BARFny Świat Strona GłównaBARFny Świat Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Album  Kontakt  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Problemy kuwetowe kotów
Autor Wiadomość
..Asia.. 


Dołączyła: 17 Paź 2016
Posty: 322
Wysłany: 2018-04-05, 14:53   

kuwetę mam 1 na dole w naszym WC i 1 w garażu, obie duże, odkryte.

próbowałam ustawic kuwete u syna (od rau, gdy pojawiło sie sikanie tam), ale on sie nie zgadza, bo raz, ze to WC kota w JEGO pokoju, a dwa, ze żwirek, który kot sobie wybrał mocno sie nosi. Podejrzewam, ze nie ma szans aby przekonac syna do kuwety u niego. On woli miec zamknię drzwi. :-/
 
 
Anilina 

Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 24 razy
Dołączyła: 20 Lip 2017
Posty: 995
Wysłany: 2018-04-05, 15:15   

Saga,
pewna jesteś, że Maks ze strachu zwiał z parapetu? Może to bardziej było tak, że on chciał się szybko ukryć, żeby ptaka nie spłoszyć. Moje koty tak mają, że jak za oknem pojawia się skrzydlaty, to one "znikają". Rozpłaszczają się na podłodze, chowają za rogiem itp, żeby po chwili po kociemu skradać się do ptaszyny w niecnych celach. To wyglądanie zza parapetu czubkiem głowy właśnie tak mi się kojarzy - żeby kota widać nie było, żeby ofiary nie spłoszyć.

..Asia.. napisał/a:
Jak widzi ptaki, to tak dziwnie skrzeczy, trzeszczy jakby, tez nie wiem czy to z żalu, czy co?

moim zdaniem Asia to nie żal, to podniecenie. Moje kociaste też tak robią. A Klakson to ostatni kot na świecie, który z własnej woli wyszedłby z domu. To na pewno nie tęsknota za wolnością ;-)
 
 
Saga 

Barfuje od: 07.2016
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 03 Sie 2016
Posty: 1489
Wysłany: 2018-04-05, 15:27   

Anilina, też brałam taką ewentualność, ale wyraźnie widzę, ze on nie chce teraz wychodzić na parapet a na balkonie też siedzi z daleka od swoje półki. Tego jeszcze kilka dni temu nie było, zaczęło się od tego nieszczęsnego przypadku z dużym ptakiem, on się wtedy naprawdę przestraszył. Ptak mu nagle przeleciał przy samym parapecie, tego się nie spodziewał. Zwiewał aż się kurzyło, z kuchni do drugiego pokoju i tak potem zza rogu zaglądał czy już wszystko w porządku.
 
 
Anilina 

Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 24 razy
Dołączyła: 20 Lip 2017
Posty: 995
Wysłany: 2018-04-05, 16:26   

Ach, te nasze wielkie tygrysy o mysich serduszkach ;) W sumie nawet mnie to bardzo nie dziwi.

Klakson też w przeszłości miewał problemy kuwetowe. Nawracające zapalenie pęcherza na tle nerwowym, które objawiało się płaczem w kuwecie, gdy jeszcze wynajmowałam mieszkanie w bloku. A podczas kilku miesięcy spędzonych u swojej poprzedniej właścicielki (też w bloku) notorycznie załatwiał się poza kuwetą (to nie były epizody jak u ...Asi..., to był standard).
I ciężko zrozumieć.
U mnie od kilku lat cały gang czworonogów, koty niewychodzące, dostępny balkon (pierwsze piętro domu), widok na wiele kotów z sąsiedztwa, dwa psy domowe które czasem fikają do kotów, trzeci pies terrorysta, który tylko patrzy jakby się przedrzeć na piętro i wygryźć kocie tyłki. Pies sąsiadów wiecznie obszczekujący moje furta. I zero problemów zdrowotnych (tfu tfu) u strachliwego Klaksona.
Ja koty kocham, ale czasem nawet nie próbuję zrozumieć ich dziwactw...
 
 
Saga 

Barfuje od: 07.2016
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 03 Sie 2016
Posty: 1489
Wysłany: 2018-04-05, 16:40   

Anilina napisał/a:
Ja koty kocham, ale czasem nawet nie próbuję zrozumieć ich dziwactw...

Bo się nie da :-D . Ale ja to mówię, ze koty są właśnie do kochania a nie do rozumienia :mrgreen:
Maks to faktycznie taki tygrys domowy, wielki macho ;-) ale niech się tylko Mufka zdenerwuje na niego i zaczyna go boksować i skakać po nim to ten kładzie się kołami do góry i z minką w stylu "kobieta mnie bije" :-D
U mnie na szczęście jakoś tego rodzaju problemów nie ma, oprócz chwilowego incydentu (no, w sumie ponad 2 miesiące to trwało, więc to taka dłuższa chwila ;-) ) kiedy Mufka załatwiała się na podłogę, znaczy kupale. Chodziłam i myślałam, obserwowałam, czytałam... wyglądało mi na to, że koty się po prostu pokłóciły, to była walka o dominację. Dostawiłam kuwetę, w sumie, na 2 koty na 48 metrach były tylko 4 kuwety ;-) . I księżniczka przez jakiś czas była przeszczęśliwa, bo miała jedną kuwetę na siku, drugą na kupale :-) . Ale Maks jej robił na złość i też się załatwiał w jej kuwetach. No i dostawienie kuwety pomogło, od tego czasu kupale już były tylko w kuwecie a po pół roku uprzątnęłam tę dodatkową kuwetę, koty pogodzone i jest w porządku. I zmieniłam jeszcze żwirek na drobniejszy.
Więc jak widać za kotami człek nie trafi a u Asi też różnie może być, to wcale nie musi być reakcja na obce koty za oknem, niemniej ja bym to brała pod uwagę. Każdy kot jest inny, może ma jakieś wspomnienia z przeszłości i tak mu się źle kojarzy? Nie wiadomo.
 
 
IzabelaW 


Barfuje od: IX.2015
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 23 razy
Dołączyła: 15 Mar 2015
Posty: 996
Skąd: Lublin
Wysłany: 2018-04-06, 07:21   

Moja kotka też skrzeczy na ptaki (całą zimę przylatują do karmnika na balkonie), czai się na nie, chowa itp. i to, myślę, nie są dla niej negatywne przeżycia, to aktywność zapewne mająca związek z instynktem polowania, ale przy tym nie powód do stresu (głodna nie jest, więc nie ma "musu" złapania zdobyczy) - jak się jej znudzi, bez problemu zasypia na tym samym parapecie, na którym przed momentem "polowała" albo w rozleniwieniu obserwuje myszkujących po balkonie gości. Zupełnie inaczej zachowuje się, gdy zobaczy przez okno przechodzącego pod blokiem kota (rzadko mam na osiedlu koty luzem ale się zdarzają) - zjeżona sierść, czujność na najwyższym poziomie, groźny warkot, oj, bardzo groźny :-) ). Nie wiem, co by było, gdyby te koty pojawiały się cały czas, czy Miziula przestałaby tak reagować, czy jednak miałaby problemy z akceptacją intruzów (przejawiającą się np. sikiem w niepożądanym miejscu)

Asia, zastanawiające jest jednak to, dlaczego Twój kot sika tylko w pokoju syna (nie licząc epizodu z wieszakiem córki). Czy miałabyś możliwość takiego eksperymentu: pokój syna zostawiacie otwarty, stawiacie na ten czas tam kuwetę (nawet na łóżku), ale syn śpi w innym pokoju, też otwartym? Ciekawe, co by się wtedy wydarzyło.
 
 
..Asia.. 


Dołączyła: 17 Paź 2016
Posty: 322
Wysłany: 2018-04-06, 09:01   

Anilina napisał/a:
Saga,

moim zdaniem Asia to nie żal, to podniecenie. Moje kociaste też tak robią. A Klakson to ostatni kot na świecie, który z własnej woli wyszedłby z domu. To na pewno nie tęsknota za wolnością ;-)


ufff :)
Bo ja mam stale schizy, że zabrałam kotu wolność, że jest więźniem w moim domu itp.


IzabelaW ja to bym chętnie takie eksperymenty robiła, ale mój syn nie zgodzi się ani na spanie gdzieś indziej, ani na wstawienie kuwety.
My tez mamy obecnie bardzo drobny żwirek, który się niemiłosiernie nosi, ale kot go pokochał i nie pozwala zmienić. Próbowałam przestawić go na grubszy - kukurydziany, który mniej się nosił, ale kot od razu powiedział, że absolutnie tam siku nie zrobi :-P



Jeszcze mam takie "kuewtowe" pytanie...
Mój Mruczek je barfa i tylko okresowo strajkuje, zatem przyjmuję, że jest na barf w 90%.
I kupki tez robi barfowe - raz na 3 dni, bez zapachu - wiadomo.
Jednak zdarzyło się (2 razy), że ta kupka jakby nie chciała (nie wiem jak to ująć :oops: ) oderwać się od pupci. Kotek starał się załatwić, ale kupka wisiała (nie wiem, na kłaczkach - włoskach) przy dupci i biedny kotek biegał po łazience i tarł pupcią po podłodze aby pozbyć się nieczystości.
Czy to objaw zakłaczenia czy jakiś błędów żywieniowych? A może to efekt zjedzenia sznurka (podczas zabawy odgryzł sznurek z wędki i w nanoekundę to połknął na moich oczach).
 
 
Arora 

Barfuje od: 24.03.2016
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 22 Lut 2016
Posty: 419
Skąd: Poznań
Wysłany: 2018-04-06, 09:26   

..Asia.. napisał/a:
Jednak zdarzyło się (2 razy), że ta kupka jakby nie chciała (nie wiem jak to ująć ) oderwać się od pupci


Asia, myślę, że jest to całkiem normalne i czasami ma prawo się to zdarzyć - twarde qupki i wystarczy czasem włos, czasem trawa i "katastrofa" gotowa. U nas też się zdarzają takie sytuacje. Pół biedy jak masz kuwetę w łazience; ja mam w salonie i wtedy moje kociaste wyskakują z kuwety jak oparzone i biegają po całym mieszkaniu z tym czymś zwisającym z pupy próbując intruza odczepić (bo przecież nie można tego zrobić w kuwecie). Nie muszę pisać jak wtedy wygląda podłoga :hair: Ostatnio taki suchy qupal wylądował na wypranym właśnie dywanie - na szczęście nie zostawił śladów....Czasami też widzę, że 2 qupale są połączone ze sobą właśnie albo trawą albo jakimś włosem
 
 
..Asia.. 


Dołączyła: 17 Paź 2016
Posty: 322
Wysłany: 2018-04-06, 09:48   

tak, faktycznie...trawa może tez tam być, bo mój kotek zjada dużo trawy i niestety nie wymiotuje trawą i kłaczkami, tylko idzie to dalej do jelit.
 
 
Chasing The Sun 

Barfuje od: IV.2015
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 19 Mar 2018
Posty: 150
Skąd: Rainbow
Wysłany: 2018-04-06, 09:57   

Asia, Arora, my też z mężem latamy za kropkiem gdy jest "akcja". Staramy się trawę kroić na krótsze kawałki, ale czasem kupa nie chce sama wyjść w całości i trzeba mu pomóc . Zuważyliśmy, że z każdym razem kropek lepiej to znosi. Typowe ;-)
 
 
..Asia.. 


Dołączyła: 17 Paź 2016
Posty: 322
Wysłany: 2018-04-10, 12:23   

Potrzebuje rady!!!!

Teraz w weekend było ładnie, ciepło....cała rodzina na tarasie, na ogrodzie, a koteł w domu za szybą, ew. przyciśnięty noskiem do siatki na balkonie.
Lamentował pod oknem, aby go wypuścić. Ja zdaję sobie sprawę, ze to nie pies, on nie chciał nam towarzyszyć w wylegiwaniu sie w ogrodzie, ale zdecydowanie chciał wyjść, pouganiać sie za muchami itp.

Przypomnę tylko, ze kot od września jest w domu, wcześniej był kotem wsiowym, wychodzącym, ma 2 latka. Kot nauczony szelek i smyczy, zimą próbowaliśmy wychodzić z nim na ogród, aby zrekompensować mu więzienie w domu, co skończyło się posikiwaniem tu i ówdzie. Posikiwanie było (na mój rozum) z frustracji, że widzi myszy, czuje myszy, a smycz i szelki nie pozwalają jej gonić i złapać. Myszy miałam sporo, pod samym karmnikiem kręciły się bezczelne typki...
Zaprzestaliśmy wychodzenia, frustracja, depresja sie skończyła, kot nie domagał sie wyjścia z domu, az do zeszłego weekendu. :banghead:

Tak więc wzięliśmy go na smycz i był sobie na dworze - obwąchiwał każdy krzaczek, turlał sie w piachu budowlanym, na betonowym tarasie, gonił robaczki - cud, miód. Rano okazało się, ze na dole w salonie obsikał (zaznaczył) sprzęt - na szczęście to była drabina, która jest obecnie nieodłącznym elementem wystroju salonu ;-)
W niedzielę i we wczorajszy poniedziałek również "płakał" pod oknem i również córka spędziła z nim dużo czasu na dworze - sikanie się nie pojawiło. On bardzo chce wyjść. Jak widzi szeleczki i smycz w mojej ręce, to biegnie do okna i czeka aż mu ubiorę. Na dworze jest nieco niepewny, czasem chodzi na ugiętych nóżkach, potrafi wzdrygnąć sie na krzyk sąsiada, samochód itp, ale ciekawość zwycięża i buszuje tu i ówdzie. Jednak gdy go cos mocno wystraszy, to pędzi na oślep prosto pod okno, gdzie się wchodzi do domu.

Pytanie, czy wychodzić z tym kotem czy nie....
Czy robię mu krzywdę na smyczy, czy wpędzam go w jakaś depresję, czy efektem będzie sikanie itp? Kto w ogóle wychodzi z kotem? :oops: Czy może to dla niego frajda i w końcu emocje opadną i będzie to traktował jako coś normalnego (sikanie się skończy=psychika kota się wyciszy)?
Pamiętajcie, że ja całe życie byłam psiara, kot i ta jego delikatna psychika, to dla mnie mega wyzwanie.
 
 
małga 


Barfuje od: 11.2014
Pomogła: 8 razy
Dołączyła: 20 Lis 2014
Posty: 839
Skąd: znad morza/W-wa
Wysłany: 2018-04-10, 13:31   

możesz zabezpieczyć ogrodzenie całego ogrodu pochyloną luźną siatką, dość popularne rozwiązanie https://www.facebook.com/...&type=3&theater , kot będzie mógł nawet spać na dworze (i tam też sikać) jednocześnie mając swobodny dostęp do domu.
Tak, ludzie tu wychodzą z kotem https://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=342 ;-)
 
 
..Asia.. 


Dołączyła: 17 Paź 2016
Posty: 322
Wysłany: 2018-04-10, 13:38   

Dziękuję za link do postów o spacerach, szperałam i nie znalazłam, a że po spacerze było siku - to zdecydowałam sie napsiać tu ;-)

Ja nie mogę takiego ogrodzenia zrobić, my sie budowaliśmy jako ostatni, więc to nie nasze płoty (z 3 stron płoty stawiali sąsiedzi). Mój to tylko ten wjazdowy. Na bank nie pozwola mi nic tam instalować, chciałam założyc matę na płot, to tez były z tym ceregiele.
 
 
shana55 
Ekspert

Barfuje od: 08.2012
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 07 Sie 2012
Posty: 5339
Wysłany: 2018-04-10, 15:10   

..Asia.. :kwiatek:
To może wolierę?
 
 
..Asia.. 


Dołączyła: 17 Paź 2016
Posty: 322
Wysłany: 2018-04-11, 07:10   

shana55, myślałam o wolierze, jednak to może być drogi "$" niewypał, bo nasz Mruczek lubi chodzić, chodzić i chodzić. Duży bakon mu nie starcza. Jak jest z nami na smyczy, to obchodzimy cały ogródek, wchodzi nawet do kompostownika, wciska się pomiędzy drewna na opał, tarza w piachu, wchodzi na drzewa. Myślę, ze woliera musiałaby byc wielkości ogrodu, aby spełnić jego oczekiwana :mrgreen: On jak był wsiowym kotem, to potrafił znikac na cały dzień, czasem nawet na jedzenie nie wracał. Taki typ szwendasa.
Wczoraj był 2x na dworze, w sumie 2h łapania much (bo szło na burzę, i latało mnóstwo owadów) i dziś rano siku w kuwecie, a w domu czysto. Może jednak się uda z nim wychodzić :)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template forumix v 0.2 modified by Nasedo. Done by Forum Wielotematyczne