BARFny Świat Strona GłównaBARFny Świat Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Album  Kontakt  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Kastracja/sterylizacja - badania, zabieg, narkoza
Autor Wiadomość
Sonya 

Barfuje od: kwie 2012
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 25 Mar 2012
Posty: 164
Skąd: Katowice
Wysłany: 2012-07-19, 20:26   

Hej,

Kicia ma sie super- im mniej kubraczka, tym lepiej. Poniewaz prawie sobie nie wylizuje blizny to kubraczek poszedl w odstawke. Krwiaczek bardzo zbladl, szwy wygladaja super- sciagamy je w sobote. Kicia je ladnie, kupka ladnie i bardzo dokazuje- postrzelone zwierze :)

Trzymam kciuki za wszystkich, ktorzy w planach maja sterylizacje- da sie przezyc :)
 
 
Maciejka 

Barfuje od: 04.2012r
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 26 Kwi 2012
Posty: 301
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-07-23, 17:45   

Sonya napisał/a:
Trzymam kciuki za wszystkich, ktorzy w planach maja sterylizacje

Przyda się :-D ; na razie poluję na siuśki - wetka uznała że trzeba zacząć od badania moczu, a jak będzie ok to resztę nam daruje. Panienka wzięła na wstrzymanie - nie wiem czy nie podobają się jej te granulki którymi zastąpiłam ukochany żwirek czy nie ma natchnienia... :-(
 
 
Sonya 

Barfuje od: kwie 2012
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 25 Mar 2012
Posty: 164
Skąd: Katowice
Wysłany: 2012-07-23, 21:00   

proponuje lapac spod dupki :)) mnie sie udalo, nawet nie bardzo musialam ogon podnosic :)

za to pobieranie krwi nie bylo zbyt proste, przy pierwszej probie kici skrzepla krew w locie, nic nie kapalo do probowki, udalo sie za drugim razem, musialam mocniej uciskac lapke (prawie te krew wyciskalam). No i kici sie to zupelnie nie podobalo.
 
 
zenia 
BARFny Hodowca


Udział BARFa: 25-50%
Dołączyła: 22 Wrz 2011
Posty: 1134
Wysłany: 2012-07-24, 08:47   

z tym że takie wyciskanie krwi zaciera i zmienia parametry
krew musi bez ucisku i przymusu sama wypłynąć
u ludzi zaleca sie pobieranie bez stazy

ale z kotami jest trudno
nieraz trzeba sie namocowac jesli wet niewprawny a kot uparty :-|
 
 
Sihaya 
Ekspert


Barfuje od: 08/2008
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 16 razy
Dołączyła: 15 Wrz 2011
Posty: 1721
Skąd: Łódź
Wysłany: 2012-07-24, 22:29   

Sonya napisał/a:
Wchodze do domu, kot nie przybiega.
Wchodze do pokoju, kot lezy na plecach z wyciagnietymi tylnymi lapami i sie nie rusza...
Podchodze i dotyka- kot przerazliwy miauk.
Probuje ja postawic na lapki, a ona cala wiotka upada, nawet sie nie podpiera :(

Przerazona lapie za telefon i dzwonie do weta- niech sie szykuje zaraz bede.

Wet do mnie: Spokojnie, prosze sie nie denerwowac. Prosze jej zdjac kubraczek...
Ja splakana do weta: Jak kubraczek jak ona ma bezwladne lapki?!
Wet do mnie: Prosze zdjac, to na pewno od kubraczka, niektore koty tak reaguja.

Sciagam kotu kubraczek. Nie mija 30 sekund a kot jak gdyby nigdy nic wstaje, przeciaga sie, ogon do gory i leci do drapaka....



Sonya, uśmiałam się prawie, że do łez! :lol: :lol: :lol: . Niezła agentka z tej Twojej kici, szkoda, że nie udało Ci się sfilmować tego zjawiska :-D .

zenia napisał/a:
z tym że takie wyciskanie krwi zaciera i zmienia parametry
krew musi bez ucisku i przymusu sama wypłynąć


Słuszna uwaga zeniu! Krew nie powinna być pobierana z uciśniętego naczynia żylnego, stazę zakładamy tylko na moment wkłucia, a w trakcie pobierania nie uciskamy kociej łapki, można co najwyżej delikatnie masować powyżej stawu łokciowego jeśli ciśnienie jest za słabe. Czasem pechowo zapcha się igła, wówczas trzeba wkłuwać się jeszcze raz.
 
 
Sonya 

Barfuje od: kwie 2012
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 25 Mar 2012
Posty: 164
Skąd: Katowice
Wysłany: 2012-07-25, 00:25   

Agentka i to straszna, do Hollywood ;)


Wkluwalismy sie 2 razy i nie chcialo leciec :( na poczatku faktycznie krew pobierala mlodsza pani doktor, ale doswiadczony wet tez nie dal rady. Nie slyszalam ze taki ucisk moze miec wplyw na parametry, rowniez u ludzi, zwykle mam krew pobierana z uciskiem. Z reguly staza przynajmniej chwile zostaje na ramieniu jak juz krew leci. Zwroce na to uwage :)
 
 
Maciejka 

Barfuje od: 04.2012r
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 26 Kwi 2012
Posty: 301
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-07-25, 14:50   

Sonya napisał/a:
proponuje lapac spod dupki :)) mnie sie udalo, nawet nie bardzo musialam ogon podnosic :)

Takie numery to nie z moją Panienką!
Ona nawet nie lubi być podglądana.
Skończyło się to na takich specjalnych nienasiąkliwych granulkach umieszczonych w kuwecie zamiast żwirku. Niby kuweta była w zwykłym miejscu, ale po wyparzeniu nie pachniała jak kuweta. Bidulka wstrzymywała się cały dzień, tak jej to nie pasowało.
W końcu, po intensywnych prośbach, się zdecydowała udostępnić mi ten skarb późnym wieczorem. Na szczęście wynik jest ok, więc odetchnęłam. Krew jej pobiorą podczas zabiegu.
Teraz tylko tableteczki, aby przerwać rujkę ciągnącą się z przerwami od dwóch miesięcy i pod nóż :mrgreen:
 
 
Sonya 

Barfuje od: kwie 2012
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 25 Mar 2012
Posty: 164
Skąd: Katowice
Wysłany: 2012-07-28, 13:01   

A kupilas zwirek Catrine? Pytalam o jego uzycie w innym watku, rowniez go mam, ale ostatecznie nie wiedzac czy go wyparzac czy nie zlapalam siuski spod ogonka :))

Wyparzalas zwirek przed uzyciem?

A jeszcze co do pobierania krwi, chcialabym dopytac: na jakie parametry uciskanie lapki moze wplynac? bo mam wyniki badan, sa w porzadku, ale teraz sie zastanawiam, jakie parametry wziac pod lupe pod katem zacisnietej lapki?
 
 
Maciejka 

Barfuje od: 04.2012r
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 26 Kwi 2012
Posty: 301
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-08-06, 13:34   

Uff.. jesteśmy po sterylizacji. Ciężka była przeprawa :hair: .
Panienka bardzo źle psychicznie zniosła i uwięzienie (gryzła klatkę!) i zabieg. Musieli jej dać zastrzyk uspokajający, tak się zestresowała.
Przy odbieraniu kici zapytałam, czy już złagodniała i pozwoliła się zbadać - wetka tylko bez słowa pokazała mi pokancerowane ręce..
W domu Panienka wyskoczyła z kontenerka razem z drzwiczkami (widocznie niedokadnie je zamknęli) i schowała się w najciemniejszym kącie, gdzie przesiedziała kilkanaście godzin.
Dałam więc jej spokój i tylko obstawiłam ją miseczkami z wodą.
Następnego dnia zrobiła obchód mieszkania na drżących nogach i wlazła na ostatnie piętro drapaka. Podsuwałam jej cielęcinkę, super wołowinkę, wszystko drobno pokrojone, świeżutkie - ale od wszystkiego odwracała nosek. W końcu w desperacji podsunęłam jej kawalątka piersi indyczej i uszczęśliwiona patrzyłam jak wsuwa (po trzech dniach głodówki) i się oblizuje.
Kamień z piersi :lol: .
Tylko jedna chmurka na horyzoncie - zdjęcie szwów. Nie mam pojęcia jak ją namówię do wejścia do kontenerka. Zwabić się już po ostatnich doświadczeniach nie da...
Dobrze że chociaż Czaruś zachowuje się jak normalny kot.
 
 
Sandra 
Ekspert

Pomogła: 18 razy
Dołączyła: 29 Gru 2011
Posty: 3447
Wysłany: 2012-08-06, 15:50   

Maciejka napisał/a:
Tylko jedna chmurka na horyzoncie - zdjęcie szwów.

Szkoda, że nie ma szwów rozpuszczalnych....
Z tego co się orientuje to robione są teraz sterylizacje metodą małego cięcia z założeniem szwu śródskórnego.
Rana 1-2 cm, szew rozpuszczalny i żadnych kaftaników :-D
Problem w tym, że technika ta stosowana jest przez nielicznych Vetów.
Kilka moich dziczek tego typu sterylki miało :->
  Zaproszone osoby: 2
 
Sonya 

Barfuje od: kwie 2012
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 25 Mar 2012
Posty: 164
Skąd: Katowice
Wysłany: 2012-08-06, 19:43   

Maciejka- głaski dla kociaków, na pewno dzielnie wytrzymają :)


Moja Kicia miała założony tylko jeden szew na 1-2cm nacięciu (ten trzeba było wyjąć, ale trwało to ułamek sekundy) + szwy wewnątrz- rozpuszczalne- od nich zrobiła się kici kulka w brzuszku, ale już dawno zeszła, wnioskuje że szwy się rozpuściły. Z kaftanika szybko zrezygnowałyśmy, bardziej by kici zaszkodziło nieruszanie się od niego niż wylizywanie rany - czego swoją drogą prawie nie robiła. Teraz na brzuszku nie ma nawet śladu. U Was Maciejko będzie tak samo mam nadzieję! Dacie radę :)

Pisz co jakiś czas co tam u Was słychać :) Daj znać czy Twoja kicia po sterylce też zrobiła się megaobżartuchem, po moim niejadku nie ma śladu...
 
 
coztego 


Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 07 Paź 2011
Posty: 262
Skąd: Śląsk
Wysłany: 2012-08-06, 20:12   

Maciejka napisał/a:

Tylko jedna chmurka na horyzoncie - zdjęcie szwów.

Skoro mojej Maliźnie udało się zdjąć szwy, to i Twojej się uda ;) Myk, myk i po wszystkim.

Moich kocic nie trzymałam w kaftaniku tylko w kołnierzu małym, po jednym dniu się przyzwyczaiły i świetnie sobie radziły.
 
 
Sandra 
Ekspert

Pomogła: 18 razy
Dołączyła: 29 Gru 2011
Posty: 3447
Wysłany: 2012-08-07, 10:46   

Tak jak powyżej dziewczyny napisały zdjęcie szwów to jest operacja sekundowa.
Będzie wszystko dobrze. :kiss:
Stres jest głównie związany z samym przygotowaniem, koty wyczuwają nasze emocje.
Moja najstarsza kotka Inez doskonale wie, że wyjście nie jest spacerkowe, a veterynaryjne i chowa się w najciemniejszy, najmniej dostępny kąt mieszkania jak tylko zobaczy smycz z szelkami, a przecież te akcesoria towarzyszą obu operacjom. :-D
  Zaproszone osoby: 2
 
Maciejka 

Barfuje od: 04.2012r
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 26 Kwi 2012
Posty: 301
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-08-08, 23:27   

Dzięki za wsparcie duchowe :kwiatek:

Sandra napisał/a:
Rana 1-2 cm, szew rozpuszczalny i żadnych kaftaników

To my tak mamy. Nie trzeba było żadnych kaftaników. Przez 3 dni kicia głównie spała, a w każdym razie leżała na swoim ulubionym hamaczku. Schodziła tylko do kuwety. Miseczka na miauknięcie podjeżdzała sama pod pyszczek (zdaje się że to polubiła :lol: ). Teraz już poluje na ćmy, choć widac że jeszcze się trochę oszczędza.

Sandra napisał/a:
Stres jest głównie związany z samym przygotowaniem, koty wyczuwają nasze emocje.
Moja najstarsza kotka Inez doskonale wie, że wyjście nie jest spacerkowe, a veterynaryjne

U mnie nie było wyjść spacerowych, więc jest ciut trudniej. W grę wchodzi tylko zwabienie kici, łapanie się raczej nie uda :cry: . Ale to już i tak z górki..
 
 
Maciejka 

Barfuje od: 04.2012r
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 26 Kwi 2012
Posty: 301
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-08-16, 22:54   

Już po wszystkim :-D . Obyło się bez ofiar głównie z powodu liczebnej przewagi agresorów.
Dwie osoby trzymały kicię a dwie zdejmowały te dwa szwy z tej mini brzuszyny.
A kicia łypała przerażonymi oczkami.
A potem w domu co i raz zaglądała do transporterka, jakby nie mogła uwierzyć że to się działo naprawdę.
A ja szczęśliwa - koniec z dwumiesięcznymi rujkami, świat jest piekny :!:
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template forumix v 0.2 modified by Nasedo. Done by Forum Wielotematyczne