To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

Kulinaria dwunogów - Żywienie małych dzieci

Nina77 - 2014-12-18, 21:11

ehh..

od 4 dni Wiktor ma biegunke..
aktualnie mieszkamy u teściów (remont), i 4 dni pod rząd młody pod wieczór dostawał coś słodkiego. oczywiście cichaczem, dziś jak tylko po chleb poszłam to teściowa mu ciastko wcisła, a wczoraj z tatą jak był na spacerze to od kogos lizaka dostał. i dokładnie godzinę po zjedzeniu słyszę lament że go brzuch boli, a chwilę później ląduje w ubikacji z biegunką. i to nie jest pierwszy raz , bo kiedyś mieliśmy podobną sytuację z paluszkami- pierwszym objawem są szorstkie czerwone policzki a później biegunka. podejrzewam że w ten sposób reaguje na wszelką chemię w jedzeniu - na codzień tego nie je w ogóle. nie kupuje jedzenia przetworzonego.
czasami mam już dość tłumaczenia , i tego dziwnego spojrzenia znajomych jak przynoszą słodycze dla niego a ja mówie nie. wiktor ma 3,5 lata i czasami mam wrażenie że rozumie więcej niz inni. jak dostał paczkę na mikołaja w której były słodycze to sie wściekł i powiedział że mikołaj jest głupi że je przyniosł zamiast zabawek. tylko jak ktoś mu coś daje a mnie obok nie ma i nie ma jak sie stytać czy to akurat może to je.. a później jest płacz bo boli brzuch...
i żeby nie było - na codzień je słodkie rzeczy , ale takie które sama zrobie. uwielbia placuszki z zmiksowanego banana z jajkiem! albo budyń z awokado banana i kakao.. szkoda tylko że innym sie nie chce i wolą kupować ten sklepowy shit.. :(

AniaR - 2014-12-18, 23:20

Obcy ludzie to jeszcze moglabym zrozumiec takie uszczesliwianie dziecka. Ale dziadkowie??????
Ines - 2014-12-18, 23:23

No nie wiem. W alternatywnej rzeczywistości, w której miałabym dziecko, to moich i męża rodziców widywałoby ono chyba tylko... e, nie znam takich świąt :lol: musiałyby byś jakieś, w które się nie je.
scarletmara - 2014-12-18, 23:42

w Wielki Post :lol: Na całe 40 dni do dziadków mogłabyś dziecko oddawać. Albo w każdy piątek. Tylko to musieliby być baaaardzo religijni dziadkowie :-P

AniaR właśnie dziadkowie są zwykle najbardziej zawzięci bo są przekonani o słuszności swojego postępowania, w końcu własne dzieci tez tak wychowali i nic im nie jest to niby czemu dzieciom ich dzieci miałoby to zaszkodzić ? Ciężko dyskutować z takim argumentem :twisted:

Ja na przykład też wcale nie jestem przekonana, że takie całkowite odizolowanie dziecka od chemii jest dobre skoro ono potem reaguje tak silnymi objawami zatrucia po byle lizaku. Skoro inne dzieci tak chorobliwie nie reagują to chyba nabyły jakiegoś rodzaju odporności. A tak to trochę hodowanie sobie chorowitej istoty bo niestety ale chemii wokół nas jest tak dużo, że co jakiś czas i tak się będziemy na nią natykać. Rozumiem ograniczanie w znacznym stopniu skoro to zdrowe nie jest dla organizmu żeby go nie przeciążać chemią ale tak zupełnie odstawić ? Ja jakoś wśród znanych mi dzieci tak mocno chronionych przed tym złym, szkodliwym jedzeniem nie znam żadnych całkiem zdrowych. Te które znam są chorowite z masą alergii nawet nie do końca wiadomo na co itp. Tymczasem dzieciaki, które jedzą wszystko nawet najgorsze śmieciowe żarcie takich problemów nie mają.

Ale to tylko moje bardzo skromne obserwacje. Może akurat tak trafiłam, że tylko takie przypadki znam.

Anonymous - 2014-12-19, 00:49

To jest odwieczna walka pokoleniowa :mrgreen: Niewiele na to można poradzić. A wielki Post czy piątek to wcale nie jest najlepszy pomysł, bo właśnie wtedy je się sporo "mącznych", a co za tym idzie wysoko przetworzonych rzeczy. Dobrym świętem jest pewnie tradycyjna jarska wigilia, natomiast zdecydowanie odradzam "tłusty czwartek" :-P
Nina77 - 2014-12-19, 01:10

no ja nie powiedziałabym żeby Wiktor był chorowity :)
nie je przetworzonej żywności, a desery sama mu robię.
od około 2 lat w ogóle nie choruje. pół roku chodził do przedszkola- 100% frekwencji
ja nie wiem, moja mama potrafi jakos to uszanować, i zamiast słodyczy kupic owoce czy miód. albo uwielbiane przez młodego suszone owoce..
nawet te domowej roboty ciasto od czasu do czasu jest ok. ale ludzie sa wygodni.. wola kupić byle co za pare groszy i myślą że sprawią dziecku frajde..

Anonymous - 2014-12-19, 01:13

No bo sprawią, ale Twojemu akurat na bardzo krótką metę :-/ Inna sprawa jest taka, że matki zazwyczaj absolutnie nie przyjmują żadnych uwag odnośnie diety czy wychowania pociechy. Zero wysłuchania czy refleksji tylko od razu z pazrami do oczu. Przerabiałam to z moją przyjaciółką, o której problemach wspomniałam powyżej i przerabiam z bratową :-( Ostatecznie dałam spokój, bo to nie jest moja sprawa, a tylko z tego kwasy były. Żal mi tylko tych dzieciaków :evil:
Nina77 - 2014-12-19, 01:15

i faktem jest że dzieci jedzące śmieciowe jedzenia takich problemów nie mają. ale maja inne :)
wśród moich znajomych na fejsie co chwilę czytam posty typu X,Y,Z ZNOWU CHORY :(
a to przeziębienie, a to coś z uchem, albo płuca itp...
te dzieci nie mają w ogóle odporności..
część jest otyła, inne zamulone , a jeszcze inne zbyt pobudzone.
cukrzyca w wieku szkolnym...
nie dziękuje, wolę walczyć z teściami :D

scarletmara - 2014-12-19, 01:27

Nina77 napisał/a:
a jeszcze inne zbyt pobudzone

sorry ale coś mnie bierze jak słyszę coś takiego WRRRR... jak do jasnej... dziecko może być zbyt pobudzone ? to jest przecież dziecko! Ona ma być energiczne i pobudzone i zmuszać dorosłych do ruszenia ich zadków z foteli. Owszem zdarzają się (ale baaaaaaaaaardzo rzadko) przypadki dzieci naprawdę nadpobudliwych. Tymczasem większość tych, które rodzice uważają za nosicieli ADHD to zupełnie normalne, zdrowe tryskające energią dzieci tyle, ze dla rodziców takie zdrowe pełne energii dziecko to kłopot, więc chętnie wierzą w te bzdury o ADHD. WRRRRRRRRRRRR...
Ja miałam nieprzyjemność w swoim życiu widzieć naprawdę nadpobudliwe dziecko. Moja mam pracowała w szkole specjalnej i tam mieli taką jedną dziewczynkę. Tego widoku się nie da zapomnieć. Ja miałam wtedy z 11 lat i do dzisiaj pamiętam jak zachowuje sie naprawdę chore na nadpobudliwość dziecko. I radosne skakanie po wersalce przed snem się do tej choroby nie zalicza :evil: a znam niestety mamuśkę, która uważa, że skakanie i bieganie po domu jest objawem NIENORMALNEJ NADPOBUDLIWOŚCI WRRRRRR....

Anonymous - 2014-12-19, 01:36

scarletmara, czyż nie podobnie jest z psami/kotami? Sorry, jeżeli kogoś to porównanie razi, ale jak słyszę, że szczeniak/kociak ma ADHD to mam podobną reakcję WRRRRRRRRRRRR :evil:
Nina77 - 2014-12-19, 01:50

ja mam porównanie jak moje dziecko sie zachowuje normalnie na co dzień a jak po duużej dawce cukrów . o takie pobudzenie mi chodzi.
moje dziecko jest bardzo energiczne , skacze, biega i ma milion pomysłów na minute. ja nie o tym.
mówie właśnie o tej rzekomej lawinie adhd - bo ja również w to nie wierzę!
i mnie również to wyprowadza z równowagi. nie zrozumiałyśmy sie.
ale dzieci których dieta opiera się głównie na cukrach nie potrafia sie skupić.
ja o tym :)

scarletmara - 2014-12-19, 02:43

Nina ja Ciebie zrozumiałam. Mój wpis nie był żadnym zarzutem pod twoim adresem tylko zwykłą reakcję na wzmiankę o nadpobudliwości u dzieci, które działa na mnie jak płachta na byka ;-)

Niemniej jednak z Twoim powyższym wpisem nie mogę się zgodzić. Słyszałam już ten pogląd o tej nadpobudliwości dzieci, które na co dzień nie jedzą cukrów na nagły zastrzyk cukru i nie bardzo rozumiem gdzie Wy tu widzicie problem ? Przecież to normalne, ze jak dziecku dostarczy się nagle ekstra energii w postaci cukru to poczuje potrzebę ją natychmiast wykorzystać. Będzie pobudzone owszem ale to nie jest nadpobudliwość tylko jak najbardziej normalna zdrowa reakcja. Ja bym się bardziej martwiła gdyby dziecko po takim zastrzyku energii nie miało ochoty jej spożytkować i siedziało osowiałe na kanapie. Bo to dopiero prosta droga do cukrzycy i otyłości.

A tego o tych cukrach i braku koncentracji to serio już całkiem nie kumam :/ Węgle może nie są dobre ale bez przesady nie przypisujcie im całego zła świata. Popadanie ze skrajności w skrajność moim zdaniem nigdy nie jest dobre. Ja się wychowałam na węglowodanach jak byłam dzieckiem. Nie cukrach w sensie słodyczy bo tych nigdy nie znosiłam, ale głównie na węglach z mąki i ziemniaków i nigdy w szkole nie miałam najmniejszych problemów z koncentracją. Problemy z koncentracją to miewam dopiero teraz jako osoba dorosła tylko ze to raczej nie dieta jako tak tylko jakieś choróbsko niezdiagnozowane jak sądzę mnie dręczy.

AniaR - 2015-03-27, 17:23

Natknelam sie dzisaj na ciekawy artykul o zywieniu niemowlat przedstawiajacy porownania badan grup dzieci odzywianych ( w wieku 5 - 9 miesiecy) tradycyjnie kaszkami i druga grupa miesem. Spozycie kalorii w obu grupach bylo zblizone.
http://thepaleodiet.com/h...0f7a36713473d75

scarletmara - 2015-03-27, 19:03

ja chyba nie do konca rozumiem co oni sie tutaj starali udowodnic? dlaczego uczepili sie i porównuja białko z mleka do białka z miesa przypisujac roznice w rozwoju dzieci temu ze spozywały rozny rodzaj białka skoro roznice w tej diecie polegaja głownie na roznych proporcjach białka, tłuszczu i wegli ? czy ja tu czegos nie doczytałam ze zrozumieniem ?
gpolomska - 2015-12-02, 21:07

Miałam zaplanowane BLW w wersji paleo - myślałam ostatnio kiedy zacząć dawać coś stałego. Córcia od kilkunastu dni zasysała mi sok owoców i chciała lizać cokolwiek widziała, że wkładam do ust (wpadłam na to, że chce, jak zaczęła ciągnąć mnie za rękaw i wyć). Siedzi podparta ładnie, ale nie byłam pewna czy przełyka itd., bo ona dopiero kończy 21 tydzień, choć jest rozwinięta mocniej niż normy przewidują (w sumie jej babcia chodziła w wieku 8 miesięcy a jej ojciec z wieku 4 miesięcy miał 2 zęby itd., więc nic zaskakującego).

Coś mnie dzisiaj tknęło, żeby zacząć sobie robić gotowane mięso/rybę na obiad i bez przypraw po tym, jak od poniedziałku usilnie próbuje sięgnąć po to na moim talerzu - no i dzisiaj zjadła (ociupinkę, ale jednak) ryby: to jej pierwszy produkt stały - dostała polizać jak zawsze, ale zamiast tylko polizać, odgryzła dziąsłami kawałek i połknęła wyraźnie zadowolona... później z jabłkiem i gruszką zrobiła to samo: zamiast polizać jak zwykle i zasysać sok, to siedząc mi na kolanach obydwoma rączkami chwyciła moją rękę z owocem i zaczęła dziąsełkami skrobać (niewiele jej się udało, ale coś jednak pochłonęła). A jaka dumna z siebie była i zadowolona, to ciężko opisać.

Wygląda, że dziecię samo zdecydowało, że czas zacząć próbować tego, co mamusia zjada :-) i tym samym rozwiązało moje dylematy... w rączce trzyma dobrze grzechotki itd. (cokolwiek twardego), ale miękkie rzeczy (jak rybka) miażdży i płacze okrutnie, bo nie umie jeszcze trzymać delikatnie tylko wszystko z maksymalną siłą, więc prowadząc rączkę do ust, rozwala to, co chce zjeść. Mam nadzieję, że natura dała jej dobry instynkt - lepszy niż moja wiedza i mała wie, co robi (dotąd była karmiona na żądanie mlekiem mamy i niczego innego - nawet wody - nie dostawała). Mam wrażenie, że choć daleko odeszliśmy od natury, to dzieci jednak mają wszystko dobrze poukładane do czasu aż dorośli to zepsują.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group