Dołączyła: 25 Mar 2017 Posty: 38 Skąd: pod Karpaczem
Wysłany: 2017-04-05, 18:38
Tufitka też miałam taką sytuację. Co prawda dawno temu ( jak byłam nastolatką ) i tamte pchły wtedy i na mnie skakały ( takie malutkie i bardzo skoczne ). Zagnieździły się w drewnianej podłodze starego typu ze sporymi lufcikami między deskami. Niczym nie szło się tego pozbyć nawet, jak już kotka nie było. Do pokoju wchodziłam w gumowcach, bo inaczej miałam całe nogi w tym paskudztwie, więc wiem, o czym mówisz. Te są inne - wielkie i "trzymają się " na kocie. Jak Kocilek odszedł, to wszystkie posłania wymieniałam, pościel, koce prałam, podłogi szorowałam, ponieważ i tak musiałam to zrobić - bardzo mocno mi wymiotował i to wszędzie, gdzie siedział.
Dołączyła: 25 Mar 2017 Posty: 38 Skąd: pod Karpaczem
Wysłany: 2017-04-05, 18:49
Wtedy był akurat tylko jeden kotek. A właściwie, to kotka. Miała na imię Kara. To była kotka moja i mojej mamy. Wychodząca. I któregoś dnia po prostu zniknęła No a pchły zostały. Po trzech miesiącach od zaginięcia kotki pchły nadal były w deskach. Traktowałyśmy je z mamą różnymi płynami, proszkiem do prania rozrobionym w wodzie, a nawet chlorem. I nic. Tylko podłoga poszła się rzeźbić. W końcu zmieniłyśmy mieszkanie ( nie przez pchły ) i z tego, co wiem, nowy właściciel zerwał całą podłogę, położył kafle i dopiero pchły zniknęły. Strasznie zjadliwe i wytrzymałe zarazy.
Barfuje od: 17.02.2013
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 20 razy Dołączyła: 21 Sty 2013 Posty: 3006 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-04-05, 19:00
Mama mieszka w domu, nie dałabym rady się ich pozbyć jak u siebie. Dzięki Panu D. jakoś poszło W tym czasie, koty przeniosły się do kuchni i żyły na parapecie okna, schodząc tylko do kuwety.
_________________ „Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.”
George Bernard Shaw
Dołączyła: 25 Mar 2017 Posty: 38 Skąd: pod Karpaczem
Wysłany: 2017-04-05, 19:09
Pchły mimo wszystko nie wzbudzają we mnie takiego obrzydzenia jak kleszcze. Choć oczywiście też się wściekam. W zeszłym roku z kleszczami dostawałam białej gorączki. Co wyczaiłam jakiegoś, to albo wyciągałam i dezynfekowałam, albo, jak widziałam, że sama nie dam rady, to leciałam z Kocilkiem do weta, żeby wyciągał Jak kiedyś przyszłam z 15 sztukami (nimfy) dookoła oczu i uszu Kocilka, to się trochę nagimnastykował, zanim je wszystkie usunął.
Tak , było w tym wątku o drożdżach, gdzieś na pierwszych stronach... Ja problemu z pchłami nie miałam i nie mam ( tfu, tfu..) ale miałam z kleszczami fantastycznue zadziałał BRAVECTO . W dwa dni wszystkie kleszcze kompletnie wysuszone odpadły z Ballantine's - a miała na sobie całe gniazdo, aż żal było kota
No i podobno futra będą zabezpieczone przez kolejne 3 miesiące zarówno przeciw pchłom i kleszczom.
Teraz używam okrzemek (od zeszłego roku, gdy pojawiły się w trawniku roztocza ) i wygląda, że działają dobrze (tylko futro po zabiegu jest trochę "przykurzone" i matowe).
Czy ten zabieg zabezpiecza kota przed wejściem kleszcza na futro? Czy tylko służy do wybicia kleszczy, które juz są?
Jak często trzeba zabieg powtarzać?
Mój wychodzący kot ma zakroploną chemiczna kropelkę (cos na F). Ale widzę, że mimo kropelki kleszcze są. Niby producent pisze, że umrą w ciągu 24-48 godzin, ale to trochę głupie - pozwalamy kleszczom gryźć kota i dopiero później kleszcz umiera.
Panicznie sie boje sytuacji, ze kot przyniesie kleszcze na futrze i ten kleszcz spadnie do mnie na pościel (kot po powrocie z włóczęgi uprawia galop do mojego łóżka, gdzie przeważnie ja już spię). Boję się, że ja będe miała kleszcza.....
Chciałbym stosować najmniej inwazyjne preparaty, co sądzicie o dimetikonie?
Mam na oku preparat "Beaphar Vermicon Line-On - krople przeciwko ektopasożytom dla kotów " http://zoo-dragon.pl/p/75...paraty-kot.html
Skład: Dimetikon, aloes, substancja zapachowa
Kupiłam ,zastosowałam u psa.
* nie było żadnej reakcji organizmu (po raz pierwszy pies dobrze się czuł po preparacie na pchły)
* nie przynosi do domu kleszczy (ale chodzi tylko po podwórku, gdzie trawa w miarę regularnie koszona, w zeszłym roku u psa miałam kilkanascie kleszczy przez cały sezon na niezabezpieczonym psie)
* okropna sierść w dotyku - taka sztywna, poklejona, nie miła w dotyku
W moim lokalnym sklepie technik jeszcze dzisiaj polecał mi BRAVECTO w kroplach dla kota, ale niestety mam problem ze znalezieniem informacji na temat tego produktu w internecie. Oczywiście wiem, że jest to chemia, ale chciałbym wiedzieć jak bardzo szkodliwa w porównaniu do innych. Czy ktoś z Was wie może coś więcej o tym produkcie? Moja kocica niestety codziennie przynosi po kilka kleszczy, a chciałbym uniknąć środków na bazie fipronilu.
Tez o tym myślałam, ale to musi byc jednak mocna chemia wprowadzana do organizmu.
Ja teraz testuję preparat z pkt. 5 z mojej listy i mój kot od tego czasu nie przyniósł ani jednego kleszcza. Ale to dopiero na przestrzeni kilku tygodni będę mogła powiedzieć czy na pewno działa.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum