To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

BARFne Życie - Morusia

redlugi - 2022-07-21, 17:42
Temat postu: Morusia
Kontynuacja tematu o mojej kochanej Morusi.

Zaczęło się od operacji usunięcia guza sutka u Mori i komplikacji związanych z leczeniem się rany link

A to mój ostatni wpis w tamtym temacie:


Cytat:
Miałyśmy parę dni ulgi kiedy rana przestała ją tak boleć, ale po krótkim czasie Mori zaczęła mi się robić apatyczna. A od dwóch dni ledwo reaguje na mój kontakt :-( Podejrzewałam zapalenie pęcherza (już wcześniej miałyśmy z tym problem, bo jak ją te stawy bolały to wstrzymywała się z sikaniem) albo zapalenie dróg oddechowych (też przez to przechodziłyśmy, bo bidulka ma herpesa). Oczywiście wczoraj z samego rana leciałam na sygnale do weta. Zrobiliśmy morfologię i podstawowe badania krwi - wyszły... idealnie. Jeszcze nigdy nie widziałam tak "zielonych" wyników. Wet osłuchał, powiedział, że "małe szmery są, ale nic wielkiego", moczu nie dałam rady przywieźć, bo jak Mori szła siku to sikała bardzo mało, a nie chciałam jej odstraszyć od sikania moim nadstawianiem się z pojemniczkiem na mocz. Mori ma apetyt, ale wydaje się naprawdę w kiepskim stanie. Większość czasu ma mocno zaciśnięte powieki :-( :-( :-(

Dostałyśmy Amoksycylinę (Synulox) jako antybiotyk o szerokim spektrum. Podawany raz na dobę. Dzisiaj (czyli dzień po wizycie u weta), jestem już prawie pewna, że to problem z układem oddechowym, a nie pęcherzem. Wynika to z tego, że parę razy dziś psiknęła co uznaję za pierwsze oznaki zdrowienia. Sama podaję jej też zioła, bo wcześniej nie raz ratowały nam sytuację. Dziś jest to lukrecja, prawoślaz i pokrzywa.

Bardzo się boję o Mori, bo to już w sumie trzeci dzień takiego stanu... Właściwie nie widać poprawy, choć jakby się uprzeć to parę razy psiknęła ORAZ teraz wieczorem przyszła do mnie i położyła się obok (całe dwa dni leżała w jednym miejscu z dwoma wizytami u kuwecie). No ale to są naprawdę drobne zmiany...


A teraz:
Minęło 2,5 doby od wizyty u weta (a więc i na antybiotyku). Generalnie bez zmian w samopoczuciu :-(
Koresponduję z Izą (Pieszczoch) i ona doradziła mi, że to co dolega Mori to ogólne osłabienie po tych całych wydarzeniach z operacją guza i leczeniem rany. Uważam, że to bardzo możliwe - zwłaszcza, że badania krwi były w normie. Dziękuję, Izo :kwiatek:

Ale chciałabym się Was poradzić co do uszek. Mori od ok tygodnia ma bardzo brudne uszka. Ogólnie z zasady nie czyszczę jej uszek (może raz na 1-2 miesiące gdy widziałam, że brudne), ale teraz to co się dzieje to jakiś koszmar. Są całe w ciemno brązowej mazi. Czyszczę jej codziennie od 3 dni (Vetoquinol Otifree - wlewam do uszka, masuję i potem wycieram wacikiem). Ale w tych zakamarkach zostaje mnóstwo "brudu"- nie chcę jej męczyć z tym myciem, ALE MOŻE TO JEST PRZYCZYNA jej złego samopoczucia?

Te dwa dni temu wet widział te uszy... ale stwierdził, że od uszu nie może się tak źle czuć... a n są "tylko brudne". Nie jestem teraz tego pewna. Tak jak pisałam o tym wecie - u niego wszystko jest "na szybko" a wtedy nie byłam zapisana, tylko przyjechałam "awaryjnie" więc tym bardziej. Sprawdził te uszy mikroskopem - powiedział, że coś może jak malassezia pachnie w jednym uszku.. Naładował jej do środka mnóstwo lepkiej mazi (zaraz poszukam jak to się nazywa). Mori bardzo to przeszkadzało - w ciągu dnia stopniowo jej to wytarłam wacikiem.

Ona często trzepie uszkami i całą główką, ale nie wydaje się, aby ją swędziło. Sama wydzielina wg mnie nie ma zapachu.

Proszę doradźcie, czy "męczyć" ją teraz tą higieną uszy czy dać jej spokój na parę dni a potem się tym zająć jak Mori dojdzie do siebie?

zdjęcie1
zdjęcie2

IzabelaW - 2022-07-22, 06:19

Przy spadku odporności (a to jest możliwe po tych wszystkich operacjach, powikłaniach i zabiegach leczniczych oraz wielkim stresie z tym związanym) nadmierny rozwój Malassezia lub innych drożdżaków jest prawdopodobny. Antybiotyki oraz wszelkie środki bakteriobójcze lub bakteriostatyczne też mają na to swój wpływ, bo zaburzają równowagę mikrobiologiczną organizmu. Moja Miziula dosyć często miewała problem z drożdżakami w uszach. Najlepiej działały na nie prepraty z chlorheksydyną stosowane do uszu i równocześnie podawanie ogólnoustrojowych środków na wzmocnienie odporności. I co zauważyłam (to moja obserwacja, zalecenia lecznicze chyba nie są takie)- lepszy rezultat dawały zabiegi co drugi, trzeci dzień (robiłam przerwy w czyszczeniu uszu, dając czas na reakcję organizmu) częstsze stosowanie przynosiło odwrotny skutek, wydzieliny przybywało przy codziennym gmeraniu w uszach

Mam nadzieję, że to pogorszenie samopoczucia małej to faktycznie "tylko" pokazanie, że ma dość tego wszystkiego i chce spokoju. A jeszcze upały też swój wkład mają. Mocno trzymam za kciuki za Mori :kciuk: :kciuk: :kciuk:

redlugi - 2022-07-23, 06:45

A czy Malassezia (przyjmując, że to to) może powodować aż tak ogromną apatię?

Dodam, że Mori w ogóle się tam nie drapie a jak ściągam jej kołnierz na czas jedzenia to zaraz próbuje dobrać się do rany i nic z uszami nie kombinuje.

Od 2-3 dni Mori ma spokój od wszelkich "zabiegów". Jedynie raz na dzień wacikiem przecieram ranę i smaruję Cicatridina (nie powoduje to zauważalnego dyskomfortu i trwa ze 30 sekund).

Napar z pokrzywy dodaję do jedzonka, tak samo Mumio na wzmocnienie. Dzięki temu już jej nie męczę osobno podawaniem czegokolwiek.

Apetyt bidulka na szczęście ma.

Ja zawsze z nią dużo rozmawiałam, a od czasu tego pogorszenia ona nic do mnie nie mówi. Wczoraj pierwszy raz się odezwała co ogólnie "miało być" przyjaznym miauknięciem, ale dźwięk jaki z siebie wydała złamał mi serce - po pierwsze bardzo słaby, a po drugie taki strasznie smutny :-(

IzabelaW, dziękuję :kwiatek:

O tym, że przemywania uszek (z różnych względów) nie należy robić zbyt często słyszałam od dwóch różnych wetów. Mówili, że chodzi o to, że przemywanie zaburza naturalne procesy oczyszczania/funkcjonowania tego miejsca, także należy robić te choćby 2-3 dniowe przerwy. Twoje obserwacje to potwierdzają.

Czy możesz polecić jakieś preparaty z chlorheksydyną? Na szybko w necie znalazłam Otodine, ale nie wiem czy to dobry preparat a do tego kosmicznie drogi. Kupię co tylko trzeba będzie, żeby pomóc Mori, ale jestem już tak spłukana przez to całe leczenie, że jak uda mi się znaleźć coś równie dobrego, ale tańszego to byłoby super.

Aha i jeszcze sprawa odnośnie samej techniki czyszczenia uszek. Otóż na stronie producenta Otodine (link powyżej) wyczytałam, że należy wlać płyn do uszka, wymasować przez 1 min, zebrać wacikiem z zewnątrz to co kociak sobie wytrzepał ORAZ powtórzyć czynność aż do czasu gdy gazik będzie czysty. Czy Wy też tak robicie? Ja do tej pory robiłam to jednorazowo (przy danym myciu).

IzabelaW - 2022-07-24, 07:35

Stosowałam Otodine właśnie – drogi, ale te tańsze, jakie wtedy znalazłam miały dla mnie zbyt nieprzyjazny skład (jeśli tylko mogę, staram się unikać preparatów, które oprócz substancji czynnych, które mnie interesują, mają szereg dodatków niepotrzebnych i często wręcz szkodliwych).

Skład Otodine: glikol propylenowy 10g, diglukonian chlorhexydyny 0,15%, kwas mlekowy z TRIS-EDTA pH 8, woda
TRIS-EDTA w dużych ilościach może powodować podrażnienia skóry, ale mam nadzieję, że w tym preparacie nie ma go dużo),

O podobnym składzie (glikol propylenowy, kwas mlekowy, diglukonian chlorhexydyny 0,05%, woda destylowana) jest ciut tańszy Clorexyderm Oto Piu, ale jak dla mnie zawiera on za mało chloheksydyny


Tańsze produkty to np.

- Over Aurismax
https://allegro.pl/oferta/over-aurismax-czyszczenie-uszu-chlorheksydyna-75ml-11576382146

ze składem: glikol propylenowy, gliceryna, woda, PEG-20 Glyceryl Laurate, diglukonian chlorheksydyny, kwas salicylowy, pantenol, srebro (nano), kwas mlekowy, glikol kaprylowy, fenoksyetanol, glikol heksylenowy, trietanoloamina

- Otiflush Ear Solution

https://allegro.pl/oferta/vetexpert-otiflush-do-plukania-kanalow-sluchowych-12054462520

skład: woda, glikol propylenowy, gliceryna, lauroilosarkozynian sodu, pantenol, kwas mlekowy, alantoina, mocznik, diglukonian chlorheksydyny, kwas salicylowy, guma ksantanowa, mentol, trietanoloamina

- Otihelp Ear Lotion
https://allegro.pl/oferta/vetexpert-otihelp-75ml-emulsja-do-uszu-pies-kot-12051866588
skład: woda, glikol propylenowy, alkohol cetearylowy, gliceryna, alantoina sodu, mocznik, diglukonian chlorheksydyny, kwas salicylowy, guma ksantanowa, mentol, kwas cytrynowy

Nie wiem, teraz być może coś się jeszcze pojawiło na rynku, trzeba byłoby dobrze poszperać w sieci.

Ale spróbuj może zapytać w aptece, w której robi się leki/ preparaty na zamówienie, czy nie mają samej chlorheksydyny – dodałabyś jej ociupinkę do tego, co już masz i nie musiałabyś kupować nic nowego.

Co do aplikacji to ja wkraplałam preparat, chwilę masowałam, chwilę poczekałam (kot się wytrzepywał) i wycierałam ucho trochę płatkiem kosmetycznym, a trochę patyczkiem (delikatnie i nie za głęboko - wiem, że nie zaleca się stosowania patyczków do uszu, ja jednak zdecydowałam się na ich stosowanie, moja wetka zresztą też używa patyczków). No i czasami trzeba było użyć tych płatków lub patyczków kilka, aż ucho było faktycznie w miarę czyste (raz więcej, raz mniej, to zależało, ile było wydzieliny)

IzabelaW - 2022-07-24, 07:54

redlugi napisał/a:
A czy Malassezia (przyjmując, że to to) może powodować aż tak ogromną apatię?


W przypadku Mori chyba nie, - zbyt duże namnożenie u niej czegoś w uszach to raczej skutek zbyt dużego osłabienia jej organizmu. Jego równowaga została poważnie zakłócona, przez to do głosu dochodzą różne żyjątka do tej będące w mniejszości mikrobiomu. To trochę tak, jak z opryszczką - pojawia się na ustach w momencie osłabienia.

redlugi - 2022-07-24, 11:02

IzabelaW Ogromnie Ci dziękuję za tą wyczerpującą wiadomość! Zaraz sobie o tych preparatach poczytam.

IzabelaW napisał/a:
redlugi napisał/a:
A czy Malassezia (przyjmując, że to to) może powodować aż tak ogromną apatię?


W przypadku Mori chyba nie, - zbyt duże namnożenie u niej czegoś w uszach to raczej skutek zbyt dużego osłabienia jej organizmu. Jego równowaga została poważnie zakłócona, przez to do głosu dochodzą różne żyjątka do tej będące w mniejszości mikrobiomu. To trochę tak, jak z opryszczką - pojawia się na ustach w momencie osłabienia.



No to, że ją ta operacja i problemy z gojeniem rany osłabiły to ja nie mam wątpliwości. Tylko właśnie próbuję dojść do tego czy w wyniku tego osłabienia doszło do stanu który trzeba leczyć czy dać jej odpocząć (co robię teraz). I właśnie dlatego zdecydowałam się podjąć kolejną próbę i zmontować filmik-relację z tych ostatnich dni. Cały mój stres wynika z tego, że jeszcze 6 dni temu Mori czuła się dobrze (to było parudniowe okienko, gdy rana zaczęła się dobrze goić) a w ciągu doby, "nagle", bez znanej mi przyczyny bardzo mi przygasła aż do całkowitej apatii... wręcz stanu półprzytomnego :-( Dziś jest troszkę lepiej o czym napiszę za chwilę.

Wybaczcie, że ja tak Was męczę... Przez chwilę się uspokoję, a potem znowu zamartwiam.


Dzisiaj rano zrobiłam test i podałam jej przeciwbólowo meloksykam po śniadaniu - i wydaje mi się, że jest MALUTKA, ale jednak poprawa. Bo Mori po 1. do mnie przyszła (poprzednie dni siedziała zabunkrowana gdzieś w kącie), a teraz nawet położyła się na fotelu (dość wyeksponowane miejsce), choć nadal wygląda bidulka kiepsko :-(

Tak jak pisałam - od paru dni trzymam się strategii ograniczania stresu. Podaję jej tylko mumio na wzmocnienie oraz napar z pokrzywy, lukrecji (i od wczoraj z rumianku) i to wszystko do jedzonka (100 % BARF). Raz dziennie przemywam ranę i okolice wacikiem nasączonym bardzo rozcieńczonym betadine (jod) na zmianę ze srebrem koloidalnym i octenispektem po czym smaruję cicatridinę (krem z kwasem hialuronowym). Rana goi się dobrze. Jest bladoróżowa.

Apetyt jest całkowicie normalny. Za to z sikaniem gorzej - Mori chodzi do kuwety tylko raz na dobę. Podaję pokrzywę zapobiegawczo. To rzadkie sikanie wynika ze złego samopoczucia/bólu - bo już przez to przechodziłyśmy, gdy bolały ją stawy. Samo sikanie nie powoduje żadnego dyskomfortu. I jako że bardzo dużo dodaję wody do BARFa (samej wody Mori nie pije) to to jednodniowe siku jest ogromne - szkoda, że bidulka wstrzymuje :-(

Od wczoraj parę razy dziennie przemywam jej oczka wacikiem nasączonym naparem z bławatka i świetlika na zmianę ze srebrem koloidalnym, bo ich stan się pogorszył (Mori ma stwierdzonego herpesa).

Do tego parę dni zauważyłam, że futerko Mori zrobiło się noo.. "zdrowe", aż miło się patrzy. Ale jak to się ma do jej złego samopoczucia? :roll:

I jeszcze ta sprawa z "uszkami". Czytałam w nocy o tym i chyba wpadłam na dobry trop. Chyba to faktycznie jakieś grzybicze zakażenie. ZObaczyłam na jej mordce zmiany skórne (wcześniej myślałam, że to "brudne" od BARFa) i do tego już od jakiegoś czasu mamy problem z pazurkami. Tzn. Tak jak normalnie odchodzą z nich łuski to u Mori te łuski nie mogą jakby do końca się same oddzielić i sterczą obok paznokcia co sprawia, że się haczą. Ja próbowałam co jakiś czas (jeszcze przed operacją) wyciągać te łuski i one odchodziły (ale tylko z moją pomocą). Sądziłam, że to niedobory jakieś z wit B i suplementowałam je, i WYDAJE MI SIĘ (bo już tyle się dzieje u Mori, że nie mam pewności), że mniej tych łusek sterczało (tzn. więcej naturalnie Mori gdzieś "gubiła" przy drapaniu. Jak byłam w zeszłym tygodniu u weta to pokazywałam im te pazurki, ale stwierdzili, że to nic takiego. Dzisiaj jak się znowu im przyjrzałam to się przestraszyłam.

Wszystkie zdjęcia i filmik-relację umieściłam pod tym linkiem

Gdyby nie chciał się Wam wczytać filmik tam to podaję link do niego na yt.

Od razu dodam, że daję Mori w ciągu dnia spokój, tylko na tych filmikach tak przy niej posiedziałam dłuższy czas :->

Pieszczoch - 2022-07-24, 14:33

Ja bym stawiała na grzybicę.
Często choroby uszu powiązane są z dolegliwościami skórnymi,takimi jak np.grzybica,czy świerzb.
To chore przy pyszczku,te brudne uszka,pazurki...
Ostatnio ja z moim Liskiem z czymś b/podobnym walczymy!

Widać,że rana ładnie się goi!
Zdjęłabym jej ten hełm,i obserwowała,bo widać,że ona bardzo chce tą ranę lizać,czy wylizywać.
Albo rana goi się i ją swędzi,albo coś ją tam,,pobolewa''.

redlugi - 2022-07-24, 17:51

Ja bardzo bym chciała zdjąć jej ten kołnierz, ale boję się, że sobie wyliże nadmiernie te otarcia - a już są prawie zagojone. Czy to nie po to właśnie jest kołnierz?
IzabelaW - 2022-07-25, 05:39

Mnie też pierwsze, co się skojarzyło to to, że ona gorzej się zachowuje (tzn. w ogóle się nie zachowuje), gdy ma kołnierz.
Możesz wkleić wyniki ostatnich badań?

redlugi - 2022-07-25, 08:40

To nie jest tak, że ja chcę Was przekonywać - ja wypiszę moje wnioski i będę wdzięczna za waszą odpowiedź. Czy uważacie, że warto ryzykować, że nadmiernie wyliże sobie to miejsce i trzeba będzie powrócić do kołnierza/ubranka na kolejny dłuższy okres? ja bym bardzo chciała zdjąć jej kołnierz.

BO TAK:
1. Akurat tego nie było widać na filmikach, ale ona równie radośnie (w tym czasie przed załamaniem) bawiła się i biegała za wędką itd. w kołnierzu.
2. Właśnie ta rana zaczęła się lepiej goić jak przeszłam z ubranka na kołnierz i po paru dniach od zmiany Mori odżyła i nastąpiło ta parudniowa poprawa. Wtedy cały czas był kołnierz (poza jedzeniem i chwilą zabawy).
3. Dwa dni temu (w trakcie już tego złego samopoczucia) na dobę zmieniłam na ubranko (właśnie mając te wątpliwości co Wy teraz). Po 24 nie było zmiany w samopoczuciu, a Mori zaczęła się intensywnie wylizywać przy tylnych nóżkach (obok rany, gdzie miała dostęp) i skórka tam się mocno zaczerwieniła i pojawiły się mini ranki.
4. Jak zdejmuje jej kołnierz na jedzenie i potem jakieś 10 min to nie wydaje mi się, żeby lepiej się czuła - w sensie radośniej. Nie widzę u niej "ulgi".

Od wczoraj jest troszkę lepiej, bo Mori ma taki znacznie bardziej przytomny wzrok, choć nadal "zmęczony". No i od wczoraj przychodzi na noc do mnie, czego nie robiła od tygodnia). Na pewno herpes zaatakował, bo jedno oczko aż nam się skleja :-/ i Mori psika.

Ostatnie badania miała robione 19.07.2022 - niecałą dobę od załamania. To były badania na cito i niestety po jedzeniu... - wet powiedział, że nie ma lipemii w próbce, więc można zbadać. Ja wiem, że to nie są najlepsze warunki do badań, ale rano jak ją zastałam w takim stanie to chciałam sprawdzić czy w ogóle zareaguje na jedzenie i ... zareagowała. A dopiero po chwili podjęłam decyzję, że trzeba szybko jechać do weta.

badania krwi1
badania krwi2

Pieszczoch - 2022-07-25, 09:44

To nie chodzi o to,że masz jej zdjąć ten kołnierz i już!
Bo tu kołnierz nie jest przyczyną złego samopoczucia!
Tylko po prostu zdejmuj jej go częściej(pod nadzorem)
Wyobraż sobie jak np.ciebie wszystko boli,a tu jeszcze masz taką oponę na szyi.
Moja Nuczka w ogóle nie nosiła,ani ubranka,ani kołnierza.
Owinęłam jej tą ranę szerokim,przepuszczalnym bandażem,że był dostęp powietrza,a ona tego
nie,,rozbabrywała''.No,i wiadomo pilnowałam,jeszcze raz pilnowałam!
Moim zdaniem(no,ale to jak zwykle moje zdanie),powinnaś iść w kirunku wzmacniania odporności!
I to mumio,to trochę za słabe!
Wypiszę Ci(chyba trzy preparaty),bo to już u nas w kraju kupowane,które Nunia,i Lisek dostawał.
A Ty już musisz sama podjąć decyzję!

redlugi - 2022-07-25, 11:08

Pieszczoch napisał/a:
To nie chodzi o to,że masz jej zdjąć ten kołnierz i już!
Bo tu kołnierz nie jest przyczyną złego samopoczucia!
Tylko po prostu zdejmuj jej go częściej(pod nadzorem)
Wyobraż sobie jak np.ciebie wszystko boli,a tu jeszcze masz taką oponę na szyi.
Moja Nuczka w ogóle nie nosiła,ani ubranka,ani kołnierza.
Owinęłam jej tą ranę szerokim,przepuszczalnym bandażem,że był dostęp powietrza,a ona tego
nie,,rozbabrywała''.No,i wiadomo pilnowałam,jeszcze raz pilnowałam!
Moim zdaniem(no,ale to jak zwykle moje zdanie),powinnaś iść w kirunku wzmacniania odporności!
I to mumio,to trochę za słabe!
Wypiszę Ci(chyba trzy preparaty),bo to już u nas w kraju kupowane,które Nunia,i Lisek dostawał.
A Ty już musisz sama podjąć decyzję!



Izo,
Jak wiesz, ja bardzo sobie cenię Wasze rady i bardzo często z nich korzystamy z Mori :kwiatek:

Ja tak robię teraz, że na ile jestem w stanie kontrolować nadmierne wylizywanie to zdejmuję jej ten kołnierz. Zdaję sobie sprawę, że jest to dla niej duży dyskomfort.

Dwa dni temu zrobiłam jej z gazy ubranko bazując na wzorze kupnego ubranka. Nie wyszło mi to pięknie, ale było :lol: Tylko wystarczyło parę godzin i Mori już prawie przedarła się swoim jęzorem przez to. Może zrobię jeszcze jedno podejście do tego... Bo to byłoby faktycznie super.

Dziś odebrałam z paczkomatu VetoMune i zaraz zacznę jej podawać.

Sądzę, że ta strategia ograniczania stresu i działania wzmacniająco jest dobrą strategią - w końcu jest mała poprawa.

Sądzę też, że częściowo za jej złe samopoczucie odpowiada atak herpesa (psikanie, chore oczka).

Będę wdzięczna za podanie tych preparatów na wzmocnienie, o których wspomniałaś.

***

I teraz jeszcze sprawa tej grzybicy. Czy sądzicie, że już teraz z tym walczyć czy dać jej wpierw dojść do siebie? No i co w tej sprawie zrobić?

IzabelaW napisał/a:

[...]. Moja Miziula dosyć często miewała problem z drożdżakami w uszach. Najlepiej działały na nie prepraty z chlorheksydyną stosowane do uszu i równocześnie podawanie ogólnoustrojowych środków na wzmocnienie odporności. [...]


Izo,
Tak jak pisałam wcześniej najprawdopodobniej ta grzybica już się rozsiała na bródkę i pazurki. Co z własnego doświadczenia byś nam poradziła? Otodine mam plan zakupić, ale wpierw chciałabym mieć pełny plan działania. Bo - tak sobie myślę, może są preparaty ogólnoustrojowe na grzybicę? No bo to że będę tępiła tą grzybicę w uszkach na pewno nie pomoże w tych pozostałych miejscach. Może wpierw należałoby zrobić posiew z z uszek, pazurków (???) i bródki? Tzn. ja wiem, że posiew to taka podstawa książkowa, tylko muszę patrzeć na nasze realia (w sensie: zachowanie komfortu dla Mori i w drugiej kolejności niestety finansach). Pisałaś o działaniu ogólnoustrojowym na wzmocnienie - co stosowałaś?

redlugi - 2022-07-30, 06:28

Z ogromną przyjemnością informuję, że od dwóch dni mamy konkretną, stabilną poprawę w samopoczuciu Mori :hura: :hura: :hura:

Przede wszystkim widzę to po jej oczach - nie ma w nich już tego "ciężaru", zmęczenia, które tak bardzo kuło moje serce.

Po Waszych sugestiach dot. kołnierza podjęłam kolejną próbę zmiany na ubranko i teraz to się sprawdza. To miejsce nie staje się mokre (od potu) pod ubrankiem tak jak jeszcze niedawno. Myślę, że to wynika z tego, że Mori już nie boli to miejsce (albo boli znacznie mniej) i mniej się tam spina i poci ze stresu. W każdym razie ranę przemywam 1 raz dziennie (lub na 1,5 dnia) i jest wszystko dobrze. Otarcia są właściwie zagojone, a sama rana też wygląda nieźle - nie jest już taka głęboka i jest jasnoróżowa. Niestety te dwa dni temu gdy podjęłam próby zdejmowania kołnierza na dłuższy czas kiedy mogłam obserwować Mori nie skończyły się dobrze. Jedno moje wyjście na parę minut do kuchni skończyło się atakiem jęzora na ranę i mocne krwawienie :-? To na szczęście nie było to miejsce z raną bezpośrednio po szyciu, tylko miejsce obok, które było pierwotnie obtarte, a przez to, że na ranę po szyciu stosowałam maść enzymatyczną to w tym obtartym miejscu sąsiadującym z raną również pojawiła się ziarnina. Także szczęście w nieszczęściu - bo to jest płytka rana i skutki "rozlizania" nie będą (mam nadzieję) aż tak dotkliwe. No niestety nie ustrzegłam nas od błędów :-?

Oczywiście to nie koniec "przygód" z Morusią... Jest znacznie lepiej, skończył się stan "zagrożenia" z czego ogromnie się cieszę, ale nadal jeszcze brakuje nam trochę do "zdrowej Mori". Ona jest teraz przeziębiona, psika mocno (atak herpesa). Nadal jednak działam wzmacniająco (Mumio, Vetomune a od wczoraj NTS Immunactiv Premium polecony przez Izę). Podawałam też lizynę, która ma hamować namnażanie się herpesa, ale jakoś nie jestem pewna tego podejścia.

Ogromnie dziękuję Wam za wsparcie i porady :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:

Tiamina - 2022-07-30, 18:56

redlugi, To bardzo fajna wiadomość :-D

Życzę szybkiego powrotu do zdrowia!

IzabelaW - 2022-07-31, 08:28

Przepraszam, dopiero teraz mam chwilę, by coś napisać. Cieszę się, że mała lepiej się czuje – Mori, tak trzymaj! :-)

Trochę „musztarda po obiedzie”, ale spróbuję ustosunkować się do Twoich pytań i przemyśleń:

Wyniki badań, które kota miała, nie są złe, to napawa optymizmem. Kreatynina 1,8 mg/dl w zakresie referencyjnym laboratorium, w którym była badana, w innych nie do końca, więc trzeba mieć ten wynik w głowie, pamiętając że kotka przeszła w niedługim czasie 3 zabiegi pod narkozą. Przy czym sama kreatynina nie jest wyznacznikiem choroby tylko nerek, może być związana np. z dużą masą mięśniową, o którą na barfnej diecie nietrudno.
Warto jeszcze zanieść mocz do analizy (musi być świeży, by wyniki były wiarygodne).

Oczywiście, najlepiej byłoby zrobić wymaz i zeskrobinę ze zmienionych miejsc, by mieć pewność, z czym konkretnie mamy do czynienia (teoretycznie mogłabyś pobrać materiał sama, by kotki nie stresować wizytą u weta, gdyby lekarz dał Ci potrzebne materiały i wytłumaczył, jak to się robi. Można też zamówić wizytę domową, ale to kolejne koszty). Jeśli jednak nie, to zostaje działanie na ślepo. Wiele wskazuje na to, że te wszystkie objawy dermatologiczne wystąpiły na skutek stresu i spadku odporności. Nie odwrotnie – nadmierne namnożenie Malassezia lub innych patogenów nie jest przyczyną, a skutkiem.

Co do pazurków – ich stan zależy również od ogólnej odporności organizmu, więc jak ta siadła, to będzie to widoczne i na pazurach.
Poza tym przyszło mi też do głowy, że to efekt małej aktywności Mori – kotka nie biega, chodzi niewiele, zapewne też niewiele korzysta z drapaka. A pazury u kota rosną w ten sposób, że od środka narasta nowa tkanka, a pochewka zewnątrz zostaje przy drapaniu starta/ zdjęta (można to trochę porównać do wylinki węża). No i jak kot mało biega i drapie, to może dojść do anomalii w postaci przerostu warstw, rozdwajania itp.
Może to być również skutek niedoborów żywieniowych (prześledź pod tym kątem dietę Mori), np. cynku, witamin z grupy B, pierwiastków śladowych. Ale niedobory raczej wiązałyby się też z gorszym stanem sierści (była ona np. sucha lub przetłuszczona, bez połysku, nadmiernie wypadająca, matowa itp.), a chyba takich objawów u Mori nie zaobserwowałaś.

Kolejna sprawa - zmiany na pyszczku – nie muszą być wcale (choć, oczywiście mogą) zmianami grzybiczymi. Kojarzą mi się przede wszystkim z tzw. kocim trądzikiem, co świadczyłoby znowu przede wszystkim o stresie i spadku odporności, a przez to i zawirowaniach hormonalnych.
Jeśli to koci trądzik to trzeba dbać o higienę pyszczka, by nie doszło do nadkażenia bakteryjnego, bo wtedy potrzebny będzie antybiotyk, a tego lepiej uniknąć, by jeszcze bardziej nie osłabić organizmu. Możesz to przemywać raz na jakiś czas (nie za często, by nie pozbawiać skóry tak całkowicie jej naturalnej mikrobiologicznej warstwy ochronnej) jednym ze środków, które stosujesz do ran, np. srebrem koloidalnym, słabym roztworem jodu.
A, jeśli Mori korzysta z misek plastikowych to je wymień na szklane lub ceramiczne (plastikowe łatwo ulegają porysowaniu i w tych miejscach mogą namnażać się bakterie, co sprzyja zmianom trądzikowym pyszczka).

Atak herpesa – kolejna rzecz udowadniająca spadek odporności.

Dla przykładu zdjęcie pyszczka mojej Miziuli – białaczkowej, herpesowej i trądzikowej - tak czasami bidula wyglądała (do kompletu objawów „głowowych” brakuje tu zdrapanych i z przełysieniami uszu)

https://drive.google.com/file/d/1XhrgAPhChotWp7M_vB_5Avl6KfQWqoQd/view?usp=sharing

Teraz o wzmacniaczach odporności, które można zastosować: oczywiście kwasy omega-3, oczywiście beta-glukany, oczywiście lizynę (tylko wtedy, gdy mamy atak herpesa i niezbyt długo, bo to aminokwas konkurencyjny do argininy – więcej tutaj:

https://www.barfnyswiat.o...t=7929&start=0. )

Z bardziej „inwazyjnych” (trochę to niefortunne słowo, ale inne nie przychodzi mi do głowy ; pamiętajmy, że jednak wszelkie immunomodulatory należy stosować cyklicznie, z umiarem, odpowiednio do stanu organizmu) – zylexis lub interferon koci lub ludzki, ale to są rzeczy drogie i do podania raczej pod kierunkiem lekarza.

Inne preparaty (może nie do końca bezpośrednio wzmacniające odporność, ale mające dobroczynny wpływ na organizm) warte przemyślenia (do podania może teraz, może kiedyś):
- uspokajający zylkene,
- uspokajający, przeciwzapalny olejek CBD,
- przeciwzapalna, przeciwnowotworowa boswelia, o której dużo napisała Margot:

https://www.barfnyswiat.o...r=asc&start=210

Druga Iza :-D nie bardzo widzi potrzebę podawania NTS Immunactiv, bo kot nie jest wycieńczony w sensie wychudzenia, degradacji mięśni itd. Mori ma apetyt, a DOBRZE zbilansowany BARF jest sam w sobie bogaty w składniki zastosowane w tym preparacie, przy czym w diecie są to składniki naturalne, w preparacie – nie bardzo. Już pomijam, że preparat zawiera stearynian magnezu i dwutlenek tytanu – dodatki technologiczne, których warto unikać, jeśli bilans korzyści i strat na to pozwala.

Z rzeczy, o których wiem, że ludzie stosują, ale nie mam o nich zdania (bo jakoś nigdy się nimi nie zainteresowałam) są np. astragalus czy colostrum.

Chyba mi to pisanie wyszło bardzo chaotyczne, ale mam dużo myśli, a mało czasu na wysłowienie się.

Trzymajcie się dzielnie, Ty i Mori :kiss:



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group