To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

BARFne Życie - Sanatorium pod wezwaniem Szalonej Tity

małga - 2018-12-18, 18:05

mówiłam, że diablę :twisted: udające niewiniątko :-D
Anilina - 2019-01-04, 15:39

Święta święta, i po świętach.
Całe szczęście :mrgreen:

Przyznam, że wiele lat sobie bombiłam i jeździłam na święta do rodziny. Pewnie, że coś tam się pomogło w przygotowaniach, ale wiadomo... Zakupy, wymyślanie, planowanie - to wszystko miałam z głowy.

W tym roku okoliczności sprawiły, że rodzinę zaprosiłam do siebie. Kilkukrotnie przeklinałam siebie w grudniu za ten pomysł. Na szczęście wszyscy przeżyli. A Omisław zakochał się w kotce trikolorce mojej siostry. Niestety bez wzajemności. Nie wiem jak to możliwe, bo Omiś kruszy wszystkie serca. Oprzeć się takiemu urokowi?


No ale to jednak szylkretka, wiecie...

Omiś był niekwestionowaną gwiazdą tych świąt. Odważny, milusiński, otwarty, gadatliwy. Pośród moich futer z różnymi dziwnymi przypadłościami psychicznymi, nie wymagało to specjalnego wysiłku z jego strony, by się wyróżnić ;-) I już po kilku godzinach dostał ofertę nowego domu. U mojej siostry. Miłość ją zaślepiła. Fajny domek, tak jak chciałam - z drugim, młodym, skłonnym do wariactw kotem, dzieciakami z kotem wychowanymi. Dużo zabaw, dużo zainteresowania :hura:

Wreszcie z dala od tych dwóch gburów

które nie chcą się z nim bawić i na wszelkie zaczepki (czasem mało subtelne - fakt) reagują monotonnym "phhhh" (to zdjęcie kojarzy mi się z takim obrazkiem, jak na ramionach człowieka siedzą aniołek i diabełek i podszeptują różne sprzeczne rzeczy. tyle że tu raczej jednomyślny przekaz jest: "odejdź i zostaw to żarcie nam").

No i odbyliśmy z mężem poważną rozmowę.
Kłótni nie było, bo dość zgodnie stwierdziliśmy, że nie jesteśmy gotowi na to rozstanie. Tak, Omek daje w kość. Niszczy, psoci, w nocy spać nie daje. Denerwuje starsze koty.
Ale potem przybiega i wydaje z siebie to gruchanie. I wepcha się na ręce i rozpłynie jak ciepła plastelina, rozbrajając człowieka swoim całkowitym zaufaniem.
Słodziutki jak pączek z lukrem.


I stwierdziliśmy, że jeszcze spróbujemy. Poczekamy do kastracji, zobaczymy, jak po niej ułożą się relacje w domu. Wiem, że nigdy nie będzie idealnie. Bo moje seniory to raczej wredne typy. A on z tych, co lubią ciałko przytulić do innej istoty kociej. Oczywiście, że lepiej byłoby mu u innych kociarzy z młodymi kotami, gdzie czułby się w pełni akceptowanym członkiem stada.

Tylko, że on mnie i mojego męża uważa za rodziców. W końcu jest pod naszą opieka od 4 tygodnia życia, innych rodziców nie pamięta. Przekonałam się, że na nikogo innego nie reaguje tak jak na nas. Choć ochoczo przybiegał do każdego na głaski, niechętnie dawał się trzymać na rękach i cały czas był spięty. Kiedy to na nas się wdrapuje (Omiś domaga się noszenia na rękach), to po to, by się rozluźnić i rozpłynąć jak krówka ciągutka w ustach.

Takżeten.
Kolejne, nieplanowane dziecko.

Ile razy już to sobie powtarzałam - ani jednego zwierza więcej?
:nudy:

Pieszczoch - 2019-01-04, 16:38

Anilina,decyzję pewnie już macie podjętą.No i na pewno słuszną.Pięcioro dzieci to już coś.Ja mam jedno chore futro(które dziś znowu cały pokój zasikało krwią),plus jeden szczekacz,i nie daję rady.
Anilina - 2019-01-04, 17:18

Pieszczoch, smutno czytać, że z Liskiem znów gorzej, taki biduś z niego. :tuli: Dobrze, że ma Ciebie.

To o czym piszesz to bardzo ważny argument przy podejmowaniu decyzji - trzeba mierzyć siły na zamiary. Nie jest sztuką zbierać zwierzęta, sztuką jest zapewnić im właściwą opiekę. I dlatego mimo, że przez mój dom w tym roku przewinęło się 8 kociąt, 7 z nich bez dyskusji wydałam do adopcji, choć za każdym razem ściskało w sercu.
Też mam czasem dość. Po prawdzie, planowałam raczej dążyć do zmniejszenia liczebności zwierząt i kiedyś, po nieuniknionej śmierci obecnych, ograniczyć się do jednego zwierzaczka, maksymalnie dwóch. Choroba podopiecznego strasznie wpływa na psychikę opiekuna, ogromne obciążenie.

Decyzja w sprawie Omka to jeszcze nie 100%. Jedynie tyle, że nie wydamy go do czasu kastracji i rekonwalescencji po niej. Ale gdy myślę, że miałabym go oddać, to tak się czuję, jakby znikał mi ostatni promyczek słońca w pochmurny dzień...
Przekonać by mnie mogło tylko jego większe dobro.

Koci_Ogon - 2019-01-04, 18:02

Jak patrzę na te jego ostatnie zdjęcia, to nawet się nie dziwię... Choć nie mam pojęcia jak dajesz radę ogarniać każdego dnia Twoje sanatorium :) dużo zdrówka sanatoriuszom w Nowym Roku! I apetytu : D
Nul - 2019-01-05, 00:09

Też się w Omisiu zakochałam! No piękny! nic tylko schrupać! :) Miau!
małga - 2019-01-05, 04:31

Anilina napisał/a:
Decyzja w sprawie Omka to jeszcze nie 100%. Jedynie tyle, że nie wydamy go do czasu kastracji i rekonwalescencji po niej. Ale gdy myślę, że miałabym go oddać, to tak się czuję, jakby znikał mi ostatni promyczek słońca w pochmurny dzień...
Przekonać by mnie mogło tylko jego większe dobro.

Lepiej tego nie mogłaś ująć, taki promyk to bardzo dużo w swoim własnym życiu. Jeśli nie przeważa większe kocie dobro to nie wahaj się :kiss:

Anilina - 2019-01-21, 15:42

Dziś Blue Monday, a mi tak szczęśliwie.

W ten weekend do domu pojechał wreszcie Lukas. Niektórzy z Was mogą go kojarzyć: schroniskowy, starszy kocurek z PNN, którego ogłaszałam gdzie tylko się da. Wreszcie, po niemal dwóch latach w schronisku pojechał do domku. Mimo wieku, mimo chorych nerek, mimo nawracających problemów z pęcherzem, przez które kocur sikał gdzie popadnie. Proszę tylko o trzymanie kciuków, by dogadał się z innymi kocimi rezydentami (w tym jednym nerkowcem też).

Z innych ciekawostek, to Omek się sypie. Wypadają z niego takie elementy:

Ten konkretny znalazłam wbity w moją skórę, po ukąszeniu. Ząb jadowy :-P

Poza tym mutuje bestia. Hoduje nadprogramowe zębiska:

Mówię Wam - zło w czystej postaci.

Wasze też tak późno zęby wymieniały? Omiś ma już 6 miesięcy. Spodziewałam się, że wcześniej pozbędzie się mleczaków. Już nawet myślałam, że przegapiłam.
Małe jaśniepaniątko fochuje się w tym tygodniu na mieszankę z perliczki... Mam nadzieję, że chodzi o jej konstystencję a nie smak, bo już na głowie staję, żeby było dobre i nie szkodziło. A perliczki nie zmieliłam, bo akurat mam maszynkę na reklamacji. Może źle mu gryźć z tymi sypiącymi się zębiskami.

Zaobserwowano również pewne ocieplenie stosunków męsko-męskich:

i to nie tak, że młody się podkradł. To Klakson się położył obok niego. Ale zauważcie, jak pilnuje, żeby nie dotknąć. Woli łapką zwisać. Chłopaki dokazują, ganiają się po dpomu. Nie jest to całkiem zdrowa relacja, bo Klakson przy tym wrzeszczy. Ale wrzeszczy nie tylko wtedy, gdy jest kąsany, lecz również wówczas, gdy sam kąsa. Podchodzi do młodego, gryzie go z tyłek i drze się przy tym wniebogłosy :shock: Małemu ogólnie się podoba taka zabawa, ale nie wiem, co to zrobi z jego psychiką...

Tita niestety nadal jest mocno na nie. Dziś wychodząc do pracy musiałam zamknąć ją w sypialni. Omek strasznie szalał, przez co rozbudził całe towarzystwo. Szira pogoniła za przebiegającą obok niej Titą. Tita odreagowała na Omku, fukając i wrzeszcząc na niego ostro. Klakson przybiegł by stanąć w obronie małego, ale w tym czasie napatoczyła się Szira i to ona oberwała strzała. Wtedy już do nich dobiegłam i rozdzieliłam towarzystwo. Psy do ich pokoju, Tita do sypialni, żeby ukoiła nerwy, a chłopaki zostali w salonie. I niech się dzieje wola nieba.

Za chwilę z pracy wróci M. zobaczymy, o czym doniesie. Liczę, że wszyscy żyją...

Saga - 2019-01-21, 16:00

Wydaje mi się, że moje chyba ciut wcześniej wymieniały zęby, ale niewiele. mufka przeszła przez to niepostrzeżenie a Maniek... miał podwójny garnitur ;-) wyglądał jak wampir :-D mniej więcej jak na Twojej fotce :mrgreen:
Mrowiszcze - 2019-01-22, 22:20

Ja nawet nie wiedziałam, że kotom tez wypadają mleczaki :oops: nic u swoich nie zauważyłam :oops:
Saga - 2019-01-22, 23:31

Mój sobie mordkę otarł w prześcieradło bo mu ząbek wisiał ;-) i stąd się zorientowałam, ślady krwi znalazłam. Tak to też bym pewnie nie zauważyła ;-)
Sierra - 2019-02-04, 17:16

A może Omek się na perliczkę obraził, bo zęby go denerwują? Sierra też ostatnio kła zostawiła (na Księciuniu, zawsze twierdziłam, że to gróboskórna zaraza :twisted: ) i głodówki urządza :roll: . Nic jej nie podchodzi... No, jedynie zimne mięsko czasami dziabnie i suszonego kurczaka będzie męczyć przez pół dnia. Jak mi rosły zęby mądrości (wybitnie głupia nazwa :evil: ) to miałam podobnie... tylko produkty troszkę inne wybierałam :faja:
Anilina - 2019-02-04, 18:24

Sierra, obyś miała rację, bo ja zeświruję z tym gagatkiem. Nic jeść nie chce. Kolejne "dosmaczacze" przestają działać. Jak coś podejdzie, to jeden raz zje ze smakiem, a za kilka godzin już bunt i tego samego nie tknie. Tylko ile może trwać takie wymienianie zębów mlecznych? Mam nadzieję, że teraz jest apogeum i stąd takie wybrzydzanie. Nawet przemielonego, niewymagającego gryzienia nie chce jeść...
A chuda szkapa z niego :shock:

Sierra - 2019-02-06, 00:33

Anilina łączę się z Tobą w pełni - od podwójnych, wampirkowych kiełków, poprzez bieganie z tysiącem dosmaczanek, aż pod trzęsienie się nad chudością JaśnieKotów :evil: .

Sama przy Sierre w tej chwili powtarzam sobie "zdrowy zwierzak sam się nie zagłodzi" - łajza od paru dni zjada tylko połowę tego, co normalnie :roll: .

Anilina - 2019-02-20, 16:46

Chyba każdy właściciel zwierzaka wie, że nie zawsze to, co jest dobre dla nas, jest też dobre dla naszych podopiecznych…

Bardzo, bardzo próbowałam, bardzo się starałam to wszystko ogarnąć. Ale im bardziej mi zależało, tym bardziej wszystko się komplikowało.

Stan Tity się pogorszył.
Nie nerki, ale astma. Mimo, że stosujemy Boswellię, musiałam wrócić do inhalacji sterydami, bo kaszel bardzo się nasilił. Niestety sterydy nie bardzo pomogły, a na dodatek kotka znów zaczęła wymiotować śliną i krwią, czyli zapewne w przełyku pojawiły się nadżerki po sterydzie.
Pojechaliśmy do jej pulmonologa.
Po omówieniu sytuacji zadecydował: leki uspokajacie (Zylkene), jak nie pomogą, antybiotyk, jak nie pomoże, zwiększamy dawkę sterydów.

A Omek upatrzył sobie Titę, bo ona zamiast mu przylać, zaczęła przed nim uciekać, a tym samym pobudzać jego instynkt łowiecki. Drań czaił na nią za każdym rogiem, pilnował wyjścia z kuwety, gdy z niej korzystała i skakał na nią gdy wychodziła. Bidula przestała kopać w żwirku, żeby go nie wabić tym odgłosem.
Jednocześnie, ponieważ koty zupełnie go nie akceptowały, rosła w Omku frustracja i jego zapędy do atakowania ich się nasilały. Nie pomagały godziny zabaw z wędką, polowań na myszkę, zabawy węchowe czy bieganie za suszonym mięskiem rzucanym „do upolowania”.

Podjęliśmy decyzję o szukaniu domu dla malucha.
Niestety oferty, jakie otrzymywaliśmy, odrzucaliśmy już na etapie pierwszego smsa czy rozmowy telefonicznej. Może i chcemy go wyadoptować, ale nie byle jak.

W końcu zadzwoniła Kasia.
Sympatyczna, elokwentna dziewczyna. Opiekunka 10 miesięcznego kocurka Henryka, który jest strasznie spragniony towarzystwa innego kota. Razem z narzeczonym przyjechali poznać Omka, przegadaliśmy ponad godzinę. Już wiedziałam, że to będzie to. Pozostało sprawdzić, jak się dogadają koty. Przyjechaliśmy z Omkiem do nich. Początkowo proponowałam pełną izolację, ale koty tak do siebie lgnęły, że już w ciągu kilkunastu minut pozwoliliśmy im na kontakt. Omiś zachwycony podróżą, zachwycony nowym miejscem, biegał z ogonem w górze i wszystko ocierał policzkami.
Został.
Nie obyło się bez przygód. Omek nabuzowany, początkowo zadręczał Henryka, który nie nadążał. Trochę przytłoczyła go żywiołowość i przebojowość Omka. Pierwszą noc Omiś przepłakał. Pierwszy dzień bez nas oznaczył kilka miejsc moczem.
Drugiego spał już z Heniem i myli się nawzajem. A jak nie spali, nie myli ani akurat nie jedli, to wariowali do upadłego.
Trzeciego znów ganiał tak intensywnie, że Heniu zaczął przed nim uciekać i się bronić, fuczeć. Czwartego już powoli zaczął się uspokajać.

Dziś mija jego piąty dzień w nowym domu.


Trzymajcie proszę razem ze mną kciuki, żeby docenił co ma i nie zaprzepaścił szansy na dom u fajnych, kotozbzikowanych ludzi i kumpla do zabawy, którego tak bardzo mu brakowało.


A do mojego domu wrócił spokój i harmonia. Jakby nigdy nic. Nikt Omcia nie szuka, nikt nie płacze.
No prawie nikt :cry:



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group