BARFny Świat Strona GłównaBARFny Świat Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Album  Kontakt  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Język polski - mowa zapomniana...
Autor Wiadomość
ciocia_mlotek 
Ekspert


Barfuje od: 25.07.12
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 11 razy
Dołączyła: 01 Sie 2012
Posty: 4452
Skąd: góry Szkocji
Wysłany: 2013-03-26, 16:59   

Internet internetem a książki powoli dobijają do tego poziomu. Błędy stylistyczne, gramatyczne, interpunkcyjne i ortograficzne mnożą się na potęgę. Najgorsze są chyba interpunkcyjne. czasem muszę kilka razy zdanie przeczytać, żeby miało ono sens w danym kontekście. Ustawienie głupich przecinków ma ogromne przecież znaczenie. Albo znak na końcu zdania. Jeżeli widzę wykrzyknik to nie odczytam danego zdania jako pytania, prawda? To, że sam pisarz robi błędy różnej maści to jedna sprawa. Ale gdzie podziali się korektorzy wykwalifikowani? Książki kosztują naprawdę niemało. Człowiek oczekiwałby jakości.

Inną sprawą, która doprowadza mnie do szewskiej pasji, jest tzw korposlang oraz zangielszczanie języka wszędzie gdzie tylko się da. Nie mogę po prostu patrzeć na mityngi timów, na których omawia się targety
_________________
Taz i Cu sith na surowo
 
 
Terhie 


Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 25 Wrz 2011
Posty: 402
Wysłany: 2013-03-26, 18:08   

Wielu korektorów dostaje psie pieniądze, a oczekuje się po nich i korekty i redakcji.

Ja ostatnio kupiłam książkę w tłumaczeniu angielskim, bo polskie tłumaczenie okazało się niezjadliwe przez kiepską korektę. A to już bardzo zły znak, bo to kiedyś było dobre wydawnictwo.

A ze spotkań trzeciego stopnia: w serii szkoleń z matematyki dla uczniów klas różnych pojawił się Wielki Problem Spacji Przed Znakiem '%'.
Ja twierdziłam: bez spacji: 1%.
Wielkie Wydawnictwo stwierdziło "ze spacją: 1 %".
Nie chciałam odpuścić. Zaczęły się wymiany maili z załącznikami i linkami ;-)
Oni powołali się na... tekst ustawy regulującej użycie polskich miar w UE, czy coś takiego, nie pamiętam już dokładnie.
Jeśli kiedykolwiek widzieliście jakąkolwiek ustawę, to zapewne wiecie, że z językiem polskim nie mają wiele wspólnego.
Powołałam się na Radę Języka Polskiego.
Stanęło na "nie, bo nie, my mamy rację".

Przez rok wstawiałam nieszczęsną spację. Po pół roku zaczęłam wstawiać z automatu, w końcu mnie zwolnili i mogłam pisać jak chciałam. :mrgreen: Parę tygodni później dowiedziałam się, że wielka "rewolucja", jednak bez spacji, poprawiamy! ;-) Mnie już tam nie było, ufff :mrgreen:

Może się wydawać śmieszne: spacji się przyczepiła. Ale dla mnie to była kwestia zasad.

Żeby nie było tak różowo: w nowej pracy wszyscy zawzięcie wstawiają spacje przed pytajnikiem i wykrzyknikiem. Co widzę prezentację, to muszę instynkta tłumić ;-)
 
 
Komanka 


Barfuje od: 03.11.2012
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 03 Sie 2012
Posty: 663
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2013-03-26, 18:17   

ciocia_mlotek napisał/a:
Nie mogę po prostu patrzeć na mityngi timów, na których omawia się targety


Ciocia_mlotek, dorzućmy do tego coachów organizujących kursy dedykowane dla rozwoju personalnego i mam ochotę zgrzytać zębami! :confused:

Ostatnio, czytając książkę szanowanego wydawnictwa, zdarzyło mi się popełnić czyn niegodny. Poprawiłam długopisem "kształt rąbów"... No musiałam, nie mogłam tak tego zostawić! Więcej grzechów nie pamiętam, ale chętnie uczynię to znowu w razie konieczności i wyślę książkę do wydawcy żądając zwrotu za straty moralne.
Jak również zbieram się do napisania listu do korektorów tygodnika "Forum", którzy liczebniki porządkowe przepuszczają niemal zawsze bez kropki na końcu.

Kiedyś wydawca czy dziennikarz narzucał styl, a teraz ma być szybko i zyskownie. O "dziennikarzach" internetowych, poprawiających własne błędy po wskazaniu przez czytelników, z litości nie wspomnę.
 
 
dagnes 
Administrator


Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90%
Pomogła: 23 razy
Dołączyła: 13 Wrz 2011
Posty: 4838
Wysłany: 2013-03-26, 19:05   

Ciocia_mlotek, a któż jeszcze dziś czyta książki? :twisted:
W dodatku książkę może wydać sobie teraz każdy. Na własny koszt :lol: .
(od razu stając się wielkim pisarzem)

Poziom wydawnictw, także tych wydających za własne pieniądze, a nie tylko za pieniądze pisarzy, spadł chyba drastycznie. Cóż się dziwić skoro z ceny książki pisarz dostaje parę groszy, wydawnictwo paręnaście, a lwia część przypada sieciom sprzedaży (przynajmniej w Polsce rynek jest tragiczny pod tym względem). Wydawnictw jest poza tym chyba za dużo, a rodzimych dobrych pisarzy brakuje. Wydaje się głównie przekłady zagranicznych bestsellerów oraz cały zagraniczny chłam.

A wokół mnie już od dłuższego czasu słowo pisane jest wypierane przez książki do słuchania. I to wśród tych, którzy do niedawna jeszcze sami cokolwiek czytali... :roll: .

Natomiast problem z posługiwaniem się spolszczonymi formami słów z innych języków, o którym pisze ciocia_mlotek, to nie tylko problem Polaków w Wielkiej Brytanii (też go znam, bo dawno temu mieszkałam przez jakiś czas w Londynie). Zjawisko to doprowadza mnie do szału prawie codziennie, gdy słyszę tu rozmawiających Polaków. Znam naprawdę mało rodaków, którzy nie przeplatają języka polskiego niemieckim. Zlepek tych dwóch języków daje tak koszmarny efekt, że uszy mi więdną. W ten sposób mówią nawet ci, którzy większość swego dotychczasowego życia spędzili w Polsce, tam zdobywając wykształcenie, a do Niemiec przyjechali jako dorośli ludzie, z rodzinami, dziećmi, a czasem i wnukami. Gdy ktoś zaczyna do mnie w ten sposób mówić, często proponuję byśmy przeszli całkowicie na niemiecki skoro szukanie polskich słów sprawia mu taką trudność. Bywa, że rozmówca obraża się.

Ten, kto nie mieszkał nigdy dłużej w innym kraju, mając kontakt z rodakami, którzy zdążyli się "zasymilować", nie ma pojęcia jak potwornie ludzie potrafią kaleczyć język. A w zasadzie dwa języki, bo mówią taką hybrydą, która nie jest ani jednym językiem, ani drugim. I często są to ludzie, którzy po niemiecku mówią naprawdę bardzo źle, a tym pozlepianym niemieckim polskim posługują się w domu, rozmawiając w ten sposób nawet z dziećmi. No po prostu koszmar. Jak inaczej nazwać np. taką wypowiedź matki do dziecka:

Szac, nie sztyruj mnie teraz, bo muszę prędko wywaszować i wybiglować ci ten kleid. Morgen masz doch kinderbal. Wypucuj lepiej i wyglancuj te szuły, co my kupili lecte woche i mówiłaś, że są takie bekwem. Będą cuzamen pasować, gel?

Ręce, nogi opadają (i jeszcze coś ;-) ).
A posłuchalibyście dłuższych opowieści rodaków "w tym języku" przy piwie - to dopiero jest przeżycie :mrgreen: .

Mam wrażenie, że Polacy zupełnie nie szanują swojego języka. Nie wiem skąd to się bierze...
_________________
Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
 
 
ciocia_mlotek 
Ekspert


Barfuje od: 25.07.12
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 11 razy
Dołączyła: 01 Sie 2012
Posty: 4452
Skąd: góry Szkocji
Wysłany: 2013-03-26, 19:35   

Terhie napisał/a:
Wielu korektorów dostaje psie pieniądze, a oczekuje się po nich i korekty i redakcji.


Kiepska płaca nie jest argumentem ani wskazaniem do nierzetelnego wykonywania swojej pracy. Swoją drogą wydawnictwa powinny zatrudniać ludzi kompetentnych i płacić im odpowiednio. MNie nie interesuje kto ile pieniędzy dostaje - ja oczekuje jakości za tą ogromną cenę, którą płacę za książkę.

dagnes - nie mówię nawet o przeplatanym polsko-obcym języku za granicą. Choć fakt, powstają pewne mikro-slangi lokalne :) Ja się sama przyznam, ze czasem języki mi się mieszają (nie mogę znaleźć słowa w którymś)
Mi chodzi przede wszystkim o sytuację gdzie w polskiej firmie, z siedzibą w Polsce pracownicy nie potrafią używać języka polskiego. Istniejące słowa polskie są zastępowane przez zwroty głównie angielskojęzyczne. Nie poytafię nad tym przejść do porządku dziennego
_________________
Taz i Cu sith na surowo
 
 
Terhie 


Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 25 Wrz 2011
Posty: 402
Wysłany: 2013-03-26, 19:54   

ciocia_mlotek napisał/a:
Terhie napisał/a:
Wielu korektorów dostaje psie pieniądze, a oczekuje się po nich i korekty i redakcji.

Kiepska płaca nie jest argumentem ani wskazaniem do nierzetelnego wykonywania swojej pracy.

Nie jest wskazaniem, Może być przyczyną.

dagnes, nic nie rozumiem, ale piękne! To jest pidgin na miarę czasów.

Mnie za każdym razem miękną kolana, jak słyszę takie... ale moja własna siostra zaczyna odstawiać takie numery, a z tym trudno mi się pogodzić.

Cytat:
W dodatku książkę może wydać sobie teraz każdy. Na własny koszt

Ha! To czasem jest plus!
 
 
ciocia_mlotek 
Ekspert


Barfuje od: 25.07.12
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 11 razy
Dołączyła: 01 Sie 2012
Posty: 4452
Skąd: góry Szkocji
Wysłany: 2013-03-26, 20:06   

Może być przyczyną, nie jest wytłumaczeniem. Wybacz ale to nigdy, ale to nigdy nie będzie dla mnie żaden argument.
Ja swojej ostatniej pracy nienawidziłam. Ale tak do bólu. Za naprawdę psie pieniądze człowiek harował jak wół na (tak po prawdzie) 5 stanowiskach. Do tego ciągła praca z klietem i to takim nie najwyższych lotów. Wyć się chciało.
Ale to była praca, płaciła rachunki. I wykonywałam ją najlepiej jak umiałam. Z firmowym uśmiechem nr 5 na twarzy, czasem z zaciśniętymi zębami i bluzgami pod nosem kiedy nikt nie widział. To się nazywa szacunek do pracy. Jako takiej, jaka by nie była i za jakie pieniądze. Miałam okazję, rzuciłam tą pracę bo dłużej nie dałabym rady. Ale póki tam byłam - wykonywałam swoje obowiązki
_________________
Taz i Cu sith na surowo
 
 
dagnes 
Administrator


Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90%
Pomogła: 23 razy
Dołączyła: 13 Wrz 2011
Posty: 4838
Wysłany: 2013-03-26, 20:13   

ciocia_mlotek napisał/a:
dagnes - nie mówię nawet o przeplatanym polsko-obcym języku za granicą. (...)
Mi chodzi przede wszystkim o sytuację gdzie w polskiej firmie, z siedzibą w Polsce pracownicy nie potrafią używać języka polskiego. Istniejące słowa polskie są zastępowane przez zwroty głównie angielskojęzyczne.

Tak, ja wiem, że jest coraz więcej anglizmów. Gdy mieszkałam jeszcze w Polsce pracowałam w środowiskach, gdzie było nawet w dobrym tonie używanie ich i też mnie to raziło (teraz rażą mnie anglizmy w języku niemieckim :twisted: ). Ale porównując to zjawisko z przeplatańcami językowymi, które słyszę teraz prawie co dzień, to pestka, nawet da się z tym żyć ;-) .

Rozumiem sytuacje, gdy czasem brakuje słowa, też mi się zdarza, że muszę chwilę pomysleć, zwłaszcza gdy wypowiadam się w dziedzinie, w której wiedzę nabyłam w języku niemieckim, a mówię po polsku. Wtedy próbuję "na okrętkę" albo pytam rozmówcę, jak nazywa się to coś, o czym chcę mówić.
Ale nie potrafię przyjąć żadnego argumentu za tym, by mówić 50/50 czyli połowa słów polskich, połowa niemieckich z gramatyką głównie polską, choć zwykle z błędami. To jest dla mnie największa zbrodnia przeciwko językowi polskiemu. Jeśli ktoś traci umiejetność posługiwania się językiem ojczystym, to niech do cholery mówi językiem obcym (tylko ja nie wierzę, że możliwa jest taka utrata po kilku latach pobytu za granicą, gdy w Polsce żyło się lat 40).

Terhie napisał/a:
dagnes, nic nie rozumiem, ale piękne! To jest pidgin na miarę czasów.

Hehe, to jeszcze nic! U mnie to nie wychodzi tak naturalnie jak u ludzi mówiących tym pidgin co dzień.
To trzeba samemu usłyszeć :mrgreen: .
_________________
Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
 
 
Dieselka 


Barfuje od: maj 2011
Udział BARFa: 90-100%
Wiek: 39
Dołączyła: 29 Gru 2012
Posty: 1350
Skąd: prawie Wrocław
Wysłany: 2013-03-26, 20:22   

w Polsce już są tylko tickety, eventy, tokeny, w telewizjach śniadaniowych czy innych programach już nie chodzi się na zakupy tylko shopping.

Straszne

Zgodzę się że jak się posługuje codziennie obcym językiem, to niektóre wyrazy mogą się zagubić. Miałam taki problem po powrocie z Anglii i mi cholernie wstyd było. Ale niektórych wyrazów tak często używałam, że mi się wbiło ich brzmienie (szczególnie jeżeli niezbyt często używałam ich w Polsce), ale to też nie było tak że nagle nie umiałam po naszemu gadać.

Wbrew "pozorom" akcentu również nie nabrałam po roku (a znałam takich co po Angielsku kiepsko, ale w razie czego po polsku z akcentem gadali :D )
_________________
Paulinka i Dieselek
 
 
ciocia_mlotek 
Ekspert


Barfuje od: 25.07.12
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 11 razy
Dołączyła: 01 Sie 2012
Posty: 4452
Skąd: góry Szkocji
Wysłany: 2013-03-26, 22:11   

Ja mam "problem" ze zwrotami, których nie da się przetłumaczyć. Jakiś wygodny zwrot w danym języku, który w tym drugim nie występuje. I powiem, że to często przeszkadza. Przez to często nie umiem wyrazić tego co myślę w taki sposób jak bym chciała. Trochę się plączę. Albo z automatu używam danego zwrotu przetłumaczonego dosłownie (co nie ma już takiego samego sensu w drugim języku). W taki sposób u mnie się przeniknęły języki.
Przyznam, że zdarza mi się używać polsko-angielskiej gwary czasami
Ale generalnie też bardzo nie lubię takiego totalnego wymieszania i "zapominania" ojczystego języka po miesiącu za granicą :P
_________________
Taz i Cu sith na surowo
 
 
dagnes 
Administrator


Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90%
Pomogła: 23 razy
Dołączyła: 13 Wrz 2011
Posty: 4838
Wysłany: 2013-03-26, 22:43   

Ja myślę, że to wszystko zależy w dużej mierze od wewnętrznej potrzeby dbałości o język, jakim się dana osoba posługuje. Jeśli ktoś zbytnio nie przejmuje się tym jak mówi (czy pisze), to zaczyna tworzyć te międzynarodowe potworki lingwistyczne, gdy tylko znajdzie się w środowisku wielojęzycznym (nie chodzi mi oczywiście o sporadyczne pomylenie pojedyczego słowa).
Choć czasem wydaje mi się, że niektórzy mówią tą koszmarną hybrydą międzynarodową celowo, bo im się wydaje, że taka mowa jest trendy, a oni sami tacy cool :twisted: .

Mam znajomych, którzy nigdy nie mieszają języków, mimo że spędzili równą ilość czasu w Polsce i Niemczech (po ok. 20 lat), nadal mówiących z prawidłowym polskim akcentem. Co ciekawe, są to również osoby, które starają się mówić poprawnie po niemiecku. Znam też kilka osób ze starszego pokolenia, które powinny już zapomnieć mowę ojczystą, tymczasem po 40-50 latach w Niemczech wciąż mówią poprawną polszczyzną. Czasem wręcz literacką! Poznałam też parę takich osób w Londynie (w klubie kombatanta ;-) ).
Mam rodzinę w Holandii, z czym wiążą się częste i bliskie kontakty z tamtejszą Polonią. Widuję się z ludźmi, którzy mówią w pracy po angielsku, w domu po holendersku, a z rodziną i polskimi znajomymi po polsku. Nie mieszają języków i nie przenoszą akcentów.
Wiem, że jest to możliwe i da się zrobić. Sama staram się dbać o czystość mojego języka (każdego, którym w danym momencie mówię), choć nie raz przydarzy mi się wpadka. W zasadzie nie widzę jednak większego problemu w przechodzeniu z języka ojczystego na obcy i odwrotnie. Problemem jest dla mnie poprawne mówienie po zmianie jednego obcego języka na drugi, zwłaszcza że obydwa są językami germańskimi i mają mnóstwo podobnych słów. Gdy muszę coś szybko przetłumaczyć bezpośrednio z niemieckiego na angielski, to zaczynam bezwiednie wtrącać niemieckie słowa do angielskich zdań. Ale to nie powinno zdarzać się, gdy mówimy językiem ojczystym.

Widzę jak to funkcjonuje u dzieci, które od urodzenia są dwujęzyczne. Te, których rodzice mówią do nich poprawnie, same mówią poprawnie w dwóch językach, nie mieszając ich. Naturalnie przechodzą z jednego do drugiego, rozmawiając jednocześnie np. z matką po polsku, a z ojcem po niemiecku. I w obydwu językach mają czysty narodowy akcent bez jakichkolwiek naleciałości. Niestety większość znanych mi tu rodziców nie dba nawet o własny język polski, a co dopiero o język dzieci, więc te mówią po polsku z niemieckim akcentem, z błędami oraz przeplatają słowa polskie i niemieckie w jednym zdaniu.
_________________
Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
 
 
harpia 
Ekspert


Barfuje od: zawsze
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 8 razy
Wiek: 39
Dołączyła: 15 Wrz 2011
Posty: 713
Skąd: Libiąż
Wysłany: 2013-03-26, 23:13   

dagnes napisał/a:
Ciocia_mlotek, a któż jeszcze dziś czyta książki? :twisted:

Ja :-(
Boli mnie to co pisze Ciocia_młotek bo to prawda, dla mnie książki są bardzo ważne, nie ma dnia, żebym nie złapała za jakąś i choć kilka stron przeczytała, książki zawsze stawiam przed komputerem i telewizją, zajmują w moim życiu specjalne miejsce.

Mnie wścieka jeszcze wypieranie się języka przez osoby, które wyjechały do innego państwa, są tacy, kilka razy miała styczność z osobami, które pisały jak dzieci w pierwszych klasach podstawówki, a mówię o dorosłych ludziach :hair: Raz zwróciłam uwagę piszącej to mnie poinformowała, że mieszka zagranicą AŻ 5 lat i ona MA PRAWO zapomnieć języka polskiego :hair: poległam...
_________________
Jeśli nie masz po co żyć, żyj na złość innym
 
 
Maciejka 

Barfuje od: 04.2012r
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 26 Kwi 2012
Posty: 301
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-03-26, 23:17   

Nie siedziałam dłużej za granicą, ale mam takie wrażenie, że nie we wszystkich język polski równo wsiąka. Tak mi się to kojarzy - jak z tkaniną farbowaną. Po impregnowanej spływa, czasem coś wsiąknie ale łatwo wyprać, a czasem jest zafarbowane na amen. Nie wiem, czy jest to kwestia zakresu słownictwa, czy po prostu element adaptacji. Nie wszyscy ludzie mieszkający w Polsce zastanawiają się nad tym co mówią i jak mówią.
A propos naszej polszczyzny.
To moje ulubione:
"procedować", pochylać się nad czymś", "consensus" - to ostatnie jest symptomatyczne, jak unikamy słów "zgoda", "porozumienie".
Lubię też "drugą alternatywę". I dość często, z racji zawodu spotykam się z "adoptowaniem" zamiast "adaptowania" - jak Wam się podoba "adoptowany strych"?
Po krótkim epizodzie korektorskim dawno temu, do dziś poprawiam wszystkie błędy w czytanych książkach. Niestety, korektorzy są zatrudniani rzadko, a redaktorzy to gatunek ginący.
Ale czytając ostatnio Niezbędnik Inteligenta (wydawnictwo Polityki) nr 11/2012 "O jezyku w mowie i w piśmie" przeczytałam rzecz bardzo pocieszającą. Autor analizując mowę młodzieży oraz styl i jezyk SMS-ów i maili skonstatował, że jest to po prostu odrębny język, którym spora część młodzieży posługuje się jak językiem obcym, to znaczy potrafi się przestawic z jednego języka na drugi w zależności od sytuacji. Ponoć nie ma się czym przejmować, póki potrafią dostosować język do kontekstu i sytuacji. Dopiero jak żargonem odzywają się np. w sytuacjach oficjalnych czy na imieninach do starszej osoby to jest to sygnał, że sie źle dzieje.
Z powyższego wynika, że również się zaliczam do dinozaurów :-P ..
 
 
ciocia_mlotek 
Ekspert


Barfuje od: 25.07.12
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 11 razy
Dołączyła: 01 Sie 2012
Posty: 4452
Skąd: góry Szkocji
Wysłany: 2013-03-26, 23:37   

Dagnes - moje dzieci mieszają języki bardzo mimo, że w domu mówi się jedynie po polsku. Śmiem też twierdzić, że przyzwoitą polszczyzną.
Większość znanych mi dwujęzycznych dzieci miesza języki. Przynajmniej dzieci małe. Mój syn potrafi wyrzucić z siebei zdanie "To jest trójkąt because it's zielony"
Oboje potrafią rozpoznać, który język jest który, ale często zwyczajnie używają słów, które są dla nich łatwiejsze do wymówienia. I jest to zjawisko zupełnie normalne.
Smutne dla mnie jest to jak wielu rodziców decyduje się nie uczyć swoich dzieci ojczystego języka w ogóle. Mówię tu nie tylko o Polakach. Znam sporo przypadków rodziców obcokrajowców (czytaj: nie Brytyjczyków) mówiących do swoich dzieci po angielsku. Najzabawniejsze jest to, że często jest to angielski kulawy i z fatalnym akcentem.
Ja do swoich dzieci po angielsku mówię tylko wtedy, gdy mamy gości lub jesteśmy w towarzystwie. Choc też nie zawsze. Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić, żebym mogła tak na codzień porozumiewać się z dziećmi inaczej niż po polsku

Co do przechodzenia z jednego jezyka na drugi. Też nie mam z tym problemu. Chodziło mi o to, że czasem w jednym brakuje mi zwrotu, który występuje w tym drugim a bardzo pasuje do sytuacji/zdania
_________________
Taz i Cu sith na surowo
 
 
Sihaya 
Ekspert


Barfuje od: 08/2008
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 16 razy
Dołączyła: 15 Wrz 2011
Posty: 1721
Skąd: Łódź
Wysłany: 2013-03-26, 23:56   

Mądre rzeczy piszecie Kochani Forumowicze!
Specjalnie dla Was na dobranoc taką oto fraszkę mam:


OBCZYZNA -POLSZCZYZNA

Mądrze gada, czy też plecie,
Ma swój język Polak przecie!
Tośmy już Rejowi dłużni,
że od gęsi nas odróżnił.
Rzeczypospolitej siła
W jej języku również tkwiła...
Dziś kruszeje ta potęga,
Dziś z angielska Polak gęga...
Pierwszy przykład tezy tej:
Zamiast dobrze jest "okej"!
Dalej iść śladami tymi,
to nie twarz dziś masz a "imidż"...
Co jest w stanie nas roztkliwić ?
Nie życiorys czyjś, lecz "siwi"!
Gdzie byś chciał być w życiu, chłopie?
Nie na czubku, lecz na "topie" ...
Tak Polaku gadaj wszędy!
Będziesz modny... znaczy -- "trendy"
I w tym trendzie ciągle trwaj,
Nie mów żegnam, mów "baj-baj"!
Gdy ci nietakt wyjdzie spory,
Nie przepraszaj! Powiedz: "Sory"!
A gdy elit chcesz być bliżej,
To nie "Jezu" mów, lecz "Dżizes"...
Kiedy szczęścia zrąb ulepisz,
Powiedz wszystkim, żeś jest "hepi"!
A co ciągnie cię na ksiuty?
Nie uroda ich, lecz "bjuty"!
Dobry Boże, trap się trap...
Dziś nie knajpa już, lecz "pab"!
No, przykładów dosyć, zatem
Trzeba skończyć postulatem,
Bo gdy język rani uszy,
To jest o co kopie kruszyć!
Więc współcześni poloniści
Walczcie o to, niech się ziści:
Żeby wbrew tendencjom modnym
Polski znów był siebie godny!
Pazurami! Wet za wet!!
Bo do d... będzie wnet...

Post Scriptum:
Angielskiemu nie ubędzie
kiedy Polski Polskim będzie...


Autor: nieznany.
Tekst znaleziony gdzieś przypadkiem w sieci.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template forumix v 0.2 modified by Nasedo. Done by Forum Wielotematyczne