BARFny Świat Strona GłównaBARFny Świat Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Album  Kontakt  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Sanatorium pod wezwaniem Szalonej Tity
Autor Wiadomość
Saga 

Barfuje od: 07.2016
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 02 Sie 2016
Posty: 1489
Wysłany: 2018-10-30, 20:11   

Rodzeństwo ;-) ale Mruczuś-szef najstarszy :-D
 
 
pestka76 

Dołączyła: 19 Paź 2014
Posty: 19
Skąd: Kraków
Wysłany: 2018-11-05, 20:14   

Anilina
Na wszelki wypadek napiszę, że kroplówka najważniejsza w trakcie trwania narkozy.
Myślę, że to wiesz i napisałaś: "przed i po" jako,że dodatkowo ma być podawana, ale jakby ktoś nie wiedział.

Po moich doświadczeniach z weterynarzami w temacie narkozy, jak robisz teraz rozeznanie gdzie jest narkoza wziewna...
Najpewniej dzwonić wcześniej do gabinetu, lecznicy i spytać o narkozę, jaką stosują i jakie środki, leki do premedykacji.
Bo spytanie już w gabinecie: czy Państwo mają wziewną? to już daje im podpowiedź, co mają odpowiedzieć.
Najlepiej jak nawet w "standardowych" przypadkach, np sterylizacja młodego kotka stosują już jakąś lepszą narkozę np propofol.
 
 
Anilina 

Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 24 razy
Dołączyła: 20 Lip 2017
Posty: 995
Wysłany: 2018-11-06, 12:39   

pestka76 :kwiatek:
dziękuję za czujność i rady. Tak, wiem, że w trakcie narkozy również musi być kroplówka. Okazało się, że przychodnia, w której najczęściej bywam, w tym roku nabyła sprzęt do wziewki. I wiedzą, jak "trudnym" klientem jestem ;-) Oczywiście przed zabiegiem (jesteśmy umówieni na piątek) zrobię jeszcze raz wywiad.
 
 
Koci_Ogon 


Barfuje od: 06.2018
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 3 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 13 Wrz 2018
Posty: 140
Skąd: Chamonix-MB
Wysłany: 2018-11-17, 11:45   

Anilina, ogromnie ci dziękuję za patent z kapsułkami w sosie miamora, to magia jakaś, znika w momencie! Super pomysł.
Jak u was z paszczą eleganta?
 
 
Anilina 

Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 24 razy
Dołączyła: 20 Lip 2017
Posty: 995
Wysłany: 2018-11-19, 12:12   

Koci_Ogon, cieszę się. Mała rzecz, a ile mniej stresów w życiu :mrgreen:
Paszcza Klaksona naprawiona.
Mimo, że po przywiezieniu do domu wyglądał tak:

dobrze zniósł narkozę, apetyt wrócił mu już wieczorem w dniu zabiegu i dopisuje niezmiennie. Wszystko poszło szybko. Premedykacja była delikatna, pozwoliła mu się trochę uspokoić, bo to nerwus okrutny. Po przekazaniu go lekarzowi w stanie lekkiego otępienia, czekaliśmy na niego w przychodni około 30 minut. Tyle zajęło wyczyszczenie ząbków i wybudzenie.
Więc szybko i sprawnie.
 
 
Anilina 

Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 24 razy
Dołączyła: 20 Lip 2017
Posty: 995
Wysłany: 2018-11-19, 14:54   

Na życzenie Małgi, świeże fotki Omeczka.


Najbrzydsze, najbardziej niepozorne, szare i nijakie kocię z miotu.

A teraz przyznam się.
Znów uległam wetom i znów jestem na siebie wściekła. Mogę w sumie winić tylko swój brak asertywności.
Podczas niedawnej wizyty w Retinie w Krakowie, wet doradziła mi przeprowadzenie porządnego odrobaczenia Omka. Wysnuła przypuszczenie, że jego anemia to wynik obecności pasożytów. Miał wtedy akurat zaostrzenie biegunki (jakiś nieszczęsny, nieświeży królik albo reakcja na kości w mieszance czy też mózg) zmusiła mnie do awaryjnego przejścia na puszki, więc oczywiście priorytetem było doprowadzenie go do lepszego stanu. Co się nawyprawiało pisałam w wątku o schorzeniach jelit

Trochę podyskutowałyśmy o tych wszystkich badaniach kału, ale jednak była przekonana, że pasożyty są.
Omek przeszedł na CFF Purr z kangurem, ale jak tylko ogarnęłam jakiś wolny dzień, zrobiłam mu mieszankę z królika, bez kości. Po CFF Purr biegunki jako takiej nie było, ale qpacz 3 razy dziennie i ten smrodek... BARF rozpieszcza nosy, ciężko się zmierzyć z takim zapachem...
Kilka dni na króliku i cudnie, qpka raz dziennie, zapach nikły.

Zaczęłam myśleć nad tym odrobaczeniem, bo moment idealny. Koteł wrócił do normy, pora nadgonić z zabiegami. W końcu to wciąż kociak schroniskowy i jak mi zrobią kontrolę, to dostanę po głowie - ani odrobaczenia porządnego, ani szczepień jeszcze nie ma, a tu 4 miesiące na karku :confused: Wydam tak do adopcji, to na schronisko posypią się gromy, że kot nie miał właściwej opieki weterynaryjnej.

W środę, 14 listopada dostał Aniprazol przeliczony na jego wagę zgodnie z zaleceniami producenta. Ani wieczorem, ani następnego dnia żadnych objawów. Zachwyciłam się, jeszcze nigdy nie miałam tak, żeby po odrobaczaniu nie było żadnych skutków ubocznych. Nawet podałam mu troszkę oleju Omega w ramach eksperymentów kulinarnych. Bardzo smakowało.

Trzeciego dnia armagedon w kuwecie. Ledwie się pochwaliłam, że wreszcie uporaliśmy się z biegunką.
S...czka w całej okazałości. Nie minęła po dniu ani po dwóch. Podałam psyllium w nadziei, że trochę "wygarnie" z jelit tego paskudztwa. Nie pomogło. W niedzielę wrócił Enterosgel. Omek zbuntował się na królika (choć mieszankę jadł od ponad tygodnia i mu wcześniej służyła). Zrobił mi 24 godzinny protest głodowy, więc się złamałam i podałam CFF Purr, który zjadł z apetytem. Chyba skojarzył królika ze złym samopoczuciem po Aniprazolu. Biegunka jest nadal. Dziś, pierwszy raz ever, zrobił mi całego qpacza poza kuwetą... Paskudny, znów krew widoczna. A ja rwę włosy z głowy wściekając się na siebie, że naraziłam go na niepotrzebne cierpienie.

Zastanawiałam się jeszcze chwilę, czy to nie omegi mu zaszkodziły. Ale w mieszankach jadł już dzikiego łososia, więc to nie był jego pierwszy kontakt z olejem. Natomiast każda próba odrobaczenia w przeszłości kończyła się źle.

Na szczęście humor mu dopisuje, po zachowaniu nie widać, by źle się czuł.


Ale to kot, więc się nie przyzna... Dostaje Enteros, dziś dodałam jeszcze trochę glinki do śniadania. Jutro spróbujemy znów z BARFem, na pewno na nim szybciej wróciłby do formy.


Na to wszystko nakłada się sytuacja w domu. Starsze koty nadal nie do końca akceptują Omka. Na szczęście nie robią krzywdy, nie ganiają. Po prostu nie lubią, gdy się do nich zbliża i syczą/warczą. Za to agresję przenoszą na siebie nawzajem. Pobiły mi się paskudnie któregoś dnia. Tydzień temu włączyłam Felini Friends, nie widzę efektów. Przy tak małej ilości wolnego czasu nie mam kiedy zaspokoić wszystkich potrzeb moich podopiecznych. Z każdym się wybawić, wygłaskać. Szczególnie, jak im się zbiera na czułości zwykle w najmniej dla mnie odpowiednim momencie.

Dla wszystkich byłoby lepiej, gdyby Omuś znalazł dom stały. Ale jak tu znaleźć dom nie tylko barfujący, ale do tego gotowy przyjąć kota nie do końca jeszcze zdiagnozowanego? No i jak go oddać w obce ręce? Mojego Omisia, który traktuje mnie jak swoja maminkę kochaną. Jak zaczyna ze mną gadać i wydaje te swoje pomruko-miałki, to ja z marszu wybaczam mu wszystkie przegryzione kabelki i sznureczki od rolet...

Jeśli jeszcze nie znacie filmiku, puście to swoim kotom i obserwujcie ich reakcje
https://www.youtube.com/watch?v=z3U0udLH974
Omiś wydaje do mnie takie dźwięki właśnie.
Miłość.
 
 
małga 


Barfuje od: 11.2014
Pomogła: 8 razy
Dołączyła: 20 Lis 2014
Posty: 839
Skąd: znad morza/W-wa
Wysłany: 2018-11-19, 16:06   

dziękuję! słodziak i diablę w jednym :mrgreen:

może to był już ostatni taki akt i wróci do stabilizacji, a oficjalne odrobaczenie już masz.
Ja bym mimo wszystko mocno podejrzewała olej, akurat zły moment był.
Natomiast ciężko będzie znaleźć zdyscyplinowany dom, żeby karmił dokładnie z zaleceniem kociaka (mi samej czasem ciężko się powstrzymać, by nie dać kotu np.kawałka sera) ludzie nie mający wiedzy/przejść nie mają idącej za tym wyobraźni, a potem będą mówić, że "nie wiadomo czym kotek był wcześniej karmiony" i tylko przykrość Ciebie spotka... czarny scenariusz, ale realny niestety "ptfu, ptfu, ptfu przez lewe ramię".
_________________
Instrukcja Obsługi Wyszukiwarki THE TRUTH IS OUT THERE
 
 
Anilina 

Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 24 razy
Dołączyła: 20 Lip 2017
Posty: 995
Wysłany: 2018-11-19, 16:27   

małga, niefortunnie ten olej podałam, to wiem. W życiu bym mu nie dała, gdyby miał jakiekolwiek, najmniejsze choćby objawy po Aniprazolu. Ale straciłam czujność w tej euforii, że wreszcie wszystko wraca do normy i niepotrzebnie chciałam przyspieszyć. Czasu nie cofnę, oby chociaż jakaś mądrość na przyszłość została!

A co do odrobaczania, to nie mam niestety pełnego. Powinnam podać mu trzy dawki w odstępie tygodniowym. Ale koniec z tym, nie będę ryzykować jego zdrowiem. Jeśli ma pasożyty, to widać doszli ze sobą do jakiejś symbiozy, był w końcu ustabilizowany nim podałam mu tą podłą chemię. Doprowadzę go do ładu i będę szykować wreszcie na szczepienie, bo przy każdym jego wyjściu z domu do weta oblewa mnie pot na myśl, ile tam czeka na niego wirusów.

A co do scenariusza w nowym domu - zdaję sobie sprawę, jak to się może potoczyć i ta myśl ciągle mi się po głowie pląta. Co tydzień odkładam moment wystawienia ogłoszeń Omka, zawsze jakąś wymówkę znajdę. A prawda jest taka, że po prostu strasznie się o niego boję.
 
 
Saga 

Barfuje od: 07.2016
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 02 Sie 2016
Posty: 1489
Wysłany: 2018-11-19, 17:38   

Ale fajny, przystojny chłopaczek :-D może te biegunki to jakieś... ze stresu?
 
 
Anilina 

Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 24 razy
Dołączyła: 20 Lip 2017
Posty: 995
Wysłany: 2018-11-19, 18:15   

Saga, ja już niczego nie wykluczam. Ale tym razem były czynniki, które bardziej podejrzewam - odrobaczanie + olej ewentualnie.
Ogólnie to mam taką swoją teorię, że młody nie ma prawidłowo wykształconej flory jelitowej. I jak tylko coś zaburzy bardzo delikatną równowagę, to jest taki kataklizm. Został rozdzielony z matką gdy miał niespełna 4 tygodnie, przez trzy dni przeżył w schronisku na mleku zastępczym (z laktozą i ze skrobią pszenną...), karmiony tylko w godzinach 8-16. U mnie już bezlaktozowo i bezglutenowo, ale co się stało, to się nie odstanie. Dwa tygodnie zastrzyków z antybiotyku w doopkę (KK), obniżona odporność. Ja i tak byłam zdziwiona, że udało mi się odhować wszystkie cztery kociaki, liczyłam się z tym, że nie wszystkie przeżyją...

Ogólnie, to z niego jest harpagan. Dostałam właśnie raport z domu, że wreszcie zasnął. Na pytanie, czy bardzo szalał - "szkoda gadać". Dlatego jak już zasnął, to M. nie chce się ruszać żeby go nie budzić. Wiecie: nie mogę wstać, kot na mnie śpi :mrgreen: Nie boi sie psów - czasem po którymś przebiegnie, nie boi się kotów, potrafi ignorować fuczenie i odchodzi dopiero na groźbę podniesionej łapy. Strasznie fajny z niego kociak, mimo, że na pewno jego komfort życia jest obniżony.

Nie zdziwiłabym się, gdyby się okazało, że te jego "nietolerancje pokarmowe" to po prostu wrażliwość na chemię w mięsie. Króliki nie są tak faszerowane jak np. drób.
 
 
Saga 

Barfuje od: 07.2016
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 02 Sie 2016
Posty: 1489
Wysłany: 2018-11-20, 14:41   

Anilina napisał/a:
Ogólnie, to z niego jest harpagan.

Heh, kocie ADHD ;-) znam to bardzo dobrze :lol: jak ostanie 2 dni Maks przespał to się zaczęłam martwić czy nie chory czasem 8-)
 
 
Anilina 

Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 24 razy
Dołączyła: 20 Lip 2017
Posty: 995
Wysłany: 2018-11-20, 23:05   

Omiś zjadł dziś wreszcie BARFa.
Ucieszyłam się. Poprzednio, jak przeszliśmy na królika, jelitka ładnie się unormowały. Radość okazała się przedwczesna. Wieczorem zwymiotował potężnie, chyba wszystkim, co zjadł przez cały dzień. Jest nie swój, sierść nastroszona, mimo, że w domu ciepło. Jest godzina jego szaleństw, a on poszedł spać.
Dostał trochę kory wiązu.
Jutro wracam na puszki. Dziwne bardzo. To mieszanka bez kości, mięso było świeże, podrobów minimalna ilość. Jadł przed Aniprazolem i było dobrze. Oby do rana poczuł się lepiej. Będę go bacznie obserwować.
 
 
Klara 


Barfuje od: 03.2018
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 27 Lut 2018
Posty: 106
Skąd: Legionowo
Wysłany: 2018-11-20, 23:16   

Anilina, trzymam kciuki...ja ciągle łudzę się, że moja Klarcia nie ma PNN tylko jakąs inną dolegliwość, którą można wyleczyć. W styczniu planuję wizytę u nefrologa, będziemy walczyć dalej...ech te nasze dzieciaki...
 
 
Anilina 

Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 24 razy
Dołączyła: 20 Lip 2017
Posty: 995
Wysłany: 2018-11-21, 14:50   

Dzięki Klara. Na szczęście dziś Omiś już w formie. Lata, gada, jedzenie wyłudza. Ewidentnie ten BARF mu nie podszedł. Wygląda na to, że znów będę musiała podgotowywać mięso, zanim zejdziemy do surowizny. Ehh.

Dobrze, że te nasze dzieciaki, to jeszcze dzieciaki. Młody organizm jest w stanie jeszcze mocno się zregenerować.
 
 
Anilina 

Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 24 razy
Dołączyła: 20 Lip 2017
Posty: 995
Wysłany: 2018-11-22, 15:25   

Dziś znów kupa poza kuwetą. Płakać mi się chce. Jak ten dzieciak musi cierpieć, skoro kuweta zaczęła mu się z bólem kojarzyć.
Od dziś zaczynam podawać Omkowi niewielkie dawki Boswelli. Liczę, że uspokoi nieco jelita, załagodzi stan zapalny. Jesteśmy teraz na puszkach z kangura, ale dzięki podpowiedziom Sagi :kwiatek: robię w Barfiakach zamówienie kozy, koziej krwi i kozich podrobów. Najwyżej wezmę urlop na zrobienie mieszanki :lol:

Po przeczytaniu postów Bobsona i dyskusji w dziale qpa na BARFie tracę zaufanie do króliczej monodiety. W ciągu dwóch miesięcy dwa razy miałam bunt na mieszankę z króla, u Bobiego też zaostrzenie stanu. Coś nie halo, spróbuję inaczej.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template forumix v 0.2 modified by Nasedo. Done by Forum Wielotematyczne