BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
BARFne ABC dla kotów - Ile czasu zajmuje przygotowanie mieszanek?
Klaudia - 2013-12-17, 19:45 Z dużymi kawałkami jeszcze nie próbowałam, ale przy następnej mieszance o tym pomyślę Nina_Brzeg - 2013-12-18, 00:26 Mi schodzi różnie, zależnie od tego jakie mięso, itp. Wczoraj się namęczyłam bo kupiłam szponder z kością. Okrojenie tego było dla mnie koszmarne. Chociaż kaczki do tej pory nic nie przebiło. Nie mam możliwości mielenia kości więc większość poszła do śmieci - co oznacza dokładne okrawanie ptaszyska...
Ale ja w ogóle dopiero uczę się 'obsługi mięsa' bo sama niemal nie jadam, więc pewnie musi mi to na razie zajmować sporo czasu.
No i ja się boję zamrażania, rozmrażania i ponownego zamrażania. A byłoby to bardzo wygodne. Może w końcu panie w mięsnym by na mnie dziwnie nie patrzyły (jak proszę o jedną wątróbkę kurzą ).Tufitka - 2013-12-18, 08:27
Nina_Brzeg napisał/a:
Nie mam możliwości mielenia kości więc większość poszła do śmieci
zrobić rosołek/galaretkę dla zwierząt Annazoo - 2013-12-18, 08:47 Wczoraj myślałam, że nie skończę...
Na policzkach wołowych złamałam śrubę od maszynki, mimo że przepuszczałam przez szarpak a nie sitko... Jechałam 30 km by pożyczyć kolejną i dokończyć mieszankę.
Rety, rety... Nie wysilam się tak przy gotowaniu dla ludzi situnia - 2013-12-18, 09:20 Ja korzystam z opcji mielenia w sklepie (mielą na moich oczach). W sklepie z drobiem też jest niczego sobie pan, który zawsze mówi, że zmieli mi co tylko chcę z kością lub bez Widziałam też w tym sklepie całe kurczaki bez kości - co znacznie może ułatwić pracę A maszynkę dostanę od mojej babci - co lepsze będzie to 70-letnia maszynka mojej prababci Liczę tylko na to, że będzie jeszcze zdatna do użytku. Na przygotowanie mieszanki z 2kg mięsa przeznaczam ok. 1-1,5h w zależności od rodzaju mięsa.Annazoo - 2013-12-18, 09:21 Ale w sklepie nie mielą na szarpaku, tylko na sitkach...Komanka - 2013-12-18, 09:27
Nina_Brzeg napisał/a:
Nie mam możliwości mielenia kości więc większość poszła do śmieci - co oznacza dokładne okrawanie ptaszyska...
Jeśli nie masz jak mielić kości, a chcesz je dać do mieszanki, to można je pociąć dobrymi nożycami do drobiu, zwłaszcza skrzydełka, szyje i korpusy da się ciąć bez problemu i niemal bez wysiłku. Pewnie i tasaczkiem się da, ale nie mam takowego, a poza tym boję się o palce Gdy nie chce mi się wyciągać maszynki, tnę i rozdzielam na porcje. Kot ma radość z chrupania, a ja mniej do mycia.
Nina_Brzeg napisał/a:
Może w końcu panie w mięsnym by na mnie dziwnie nie patrzyły (jak proszę o jedną wątróbkę kurzą ).
Iiii tam, trzeba się uodpornić situnia - 2013-12-18, 09:37 No mielą na sitku, ale ja proszę zawsze o zmielenie takiej ilości żeby w sumie mieć 1/3 zmieloną, resztę kroję ręcznie _Jadis_ - 2013-12-18, 10:32
Komanka napisał/a:
Jeśli nie masz jak mielić kości, a chcesz je dać do mieszanki, to można je pociąć dobrymi nożycami do drobiu, zwłaszcza skrzydełka, szyje i korpusy da się ciąć bez problemu i niemal bez wysiłku. Pewnie i tasaczkiem się da, ale nie mam takowego, a poza tym boję się o palce
kosci od szyjek lub skrzydelek mozna spokojnie takim nawet nie rewelacyjnym tasakiem podzielic na mnijesze... skrzydelka na stawach kroic i wylamywac (nawet nozem da rade) . Mozna je poznije zmiazdzyc tluczkiem i maszynka mieli bez problemu .
Komanka napisał/a:
Nina_Brzeg napisał/a:
Może w końcu panie w mięsnym by na mnie dziwnie nie patrzyły (jak proszę o jedną wątróbkę kurzą ).
Iiii tam, trzeba się uodpornić
Albo zrobic minke slodkiej idiotki i niewinnie "no co, to dla kotka" magiczne slowa jesli uzyje sie ich odpowiednio. Zawsze kupujac mikroskopijna ilosc watrocki, podrobow, albo jakiegos nabialu moja ciotka mowila , ze to dla kotka - panie rozplywaly sie i odrazu przestawly dziwnie patrzec;p Tylko nie mow , ze te kg miesa ktore bralas wczesniej tez byly dla ktoka! Bo wtedy to nie przejdzie xDKocimiętka - 2013-12-19, 13:48 Ciekawy temat, ja również poczułam się pocieszona.
U nas zawsze wychodzi 5 h i nie chce być inaczej. Robię mieszankę na 3 tyg. z 11 kg towaru.
Najwięcej czasu pochłania okrajanie tuszek, z mięsa i rąbanie kości, potem mielenie. Suplementacja, mieszanie, paczkowanie, to już czysta przyjemność. ;)wolfinka - 2013-12-20, 00:15 Przygotowanie mieszanki z 1,5 kg mięsa u mnie trwa ok. godziny, wszystko mielę moja kocica jeszcze gardzi wszystkim co w kawałku za wyjątkiem drobno pokrojonej koniny..jeżeli przygotowujemy mieszanki na dłuższy okres czasu to BARF wcale nie jest taki pracochłonny jak może się wydawać. w porównaniu do "klasycznego" codziennego gotowania mięska z warzywami itp. jest dużo mniej pracochłonny :)
[ Komentarz dodany przez: Sandra: 2013-12-20, 12:45 ] kilka postów OT....o temacie kosci przeniesione do
http://www.barfnyswiat.or...p?p=49194#49194Sandra - 2014-04-06, 20:19 Dzisiaj pobiłam rekord czasowy, a wcale sie nie spieszyłam. Tak wyszło.
2kg mięsa +0,3 wątróbki (już zmielone) + suplementy, wymieszane, poporcjowane i spakowane do zamrażarki w 1,5 godziny...ach.... i zmywanie błyskawiczne.
Jedna miska i 2 łyżki.
A kiedyś zabrałoby mi to pół dnia. Ćwiczenia czynią mistrzem
Opracowałam wreszcie właściwa kolejność dodawania i mieszania...i to jest chyba gwarancja sukcesu.
Również doszedł element taki, że przestałam sie trząść, że kotom nie będzie smakować.Ines - 2014-04-06, 20:46
Sandra napisał/a:
Również doszedł element taki, że przestałam sie trząść, że kotom nie będzie smakować.
To chyba ma niebagatelne znaczenie. Od kiedy wychodzę z założenia, że "i tak zjedzą" nie robię wszystkiego tak pieczołowicie i przygotowywanie mieszanki idzie szybciuśko.Maciejka - 2014-04-07, 00:04 U mnie niestety trwa to dłużej - jeszcze widocznie nie doszam do etapu Sandry i się za mocno przejmuję.
Najdłużej trwa krojenie mięsa. Staram się, aby większa część była krojona, a mielonki tylko tyle, aby się "przylepiły" suplementy. Moje futra zdecydowanie wolą gryźć kawałki, choćby upaprane, niż jeść papkę. Panienka ma zwyczaj potrząsać każdym kąskiem jak ofiarą; dopiero taki "wytrzęsiony" jest jadalny .
Na ogół dzielę robienie mieszanki na dwa dni - nie żeby się nie dało zrobić jej jednego dnia, ale aby się nie zanudzić. Pierwszego dnia jest tylko krojenie - siedzę sobie przed telewizorem i kroję do upojenia. Pokrojone ważę, wpisuję do kalkulatora i patrzę, czy się ładnie układa przepis i ile potrzeba supli. Następnego dnia siach - mach: mielę to co do zmielenia, dodaję suplementy rozbełtane w wodzie, olej, tran, pokrojone kawałki i pakuję do pojemników.
Na ogół robię mieszanki z dużą ilością składników, może dlatego tyle mi to czasu zabiera.
Drób na ogół jest ze skórą - to zawsze się długo kroi. Przy golonce indyczej wyciągam ścięgna - to też zżera dużo czasu. Wydłubuję tez szpik - futra go bardzo lubią.
Ale w końcu nadchodzi ten upragniony moment, gdy ładuję do zamrażarki stos pudełek i wiem, że mam spokój na dwa tygodnie .Margot - 2014-04-07, 01:03 U mnie produkcja barfa też trwa długo i niestety to się raczej nie zmieni, bo przy chorych zwierzakach ważna jest precyzja. Te wszystkie czynności, jak: uganianie się za w miarę różnorodnym i świeżym mięsem i podrobami, potem mycie i odsączanie , trybowanie z kości, krojenie, mielenie, oddzielne odważanie i pakowanie pokrojonych kawałków i oddzielne odważanie porcyjek mielonki z suplami (bo ja nie mieszam krojonych kawałków z suplami, aby koty miały radochę ze spożycia czystego mięsa, chociaż w części, bo supli nigdy nie polubiły, 2 koty tolerują je lepiej, a 2 gorzej, a minęły już ponad 3 lata, jak są na barfie), precyzyjne odważanie porcji posiłkowych, itd, itd., A jeszcze uprzednie przeliczanie dokładne w kalkulatorze przepisów pod kątem przypilnowania ważnych parametrów i pogimnastykowania się, aby je obnizyć... Koszmar. Podobnie jak Maciejka robię mieszanki na raty, innego dnia cześć krojoną, innego część mieloną, co poniekąd wynika także z harmonogramu zakupów (zawsze poluję na mięso, czy podroby z dostawy z danego dnia).
A potem kontynuacja koszmaru, kiedy serwuję posiłki i okazuje się, że muszę aplikować łyżeczką mieszankę suplementową (czasem na siłę), zawsze co najmniej dwóm kotom, bo w ząbki je kłuje (w międzyczasie ponowne podgrzewanie jej w misceczce z ciepłą wodą, bo zimna jest obrzydliwa i niejadalna). Czasami, a raczej często, naprawdę mam barfa serdecznie dość, bo bardzo dużo zdrowia psychicznego i czasu mnie kosztuje (choć nie mam go na takie zabawy i inne sprawy na tym cierpią). Dlatego ja nigdy nie podzielałam entuzjazmu wielu forumowiczów, że Barf ma same zalety, a przygotowanie go jest szybkie i bezproblemowe, bo mnie, to on raczej wykańcza psychicznie i fizycznie. Ale na razie zamierzam męczyć się z barfem dalej, dopóki będzie służył kondycji moich chorowitków.