BARFny Świat Strona GłównaBARFny Świat Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Album  Kontakt  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
BARF dla ludzi?
Autor Wiadomość
dagnes 
Administrator


Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90%
Pomogła: 23 razy
Dołączyła: 13 Wrz 2011
Posty: 4838
Wysłany: 2014-05-20, 12:26   

Dzieje sie tak ponieważ "rusztowaniem" szkieletu kostnego nie jest wapń, tylko elastyczny kolagen. Najpierw musi powstać kolagen, a dopiero na nim "układane" są cząsteczki mineralne. O tym, jak powstaje kolagen było już sporo w wątku obok więc wiadomo, że współczesna dieta, w której mocno niedoborowe są aminokwasy lizyna i prolina oraz witamina C i żelazo, nie sprzyja budowie mocnych i elastycznych kości.
Do tego dochodzi powszechny w naszym społeczeństwie niedobór witaminy D (w Polsce szacuje się, że ponad 90% ludzi ma niedobór tej witaminy, a ponad połowa ma znaczny niedobór), który jest odpowiedzialny za brak właściwej mineralizacji kości, a nie - jak się twierdzi - zbyt małe spożycie wapnia.

Już dawno zbadano, ile witaminy D produkuje w skórze przeciętna zdrowa osoba mieszkająca w Afryce podzwrotnikowej, żyjąca w warunkach dalekich od naszych tzw. cywilizacyjnych. Okazuje się, że taki człowiek produkuje min. 10.000 -20.000 IU witaminy D dziennie dzięki ekspozycji ciała na słońce. I tak przez okrągły rok, codziennie. Do tego dochodzi witamina D spożywana w niemałych ilościach z pokarmem. A ile produkuje przeciętny Polak? Zwykle zero przez 7-8 miesięcy w roku, a przez kolejne 4-5 miesięcy tylko nieliczni (ci, którzy nie unikają słońca i nie używają kremów z filtrami) produkują kilkaset do max. kilku tysięcy jednostek. Do tego prawie wszyscy unikają jedzenia produktów zwierzęcych bogatych w witaminę D (zgodnie z oficjalnymi zaleceniami) i boją się tranu.
Cały ten cyrk utrzymywany jest przy życiu głoszeniem przez "naukowców" wziętych z Księżyca norm dzienniego zapotrzebowania, które w przypadku witaminy D są wyjątkowo kuriozalne. Wprawdzie w USA normy te niedawno podniesiono (do i tak wciąż idiotycznie niskiego poziomu) ale w Polsce i w całej Unii Europejskiej nadal obowiązuje norma wynosząca dla dorosłego człowieka 200 IU dziennie (!!!). Niektóre źródła podają, że jest to 400 IU ale to w zasadzie nie robi różnicy.

Potworne szkody wyrządza dodatkowo kampania antysłoneczna, wspierana przez koncerny chemiczne produkujące filtry. Poza oficjalnym mainstreamem istnieje wiele doniesień i opracowań mówiących o tym, że to właśnie chemikalia zawarte najpierw w kosmetykach "do opalania", a później w kosmetykach chroniących przed promieniowaniem słonecznym są odpowiedzialne za powstawanie raka skóry. Ponadto, to właśnie brak ekspozycji na słońce (skądinąd całkowicie naturalnej dla człowieka) oraz powstający przez to poważny niedobór witaminy D sprzyja rozwojowi wszelkiego gatunku nowotworów (akurat powiązanie niedoboru witaminy D z różnymi nowotworami jest już potwierdzone nawet przez oficjalną medycynę).

Ludzkość pochodzi z Afryki podzwrotnikowej, gdzie przystosowała się do życia dzięki produkcji ogromnych ilości witaminy D w skórze. W miarę ekspansji na inne tereny i oddalania się od równika na północ i południe, skóra człowieka jaśniała zwiększając w ten sposób wydajność procesu produkcji witaminy D przy pomocy coraz mniejszej ilości promieniowania słonecznego. Jednocześnie ludzie ci zmieniali swą dietę na coraz bogatszą w witaminę D (coraz więcej produktów zwierzęcych, w tym organów i ryb). Witamina D jest tak niezbędna dla zachowania życia i zdrowia ludzi, że niektórzy naukowcy całkiem serio spekulują , czy pojawiające się od pewnego czasu u białej rasy łysienie typu męskiego nie jest dowodem na działanie ewolucji zmierzającej wszelkimi sposobami do zachowania produkcji witaminy D w skórze u całkowicie ubranego i stroniącego od słońca człowieka. Dzięki łysinie na głowie ma on bowiem możliwość absorbcji (o ile nie zacznie nosić kapelusza ;-) ) choć minimalnej ilości promieniowania słonecznego przemykając latem pomiędzy samochodem, domem, firmą i hipermarketem.
Tymczasem próbuje nam się wmawiać, że ekspozycja na słońce powoduje raka skóry!

Niedobór witaminy D, oprócz osłabienia kości i zębów, nie tylko sprzyja powstawaniu raka, ale także wielu innych chorób, w tym psychicznych, autoimmunologicznych oraz degeneracyjnych (zwanych chorobami wieku starczego), a także jest odpowiedzialny za obniżenie odporności (grypę i przeziębienie powinno się leczyć wysokimi dawkami witaminy D, a nie witaminy C). Dawno temu leczono gruźlicę u arystokratów kąpielami słonecznymi, osiągając tą metodą, bez antybiotyków, zadziwiająco dobre rezultaty (i wcale nie "o dziwo" jak sie okazuje). Naświetlania słoneczne okazywały się także skuteczne w leczeniu wielu innych schorzeń przed erą współczesnej chemicznej farmakologii. I nie ma w tym żadnej magii, bo ludzie wyewoluowali przebywając całe swe życie w palącym słońcu, które "zaprzęgnęli" do produkcji jednej z najważniejszych dla siebie substancji (dlatego też biologia ewolucyjna wskazuje na pozbycie się owłosienia na całym ciele jako na jeden z ważniejszych czynników dających nam skok w rozwoju, bo dostarczający ogromnej ilości witaminy D, niezbędnej także dla mózgu; dzisiejsza degeneracja ludzkiego mózgu i jego zmniejszanie się jest natomiast pochodną zmiany diety na niskobiałkowią, ubogotłuszczową, w tym ubogą w witaminę D oraz zaprzestaniem ekspozycji na słońce).

Wiele na temat zbawiennego działania witaminy D na ludzki organizm oraz o zgubnych skutkach niedoborów można dowiedzieć się z przetłumaczonego na język polski artykułu zamieszczonego w Alternative Medicine Review w 2008 roku (bardzo polecam przeczytanie całości):

Stosowanie witaminy D w praktyce klinicznej

Jakiś czas temu na rynku ukazała się książka Andreasa Moritza "Rak nie jest chorobą", gdzie w jednej z części autor rozprawia się z propagandą antysłoneczną. Pomimo, że książka w zakresie promowanej diety idzie w zupełnie przeciwnym kierunki niż nasza dieta na wzór paleo, to przynajmniej zbliża się do sedna w zakresie "witaminy życia" czyli witaminy D i roli słońca (trzeba przesiewać ziarna od plew ;-) ). Zacytuję całe 3 rozdziały, bo mogą dać choć niektórym do myślenia :

Cytat:
Okulary i kremy przeciwsłoneczne - jedna z głównych przyczyn raka

Niestety ultrafioletowa część światła słonecznego jest najłatwiej zatrzymywana przez okna, domy, okulary, okulary przeciwsłoneczne, kremy do opalania i ubranie. A dlaczego miałaby to być rzecz zła? Ponieważ promienie ultrafioletowe składają się z jednego z najpotężniejszych lekarstw, jakie ma natura. Do roku 1933 naukowcy odkryli ponad 165 chorób, w leczeniu których światło słoneczne okazało się być pożyteczne, włączając w to gruźlicę, nadciśnienie, cukrzycę i prawie każdy rodzaj raka. Do chwili obecnej żadne inne leczenie nie okazało się mieć tyle korzyści, co światło słońca. Cudowne terapie leczące gruźlicę i wiele innych chorób przeprowadzane przez lekarzy z początków dwudziestego stulecia trafiły na nagłówki gazet w owym czasie. Zadziwiające jednak było to, że promienie słońca okazały się być nieskuteczne w przypadku pacjentów, którzy nosili okulary przeciwsłoneczne. Okulary takie blokują ważne promienie spektrum słońca, których nasze ciało potrzebuje do przeprowadzania podstawowych funkcji biologicznych. Z jakichś dziwnych powodów społeczeństwo jest bombardowane ostrzeżeniami przeciwko opalaniu się i związanym z tym ryzykiem rozwoju raka. Słońce obecnie uznawane jest za głównego winowajcę raków skóry oraz niektórych katarakt prowadzących do ślepoty czy starzenia się skóry. Jedynie ci, którzy podejmują "ryzyko" wystawienia się na światło słońca odkrywają, że sprawia ono, że czują się lepiej, zakładając, że nie używają okularów przeciwsłonecznych, kremów ochronnych ani też nie doprowadzą do poparzeń słonecznych. Promienie UV ze światła słonecznego tak naprawdę pobudzają do pracy gruczoł tarczycy zwiększający produkcję hormonów, co z kolei przyspiesza metabolizm ciała. Pomaga to w utracie zbędnych kilogramów i poprawia rozwój mięśniowy. Zwierzęta hodowlane znacznie szybciej przybierają na masie przebywając w zamknięciu budynków i tak samo dzieje się z ludźmi, którzy unikają światła słonecznego. Dlatego też, jeśli chcesz zgubić kilogramy i poprawić kondycję wystawiaj regularnie swoje ciało na promienie słoneczne. Pamiętaj, że nadwaga czy otyłość są głównym czynnikiem ryzyka w rozwoju raka. Każdy, komu brakuje słońca staje się słaby i cierpi z powodu problemów psychicznych i fizycznych. Zanika jego energia życiowa, co odbija się na jakości życia. Społeczeństwa krajów Europy Północnej jak Norwegowie czy Finowie, którzy doświadczają miesięcy ciemności każdego roku, mają większy odsetek nerwowości, zmęczenia, chorób, bezsenności, depresji, alkoholizmu i samobójstw w porównaniu ze społeczeństwami w bardziej słonecznych częściach świata. Odsetek występowania u nich raka skóry też jest wysoki. Na przykład występowanie czerniaka (rak skóry) na Wyspach Orkneya i Szetlandach na północ od Szkocji jest 10 razy większy niż wyspach Morza Śródziemnego. Promienie UV aktywują ważny hormon skórny solitroi. Solitroi wpływa na układ odpornościowy i wiele spośród centrów kontrolnych ciała, a w połączeniu z hormonem wydzielanym przez szyszynkę, melatoniną, powoduje zmiany nastroju i codziennych rytmów biologicznych. Hemoglobina naszych czerwonych ciałek krwi potrzebuje promieni UV do wiązania się z tlenem niezbędnym do wszelkich funkcji komórkowych.

Dlatego też brak światła może być współodpowiedzialny za prawie każdy rodzaj choroby, włączając w to raka skóry i inne jego odmiany.Używając przeciwsłonecznych środków ochronnych chronisz jedynie wielomilionowy przemysł produkujący je oraz przemysł nowotworowy zamiast swojej skóry czy życia. Weź pod uwagę następujące fakty, które zostały udowodnione naukowo:

Światło ultrafioletowe:
* Poprawia wyniki elektrokardiogramu
* Obniża ciśnienie krwi i spoczynkowy rytm serca Poprawia wydolność serca w razie potrzeby (co nie przeczy niskiemu spoczynkowemu rytmowi serca) Obniża cholesterol, jeśli jest to potrzebne
* Podnosi poziom glikogenu magazynowanego w wątrobie
* Reguluje zawartość cukru we krwi
* Zwiększa energię, wytrzymałość i siłę mięśni
* Poprawia się odporność ciała na infekcje ze względu na zwiększony indeks limfocytów i fagocytów (średnia ilość bakterii wchłoniętych przez leukocyt we krwi pacjenta)
* Zwiększa się możliwość transportowania tlenu przez krew
* Wzrasta ilość hormonów płciowych
* Poprawia się odporność skóry na infekcje
* Zwiększa się odporność na stres i zmniejsza się depresja

Z drugiej strony nie istnieje nawet jeden dowód naukowy na to, że samo światło słońca jest odpowiedzialne za wywoływanie raków skóry i innych chorób. Zawsze obecne są inne czynniki, jak kwasica tkanek (w wyniku spożywania nadmiernie zakwaszającej diety składającej się z białek zwierzęcych, kwasów tłuszczowych typu trans lub produkowanej przez przemysł spożywczy żywności i napojów), większość ze środków farmakologicznych i nagromadzenie się metali ciężkich i szkodliwych substancji chemicznych w tkankach, toksyczny skład krwi, znaczne zablokowanie wątroby oraz brak równowagi w życiu, a przede wszystkim okulary przeciwsłoneczne i kremy ochronne.

Ciało ludzkie zostało zaprogramowane do tego, aby wchłaniać promieniowanie UV dla swoich korzyści: w przeciwnym wypadku rodzilibyśmy się z naturalnymi tarczami przeciwsłonecznymi w naszej skórze i oczach. Jednym z najważniejszych powodów jest to, że promieniowanie UV jest niezbędne do dzielenia się komórek. Brak światła zaburza normalny rozwój komórek, co może prowadzić do raka. Noszenie okularów przeciwsłonecznych, włączając w to zwykłe okulary i soczewki odbijające promieniowanie UV, jest w dużej mierze odpowiedzialne za choroby degeneracyjne oczu, jak zwyrodnienie plamki żółtej oka.

Większość osób, które noszą regularnie okulary przeciwsłoneczne uskarża się na ciągle pogarszający się wzrok. Pozbawianie oczu odpowiedniego wystawienia się na promieniowanie ultrafioletowe może mieć poważne konsekwencje dla skóry i nawet może zagrozić twojemu życiu. Zazwyczaj jak tylko nerwy wzrokowe zareagują na światło słońca, twój gruczoł przysadki mózgowej zaczyna produkować hormony, które aktywują melanocyty. Melanocyty produkują melaninę, pigment, który nadaje skórze naturalny kolor i zabezpiecza ją przed oparzeniem słonecznym. Gdy skóra zostaje wystawiona na działanie słońca melanocyty produkują więcej barwnika, sprawiając, że skóra opala się lub ciemnieje ponieważ melanocyty zaczynają produkować dodatkowe ilości melaniny. Noszenie okularów przeciwsłonecznych zaburza ten proces. Zamiast pobudzać melanocyty do produkcji hormonów chroniących twoją skórę przed poparzeniem słonecznym, gruczoł przysadki myśli, że ściemnia się i dlatego znacznie ogranicza produkcję hormonów pobudzających pracę melanocytów. Tym samym twoja skóra produkuje mniej melaniny, co sprawia, że traci ona ochronę i zostaje uszkodzona. Rosnące w zatrważającym tempie statystyki przypadków uszkodzeń skóry, które wydają się być spowodowane przez słońce (choć tak naprawdę wywołują je okulary słoneczne) są wykorzystywane przez przemysł produkujący kremy ochronne oraz machinę przemysłu nowotworowego. Jedynym powodem, dla którego przemysł dermatologiczny promuje używanie kremów ochronnych jest fakt, że jest on w znacznym stopniu finansowany przez producentów tychże środków. Przemysły farmaceutyczny i medyczny nigdy tak naprawdę nie miały na celu leczeniu chorób. Od samego początku ich intencją było zarobienie znacznych ilości pieniędzy produkując leki i substancje chemiczne, które pomogłyby w rozwinięciu się nowych chorób, na które wynaleziono by kolejne leki i zabiegi w celu zmniejszenia objawów, ale nie aby je całkiem uleczyć. W tym powyższym przykładzie światła słonecznego, ogłaszając niebezpieczeństwa płynące z takiego promieniowania i promując używanie okularów przeciwsłonecznych i kremów ochronnych, przemysł farmaceutyczno-medyczny zapewnił, że ilość przypadków raka skóry i wiele innych problemów zdrowotnych zwiększy się. Następnie zalecają oni odpowiednie leczenie, aby zwalczyć te choroby, co z kolei prowadzi do dalszej eskalacji tych samych chorób. Zasady takiego manewru psychologicznego są znane przemysłowi i znajdują zastosowanie dla każdej, tak zwanej, choroby. W wyniku tego prawie każdy mieszkaniec Stanów Zjednoczonych już ma lub będzie cierpiał na jedną lub kilka poważnych chorób w swoim życiu. Coś tak "nie szkodliwego" jak okulary czy kremy ochronne może wywołać katastrofę zdrowotną o niewyobrażalnych proporcjach.

Jak ostatnio podała strona internetowa poświęcona zdrowiu Natural News, badanie CDC wykazało, że 97 procent Amerykanów jest skażonych niezwykle toksyczną substancją chemiczną, oksybenzonem. Ta substancja chemiczna znajduje się w ponad 600 kremach do opalania, włączając w to te, przeznaczone dla dzieci. Większość kremów blokujących promienie słoneczne zawiera także awobenzon, blokujący szerokie spektrum promieni UVA, które fałszywie zostały obarczone winą za uszkodzenia skóry w długim okresie czasu.

Większość z kremów do opalania zawiera także koktajl z tuzina sprzyjających powstawaniu raka sztucznych środków zapachowych oraz wielu substancji syntetycznych pochodzenia petrochemicznego.Wiele z tych substancji rakotwórczych łatwo wchłaniana jest przez skórę ku rozczarowaniu konsumenta, który musi wciąż na nowo nakładać kolejne warstwy kremów "ochronnych". [Kremy do opalania mają postać balsamu, kremu, olejku, żelu/galaretki, sprayu, płynu i wacików].

Producenci tych towarów głoszą, że najbardziej szkodliwe ze składników rozkładają się w obecności światła słonecznego i dlatego są bezpieczne dla konsumenta, co jest oczywistym kłamstwem, skoro prawie każda osoba w Stanach ma skażony organizm tymi właśnie związkami chemicznymi (zgodnie z Centrum USA dis Kontroli chorób i ich Prewencji). Zwłaszcza awobenzon [butylo- metoksy dibenzylo metan] i oksybenzon wnikają w skórę bardzo szybko. Inne związki chemiczne, jakie można znaleźć w środkach do opalania to: kwas paminobenzoesowy (PABA) i ester etyldihydroxypropylowy kwasu paminobenzoesowego (estry PABA) (ester etyldihydroxypropylowy PAB, ester glicerolu i PABA, ester kwasu 4 dimetyloamin benzoesowego i 2 etyloheksylu czy oktylodimetylo PABA), cynamoniany (ester 2 etoksyetanolu i kw. metoksycynamonowego, etyloheksylo pmetoksycynamonian, 2 etyloheksylo, 2 cyjano- 3,3,difenylo 2 akrylan, ester kwasu 3-(4-metoksyfenylo) propylorycynolowego i 2 etyloheksylu), salicylany (salicylan etyloheksylu, trimetylocykloheksylo 2-hydroksybenzoesan, salicylan oktylu), trioleinian digallolu i antranilan metylu.

Te związki chemiczne prawie w ogóle nie zostały poddane jakimkolwiek testom. Dodawane są także do kosmetyków a nasze ciało wchłania je jak gąbka. Wiele spośród nadużywanych kremów do opalania ma silne działanie wytwarzania wolnych rodników, co jest głównym
powodem powstawania raka skóry. Chemicy używają tych związków do zainicjowania reakcji wolnych rodników podczas syntezy chemicznej. Związki te są tak niebezpieczne, że osoby pracujące z nimi w laboratoriach muszą trzymać je z dala od swojej skóry.Gdy zostają połączone z innymi związkami chemicznymi i poddane działaniu promieniowania ultrafioletowego są w stanie wytworzyć ogromne ilości wolnych rodników wymaganych do konkretnych reakcji chemicznych. Na twojej skórze takie reakcje są co najmniej niepożądane.

Oksybenzon, na przykład, którego ślady wykryto u 97% Amerykanów, aktywowany jest pod wpływem działania promieniowania ultrafioletowego, które przerywa jego podwójne wiązanie produkując dwie strony wolnych rodników. Te wolne rodniki następnie utleniają się i niszczą tłuszcze, białka i DNA komórek - czyli powodują zmiany jakie można zaobserwować w starzeniu się skóry i rozwoju raka skóry.

Jedno z większych badań naukowych zajęło się tym, jak kremy do opalania zwiększają ryzyko melanomy.Grupa naukowców, Garland,Cedric F. i inni, odkryła, że w skali globalnej największy odsetek pojawiania się melanomy wystąpił w krajach, gdzie chemiczne kremy do opalania były silnie promowane przez środowiska medyczne oraz przemysł farmaceutyczno-chemiczny. Queensland Geden (ze stanów Związku Australijskiego - przyp. tłum.) ma więcej przypadków melanomy w przeliczeniu na jednego mieszkańca niż jakiekolwiek inne miejsce na Ziemi. Wyniki badań zostały opublikowane w American Journal oj Public Health, Vol. 82,Nr 4, kwiecień 1992, str 614-615.

Pytanie, dlaczego ilość przypadków pojawiania się raka skóry wzrosła tak drastycznie od czasu jak zaczęto na skalę masową promować kremy do opalania powinno zaniepokoić konsumentów, ale zamiast tego sprawiło, że wcierają oni w swoją skórę coraz więcej tych zabójczych związków chemicznych. Media (w znacznej mierze finansowane przez gigantów farmaceutycznych) zapewniły, że społeczeństwo nie dowie się o tak ważnych badaniach jak te poniżej: Dr Gordon Ainsleigh w Kalifornii odkrył, że 17% wzrost w występowaniu raka piersi, jaki zaobserwowano pomiędzy 1981 a 1992 może być wynikiem powszechnego używania kremów do opalania w ciągu tej dekady (Ainsleigh, H.Gordon. Korzystne działanie słońca w przypadku umieralności na raka. Preventive Medicine,Vol. 22, luty 1993, str. 132-140). 132-40). Zgodnie z kilkoma badaniami, mężczyźni, którzy regularnie używają kremów do opalania mają większy odsetek melanomy, kobiety zaś mają większy odsetek występowania raka podstawno komórkowego. (Garland,Cedric F. i inni,Działanie kremów do opalania na zwiększanie rozrostu czerniaka w indukcji promieniowaniem ultrafioletowym. Journal of the National Cancer Institute, Vol. 86, Nr 10, 18 maja, 1994, str. 798-80 l: Larsen, H.R). "Kremy do opalania: czy powodują raka". International Journal ol Alternative & ComplementaryMedicine, 1994; 12(12): 17-19; Farmer K.C.& Naylor,M.F. "Wystawianie się na działanie słońca, kremy do opalania a zapobieganie rakowi: problem, który trwa cały rok". Ann Pharmacother, 1996; 30(6):662-73).

Największym argumentem przemysłu medycznego zachęcającym do używania kremów ochronnych jest to, że zapobiegają one powstawaniu raka, bo uniemożliwiają poparzenia słoneczne sugerując tym samym, że rak jest wynikiem poparzeń słonecznych. Ale jest to bardziej skojarzenie niż związek przyczynowo skutkowy. Ostatnie badania przeprowadzone w Anglii i Australii tak naprawdę odkryły, że współczynnik występowania raka skóry był wyższy u osób, które większość czasu spędzała w pomieszczeniach niż tych, które w większości przebywały na powietrzu. Jak wykazali to Dr Cedrik i Frank Garland z Uniwersytetu Kalifornijskiego, nie istnieje dowód naukowy na to, że kremy przeciwsłoneczne chronią przed czerniakiem czy rakiem podstawnokomórkowym u ludzi (Garland,C.F., i inni, "Czy kremy do opalania mogą zwiększać ryzyko powstawania czerniaka?" American Journal ol Public Health, 1992; 82(4): 614-615.) Jak twierdzi Garland, zwiększone użycie chemicznych kremów do opalania jest podstawową przyczyną wystąpienia epidemii raka skóry.Badanie DrMike Brown (Kate Law oj the Cancer Research Campaign).
Philippe Autier (European lnstitute olOncology inMilan) stwierdziło, że dzieci, które używały kremów do opalania wracały z wakacji z większą ilością pieprzyków - prawdopodobną oznaką zwiększonego ryzyka pojawienia się raka skóry.W kwestii czy kremy do opalania zwiększają ryzyko pojawienia się raka skóry czy też nie, należy stwierdzić, że przynajmniej istnieje wystarczająca ilość dowodów na to, że nie zapobiegają one tej dolegliwości.

W lutym 1998, epidemiolog Marianne Berwick z Memorial Sloan-Kettering Cancer Center w Nowym Jorku, zaprezentowała dokładną analizę danych dotyczących użycia kremów do opalania a raka skóry na dorocznym spotkaniu Amerykańskiego Towarzystwa na rzecz Postępów w Nauce. (American Association for the Advancement of Science). Jej wniosek brzmiał: kremy nie mogą ochronić nas przed rakiem, w tym także czerniakiem. "Nie wiemy tak naprawdę, czy kremy do opalania zapobiegają rakowi skóry," powiedziała Dr Berwick. "Po przeanalizowaniu dostępnych danych epidemiologicznych i po przeprowadzeniu własnych, zakrojonych na szeroką skalę badań, nie znaleźliśmy żadnego związku pomiędzy używaniem kremów ochronnych a rozwojem czerniaka skóry", powiedziała Dr Berwick. Chociaż kremy takie zapobiegają poparzeniom słonecznym to jednak Dr Berwick stwierdziła, że poparzenia takie same w sobie nie są bezpośrednią przyczyną powstawania raka. Stwierdziła także, że jeśli dane osoby rozwiną czerniaka to może to być bardziej wynikiem ich predyspozycji genetycznych do pojawienia się raka skóry niż długością czasu wystawiania się na działanie promieni słonecznych czy używania kremów ochronnych. Dr Berwick sprzeciwiła się powszechnie stosowanej radzie używania kremów do opalania przez cały czas gdy przebywamy na powietrzu. Dr Berwick poprzednio prowadziła badania (1996) i odkryła związek pomiędzy historią poparzeń słonecznych a rozwojem czerniaka. Amerykańska Akademia Dermatologii (ADA), która w znacznym stopniu jest finansowana przez producentów kremów ochronnych i produktów do pielęgnacji skóry, oczywiście całkowicie potępiła wyniki badań Dr. Berwick i nazwała ją "naukowcem od mielenia cyfr". Wydaje mi się, że to właśnie powinni robić naukowcy - mielić cyfry.

Wróćmy jednak do tego, jaki wpływ mają na ciebie kremy do opalania. Nie tylko mogą stać się przyczyną wystąpienia czerniaka, ale i innych rodzajów raka i zaburzeń. To, co budzi największy niepokój to fakt, że wiele spośród popularnych kremów ma silne działanie estrogenowe, co może poważnie zaburzać rozwój płciowy u dzieci i powodować zaburzenia seksualne u dorosłych, zwiększając ryzyko pojawiania się raka.Wystawianie twojego ciała na działanie związków chemicznych,które mogą zaburzać równowagę hormonalną jest ogromnym ryzykiem dla twojego zdrowia, delikatnie rzecz ujmując. Oczywiście przemysł produkujący kremy do opalania nie kwapi się, aby poinformować cię, że tak naprawdę nie robi większej różnicy to, czy wypijesz swój krem czy wetrzesz go w skórę, choć tak naprawdę połknięcie go wyrządziłoby ci o wiele mniej szkód, ponieważ twój układ trawienny odfiltrowałby większość z trucizn. Skóra nie ma zbyt wielkiego wyboru jak tylko wrzucić tę rakotwórczą mieszankę prosto do układu krążenia a stamtąd to wątroby, nerek, serca i mózgu. Pozostawię to twojej wyobraźni, co taki atak chemiczny może oznaczać dla twoich głównych organów.

Czynnik witaminy D

Okulary przeciwsłoneczne i kremy do opalania to produkty, które są jednymi z najniebezpieczniejszych dla zdrowia, ponieważ hamują wchłanianie promieni ultrafioletowych, których twoje ciało potrzebuje, aby wytwarzać witaminę D. Poza ograniczaniem niezbędnej ilości wystawiania twoich oczu i skóry na promienie słońca, używanie kremów i okularów jest w znacznej mierze odpowiedzialne za chroniczny niedobór witaminy D, który jest plagą 80% amerykańskiej populacji. Niedobór witaminy D związany jest z depresją, rakiem prostaty, rakiem piersi, osteoporozą i prawie każdym schorzeniem degeneracyjnym. Osoby starsze, które spędzają mało czasu na powietrzu i używają dużych ilości kremów ochronnych mogą mieć niedobory witaminy D", jak głosi informacja opublikowana przez Mayo Clinic. Niedobór witaminy D jest ściśle powiązany z chorobami kości i złamaniami. Czy nie zastanawia cię dlaczego tak wiele osób starszych cierpi na schorzenia kości? Nowe odkrycia naukowe (opublikowane w Archives of Internal Medicine, 9 czerwiec, 2008; 168(11): 1174-1180) powiązały znaczną ilość dowodów naukowych wskazujących na to, że odpowiedni poziom witaminy D, który możesz uzyskać spędzając średnio 20 minut na słońcu każdego dnia (osoby o ciemnej karnacji muszą spędzić godzinę lub więcej), jest niezbędny do utrzymania dobrego zdrowia. Mężczyźni, którym brakuje witaminy D mają podwojone ryzyko doświadczenia zawału a nawet śmierci, jeśli wykluczy się inne czynniki ryzyka, jak nadciśnienie, otyłość i wysokie poziomy tłuszczu we krwi. Społeczeństwa krajów północy (z mniejszym nasłonecznieniem i mniejszymi poziomami witaminy D) mają podwyższone statystyki chorób serca w porównaniu z krajami o większym nasłonecznieniu. Dodatkowo większość zawałów ma miejsce zimą, kiedy ilość słońca jest mała. Dodatkowo niskie poziomy witaminy D wykazały zwiększenie ryzyka pojawienia się cukrzycy i śmierci w wyniku raka krwi.

Nowe badania przeprowadzone przez naukowców w German Cancer Research Center (Deutsches Krebsforschungszcntrum, DKFZ), współpracujących z naukowcami ze Szpitali Uniwersyteckich w Hamburgu Eppendorfie, dostarczyły przekonujących dowodów, że kobiety w okresie pomenopauzalnym ze zmniejszonymi poziomami witaminy D miały wyraźnie zwiększone ryzyko rozwoju raka piersi. Badanie takie zostało udostępnione w kwietniu 2008 i opublikowane w czasopiśmie medycznym Carcinogenesis. Pomijając inne przeciwrakowe działanie, produkowana pod wpływem słońca witamina D zwiększa samozniszczenie zmutowanych komórek i zmniejsza rozprzestrzenianie się i powielanie komórek rakowych. Wystawianie się na działanie słońca pomaga zapobiec 16 różnym rodzajom raka,w tym rakowi trzustki, płuc, piersi, jajników, prostaty oraz jelita grubego i odbytu. Badania pokazują wyraźnie, że może ono zmniejszyć ryzyko pojawienia się takich rodzajów raka nawet o 60 procent. Z drugiej zaś strony niedostateczny czas wystawiania się na działanie słońca, a co za tym idzie, niedobór witaminy D, zabija ponad milion osób, co roku.Dla porównania ryzyko ze strony słońca jest minimalne.

Najgroźniejszy spośród raków skóry, czyli czerniak, zazwyczaj pojawia się w miejscach, gdzie promienie słoneczne nie sięgają lub sięgają w niedostatecznym stopniu. Jeśli masz taką możliwość powinieneś wystawiać na działanie słońca swoje całe ciało, nawet części intymne.

Nie możesz być szczęśliwy i zdrowy bez niej - związek z serotoniną

Badacze naukowi są coraz bardziej zaabsorbowani cudownym lekiem, który może znacznie ograniczyć ryzyko chorób serca, raka, cukrzycy i innych chorób - światłem słońca. Zadziwiająco, ten jeden z najpotężniejszych leków natury jest tuż za twoim progiem, ale większość z nas ignoruje go.

Wszyscy wiemy, że rośliny i zwierzęta pozbawione odpowiednich ilości światła słonecznego chorują. Czy naprawdę jest takim zaskoczeniem stwierdzenie, że ludzie mogą podzielić ich los? W końcu ciało ludzkie zostało genetycznie zaprogramowane do tego, aby większość czasu spędzać na świeżym powietrzu. Większość ludzi w uprzemysłowionych krajach spędza większą część dnia w pomieszczeniach, spędzając większość czasu w budynkach - odcięci od promieni ultrafioletowych i innych leczniczych promieni słońca stwarzamy ogromne wyzwanie dla naszego ciała, umysłu i emocji. W końcu przecież nasze hormony regulowane są przez rytmy okołodobowe natury (cykle dnia i nocy). Silny neuroprzekaźnik i hormon jelitowy serotonina, ściśle podlega "ruchom" słońca w odniesieniu do Ziemi. Największe jego wydzielanie przypada na południe, gdy nasłonecznienie jest największe.

W ośrodkowym układzie nerwowym, serotonina odgrywa ważną rolę neuroprzekaźnika (hormonu) w regulowaniu gniewu, depresji, agresji, temperatury ciała, nastroju, snu, reakcji płciowych, apetytu i metabolizmu. W przewodzie żołądkowo-jelitowym, który mieści w sobie około 90% całej zawartości serotoniny naszego ciała, jest odpowiedzialna za zrównoważone funkcje trawienia. We krwi, jej głównym miejscem składowania są płytki krwi, które zbierają serotoninę, aby użyć jej, do tego aby ułatwić pourazowe zwężanie naczyń krwionośnych. Ostatnie badania sugerują, że serotonina odgrywa ważną rolę w regeneracji wątroby i działa jako mitogen (pobudza podział komórkowy) w całym ciele (Wikipedia). Niekompletna mitoza jest jedną z głównych przyczyn raka. Dodatkowo ostatnie badania włoskie przeprowadzone w Europejskim Laboratorium Biologii Molekularnej w Monterotondo odkryły, że uszkodzone sygnały serotoninowe w mózgu mogą być przyczyną syndromu nagłej śmierci noworodków (sudden infant death syndrome - SIDS). Ma to sens. Noworodki, które przetrzymuje się w ciemnych pomieszczeniach i które rzadko wynoszone są na słońce, są pozbawione witaminy D (celowo niedostarczanej z mlekiem matki) i produkują niewiele lub nie produkują wcale serotoniny.

Na całym świecie, więcej dzieci umiera w wyniku SIDS w ciągu roku niż w wyniku raka, chorób serca, zapalenia płuc, przemocy, mukowiscydozy i zaniku mięśni razem. Badania włoskie pokazują, że badane myszy doświadczały spadku i częstości akcji serca i innych objawów SIDS, a wiele spośród nich zmarło w młodym wieku. Niskie poziomy serotoniny w pniach mózgowych, które kontrolują czynność serca i oddychanie mogły spowodować nagłą śmierć, stwierdzili naukowcy w wydanym 4 lipca 2008 numerze Science. Skoro serotonina u ludzi kontroluje takie same funkcje jak u myszy, naukowcy wierzą, że to samo zjawisko występuje u ludzkich niemowląt.

Wpływ wszystkich dotychczasowych badań nad serotoniną ma szeroki zasięg. Każde przedłużające się zaburzenie poziomów serotoniny w ciele wpływa na najbardziej podstawowe jego funkcje. Pomimo tego, że owoce i warzywa zawierają serotoninę, trawienie takiego pożywienia wymaga zdrowego układu pokarmowego. Układ ten działa zgodnie ze swoim własnym rytmem, kontrolowanym przez cykle wydzielania serotoniny.Cykle te z kolei podążają za rytmami okołodobowymi. To sprawia, że światło słońca jest najpotężniejszym i naturalnym czynnikiem podtrzymującym życie i zdrowie. Światło słońca jest czystym lekarstwem, i jest darmowe.


W przededniu lata życzę więc wszystkim dużo słońca oraz apetytu na dania bogate w witaminę D :-D .
_________________
Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
 
 
Ines 
BARFny Hodowca
Ekspert


Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 7 razy
Wiek: 34
Dołączyła: 23 Sty 2013
Posty: 2660
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-05-20, 13:24   

Bardzo dziekuje za ten dlugi post! Ten temat frapowal mnie od jakuegos czasu i chcialam go poruszyc w naturalnych kosmetykach. Nienawidze kremow "do opalania", a uwielbiam wygrzewac sie na sloncu. Jednak w naszym spoleczenstwie jesli ktos wychodzi na slonce bez kremu, uznawany jest za samobojce. Ostatnio biore przyklad z kotow i czerpie z zalet mieszkania na ostatnim pietrze najwyzszego budynku w zasiegu wzroku - wyleguje sie we wpadajacym przez wielkie okno sloncu. Mam prywatne, naturalne solarium i nikt nie wtyka nosa w moje kapiele sloneczne. Teraz pozbylam sie do tego rakoskornego poczucia winy z tym zwiazanego.
_________________
Instrukcja obsługi Kalkulatora
  Zaproszone osoby: 187
 
zenia 
BARFny Hodowca


Udział BARFa: 25-50%
Dołączyła: 22 Wrz 2011
Posty: 1134
Wysłany: 2014-05-20, 18:39   

może faktycznie
u mnie na oddziale pacjenci z rakiem skóry
wcale nie wygladali na takich co opalali sie bez opamietania
 
 
vesela krava 
Ekspert


Barfuje od: 10/2013
Udział BARFa: 75-90%
Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 08 Gru 2011
Posty: 952
Skąd: Francja
Wysłany: 2014-05-20, 18:47   

Ciesze sie, ze moje wrodzone lenistwo do stosowania kremow przeciwslonecznych, czy w ogole kosmetykow od paru lat, moze mi wyjsc na zdrowie :-) Problemem sa niestety okulary sloneczne, bo czy je zaloze, czy nie, efekt bedzie taki sam, tzn noszac je blokuje dzialanie slonca, ale gdy ich nie zaloze, to oczu nie moge nazwyczajniej w swiecie otworzyc. Pojawilo sie to u mnie mniej wiecej w tym samym czasie, co korzystanie z komputera na poczatku studiow i niestety tak mi juz zostalo. Podobno astygmatyzm moze miec taki efekt, ale mimo malej korekty, ktora znosze tylko przy komputerze mimo szczerych checi, nic sie nie zmienilo. Oczy poza tym zdrowe...
Te normy witaminy D sa rzeczywiscie smieszne w porownaniu z tym, co produkuja na sloncu ludzie mieszkajacy w Afryce. Tym samym czuje sie rozgrzeszona z nieograniczonego jedzenia rybich watrobek.
 
 
Meri 

Barfuje od: 12.08.2012
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 07 Lip 2012
Posty: 863
Skąd: Nowy Targ
Wysłany: 2014-05-20, 18:50   

Ja natomiast zastanawiam się co ja mogłabym zrobić. Nie wolno mi siedzieć na słońcu, nie wolno mi jeść też tranu (mam skazę krwi), a ryby w górach? Ciężko znaleźć... :mrgreen:
_________________
 
 
 
Mag 


Barfuje od: marzec 2014
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 13 Lut 2014
Posty: 38
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-05-20, 19:44   

przeczytałam cały artykuł - do którego linka wkleiła Dagnes - o witaminie D.
Zastanowił mnie jeden fragment:

Tran zawiera różną ilość witaminy D i zwykle duże ilości witaminy A. Spożywanie przetworzonych
retinolów, nawet w ilościach znajdujących się w multiwitaminach, może powodować małą procentowo,
ale rozległą toksyczność kości. (58) Witamina A przeciwdziała działaniu witaminy D, (59) a
przyjmowanie dużych dawek retinolów niweczy ochronne działanie witaminy D w przypadku raka
gruczołowego jelita grubego. (60) Autorzy nie zalecają stosowania tranu


To jak to jest z tym tranem?
 
 
dagnes 
Administrator


Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90%
Pomogła: 23 razy
Dołączyła: 13 Wrz 2011
Posty: 4838
Wysłany: 2014-05-21, 08:32   

Artykuł pisany jest z punktu widzenia praktyki klinicznej, w której leczy się pacjentów dawkami witaminy D rzędu nawet 50.000 jednostek dziennie. Dlatego tran nie może być w takich wypadkach stosowany (ani nawet przy mniejszych dawkach, ale i tak sporych jak 10.000 - 20.000 jednostek) gdyż to groziłoby przedawkowaniem witaminy A.

Z punktu widzenia zwykłego konsumenta tranu, nie zawiera on aż tak dużych ilości witaminy A - jest relatywnie bogatszym źródłem witaminy D. Jednak specyfika ludzkiego metabolizmu, który ma bardzo wysokie zapotrzebowanie na witaminę D, wyklucza tran jako jedyne źródło tej witaminy właśnie ze względu na zawartą w nim witaminę A, na którą zapotrzebowanie jest relatywnie niższe. Człowiek w naturalnych warunkach nigdy nie zaspokajał swego zapotrzebowanie na witaminę D w całości z pokarmu, a jedynie uzupełniał nim podstawowe źródło jakim była produkcja w skórze pod wpływem słońca. Zatem tran jest bardzo dobrym źródłem witaminy D (oraz A) ale tylko w naturalnych ilościach, nie powodujących przedawkowania witaminy A. Wciąż podstawą powinno być dla nas słońce, a pokarm jedynie uzupełnieniem. Tym, którzy z jakichś ważnych powodów nie mogą korzystać z kąpieli słonecznych w wystarczającej ilości, albo dorobili się znacznego niedoboru witaminy D, polecam lecznicze stosowanie preparatów z samą witaminą D (ale tylko w postaci cholekalcyferolu). Są na rynku naprawdę dobre suplementy tej witaminy oparte o naturalne substancje i bez chemii (np. Solgar).
Oczywiście nie popieram suplementacji zamiast słońca i naturalnej diety, dopuszczam ją jednak jako kurację leczniczą w szczególnych okolicznościach.
_________________
Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
 
 
zenia 
BARFny Hodowca


Udział BARFa: 25-50%
Dołączyła: 22 Wrz 2011
Posty: 1134
Wysłany: 2014-05-21, 11:34   

http://www.solgar.pl/

fajne rzeczy mają
 
 
apple 

Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 24 Lip 2013
Posty: 433
Skąd: warszawa
Wysłany: 2014-05-21, 22:01   

Dagnes, z zainteresowaniem przeczytałam Twoją wypowiedź, jak zresztą wiele innych. Barfny świat to kopalnia wiedzy na różne, interesujące mnie tematy – bardzo dziękuję za dzielenie się wiedzą :kwiatek:

Mam jednak mieszane uczucia odnośnie używania kremów z filtrem. Jestem osobą o bardzo jasnej karnacji, do tego z piegami (które są zaburzeniem w produkcji melatoniny). W artykule jest napisane, że ekspozycja na światło słoneczne powoduje zwiększoną produkcję melatoniny i w ten sposób chroni ją przed oparzeniem. Moja skóra tak nie działa. Nie opalam się – tzn nie brązowieję (nie licząc piegów). Gdyby nie krem z filtrem, nie mogłabym długo przebywać na słońcu bo ulegałabym ciągłemu poparzeniu albo musiałabym chodzić ubrana od stóp do głów. Co też ograniczyłoby produkcję witaminy D. Dużo przebywam na powietrzu gdy jestem na wsi, np. w weekendy.
Co poradziłabyś osobie takiej ja?
 
 
vesela krava 
Ekspert


Barfuje od: 10/2013
Udział BARFa: 75-90%
Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 08 Gru 2011
Posty: 952
Skąd: Francja
Wysłany: 2014-05-22, 07:32   

Kremom przeciwslonecznym nie ma co slepo ufac, nawet tym kupowanym w aptekach. Iloscia kremu na jakich testowana jest ich "moc" w warunkach laboratoryjnych moglibysmy wysmarowac siebie i sasiadow z calego bloku. Wyglada to tak, ze wypelnia sie kremem kubek. Mozliwe, ze taka ilosc wykazuje jakas skutecznosc, ale przecietny czlowiek naklada na siebie cienka warstwe.
Apple, ale czy nie opalasz sie nic a nic? Podejzewam, ze wygladam podobnie jak Ty i jakies opalanie jednak u siebie obserwuje, najtrudniejsze sa poczatki, bo czesto jest lekkie spieczenie, ale kiedy kryzys minie, to skora reaguje lepiej na slonce. Na pewno nigdy nie bedzie bardzo opalona, kiedys po 2 miesiacach spedzonych praktycznie na caly czas na powietrzu bylam raptem lekko musnieta sloncem, ale problem oparzen z czasem zniknal. Mysle, ze rozwiazaniem moze byc stopniowa ekspozycja, podobnie jak kwiaty domowe, ktore wynosimy na dwor po zimie - jezeli je postawimy od razu w pelnym sloncu, to liscie sie spala. Ja mimo wszystko nie jestem adeptka wylegiwania sie na sloncu przy skorze tak jasnej jak moja. Tlumacze to sobie tak, ze stworzona zostala do warunkow, gdzie slonca jest malo. Co nie znaczy, ze chronie sie od stop do glow.
 
 
dagnes 
Administrator


Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90%
Pomogła: 23 razy
Dołączyła: 13 Wrz 2011
Posty: 4838
Wysłany: 2014-05-22, 11:32   

Też mam bardzo jasną karnację oraz trochę piegów jako pozostałość po czasach młodzieńczego szalonego opalania się ;-) . O ile nie jest się albinosem, to skóra zawsze będzie ciemnieć pod wpływem słońca, choc w skrajnych przypadkach może robić to wyjątkowo wolno i szybko ulegać oparzeniom. Moje osobiste doświadczenia wskazują, że skórę należy "trenować". Im dłużej unikam słońca, tym sprawa staje się trudniejsza i kończy się na czerwono "raczkiem". Staram się od wczesnej wiosny, jak tylko jest słoneczna pogoda (u mnie raczej często :-D ) wystawiać się na słońce (i to wbrew zaleceniom - dokładnie w godzinach okołopołudniowch, bo wiosną słońce nie jest jeszcze bardzo mocne). Staram się od najwcześniejszej wiosny wychodzić z pomieszczeń i np. spożywać lunch na słońcu, odsłaniając dekolt, ręce i nogi. Mam też to szczęście, że posiadam ogród i praca w nim od wiosny do jesieni zmusza mnie do regularnego wystawiania się na słońce. Tym sposobem powoli lekko się brązowię w trakcie sezonu. Ale był taki czas (zanim dotarły do mojej mózgownicy fakty o witaminie D i kremach antysłonecznych), że słońca unikałam, a jak nie mogłam unikać, to smarowałam się tym świństwem. Na szczęście nie trwało to długo, bo parę lat, ale wystarczyło by moja skóra całkowicie odzwyczaiła się od słońca i reagowała poparzeniem na nawet krótki pobyt na słońcu. Teraz widzę, że z każdym sezonem jest łatwiej, szybciej brązowieję i nie spalam się jak kiedyś (oczywiście staram się nie przesadzać, ale czasem jednak, zwłaszcza podczas pielęgnacji ogrodu zdarzy mi się stracić rachubę czasu i opamietać się dopiero gdy poczuję charakterystyczne pieczenie).

Z kolei moja mama (po której odziedziczyłam tą "arystokratyczną" ;-) karnację, zresztą mocno znienawidzoną przeze mnie :evil: ) chyba już grubo ponad 20 lat temu zaczęła unikać słońca i chronić się przed nim całkowicie, bojąc się raka skóry. Skończyło się to tym, że w tej chwili nie może nawet na chwilę odsłonić skóry, bo reaguje na słońce wręcz alergicznie. Chwilowa ekspozycja na słońce kończy się bąblami. No tragedia po prostu. Ja się w porę opamiętałam, bo pewnie skończyłabym tak samo. No i niestety moja mama dorobiła się także osteoporozy.

Więc po prostu trzeba ćwiczyć skórę, by nie wyszła z wprawy ;-) . Stosując dawki słońca dobrane do karmacji i stopniowo je zwiększając. Innej rady chyba nie ma.
_________________
Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
 
 
apple 

Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 24 Lip 2013
Posty: 433
Skąd: warszawa
Wysłany: 2014-05-22, 17:38   

Hmm… muszę to przemyśleć.
Przy mojej karnacji niestety krem z filtrem (50) wydawał mi się wybawieniem. Przynajmniej nie muszę uważać na słońcu (lub dużo mniej). Mogę być na powietrzu ile chcę (co jest istotne jak pojadę na weekend na wieś i chcę nadgonić prace w ogrodzie). Bez kremu muszę się ubierać albo chować w domu - jedno i drugie dla mnie bez sensu.
Jeżeli chodzi o opalanie mojej skóry: tia, raz w życiu byłam "opalona" (chociaż ktoś z "normalną" skórą myślałby, że jestem nadal blada :lol: ), po długim czasie spędzonym nad morzem. I przyznaję, że trudno mi przyjąć, że powinnam wystawiać skórę na słońce, bo jej opalenie wymaga tak długiego nasłoneczniania, że obawiam się o skutki tegoż (w tym np. zmarszczki ;-) ).

A tak w ogóle to ja lubię arystokratyczną karnację. No może nie aż taką jak ja mam - typ piegów, które posiadam niekoniecznie mnie uszczęśliwia. Jednak jasna karnacja, bardzo leciutko opalona wygląda wg mnie szlachetnie. Zwłaszcza gdy ma odpowiednią oprawę.
 
 
AniaR 


Barfuje od: 2005
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 22 Wrz 2011
Posty: 447
Skąd: z daleka
Wysłany: 2014-05-22, 18:42   

Tez mam jasna skore, staram sie zawsze opalac powolutku, uwazac na czas wystawiania skory na slonce. Zaczynam juz wiosna, kiedy slonce jeszcze tak mocno nie grzeje. Pod koniec lata jestem brazowa. Potem opalenizna blednie, ale jednak troche zostaje. Z suplementow, ktore moga pomoc przy opalaniu radzilabym przyjmowanie Astaxanthin.
http://articles.mercola.c...-in-a-pill.aspx
_________________
http://www.garnek.pl/aniar/a
 
 
apple 

Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 24 Lip 2013
Posty: 433
Skąd: warszawa
Wysłany: 2014-05-22, 19:01   

AniaR napisał/a:
. Z suplementow, ktore moga pomoc przy opalaniu radzilabym przyjmowanie Astaxanthin.
http://articles.mercola.c...-in-a-pill.aspx


tylko, jak zrozumiałam z wypowiedzi dagnes, słońce i opalanie jest bezpieczne i wręcz wskazane, więc nie ma powodów do stosowania suplementów, w tym antyutleniających.
 
 
Maciejka 

Barfuje od: 04.2012r
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 26 Kwi 2012
Posty: 301
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-05-23, 00:46   

Zawsze lubiłam pobyt na słońcu, choć nigdy się nie opalałam (tzn. nie kładłam się w celu opalenia). Zawsze brązowiałam, nigdy nie byłam przypieczona na czerwono (choć jestem blondynką). Teraz natomiast zaczynam reagować alergią i swędzeniem na słońce. Czasem się posmaruję jakimś filtrem, ale na ogól macham na to ręką i się po prostu drapię.
Mój nieżyjący już stryj natomiast wylegiwał się na słońcu przy każdej okazji, niezależnie jak wielki byłby upał. Mówiliśmy, że mamy w rodzinie gada :mrgreen: . Robił to przez całe życie i jakoś mu to nie zaszkodziło. Może niektórzy potrzebują więcej słońca?
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template forumix v 0.2 modified by Nasedo. Done by Forum Wielotematyczne