkę cieplną niskotemperaturową właśnie po to, aby nie niszczyć smaku mięsa (a pewnie i jego wartości odżywczych).
Zgadzam się, że "sezonowanie" w warunkach miejskich prawie niewykonalne.
Choć z dziecięcych lat głębokiego PRL-u pamiętam w okresach przedświątecznych zające wiszące za oknami i "kruszejące".
Ale lubię eksperymenty, więc jak trafię na jakieś mięsko z pewnego źródła to pewnie spróbuję jak smakuje na surowo :food: .

AniaR - 2012-11-04, 20:21

:evil: :evil: :evil: A ja przyznaje sie bez bicia - nie dalam rady na surowo. No nie dalam rady. Moze za jakis czas. Czesc zakupionego miecha upieklam, czesc bedzie dla kotow i psa.
A jesli chodzi o mieso "przemyslowe" to na surowo wogole nie wchodzi w gre. Za duzo to mieso przechodzi "uzdatniania" i przez wiele rak. :hair:

Sandra - 2012-11-04, 21:16

Maciejka napisał/a:
.........ale obijało mi się o uszy, że obecnie preferuje się (wśród znawców) obróbkę cieplną niskotemperaturową właśnie po to, aby nie niszczyć smaku mięsa (a pewnie i jego wartości odżywczych).

Jestem ciekawa techniki zimnej plazmy, bo pewnie o tym myślisz ?
Może dagnes przełoży nam to wszystko z polskiego na nasze :-> , bo temat jest "gorący".
zenia napisał/a:
sandra
naprawde sezonujesz??
napisz jak wyszlo

Oglądałam steki wczoraj-to był 4-ty dzień, przełożyłam je na drugą stronę.
Kolor się zmienia, zapach nie trąci niczym złym. Jeszcze potrzymam trochę.
Miejsce jest chłodne, wilgotne i przewiewne (to podkreślał rzeźnik).

Sandra - 2012-11-06, 21:10

zenia napisał/a:
napisz jak wyszlo

Dzisiaj, po 7-miu dniach sezonowania został zjedzony stek/antrykot; gruby na 2,5 cm o wadze 0,5 kg.
Pierwsze rzuciły się Futra z jakąś dziką atawistyczną żądzą.
Zeżarły zewnętrzne boki/okrawki, które trochę mocniej podeschły. To coś niesamowitego jak drapieżnika rajcuje zapach skruszałego wołu. :twisted:
Roznieciłam ogień, rozgrzałam żeliwną patelnię grillową. Stek posmarowałam z jednej strony stopionym sadłem gęsim i na b. krótko jedną i drugą stronę przypiekłam, tak aby tylko się ryfle zaznaczyły. Wiem, że wtedy robi się trucizna, ale nie można cały czas odżywiać się zbyt zdrowo, bo się człowiek jeszcze rozchoruje. :-D
Wczoraj były steki z polędwicy, ale zdecydowanie lepszy był ten dzisiejszy antrykot.
Z moich "eksperiansów" wynika, że lepsze do sezonowania jest mięso mniej szlachetne.
Ale na surowo póki co go nie zjem. ;-)

zenia - 2012-11-07, 07:34

:-)

no antrykot jak najbardziej sie nadaje
podobno taki stek musi byc dośc grubawy
własnie co najmniej 2,5-3 cm
ja miałam rostbef
dzis sie rozgladne za kawałkiem krowy i potrzymam troche dłużej

zenia - 2012-11-10, 07:26

ostatnio zakupiłam masło klarowane
smażę jak juz smażę tylko na nim
ogromna różnica
najbardziej mi to odpowiada,po oleju kokosowym i smalcu

Sandra - 2012-11-10, 10:38

zenia napisał/a:
najbardziej mi to odpowiada,po oleju kokosowym i smalcu

Mam podobną kolejność :->
Wytop sobie jeszcze sadło z gęsi, będziesz zachwycona. Konsystencja, zapach, kolor....
(bardzo wolniutko aby płomień był ledwo, ledwo...)
Stopniowo odkrywałam, że każdy z tych tłuszczów nadaje się lepiej lub gorzej do określonych potraw. Ale to juz są indywidualne preferencje i każdy je sam odkrywa :->

Maciejka - 2012-11-12, 01:52

Sandra napisał/a:
Roznieciłam ogień, rozgrzałam żeliwną patelnię grillową. Stek posmarowałam z jednej strony stopionym sadłem gęsim i na b. krótko jedną i drugą stronę przypiekłam, tak aby tylko się ryfle zaznaczyły

Mniam....
Tak apetycznie to opisujesz, że zrobiłam się głodna, a nie mam żadnej krowy na podorędziu :mrgreen:
Uwielbiam takie dania - podpieczone z zewnątrz i surowe w środku.

zenia - 2012-11-14, 12:16

za ze zgroza zaczęłam myślec o świetach
co zjeśc a czego nie :food:
kiedy w domu to nie będzie problem
to w domu mamy na wigilii nie ma odwrotu
nie zjem -będzie obraza i gadanie
a kuchnia mamy pozostawia wiele do życzenia niestety jeśli chodzi o naturalność :-|

Sojuz - 2012-11-14, 12:47

zenia napisał/a:
za ze zgroza zaczęłam myślec o świetach
co zjeśc a czego nie :food:
kiedy w domu to nie będzie problem
to w domu mamy na wigilii nie ma odwrotu
nie zjem -będzie obraza i gadanie
a kuchnia mamy pozostawia wiele do życzenia niestety jeśli chodzi o naturalność :-|

Jeżeli trzymać się tradycji, wystarczy spróbować, czytaj, musnąć, 12 potraw i nie ma do czego się przyczepić ;-) Raz na jakiś czas niestety trzeba przeboleć, żeby nikogo nie urazić :-/ Gdyby regularnie odżywiać się jak większość ludzi, to wtedy można było by się martwić ;-) A tak możesz wsunąć co chcesz.

Jako przykład dam siebie i swoją kotkę: x-zylion razy tłumaczyłem, że ja odpowiadam za żywienie Perełki. Niestety wszyscy sypią jej karmę, nie wiem w jakich ilościach a potem dziwota, czemu kot przytył. Na razie to ona rośnie, ale... :evil: Tata z kolei kupuje pierwsze z brzegu mokre karmy w marketach i też nie wytłumaczysz, że to jest świństwo :hair: Bo kotek biedny, nie je mięska...

Po prostu nie przegadasz :roll: Trzeba coś tam zeżreć, bo jesteś sama i tam po prostu Cię zjedzą :-P

zenia - 2012-11-14, 14:32

no tak
ale mi tak sie w głowie juz przewróciło że nie przełknę "trucizny " :cry:

dagnes - 2012-11-14, 14:56

Zeniu, ja myslę że to nie aż taki problem. Zawsze możesz powiedzieć, że dany produkt bardzo Ci szkodzi i nie możesz go jeść. U mnie to wygląda tak - wszyscy znajomi i rodzina zostali poinformowani, że nie jadam zbóż bo mam po nich poważne problemy jelitowe i po zjedzeniu nawet niewielkiej ilości choruję przez kilka dni. To wyeliminowało większość niezdrowych pokarmów, których już nie muszę jeść u nich tylko dlatego by ich nie urazić. Jeśli jesteś kimś ważnym dla swoich krewnych i znajomych, to zapewniam Cię, że z troski o Twoje zdrowie nie będą Ci podawać ani zmuszać Cię do jedzenia produktów zawierających zboża. Do tego możesz dodać, że się odchudzasz i stosujesz dietę bez cukru lub, że lekarz wykrył u Ciebie nieco podwyższony poziom glukozy we krwi i teraz musisz unikać cukru jak ognia by nie zachorować na cukrzycę. No i problem z głowy. Można jeszcze, jeśli ktoś odrzuci z diety również produkty mleczne, powiedzieć, że ma się nietolerancję laktozy (a że nietolerancje pokarmowe takie jak glutenu i laktozy zwykle idą w parze to wyjaśnienie jest prawdopodobne). Zapewniam Cię, że ci którzy Cię szanują będą przygotowywać specjalnie dla Ciebie potrawy bezzbożowe i bezcukrowe.

Wiem z doświadczenia własnego i innych, że wdawanie się w ideologiczne dyskusje o tym dlaczego nie jem jakichś pokarmów jest bez sensu, bo tylko zrobi ze mnie dziwaczkę lub wariatkę w ich oczach, a także będą na siłę mnie przekonywać, że jestem w błędzie i nie przestaną tego robić nigdy. Chyba, że ktoś z nich sam wykaże inicjatywę i prawdziwe zainteresowanie moją dietą, wówczas mogę zacząć z nim na ten temat rozmawiać i podrzucić mu tzochę rzeczy do przeczytania. Inaczej się nie da, przynajmniej z moich obserwacji tak wynika.

Wyeliminowanie konieczności jedzenia "w gościach" zbóż i cukru w zasadzie rozwiązuje nam problem, bo całą resztę da się jakoś przełkąć (choć niektóre rzeczy wyłącznie w niewielkich ilościach), o ile mamy oczywiście do czynienia z potrawami przygotowanymi przez gospodynię a nie np. kupnymi wędlinami.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group