Pomogła: 18 razy Dołączyła: 29 Gru 2011 Posty: 3447
Wysłany: 2012-07-26, 10:31 chore dziczki...
Poczytałam trochę o tej strasznej chorobie inaczej zwanej "tyfus koci" i również mam nadzieję, że to nie to......
Wczoraj przyszło do mojej stołówki dla wolno-żyjących, ostatnie z dzieci Maryśki IV (takie ma imię matka, w czwartym pokoleniu zachowała charakterystyczne znamiona barwne na umaszczeniu oraz zachowanie).
Zrobiłam mu oględziny z daleka; bardzo mokro wokół oczu, bez ropy, mokro pod ogonem, ale bez krwi, chude jak śmierć, kości można policzyć, dosyć żwawe i skoczne, zachowuje bezpieczną odległość od człowieka. Podjadło z miski co było.
Niestety moi rezydenci nie przyjęli go przyjaźnie. Najpierw Lula dała mu solidnego klapsa, a następnie wredna Kropa.... Lisek mu odpuścił.
Maluch nie podszedł więcej do miski i zaczął płakać.
Rozmieszałam smectę z płynem, zawinęłam nifuroksazyd w kulki pasztetu (te leki miałam pod ręką) i próbowałam mu podać...ale przyszła jego matka (także bardzo chuda- juz od 1/2 miesiąca nie karmi) i zjadła leki....
Dzisiaj na śniadanie nikt się nie pojawił, a jedynie stali rezydenci wylegują się pod tujami...
Barfuje od: 23.07.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Wiek: 35 Dołączyła: 28 Cze 2012 Posty: 199 Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-07-26, 11:19
Niestety, ale może to jednak być panleukopenia...
Moja pierwsza próba posiadania kociaków zakończyła się fiaskiem właśnie przez to cholerstwo... Były to podblokowe Maluchy (7-8tyg.) odłowione wraz z matka, dzikie dzikusy.
Na drugi dzień od adopcji kotka stała się osowiała niewiele jadła i piła. Pojechaliśmy do weta, ale poza gorączką objawów innych nie miała. Na drugi dzień rano w pokoju (miały swój pokój, gdyż na widok ludzi syczały i uciekały, więc musiały mieć też czas dla siebie na chodzenie po pokoju i oswajanie sie z nami) na podłodze było pełno bezbarwnych wymiocin (tak, jakby sama ślina), pełno śluzu w kupce, mimo natychmiastowej interwencji weta kotka odeszła tamtego popołudnia. Wtedy kocurek zaczął potrzebować więcej naszego towarzystwa i wydawało się, że z nim wszystko OK - bawił się, tulił i nagle był oswojonym kotem. Jeździlismy codziennie (a nawet 2 razy dziennie) na kroplowki i zastrzyki z antybiotykiem na wszelki wypadek, jakby się okazało, że też coś się w nim rozwija. Kocurek sie bawil, jadl i pil, ale jednak potrzebował "dowodnienia"... Po 4 dniach nagle bardzo oslabl. Wizyta domowa(niedziela), kroplowki, zastrzyki itd. Nie upłynęło 5 godzin od wizyty i kociaka nie było.
W miocie było ich troje. Ich siostra tez odeszla(wczesniej niz nasz Dylemat). Wiec jedyne, co byloby dla mnie zastanawiajace biorac pod uwage pp, to rozpietosc czasowa odejscia Maluchow.
W rozmowie z wetem usłyszałam, że kociaki nieszczepione mają ok. 10% szans z ta choroba...
_________________ "Czy dom bez kota - najedzonego, dopieszczonego i należycie docenionego - zasługuje w ogóle na miano domu?"
Mark Twain
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 29 Gru 2011 Posty: 3447
Wysłany: 2012-07-26, 11:46
Czy ja to mogę przywlec do voliery i domu z trawnika do moich kotów Pinto, Inez i Fudżiego ?
Może dlatego Inez jest bez apetytu od dwóch dni ?
Były szczepione jako młode koty...., ale czy na panleukopenię nie wiem, bo wtedy o takiej chorobie nie wiedziałam.
Barfuje od: 23.07.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Wiek: 35 Dołączyła: 28 Cze 2012 Posty: 199 Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-07-26, 12:20
Jeśli chodzi o szczepionki, to wydaje mi sie, ze w najbardziej podstawowych jest pp (ale moge sie mylic). Duzo ciezej chorobe te znosza kociaki niz koty dorosle. Ale jakbym miala watpliwosci, to upewnialabym sie u weta.
Pp jest typowa wirusowka (parwowirusy), a wydaje mi sie, ze wirusow nie trzeba przenosic na cialach stalych, ale moze to tylko moje wyobrazenie, o latajacych w powietrzu ustrojstwach...
_________________ "Czy dom bez kota - najedzonego, dopieszczonego i należycie docenionego - zasługuje w ogóle na miano domu?"
Mark Twain
Suzui
Barfuje od: nie barfuje
Wiek: 36 Dołączyła: 04 Paź 2011 Posty: 31 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-07-26, 15:23
Podstawowe szczepienia kotów powinny obejmować Panleukopemię. Moja Zafi była na szczęście szczepiona, nie zaraziła się od tego kociaka.
panleukopenię można przenieść na rzeczach, co gorsze wirus jest cholernie żywotny bo w pomieszczeniu może pożyć kilka miesięcy czekając na ofiarę :( Jak się miało w domku kotka z tą chorobą to przez co najmniej pół roku nie można wziąć nieszczepionych kotków szczególnie kociaków bo są bardzo podatne.
Takim charakterystycznym objawem jest paskudnie śmierdząca biegunka :(
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 29 Gru 2011 Posty: 3447
Wysłany: 2012-07-26, 16:58
Chica napisał/a:
Takim charakterystycznym objawem jest paskudnie śmierdząca biegunka :(
No to na szczęści ten kotek co padł nie śmierdział i ten maluch jego brat/siostra? co się szwenda także nie cuchnie.
Wylegiwał się ostatnio na moim tarasie na fotelu, obwąchałam ręcznik, który na noc im zostawiam nic, a nic smrodu. Przed chwila zasięgnęłam języka, był widziany rankiem z mateńką, brykał i jadł....
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 29 Gru 2011 Posty: 3447
Wysłany: 2012-07-26, 23:23
Udało się z bliższej odległości obejrzeć kociaka. Z jednego oczka sączy się krew, nie są zalepione ropą, ale ma ewidentne zapalenie spojówek.....Koci katar ?
Zjadł trochę Feliksa z galaretką oraz nifuroksazyd w kulkach z pasztetu, może to mu trochę ulży. Płakał przed załatwieniem się, poszłam zobaczyć, nie jest to biegunka wodnista, ale qpki z dużą ilością śluzu, nie cuchną. Kiepsko trawi, ale trudno się dziwić jak je co popadnie.
Szkielet ma kota 3 miesięcznego. Najpierw wdrapał się za matka na dach, całkiem zwinnie, a potem ona czmychnęła i on pobiegł za matką i tyle go widziałam....Matka to straszny włóczykij dlatego tak ciężko ja odłowić, a klatki-łapki nie mam na stałe. Będę próbowała coś zorganizować jutro...Może razem z maluchem się uda.
No i padł kolejny kot wpół dziczek, brat tego 2-latka już nie żyjącego od 3 dni, pisałam o tym kilka pieter wyżej.Objawy nieco inne...
Późnym wieczorem doniósł mi sąsiad.
Moja Inez po trzech dniach wróciła do formy i zażądała jeść...co mnie bardzo cieszy.
Weterynarz powiedział, że należałoby odłowić wszystkie okoliczne koty i zaszczepić, nie realne.
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2808
Wysłany: 2014-01-14, 18:05
Kręcą się koło mojego bloku 2 śliczne kociaczki, na moje oko ok. 3-miesięczne. Jeden rudy pręgowany, drugi łaciaty biało-rudy (pręgowany). Oba bez obróżek, na moje oko to rodzeństwo. Widziałam je jakiś czas temu może z miesiąc, potem znikły. Od kilku dni znowu kręcą się po parkingu
Ponieważ widać je praktycznie cały dzień (weekend) tudzież dopadły mnie dzisiaj jak wracałam z pracy - zaczynam się zastanawiać, czy aby ktoś ich nie wyrzucił
Generalnie są bardzo żwawe, uszy i oczka czyste, z nosków nic nie leci. Lecą jak wołam kici, kici, strasznie się łaszą do człowieka i jak obłąkane rzucają na jedzenie (dałam im dzisiaj jak wróciłam z pracy). Ktoś w weekend na mojej klatce postawił im talerzyk z suchą karmą, ale dzisiaj po południu stał już na dworze.
Zastanawiam się co z tym fantem zrobić ? Mieszkam na dość sporym blokowisku - jeżeli kociaki mają właściciela to jeszcze O'K (chociaż jakieś obróżki mógłby im założyć); gorzej jak zostały wyrzucone i są bezdomne. Szukać właściciela ? Porozlepiać ogłoszenia żeby się ujawnił i skontaktował ze mną ? Wziąć ich nie mogę, bo mam za małe mieszkanie na 4 koty, a poza tym Skippi chory. Jest jeszcze opcja skontaktowania się ze schroniskiem i oddania ich, ale po prostu szkoda mi jak widzę jak się ganiają na wolności. Z drugiej strony jak spadną temperatury obawiam się, że mogą same nie dać sobie rady.
Nigdy nie byłam w takiej sytuacji - co radzicie ?
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Viktoria
Barfuje od: 07.2013
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 24 Maj 2013 Posty: 68 Skąd: Bytom
Wysłany: 2014-01-14, 18:21
Może w pierwszej kolejności warto podpytać sąsiadów, może akurat ktoś będzie coś wiedział. Może wieczorami gdzieś wracają do domu - może uda Ci się zaobserwować?
Chociaż jak piszesz że takie głodne to wątpliwe
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2808
Wysłany: 2014-01-14, 18:34
Pytałam ale nic nie wiedzą
Z jednej strony są bardzo ufne w stosunku do człowieka i dosłownie pchają się pod ręce (jak pogłaskałam to jeden momentalnie zamienił się w mały traktorek ), a z drugiej okropnie głodne (w sobotę jak wracałam z zakupów sprezentowałam im trochę mięska, które kupiłam dla moich kotów - włomotały w oka mgnieniu, tak samo jak dzisiaj sporą porcję Catz Finefooda).
Pomyślałam przed chwilą, że może po prostu porozlepiam jutro ogłoszenia na klatkach schodowych żeby właściciel się ze mną skontaktował bo w przeciwnym razie kotki wylądują w schronisku
Czy wracają gdzieś do domu wieczorem to ciężko będzie zaobserwować bo teraz ciemno, chyba że jutro spróbuję je przyfilować z rana czy biegają Z drugiej strony Viktoria trzeba być bez serca, żeby takie maluszki wypuszczać na cały dzień przy takich temperaturach
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Ja bym do schroniska za nic nie oddal ;/ tak to juz w naszym pieknym kraju jest , ze schorniska mamy jakie mamy... ale poszukalabym jak juz jakis TOZ albo wolontariuszy, ktorzy zajmuja sie odlapytaniem , maja dla kociakow DT (domy tymczasowe) i szukaja im adopcji... jesli maja wlasciciela to troche nieodpowiedzialnego, skoro 3 miesieczne kociaki ciagle ganiaja same po osiedlu ....
_________________ Tysiące lat temu czczono koty jako bogów. One nigdy o tym nie zapomniały.
Barfuje od: 17.02.2013
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 20 razy Dołączyła: 21 Sty 2013 Posty: 3006 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-01-14, 20:13
Skipper napisał/a:
Pomyślałam przed chwilą, że może po prostu porozlepiam jutro ogłoszenia na klatkach schodowych żeby właściciel się ze mną skontaktował bo w przeciwnym razie kotki wylądują w schronisku
schron to nie dobry pomysł. Tam zginą
Poszukaj jakiegoś stowarzyszenia, które pomoże znaleźć im dom/y stałe - może Ty za taki dom mogłabyś trochę porobić?
Gdybyś je przygarnęła na czas znalezienia domu, to Stowarzyszenie pomogłoby chętniej pomóc szukać dla nich domu.
Nie wiem gdzie mieszkasz -to trudno coś więcej doradzić.
_________________ „Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.”
George Bernard Shaw
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum